sobota, 26 września 2015

Leszno Stanisława Grochowiaka

Wspominam wakacje. Spędziłam je, jak zwykle, przemierzając szlaki literackie. Niespodzianką dla mnie okazało się w tym roku Leszno - miasto rodzinne Stanisława Grochowiaka. Jest to poeta mało już znany. W szkole mówi się o nim chyba jedynie w klasach humanistycznych i to niewiele.


Tablica upamiętniająca miejsce urodzenia poety.

Nazwisko Grochowiaka kojarzy nam się głównie z turpizmem, nurtem w literaturze eksponującym elementy brzydoty (łac. turpis - brzydki). Lektura większości jego wierszy nie należy do przyjemności, jednak warto się nad nimi zastanowić.


Dom przy Nowym Rynku, w którym urodził się Stanisław Grochowiak


Sielankowe dzieciństwo przerwał wybuch wojny w 1939 roku. Wtedy to rodzina została wysiedlona do Warszawy, a po upadku powstania mieszkała w Częstochowie. Wiosną 1945 roku powróciła do Leszna.



Szkoła Podstawowa, do której uczęszczał Grochowiak

W klasie piątej wielki wpływ wywarła na przyszłego poetę polonistka Stefania Szelanka. Wspominał ją z wdzięcznością. Grochowiak był zdolnym i systematycznym uczniem, nawet dorabiał sobie korepetycjami. Z powodzeniem uczył się gry na pianinie. 


Piękny ratusz na starówce w Lesznie

Studiował polonistykę na Uniwersytecie Poznańskim, nie ukończył jej jednak z niejasnych powodów.

Niedaleko ratusza Miejska Biblioteka Publiczna,
w której mieści się pokój poświęcony poecie

Pracował jako wychowawca w domu dziecka, urzędnik roszarni lnu, a po przeniesieniu się do Wrocławia dostał pracę we "Wrocławskim Tygodniku Katolickim".  I pisał, pisał pisał...



27 listopada 1954 r. ożenił się z Anną Magdaleną Herman, z którą miał pięcioro dzieci. Zmieniał redakcje, imał się różnych zajęć, by zarobić na dużą rodzinę. 

Zdjęcie ślubne Anny i Stanisława Grochowiaków (w zbiorach MBP)

Był nie tylko poetą, ale także prozaikiem i dramaturgiem. Do inscenizacji jego dzieł powstały wspaniałe plakaty, które można obejrzeć w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Lesznie.





Jednak przede wszystkim pisał wiersze. Oddajmy mu zatem głos.

Autograf Stanisława Grochowiaka z dedykacją dla czytelników

"Ars poetica"


Godziny przy piórze – one leczą rany.
Nawet śmierć jest daleka, jak była w dzieciństwie.
Zwierzęta domowe śpią ufnie przy twoich stopach.
A płomień świecy
Nieruchomieje jak miecz czuwający.

Wszystko, co wokół – krzesła, książki, kwiaty
Ubierają się w odświętność, powagę i czoła
Wysokie. I oto – nikczemny –
Twarzą stajesz wobec świata, jak glob naprzeciw globu.

Oto wiesz na pewno: za twoją kotarą
Jest tylko ściana, nie ma Poloniuszy.
Oto czujesz bezpiecznie: w środku twojej dumy
Nie zagości karzeł, ani też pochlebca.
Oto szepczesz zaledwie,
Układając zgłoski –
A słyszysz: księżyc dźwiękiem odpowiada.

Godziny przy piórze – one leczą rany.
One też wstrzymują od ran zadawania.
Patrz: podniosłeś usta, by odpluć obelgę,
A stoisz – niby dziecko –
Z usty zdumionymi.




"Do S..."

Bunt nie przemija, bunt się ustatecznia;
Jest teraz w locie: dojrzałym, dokolnym,
Jakim kołują doświadczone orły.

Bunt się uskrzydla tak - jak udorzecznia.

Bo wpierw to było jakby piaskiem w oczy,
Turniejem chłopców na słonecznej plaży;
A teraz ciężki; teraz więcej waży.

Bunt się uskrzydla tak - jak w kamień toczy.

I pomyśl: czułość, ta świetlista kula,
Teraz dopiero w mym pobliżu płonie,
Luzując szczęki, łagodząc me dłonie.

Bunt się uskrzydla tak - jak się uczula.



"Czyści"

Wolę brzydotę
Jest bliżej krwiobiegu
Słów gdy prześwietlać
Je i udręczać


Ona ukleja najbogatsze formy
Ratuje kopciem
Ściany kostnicowe
W zziębłość posągów
Wkłada zapach mysi


Są bo na świecie ludzie tak wymyci
Że gdy przechodzą
Nawet pies nie warknie
Choć ani święci
Ani są też cisi





Miejska Biblioteka Publiczna im. Stanisława Grochowiaka w Lesznie zaprasza:
http://www.mbpleszno.pl/







sobota, 12 września 2015

Narodowe Czytanie "Lalki"

W tegorocznym Narodowy Czytaniu, tym razem "Lalki" Prusa, uczestniczyłam w Płocku. Jak zawsze w pięknej scenerii parku tumskiego przygotowała je Książnica Płocka przy współpracy z Urzędem Miasta i aktorami Teatru Dramatycznego im. J. Szaniawskiego.




Ludzi zebrało się niewiele, ale atmosfera była wspaniała. Izabela Łęcka (w tej roli dyrektor Książnicy Płockiej Joanna Banasiak) i Stanisław Wokulski (aktor płockiego teatru Mariusz Pogonowski) przywitali gości i poprowadzili spotkanie.




Czytanie powieści Prusa rozpoczął prezydent miasta Andrzej Nowakowski wraz ze swoim zastępcą.
Przez kolejne trzy godziny płocczanie zmieniali się jak w kalejdoskopie. Prym wiodły szkoły. Dzieciaki z wielkim przejęciem czytały fragmenty "Lalki".




Książnica Płocka zadbała o scenerię. Można było przypomnieć sobie kadry z ekranizacji powieści Prusa.




Niezapomnianych odtwórców głównych ról - Małgorzaty Braunek i Jerzego Kamasa nie ma już między nami. Aktor odszedł zaledwie kilka dni temu...




Aby otrzymać pamiątkową pieczątkę, trzeba było odpowiedzieć na pytanie z treści "Lalki". Nie było łatwo! Pamiętacie, na co umarła pani Minclowa secundo voto Wokulska?



Podczas gdy Stach ciężko pracował...


Izabela flirtowała z innym!


Więc próbowałam go pocieszyć


i chyba mi się udało:)


Czytajcie "Lalkę" Bolesława Prusa!

PS. Relację moich uczniów możecie przeczytać tu: humaniscizsce

wtorek, 1 września 2015

Pierwsze dni wojny oczami świadka

Miała niespełna 14 lat, gdy wybuchła II wojna światowa. Zaczęła pisać dziennik...
Dziś kolejny fragment zapisków pani Jadwigi Dembowskiej - Ferens. Tym razem początek jej dziennika - pierwsze dni wojny.


Jadwiga na Wybrzeżu Kościuszkowskim w Warszawie, 1939 rok


Pierwsza strona dziennika. Dopisek już powojenny.

WOJNA 1939 r.

1 WRZESIEŃ

Niemcy w nocy naruszyli granicę, bombardowali Grodno, Puck, Częstochowę i inne. Rano o 7 był nalot nad Warszawą, ale myślałyśmy, że to próby, a wieczorem znalazłyśmy się na Żoliborzu, bo u nas jest niebezpiecznie, koło mostów, elektrowni, gazowni. Nie mogłyśmy znaleźć taksówki, ale się jakoś znalazło.




2 IX SOBOTA

Co parę minut jest alarm, więc latamy od okna do okna. Chłopcy dodają trochę humoru, jest Andrzej R. i jego kolega Andrzej Ossowski.






7 IX CZWARTEK

Obudzili nas o trzeciej bo podobno niemcy [pisownia oryginalna] mieli wkroczyć do Warszawy. Zrobił się bałagan i więcej nic. Polacy zbombardowali Berlin. Był spory nalot na Warszawę, naliczyłam 31 bombowców. Niemcy podeszli pod Warszawę, ale nie wejdą, bo będziemy bronić jej.





13 IX ŚRODA

Dopiero dzisiaj zrozumiałam, że to wojna, gdy wracałam z miasta, gdzie chciałam się zapisać do jakiejś roboty w harcerstwie na Żoliborzu zastał mnie nalot na ulicy przyspieszyłam kroku, ale jakiś żołnierz zagrodził mi drogę i powiedział, żebym się schowała, ale poszłam dalej a już nad moją głową leciały samoloty niemieckie podobne do smoków. Targnął powietrzem wstrząs, oparłam się o jakiś dom i ujrzałam, że tuż na rozległych błoniach ziemia w dwóch miejscach wyleciała w powietrze. Po chwili zaczęłam biec. Karabiny maszynowe ciągle szczekały, kule gwizdały gdzieś w górze, wróble z dachu na dach przelatywały, przybiegłam do domu, zadzwoniłam, ale znów straszny huk, oparłam się o dom (...) Atak trwał dwie i pół godziny. (...) Tej nocy spałam w ubraniu.




Pamiętajmy, że pisała to dziewczynka, która w październiku 1939 skończyła zaledwie 14 lat...