piątek, 31 października 2014

Non omnis moriar

Jutro będziemy odwiedzać groby swoich bliskich. Są jednak takie, których rodzina nie odwiedzi. Groby bohaterów literackich. Stworzone w powieściach, opowiadaniach, wierszach, istnieją naprawdę. Często ludzie, będący pierwowzorami tych postaci rzeczywiście żyli i zmarli tak, jak opisali to literaci. Ich groby są jednak niekiedy symboliczne, ale warto o nich pamiętać. Stanowią bowiem część naszego dziedzictwa narodowego.


Najstarszy chyba taki grób należy do Jana i Cecylii Bohatyrowiczów.


Grób Jan i Cecylii postawiano, wg Orzeszkowej,  w 1549 roku.

Dziś znajduje się na Białorusi. Został opisany przez Elizę Orzeszkową w powieści "Nad Niemnem", kiedy były to jeszcze ziemie polskie:

Był to grobowiec bardzo prosty i ubogi (...) Tylko nazwiska nie było tam żadnego(...) 
Jan i Cecylia! Czy kochali się oni? Czy świat ich rozłączał, a połączyła mogiła? 
Jak żyli i dlaczego,  gdy umarli, tak na długo, na wieki, pozostali w sercach i pamięci ludzi?



Z tego samego stulecia pochodzi grób Urszuli Kochanowskiej w Czarnolesie.

Symboliczny grób córki Jana Kochanowskiego - bohaterki jego trenów, która zmarła prawdopodobnie w 1578.

Wprowadzenie do literatury polskiej małego dziecka dokonało się właśnie po jej śmierci. Kochanowski zerwał z obowiązującą od starożytności tradycją pisania trenów na cześć dorosłych i zasłużonych zmarłych, pisząc:

Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim,
Moja droga Orszulo, tym zniknieniem swoim! 
                                                       (Tren XVIII)


Orszulo moja wdzięczna, gdzieś mi się podziała?
W którą stronę, w którąś się krainę udała?
Czyś ty nad wszytki nieba wysoko wniesiona
I tam w liczbę aniołków małych policzona?
Czyliś do raju wzięta? Czyliś na szczęśliwe
Wyspy zaprowadzona? Czy cię przez teskliwe
Charon jeziora wiezie i napawa zdrojem
Niepomnym, że ty nie wiesz nic o płaczu mojem?
                                                               (Tren X)


Z XIX wieku pochodzi Mogiła Powstańców Styczniowych, opisana w "Nad Niemnem" Orzeszkowej. Z powieści dowiadujemy się, że leży tam czterdziestu patriotów, wśród nich Andrzej Korczyński i Jerzy Bohatyrowicz.

O Mogile, choć ukrytej w białoruskim lesie, pamiętają wciąż miejscowi i przybyli z Polski rodacy.

Tu, nad tym grobem, wiecznie było cicho i samotnie. Świat o nim nie wie nic...


Chyba świat nic nie wie o grobie Macieja Boryny z "Chłopów" Reymonta. Jest bowiem bardzo zaniedbany. Usprawiedliwieniem może być to, że nikt w nim nie leży. Mogiła jest symboliczna. Widocznie kreacja bohatera była tak realistyczna, że traktowano go jak osobę z tego, a nie tylko literackiego świata. No cóż, przecież za tę powieść Władysław Reymont otrzymał Nagrodę Nobla. 


Symboliczny grób Macieja Boryny w Lipcach Reymontowskich
Jak się czyta opis śmierci Boryny, trudno uwierzyć, że nigdy nie umarł, bo nigdy nie żył...

Przystanął zdumiony, zdało mu się, że wszystko ruszyło naprzeciw, pełzały trawy, płynęły rozkołysane zboża, opasywały go zagony, cały świat się podnosił i walił na niego, że strach go porwał, chciał krzyczeć, ale głosu już nie wydobył ze ściśniętej gardzieli, chciał uciekać, zabrakło mu sił i ziemia chwyciła za nogi, plątały go zboża, przytrzymywały bruzdy, łapały twarde skiby, wygrażały drzewa zastępujące drogę, rwały osty, raniły kamienie, gonił zły wiater, błąkała noc i te głosy, bijące całym światem:
- Ostańcie! Ostańcie!
Zmartwiał naraz, wszystko przycichło i stanęło w miejscu, błyskawica otworzyła mu oczy z pomroki śmiertelnej, niebo się rozwarło przed nim, a tam w jasnościach oślepiających Bóg Ociec, siedzący na tronie ze snopów, wyciąga ku niemu ręce i rzecze dobrotliwie:
- Pódziże, duszko człowiecza, do mnie. Pódziże, utrudzony parobku...
Zachwiał się Boryna, roztworzył ręce, jak w czas Podniesienia:
- Panie Boże zapłać! - odrzekł i runął na twarz przed tym Majestatem Przenajświętszym.
Padł i pomarł w onej łaski Pańskiej godzinie.
Świt się nad nim uczynił, a Łapa wył długo i żałośnie...



Na krakowskim Cmentarzu Rakowickim znajduje się grobowiec zmarłej w 1910 r. Faustyny Morzyckiej, którą Stefan Żeromski sportretował jako Stasię Bozowską w "Siłaczce". Jej poświęcenie się skomentował, wkładając w usta Pawła Obareckiego słowa:

Niemądra byłaś! Tak żyć nie tylko nie można, ale i nie warto. Z życia nie zrobisz jakiegoś jednego spełnienia obowiązku: zjedzą cię idioci, odprowadzą na powrozie do stada, a jeśli się im oprzesz (...) to cię śmierć zabije najpierwszą...


                                Grób Faustyny Morzyckiej - pierwowzoru Stanisławy Bozowskiej z "Siłaczki"

Morzycka poświęciła się konspiracyjnej pracy oświatowej w Paulinowie koło Nałęczowa, otworzyła pierwsza szkołę w Nałęczowie. "Siłowała się" z analfabetyzmem i głupotą ludzką.

Zdjęcie pochodzi sprzed kilku lat. Czy ktoś z Krakowa mógłby odszukać ten grób i powiedzieć, jaki jest jego stan obecny?


Nie wszystek umrę, wiem że uniknie pogrzebu
cząstka nie byle jaka - te słowa Horacego widnieją na niejednym cmentarzu. 


Literatura ocaliła ich od zapomnienia.
Dopóki istnieją w naszej zbiorowej świadomości, dopóty my istniejemy...


sobota, 25 października 2014

Prozatorskie nie znaczy prozaiczne (opisy jesieni)

Opisy przyrody w prozie to fragmenty, które z reguły się omija, czytając powieści czy opowiadania. A szkoda. Można w nich dostrzec piękno opisywanego krajobrazu i talent pisarza. Dlatego dziś postanowiłam je Wam trochę przybliżyć, wszak jesień mamy wciąż cudną.




Słońce (...) przygrzewało jeszcze niezgorzej - wisiało w połowie drogi między południem a zachodem nad lasami, że już (...) grusze po polach, a nawet zeschłe i twarde skiby kładły za się cienie mocne i chłodne. Cisza była na polach opustoszałych i upajająca słodkość w powietrzu... 
...wieś grała w słońcu jesiennymi barwami sadów - niby czerwono-żółta liszka, zwinięta na szarym liściu łopianu...
(W.St.Reymont "Chłopi", t. 1 "Jesień")




Poranek był jasny i chłodny, a że zaś przymrozek orzeźwił powietrze, to i raźniej się poruszali, i zgiełkliwiej; wychodzili gromadniej na pola, którzy do kopania szli z motyczkami a koszykami na ręku,dojadając śniadań, którzy z pługiem ciągnęli na ścierniska...
Takiego widoku już dziś nie ujrzymy na polskich polach.

Droga była pusta i zasłana opadłym liściem tak obficie, że wyboje i głęboko powyrzynane koleiny pokryły się rdzawozłocistym kobiercem, pociętym pręcami cieniów, jakie rzucały pnie topoli, bo słońce z boku świeciło.
(j.w.)





U Żeromskiego opis jesieni mam być tłem smutnego losu bohatera, toteż i pora roku nie będzie piękna.

Ponura jesień zwarzyła już i wytruła w trawach i chwastach wszystko, co żyło. Obdarte z liści, szczerniałe rokiciny żałośnie szumiały, zniżając pręty aż do samej ziemi. Bure obłoki podarte i rozczochrane leciały szybko, prawie po powierzchniach tych pól obumarłych i przez deszcz chłostanych.
(Stefan Żeromski "Rozdziobią nas kruki, wrony...")




W bruzdach ściernisk i podorywek jesiennych, na sapowatych niwkach i świeżych karczowiskach, gdzie stały smugi wody po niedawnej nawałnicy, mieniły się rude plamy jak kawałki szyb przepalonych. (...) Nadleciały stadkiem cyranki, krążyły kilkakroć z wyciągniętymi szyjami, przerywając ciszę melodyjnym, dzwoniącym świstem skrzydeł zataczały w powietrzu elipsy coraz mniejsze...
(Stefan Żeromski "Zmierzch")


Cyranki z: http://forum.bocian.org.pl/viewtopic.php?p=58158

Wolę optymistycznego Sienkiewicza:)

Godzina była popołudniowa i słońce chyliło się już dobrze ku zachodowi, ale po nocy dżdżystej i burzliwej dzień był piękny i niebo czyste, gdzieniegdzie tylko upstrzone na zachodniej stronie małymi różowymi obłokami, które zasuwały  się z wolna  za widnokrąg, podobne do stada owiec schodzącego z pola. 
(Henryk Sienkiewicz "Potop", t.1)



Noc była pogodna i księżycowa, ale hałaśliwa. W głębinach leśnych wrzało życie. Była to pora bekowiska, więc puszcza brzmiała naokół groźnymi rykami jeleni.
(j.w., t.II)




Znajomy myśliwy twierdzi, że Sienkiewicz się pomylił. Pojęcie bekowisko stosuje się tylko do danieli, zaś okres godowy jeleni to rykowisko. Etymologicznie rzecz biorąc, daniele bekają (czy beczą) a jelenie ryczą? Sienkiewicz nie bawił się w takie subtelności:)




Słownik Języka Polskiego wyjaśnia, że użyte przez niego bekowisko oznacza gody zarówno danieli, jak i jeleni.



Niechaj ten jesienny zegar przypomni Wam, że dziś przechodzimy na czas zimowy...



sobota, 18 października 2014

Jesiennie...

Mamy tak piękną jesień w tym roku, że aż grzechem byłoby o niej nie pisać... A któż lepiej to zrobi, jak nie nasi poeci? Oddajmy im zatem głos.



Najsłynniejszy chyba (dzięki Czesławowi Niemenowi) wiersz o jesieni wyszedł spod pióra Juliana Tuwima.


Wspomnienie

Mimozami jesień się zaczyna,
Złotawa, krucha i miła.
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
Która do mnie na ulicę wychodziła. 

Od twoich listów pachniało w sieni,
Gdym wracał zdyszany ze szkoły,
A po ulicach w lekkiej jesieni
Fruwały za mną jasne anioły. 

Mimozami zwiędłość przypomina
Nieśmiertelnik żółty - październik.
To ty, to ty moja jedyna,
Przychodziłaś wieczorem do cukierni. 

Z przemodlenia, z przeomdlenia senny,
W parku płakałem szeptanymi słowy.
Młodzik z chmurek prześwitywał jesienny,
Od mimozy złotej - majowy. 

Ach, czułymi, przemiłymi snami
Zasypiałem z nim gasnącym o poranku,
W snach dawnymi bawiąc się wiosnami,
Jak tą złotą, jak tą wonną wiązanką...


Mimozy już przekwitają. Znalazłam jeszcze trochę żółtych.



Nie mniej zachwycający jest opis jesieni Leopolda Staffa

J e s i e ń

Jesień mnie cieniem zwiędłych drzew dotyka,
Słońce rozpływa się gasnącym złotem.
Pierścień dni moich z wolna się zamyka,
Czas mnie otoczył zwartym żywopłotem.

Ledwo ponad mogę sięgnąć okiem
Na pola szarym cichnące milczeniem.
Serce uśmierza się tętnem głębokiem.
Czemu nachodzisz mnie, wiosno, wspomnieniem?

Tak wiele ważnych spraw mam do zachodu,
Zanim z mym cieniem zostaniemy sami.
Czemu mi rzucasz kamień do ogrodu
I mącisz moją rozmowę z ptakami? 


W moim ogrodzie spadają liście. A kto je zgrabi? Ja oczywiście:)


Konstanty Ildefons Gałczyński zachęca do znalezienia kogoś bliskiego na chłodne dni:


Jesień 

Jabłka świecą na drzewach jak węgle w popiele,
wiatrak pęka ze śmiechu i powietrze miele.

Jak na fryzie klasycznym dziewczyny dostojne
z różowymi żądzami mężną wiodą wojnę.

Już kasztan się osypał i ochłodły ranki;
o, młody przyjacielu, poszukaj kochanki

z małym domkiem, ogródkiem, sennym fortepianem,
która by włosy twoje czesała nad ranem,

z którą byś po śniadaniu czytał Mickiewicza -
niech będzie silna w ręku, a piękna z oblicza,

jak jesień zamyślona, jak Jesień śmiertelna
i jako jabłka owe cierpka i weselna.


Jesienny zestaw witamin:)

I jeszcze kobiecy punkt widzenia - Kazimiera Iłłakowiczówna


O jesieni, jesieni

Niech się wszystko odnowi, odmieni....
O jesieni, jesieni, jesieni .....
Niech się nocą do głębi przeźrocza
nowe gwiazdy urodzą czy stoczą,
niech się spełni, co się nie odstanie,
choćby krzywda, choćby ból bez miary,
niesłychane dla serca ofiary,
gniew czy miłość, życie czy skonanie,
niech się tylko coś prędko odmieni.
O jesieni!... jesieni! ... jesieni!

Ja chcę burzy, żeby we mnie z siłą
znowu serce gorzało i biło,
żeby życie uniosło mnie całą
i jak trzcinę w objęciu łamało!
Nie trzymajcie, nie wchodźcie mi w drogę
już się tyle rozprysło wędzideł ...
Ja chcę szczęścia i bólu, i skrzydeł
i tak dłużej nie mogę, nie mogę!
Niech się wszystko odnowi, odmieni! ...
O jesieni! ... jesieni! ... jesieni.



Carpe diem!

niedziela, 12 października 2014

Odkrycie Ameryki

Dziś, w 522. rocznicę dopłynięcia okrętów Krzysztofa Kolumba do wybrzeży Ameryki (co stało się 12 października 1492 r.), trochę o odkrywaniu tego kontynentu przeze mnie i Czesława Miłosza. Nasz noblista mieszkał tam (z przerwami) prawie pół wieku, ja niestety tylko parę dni... O Nowym Jorku pisałam w poprzednich postach, teraz więc czas na Waszyngton - stolicę USA.


Kapitol położony na wzgórzu
            Kapitolińskim w Waszyngtonie, pełni funkcję siedziby
Kongresu Stanów Zjednoczonych.



Czesław Miłosz w latach 1946-1950 był attaché kulturalnym oraz sekretarzem w ambasadzie polskiej w Waszyngtonie. Tu urodził się jego syn Antoni. Tu też powstał jeden z najsłynniejszych wierszy noblisty - "Który skrzywdziłeś".



Który skrzywdziłeś człowieka prostego 

Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając, 

Gromadę błaznów koło siebie mając 

Na pomieszanie dobrego i złego, 




Choćby przed tobą wszyscy się kłonili 

Cnotę i mądrość tobie przypisując, 

Złote medale na twoją cześć kując, 

Radzi że jeszcze dzień jeden przeżyli, 




Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta. 

Możesz go zabić - narodzi się nowy. 

Spisane będą czyny i rozmowy. 




Lepszy dla ciebie byłby świat zimowy 

I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta. 



Mógł pisać takie rzeczy tylko z dala od ojczyzny. W 1950 roku, kiedy powstał ten wiersz, żył jeszcze Stalin. Nic więcej dodawać nie trzeba...




Fragment ogromnego pomnika stojącego w National Mall
 ku czci Amerykanów walczących w czasie II wojny światowej.





Po strasznych latach wojny, spędzonych w Polsce, dane było mu normalne życie, odkrywanie na nowo, że świat jest piękny.


Mauzoleum Lincolna - szesnastego prezydenta Stanów Zjednoczonych
 przypomina grecki Partenon 


Abraham Lincoln jak żywy

Pomnik Waszyngtona
 – biały obelisk
 w National Mall, upamiętniający prezydenturę George'a Washingtona 


Miłosz postawił sobie za cel "stworzyć specjalną obsługę informowania kraju o życiu literackim, artystycznym oraz naukowym Ameryki", jak pisał do Jerzego Andrzejewskiego. Chciał także popularyzować kulturę polską w Stanach Zjednoczonych. Miłoszowi właśnie zawdzięcza Gombrowicz fakt, że za oceanem jest bardziej znany niż w Polsce. 

Biały Dom od strony ogrodu



Przyczynił się do utworzenia katedry kultury polskiej imienia Adama Mickiewicza na Columbia University. Napisał cykl "Życie w USA" publikowany w "Odrodzeniu". Jako jeden z pierwszych Polaków odkrył to, co już dziś znamy wszyscy - mianowicie fakt, że angielszczyzna służy ekonomii wysłowienia się. 


Znany z telewizji widok Białego Domu


Miłosz marzył o tym, żeby przestać być dyplomatą i żyć z pisania. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że w ojczystym języku nie ma dla kogo pisać (w Polsce nie wydrukują, a Polonia w Stanach nie była zainteresowana poezją), zaś tworzenia po angielsku, choć znał ten język doskonale, nie wyobrażał sobie. W jednym z jego listów czytamy: "Od czasu do czasu napiszę jakiś artykuł po angielsku, dziwiąc się, jak Conrad mógł w obcym języku pisać". Chodzi oczywiście o Józefa Konrada Korzeniowskiego, tworzącego pod pseudonimem Joseph Conrad.

Akcent polski w Waszyngtonie - pomnik Tadeusza Kościuszki


Pod koniec 1950 roku opuścił Waszyngton i przeniósł się na kilka lat do Paryża. Dziesięć lat później powrócił do Stanów, aby mieszkać przez ponad 30 lat w Kalifornii. Ameryka stała się jego drugą ojczyzną. Miał do niej ambiwalentny stosunek. Skarżył się na jałowość tej ziemi, ale doceniał komfort mieszkania na niej. Ostatnia dekadę swojego długiego życia spędził w Krakowie. W tym roku minęło 10 lat od jego śmierci. 

Jest takie ciekawe spojrzenie na dokonanie Kolumba, autorstwa Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego:


Teatrzyk „Zielona Gęś” ma zaszczyt przedstawić

„Zakrycie Ameryki”

Scena przedstawia statek Krzysztofa Kolumba,
dopływającego do brzegów amerykańskich.

MAJTEK NA MASZCIE:
                Ziemia! Ziemia!

KRZYSZTOF KOLUMB:
                (śpi znużony)

MAJTEK NA MASZCIE:
                Panie Krzysztofie, niech pan wstanie!
                Zaraz nastąpi odkrycie Ameryki!

KRZYSZTOF KOLUMB:
                Co? Odkrycie Ameryki? Nie warto.
                Zakryjcie ją z powrotem.

MAJTEK NA MASZCIE:
                (zakrywa Amerykę z powrotem)
              
  K u r t y n a
                nie zapada,
                bo w tym wypadku istnieje tylko
w wyobraźni oszczerców



Można nie lubić Ameryki, ale trzeba przyznać, że gdyby Europejczycy jej nie odkryli, nie mieliby gdzie uciekać w czasach strasznych dla naszego kontynentu. Co by się stało na przykład z Einsteinem, gdyby nie schronił się w Stanach przed nazizmem?

Pomnik Alberta Einsteina w Izraelskiej Akademii Nauk w Waszyngtonie
(przepraszam za jakość zdjęcia, ale robione było w nocy podczas deszczu)
Rzeźbiarz uchwycił tu tę cudowną dziecięcość noblisty.