środa, 15 lipca 2015

Wilanów z książką

Ostatnio odwiedziłam Wilanów. Po baaaardzo długiej przerwie. Inspiracją stała się książka, o której opowiem następnym razem. Dziś przypomnę tylko, że założycielem i pierwszym mieszkańcem tej posiadłości był król Jan III Sobieski, który przeszedł do historii literatury jako autor i bohater "Listów do Marysieńki". Także jak najbardziej mieści się w ramach tematycznych tego bloga:)


Ten barokowy pałac powstawał z inicjatywy króla od 1677 roku.


Listy do ukochanej pisał Sobieski przez prawie 20 lat, głównie w czasach rozstań spowodowanych wyprawami wojennymi. Są one nie tylko wspaniałym dokumentem języka naszych przodków, ale przede wszystkim przykładem niecodziennej epistolografii zakochanego mężczyzny.


Wizerunki króla i królowej (z kości słoniowej) oraz list Marii Kazimiery do męża
przechowywane w Muzeum Polskim w Rapperswilu, w Szwajcarii


Gdybyś wiedzieć, moje serce, albo imaginować mogła, co się ze mną dzieje, i jako myślę o tobie, i że jednej nie opuszczam minuty, musiałabyś się sto razy we mnie kochać bardziej: bo gdyby tak choć trzecią część czasu darować P. Bogu, nie było [by] świętszego nade mnie człowieka. Wierz temu tak, moja duszo, jako ewangelii i jako największej przysiędze, i żebym pewnie, po wczorajszym się usprawiedliwieniu Częstochową, nadaremno na świadectwo Bożego nie brał imienia, który mię niech skaże tego momentu, jeśli inaczej piszę i myślę. Niechże mi się tedy wzajemnie nagradza od ciebie, moja najśliczniejsza dobrodziejko!
(List z Wielunia i Kalisza, z dnia 2 VIII 1665)


Wokół pałacu zaprojektowano przepiękne ogrody.

Pisałaś Wć moja duszo do mnie, że pół roku już, jakośmy się pożenili, a pięć tylko niedziel mieszkaliśmy z sobą. Znać, moje serce, że Wć kreski poczynasz rachować; a dobrze by przecież mieć respekt, że to człowiek i tu na wojnie pracować musi, jeśli nie w łóżku, to na koniu. Wypłacać się jednak, choć tak jak zły dłużnik, obiecuję, bylem jako najprędzej w dobrym zdrowiu oglądał królewnę serca mego, bez której widzenia już też dalej żyć niepodobna, i lepiej nie żyć, niżeli nie zażywać, nie obłapiać, nie całować milion milionów razów to, co jest najśliczniejszego, najwdzięczniejszego i najdoskonalszego na świecie.

(List z Brześcia, z dnia 12 sierpnia 1665, z nagłówkiem Największe a jedyne duszy kochanie, najśliczniejszy serca mego panie!)


Nawet najpiękniejsze kwiaty nie zastąpią takich słów, panowie!

Więcej pisać nie dopuszcza czas, bo poczta wychodzi. - M. Millet siedzi nade mną, żeby skończyć. Obłapiam tedy i całuję śliczne rączki i nóżki mojej duszy. O gębusi już nie wspominam ani myślę, boby i minuty w obozie wytrwać niepodobna.

W obozie pod Kockiem15 VII 1665 - dokładnie 350 lat temu:)


Zatroskany zapomina, jak przyjemne jest życie


Wróćmy do naszej rzeczywistości. Spacerując ostatnio po wilanowskim parku, zobaczyłam coś wartego polecenia. Nosi nazwę "Parkowanie z książką". Przez całe wakacje można poczytać w parku książki oferowane w specjalnym regale, stojącym przy wejściu do ogrodów. 


Dość ubogo to wygląda, ale to znaczy, że książki są właśnie
 czytane w parku.

Jeśli masz w domu niepotrzebną Ci już książkę, przyjdź do parku w Wilanowie i zamień ją na inną bądź zostaw ku chwale polszczyzny. Jesienią, po zakończeniu akcji, książki zostaną przekazane warszawskim bibliotekom publicznym. 




Z książkami można swobodnie wędrować po ogrodach. W szafie są także koce do bezpłatnego wypożyczenia oraz ulotki z mapą, która wskaże strefy przeznaczone do leżenia na kocach oraz najwygodniejsze ławki.


Cisza, spokój i książka... Raj.


W tym roku oprócz bogatego księgozbioru muzeum przygotowało dodatkowe atrakcje: specjalną pieczęć z logotypem akcji, którą możecie ostemplować swoje książki, a także cykl warsztatów poświęconych historii książki.




Więcej informacji znajdziecie na http://wilanow-palac.pl/parkowaniezksiazka.html

17 komentarzy:

  1. - świetny pomysł. Myślę, że w naszym mieście też można byłoby taka akcję zorganizować. Tylko gdzie...? Hmmmm... Może na Starym Mieście? Z mapką Starówki. Tam jest tyle urokliwych miejsc, gdzie można przysiąść z książką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, można zainicjować taką akcję, ale jest chyba potrzebna zgoda urzędu miasta...

      Usuń
    2. Albo zgoda właściciela danego miejsca. Warto czasem zapytać nawet w galerii handlowej.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy pomysł z tą szafą z ksiażkami na świeżym powietrzu... Nie ma to jak czytać na ławeczce w parku :)))
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również pozdrawiam. Uważaj teraz na siebie szczególniej:)

      Usuń
  3. Wybiorę się tam w przyszłym tygodniu. Dzięki za info!

    OdpowiedzUsuń
  4. Od kilku lat podoba mi się ten pomysł, w tym roku wprawdzie nie nad wodą...

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny pomysł w dodatku w tak inspirującej i historycznej scenerii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówi się, że czytelnictwo zanika, ale dopóki będą takie akcje, dopóty nie będzie tak źle:)

      Usuń
  6. podobno piekne listy do żony pisał też hetman wielki koronny stanisław jabłonowski,czy pani wie coś o tym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety o tych listach nic nie wiem, ale muszą one pochodzić z tego samego okresu. Hetman walczył przecież u boku Sobieskiego, zanim ten został królem i później m.in. pod Wiedniem. Z tego, co pamiętam Jablonowski byl dziadkiem króla Stanislawa Leszczyńskiego. Córka hetmana Anna byla matką tego władcy.

      Usuń
  7. Takie akcje jak ta są bardzo potrzebne, bo coraz mniej ludzi czyta książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy taka akcja zachęci tych, co nie czytają. Oby...

      Usuń
  8. Z rozczuleniem czyta się listy króla Jana - aż się "gębusia" uśmiecha... (swoją drogą ciekawe, jak by zareagowałą dzisiejsza białogłowa, jakby w liście mąż jej napisał: "Całuję gębusię"???).
    A pomysł z książkami - super! Właściwie w każdym parku byłby wskazany (byleby wandale nie niszczyli).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki regał jest też w parku w Konstancinie. Ale wybór niewielki.

      Usuń

Pozostawienie komentarza (choćby anonimowego) daje mi poczucie, że warto dalej tworzyć ten blog, bo ktoś go jednak czyta:)