piątek, 8 maja 2015

Koniec wojny oczami świadka

Niedawno wpadł mi w ręce niezwykły zeszyt. Stary, liczący sobie ponad 70 lat, zatytułowany "Pamiętnik czasu wojny, okupacji, obozu niemieckiego, powrotu i poznania Bogusia".
Autorką jest, licząca sobie dziś lat 90, pani Jadwiga. Miała 14 lat, gdy wybuchła II wojna światowa i postanowiła pisać pamiętnik, a raczej dziennik, bo zwłaszcza na początku robiła krótkie notatki dzień po dniu, ołówkiem, jak Słowacki. Wieszcz był zresztą czasami cytowany z pamięci!


Jadwiga Ferens z domu Dembowska, maj 2015 rok 

Kiedy zobaczyłam te zapiski, nie mogłam uwierzyć, że coś takiego marnuje się na półce i nikt o tym nie wie. Poprosiłam o pożyczenie do przeczytania. Pani Jadwiga zgodziła się chętnie, nieco zawstydzona, że ktoś w ogóle się tym zainteresował. 




Nie poszłam spać, dopóki nie przeczytałam całości. To było niesamowite! Najbardziej wzruszyły mnie notatki z pierwszych dni powstania warszawskiego, ale o tym kiedy indziej. Dziś o końcu wojny. Wszak mija właśnie 70 lat.



Pod datą 7 maja 1945 czytamy: 2.45 w nocy (czyli już 8 maja - przyp. AZ). Koniec wojny. Ogólna kapitulacja niemiec (pisownia oryginalna). Słuchamy audycji z Czech. O Polsce smutne wieści.
Przypuszczam, że Niemcy małą literą były napisane specjalnie na znak braku szacunku, Czechy, Polska są wielką, więc zasada przez autorkę znana.


Pani Jadwiga ze swoim późniejszym mężem Bogusławem w 1945 roku


9 maja Święto Wolności w całym świecie. I rocznica śmierci Ojca. Nie mógł doczekać wolności. Jakie smutne!! Na wygnaniu słucham z radia wiadomości. Mieszane uczucia, radość i smutek mieszają się razem. Wyrazy uznania i podziwu dal Polaków. A co z Wami i Warszawą? Odbudujemy ją naszymi rękami!!!




Pani Jadwiga, rodowita warszawianka, po powstaniu została wywieziona do Niemiec na roboty, jak to się wtedy mówiło. 





Jeden z ostatnich majowych wpisów brzmi: Sprawa Polski wyjaśnia się. Rosja opuszcza ziemie niemieckie po Odrę. 
Dwudziestoletnia wtedy dziewczyna nie ma pojęcia, w jakim kraju przyjdzie jej żyć...
Koniec niewoli był początkiem następnej.

17 komentarzy:

  1. Coraz mniej świadków tamtych dni. Jak to dobrze, ze utrwala Pani pamięć o nich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nieuchronnie odchodzą. Wszak minęło już 70 lat...

      Usuń
  2. To niesamowite i wyjątkowe przeżycie "dotykać" słów pisanych wtedy..
    Mam na Ursynowie taką Klubotekę i tam są spotkania z ciekawymi ludźmi, jedno zapadło mi wyjątkowo w pamięci http://kluboteka.info/galeria/swiadkowie-mimo-woli-2/..to mama jednej z pań prowadzących Klubotekę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż mi się ręce trzęsły, jak otwierałam ten zeszyt.
      Zajrzałam pod link, który wkleiłaś. Kluboteka Dojrzałego Człowieka... Niesamowite!

      Usuń
  3. To cudowne odkrycie, takie relacje pisane ad hoc, z potrzeby serca, dla siebie, bez redagowania. I dobrze, że je tu zamieściłaś, szkoda by było, aby przepadły w czeluści niepamięci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie myślę, co tu zrobić, żeby wszystko opublikować...

      Usuń
  4. Dotknąć historii ?? Jesteś Szczęściarą !! :o)

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz wielkie szczęście, ze mogłaś do takiego materiału dotrzeć. Takie rzeczy powinny być nagłaśniane, żeby kolejne pokolenie wiedziały jak to jest przeżyć wojnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mam szczęście i chciałam się nim z Wami podzielić.

      Usuń
  6. Przeczytałam z niecierpliwością i gęsią skórką na rękach.
    Jestem osobą młodą, nie przeżyłam wojny, ale takie pamiętniki to coś niesamowitego. I że do takiego dotarłaś. Chylę czoła.
    Młode pokolenie powinno czytać jak najwiecej takich rzeczy, może byłoby w nich wiecej empatii? Nie wiem...
    Pamiętam, że sama zdawałam na maturze z polskiego o Holocauście. Sama sobie wybrałam ten temat. Był dla mnie bardzo trudny do przebrnięcia, zwłaszcza psychicznego.
    Pozdrawiam, czekam na wiecej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowita bliskość historii. W pracy mam takie doświadczenia na codzień, ale nadal wszystkie takie sytuacje bardzo przeżywam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz, ciężko nie przeżywać jeśli wiele spośród tych ludzi ciągle jest wśród nas.

    OdpowiedzUsuń
  9. To prawda. Dlatego warto wykorzystać to, ze jeszcze są.

    OdpowiedzUsuń

Pozostawienie komentarza (choćby anonimowego) daje mi poczucie, że warto dalej tworzyć ten blog, bo ktoś go jednak czyta:)