niedziela, 23 października 2016

Na zamku w Ciechanowie

Kończy się Rok Sienkiewiczowski, poświęcony naszemu nobliście z okazji 170. rocznicy jego urodzin i 100. rocznicy śmierci. Właśnie teraz, w październiku, od 115 lat członkowie Akademii Szwedzkiej w głosowaniu większościowym wybierają jednego spośród piątki kandydatów do Literackiej Nagrody Nobla. 111 lat temu laureatem był Henryk Sienkiewicz. 
Pisałam już o nim wielokrotnie. Dziś zabiorę Was do Ciechanowa, w którym Sienkiewicz bywał, a szczególnie na zamek, który uczynił jednym z miejsc wydarzeń opisanych w "Krzyżakach". 


Do ciechanowskiego zamku, należącego do księcia Janusza, przybywa Zbyszko w poszukiwaniu Danusi i dworu księżnej Anny Danuty. Tu również zjawia się Jurand i wszyscy dowiadują się, że jego córka została porwana. Nazwa Ciechanów pojawia się na kartach tej powieści wielokrotnie.


W Warszawie spokój był, tym bardziej że dwór bawił w Ciechanowie, który książę Janusz po dawnym napadzie litewskim przebudowywał, a raczej całkiem na nowo wznosił, gdyż z dawnego został tylko zamek.
(Henryk Sienkiewicz "Krzyżacy", t.1.,rozdz.19.)

Brama główna zamknięta. Trzeba wejść boczną.

Księstwo bawili na zamku ciechanowskim od wczesnej jesieni. W Warszawie została tylko garść łuczników (...) były w Ciechanowie różne uciechy i wesela, jak bywa zwyczajnie przed adwentem, ale która by z dwórek za mąż poszła, a która się ostała, o to, jako człek żonaty, nie wypytywał. 
(j.w.)


Z tej strony Ciechanowa nie brakło już także lasów, które niedaleko za Przasnyszem przechodziły w olbrzymią puszczę kurpieską (...)
(t.1, rozdz.20)

Bona Sforza i Ludwika Maria Gonzaga - właścicielki ciechanowskiego zamku

Z Ciechanowa do Przasnysza nie było zbyt daleko i latem goniec na dobrym koniu mógł we dwie godziny przebiec drogę dzielącą dwa miasta.
(t.1, rozdz.20)

Tablica multimedialna informująca o historii tego miejsca

De Fourcy jeden się ocalił i po trzechdniowym błąkaniu się po mazowieckich lasach, dowiedziawszy się od smolarzy, iż w Ciechanowie bawią bracia zakonni, przedarł się do nich, aby razem z nimi zanieść skargę przed majestat księcia, prosić o karę i o rozkaz uwolnienia pana de Bergow.
(t.1., rozdz.22.)

Na murach zamku wyświetlono krótki film o jego przeszłości

Zbyszko, przezwyciężywszy słabość, przygarnął znów Danusię i rzekł:
— Skoro mi cię Pan Jezus oddał, nikt mi cię nie odbierze, ale mi żal, że wyjeżdżasz, jagódko moja najmilsza.
— Do Ciechanowa z tatulem przyjedziem — odpowiedziała Danusia. (rozdz.25.)


Księżna wraz z dworem i księdzem Wyszońkiem wyjechała do Ciechanowa. (...) miał ksiądz Wyszoniek napisać list od księżny do Juranda, by zaraz przyjeżdżał do Ciechanowa (rozdz.25-26)


Przed niedawnymi czasy tymi to borami spływała zwykle na Mazowsze, omijając jednak groźnych miejscowych osadników, dzicz litewska, która w r. doszła aż pod Ciechanów i zburzyła miasto. (rozdz.20.)



W Przasnyszu radzono im zostać na nocleg, ostrzegając ich przed wilkami, które z powodu mrozów pozbijały się w stada tak wielkie, że napadały nawet gromadnie jadących ludzi. Zbyszko jednak nie chciał na to zważać, albowiem zdarzyło się, iż w gospodzie spotkali kilku rycerzy mazowieckich z pocztami, którzy też jechali do księcia do Ciechanowa, i kilku zbrojnych kupców z samego Ciechanowa, prowadzących ładowne wozy z Prus. (j.w.)


Na koniec, na dwa dni przed Wigilią, kazał wymościć wozy, pokulbaczyć konie i oznajmił Czechowi, że pojadą do Ciechanowa. Wierny giermek zatroskał się nieco, zwłaszcza że na dworze był mróz trzaskający, ale Zbyszko rzekł mu:
— Nie twoja głowa, Głowaczu (tak go bowiem z polska nazywał). Nic tu po nas w tym dworcu, a choćbym miał zachorzeć, toć starunku w Ciechanowie nie zabraknie.
Wreszcie pojadę nie konno, ale w saniach, po szyję w sianie i pod skórami, a dopiero pod samym Ciechanowem na koń się przesiądę.

Zwiedzanie z przewodnikiem trwa około godziny. Naprawdę warto poświęcić ten czas.

Mieli jeszcze z Niedzborza do Ciechanowa szmat drogi i Zbyszka paliło jak ogniem, by co prędzej zobaczyć Juranda i czegoś się od niego dowiedzieć.
Droga była daleka — minęli osady bliższe Ciechanowa, a następnie Niedzborz, po czym skierowali się w stronę Radzanowa.

Na pamiątkę można przybić pieczęć Siemowita III, władcy Mazowsza w XIV w., który zapoczątkował budowę tego zamku

Szczęściem, droga leśna nie była błędna. Jednakże zmierzch już był na świecie, gdy dojrzeli Ciechanów. (j.w.)

A cóż to za smutny książę? Zapewne duma nad losami podwładnych.
— W imię Boże: jużeście w Ciechanowie! — ozwała się znów pani.
Jurand zaś zmarszczył czoło jak człowiek, który z trudem zbiera myśli, i odrzekł:
— W Ciechanowie?… Dziecko czeka i… księstwo… Danuśka! Danuśka!…

Multimedialne ożywienie dawnych mieszkańców zamku.

Jakoż Jurand rozbudził się dopiero w drugie święto przed samym południem, ale za to zupełnie przytomny. Księżna i Zbyszko byli przy tym obecni, więc on, siadłszy na łożu, spojrzał na nią, poznał i rzekł:
— Miłościwa pani… Dlaboga, tom ja w Ciechanowie?
— I przespaliście święto — odrzekła pani.
— Śniegi mnie przysypały. Kto mnie zratował?
— Ten rycerz: Zbyszko z Bogdańca.
(t.1. rozdz.28.)

Zbyszko uzbrojony do walki z Rotgierem. W tle na krużganku książę Janusz i księżna Anna Danuta. 

Nie udało się Zbyszkowi uratować Danusi. Z inną żył długo i szczęśliwie. Dobrze, że udało się ocalić zamek w Ciechanowie, bo warto go zwiedzić.

poniedziałek, 10 października 2016

Maciejowice, Podzamcze Zamoyskich

10 października 222 lata temu rozegrała się bitwa pod Maciejowicami. Bitwa, o której się mówi, że zakończyła dzieje I Rzeczypospolitej. Jej przebieg, przyczyny klęski i skutki zostawiam historykom. Tu chciałabym Wam pokazać miejsca z nią związane, które niedawno odwiedziłam.


Zwiedzanie tych okolic rozpoczęłam od Ratusza w Maciejowicach, gdzie znajduje się Muzeum Tadeusza Kościuszki. Sam ratusz powstał na przełomie XVIII/XIX wieku  z inicjatywy hrabiego Stanisława Kostki Zamoyskiego (męża Zofii z Czartoryskich Zamoyskiej, o której pisałam miesiąc temu). 


Muzeum prowadzi stałą ekspozycję poświęconą życiu Tadeusza Kościuszki oraz archeologiczną, opartą o zabytki wydobyte podczas kilkuletnich badań na stanowisku kultury łużyckiej w Maciejowicach.


Zobaczymy tam m.in. autentyczny fragment łóżka, na którym leżał ranny po bitwie Tadeusz Kościuszko. Nie będę pokazywać wszystkich sal. Odwiedźcie to miejsce sami.


Jadąc w stronę Podzamcza, miniemy osobliwy pomnik - kosy ustawione na sztorc. Szkoda tylko, że rdzewieją, nikt chyba od lat ich nie konserwuje.


W Podzamczu, dawnej posiadłości Zamoyskich, nocował Kościuszko przed bitwą. Tu także został ranny i wzięty do niewoli. Ten majątek, położony niedaleko Puław, był ukochanym miejscem Zofii Zamoyskiej. Podczas bitwy maciejowickiej dom został uszkodzony. 


Do dziś zachował się pień lipy, pod którą znaleziono rannego Naczelnika. Obok rosną nowe drzewa - "dzieci" tego, które pamięta Kościuszkę.


Władysław Zamoyski (syn Zofii) wspominał, że jemu i jego rodzeństwu pokazywano ślady bitwy, kule karabinowe i armatnie zebrane po niej. Było to miejsce, gdzie Zofia uczyła swe dzieci patriotyzmu.


Cóż dziś zostało? Kilka ruin, nieoznaczonych nawet, więc trudno się zorientować, co w nich było.



Czy to pozostałości dawnego domu Zamoyskich? Czy może to ten nowszy budynek, również w opłakanym stanie?


Jedyny gmach wyglądający dziś przyzwoicie na tym terenie, to Izba Przyrodniczo-Leśna im. Jana Pawła II.


Na jej stronie internetowej możemy przeczytać, że znajduje się ona w oficynie po dawnej posiadłości Zamoyskich w zespole pałacowo-parkowym w Podzamczu.


Zespół pałacowo-parkowy? Może 200 lat temu, ale na pewno nie dziś. Kolejne miejsce, które przynosi rozczarowanie. Szkoda...

sobota, 1 października 2016

Kadłubek u Krasińskich

A dokładniej kronika Wincentego Kadłubka wystawiona w Pałacu Krasińskich (zwanym Pałacem Rzeczypospolitej) w Warszawie. Na co dzień miejsce to nie jest udostępniane dla zwiedzających. Znajdują się tu rękopisy i starodruki, które potrzebują specjalnych warunków mikrobiologicznych i konserwatorskich (korzystać z nich naukowcy mogą w wydzielonej czytelni). Dlatego kiedy dowiedziałam się z bloga Literaturomania, (za co bardzo dziękuję), że będzie można zobaczyć pałac w środku, a do tego kronikę Kadłubka, musiałam tam być.


Oprowadzał nas pan Jacek Karwat, przewodnik warszawski, który z wielką pasją opowiadał o historii tego miejsca. Zwiedzanie rozpoczęliśmy jeszcze przed pałacem.


Początki budowli sięgają XVII stulecia, ale nie będę opisywać jej historii. Zainteresowanych odsyłam do powyższego zdjęcia oraz innych źródeł. Ze względu na tematykę tego bloga, skupię się na kronice Kadłubka, rękopisy której wystawiono 24 września w tymże miejscu.



"Historia Polonica" to spisane po raz pierwszy przez Polaka dzieje naszego narodu. Mimo że tworzona w języku łacińskim, stanowi pierwszą (po kronice Galla Anonima) polską kronikę. W XII wieku bowiem Kazimierz II Sprawiedliwy polecił niejakiemu Wincentemu, zwanemu później Kadłubkiem, spisanie dziejów Polaków. 


Księga ta obejmuje dzieje od czasów pradawnych po rok 1202. Nie znajdziemy w niej ani jednej daty rocznej, występują tylko sporadycznie daty dzienne. Powstała w opactwie cystersów w Jędrzejowie (o którym pisałam tu: http://mojepodrozeliterackie.blogspot.com/jedrzejow). Oryginał, który wyszedł spod ręki Kadłubka, niestety się nie zachował. Możemy oglądać jedynie późniejsze odpisy. Pierwotnie było ich około pięćdziesięciu.


Do dziś zachowało się 29 rękopisów. Kilka z nich posiada Biblioteka Narodowa w Warszawie. One właśnie zostały pokazane w Pałacu Krasińskich. Pozostałe znajdują się w Krakowie, Kórniku, Wrocławiu, Katowicach i Wiedniu.


To u Kadłubka właśnie znajdziemy najstarsze polskie legendy, takie jak o Wandzie, co nie chciała Niemca, królu Kraku czy smoku wawelskim.


W Pałacu Krasińskich zachwyciła mnie jedna sala. Biblioteka! Szkoda tylko, że nie można było wejść do środka, zrobić zdjęć (jedynie z daleka, bez lampy). Dlatego nie mogę Wam pokazać szczątków książek, które w czasie ostatniej wojny znajdowały się w bibliotece na Okólniku.



W styczniu 1945 roku bibliotekarze ucieszyli się, gdy zobaczyli ocalały budynek. Niestety po jego otwarciu okazało się, że z książek został tylko popiół. W szklanej urnie, ku pamięci i przestrodze, znajdują się resztki książek, które zostały stamtąd wyciągnięte.  Na poniższym zdjęciu widać tę urnę z daleka  po lewej stronie.


Spacer z przewodnikiem zakończył się na tarasie, skąd można było oglądać piękny ogród. Szkoda że mało osób skorzystało z bezpłatnej możliwości zobaczenia pałacu, rękopisu kroniki Kadłubka oraz wysłuchania ciekawej historii tego miejsca. Moja grupa liczyła ok. 15 zainteresowanych, wcześniejsze jeszcze mniej.


Co jakiś czas Pałac Rzeczypospolitej otwiera swoje podwoje dla zwiedzających. Warto śledzić te informacje na http://bn.org.pl/palac/palac-dzis