środa, 15 kwietnia 2015

Mdina - miasto jak z bajki!

Kończąc cykl maltański, zapraszam do Mdiny. To pierwsza stolica Malty. Trudno tu odnaleźć jakieś literackie ślady. Poświęcę jednak jej post, ponieważ zakochałam się tej bajkowej scenerii i chcę Wam ją pokazać.




Miasto, położone na szczycie wzgórza, otaczają średniowieczne fortyfikacje. Wąskie i kręte uliczki dają specyficzny klimat. Mdina określana jest „miastem ciszy”. Faktycznie jedyny hałas mogą robić turyści. Najczęściej jednak milkną, podziwiając piękne budynki, kościoły i spacerując zacisznymi uliczkami.




Mdina pamięta czasy rzymskie, bizantyjskie, saraceńskie i normańskie, była ostoją arystokratycznych rodów maltańskich. Najstarsze zachowane domy pochodzą z XI w.




Obecnie w Mdinie mieszka ok. 500 osób, które mają pozwolenie na wjazd do miasta samochodami. Jednak ruch jest tu bardzo ograniczony. Częściej można spotkać turystów niż auta.




Miałam szczęście - zimą ludzi jest mało i spokojnie można zwiedzać, nie przepychając się w tłumie. Latem podobno trudno się przecisnąć w tych wąskich uliczkach.





Zachwyciły mnie kolorowe kamienice.







Jak na całej Malcie, tak i tu, przed wejście do domu element sakralny. W tym wypadku św. Józef z Dzieciątkiem.


Często można zobaczyć charakterystyczny maltański krzyż, na posadzce, na murze lub fladze.




Tutaj odnalazłam jeszcze jeden ślad obecności Jana Pawła II (patrz: poprzedni post)



Te przepiękne wnętrza to nie pałac sułtana, ale katedra św. Pawła, pochodząca z przełomu XVII i XVIII w.


Jest to główna świątynia archidiecezji maltańskiej. Na miejscu średniowiecznego kościoła zniszczonego pod koniec XVII wieku, wskutek trzęsienia ziemi, powstała ta katedra w stylu barokowym.


W 1990 roku w tym miejscu mszę świętą odprawiał Jan Paweł II. Niestety tablica upamiętniająca to wydarzenie jest obecnie zasłonięta przez remont części świątyni.


Także i tu, jak na całej wyspie, św. Paweł jest najważniejszym patronem.


Czas opuścić ten bajeczny gród. Tyle miejsc jeszcze czeka, aby je podziwiać:)

16 komentarzy:

  1. Bogata kultura, nie dziw ze turyści milkną wobec takiego piękna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Urocze, romantyczne okiennice w kamienicach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiła mnie katedra, tak różna od tych, które u nas się odwiedza, bardzo przypomina wnętrze pałacu. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie pomyślał by człowiek nawet że są takie miejsca gdzie czas dawny się zakonserwował


    Grzegorz P

    OdpowiedzUsuń
  5. No Kochana po tym Twoim cyklu maltańskim nabrałam takiej wielkiej ochoty na podróż na tą wyspę.... że przekonałam męża i w 2016 roku planujemy tam wakacje ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po raz pierwszy słyszę tę nazwę. Bardzo spodobała mi się posadzka w katedrze, zresztą wnętrze także, jak dla mnie trochę muzealne. Zima, jak widać jest świetną porą na zwiedzanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wcześniej nie słyszałam o tym mieście. O Medynie owszem, ale nie Mdinie:) Zimą chyba lepiej tam być, bo latem zdecydowanie za gorąco.

      Usuń
  7. Marzę o Malcie i Twoja relacja dodaje mi skrzydeł! Piękne miejsce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne. Najlepiej je zwiedzić poza sezonem, gdy nie ma zbyt wielu turystów.

      Usuń
  8. Z przyjemnością powróciłam do Mdiny i jej średniowiecznych uliczek.
    Także i ja odwiedziłam Wyspy Maltańskie zimą, było ciepło, bez tłumów turystów.
    Mdina to taka urbanistyczna perełka, gdzie czas płynie zupełnie innym rytmem. Będąc na Malcie trzeba koniecznie odwiedzić pierwszą stolicę tego kraju.
    Mdińska katedra jest imponująca. Widziałam jej wnętrza gdy panowała cisza, ale także "natrafiłam" na ślubną ceremonię i na wieczorny koncert muzyki klasycznej. Nie miałam biletu, ale organizatorzy koncertu wpuścili mnie do katedry. Rozbrzmiewająca muzyka w katedrze była jakby z nie tego świata.
    A tu jest moja relacja z Mdiny - https://bezbrzeznemysli.blogspot.com/2017/06/mdina-na-malcie-miasto-ciszy-gdzie-nie.html?showComment=1498851919788#c1496706414528178785

    OdpowiedzUsuń

Pozostawienie komentarza (choćby anonimowego) daje mi poczucie, że warto dalej tworzyć ten blog, bo ktoś go jednak czyta:)