wtorek, 29 października 2019

Spychowo Juranda

Istnieją miejscowości, które jednoznacznie kojarzą nam się z Henrykiem Sienkiewiczem, chociaż on sam nigdy ich nie odwiedził. Należy do nich Chocim, Kamieniec Podolski czy choćby Spychowo. Jest to tak zwana wieś tematyczna, czyli taka, której rozwój dokonuje się wokół wiodącej idei, pomysłu. W tym wypadku jest to nawiązanie do postaci z Krzyżaków - Juranda ze Spychowa.


Zaznaczyć trzeba od razu, że nie jest to mazowiecki Spychów, który stworzył w swojej powieści Sienkiewicz. Jednak podobieństwo nazwy (a zwłaszcza identyczność jej odmiany) pozwoliło tej mazurskiej wsi rozwinąć się wokół postaci Juranda ze Spychowa – jednego z najpopularniejszych bohaterów polskiej literatury, uosobienia odwagi, patriotyzmu, ale też miłości rodzicielskiej. Jego imię nosi główna ulica w tej miejscowości. Co roku, w lipcu, organizowany jest tu festyn „Powrót Juranda do Spychowa”, przyciągający turystów z odległych nawet miejsc. W trakcie tej zabawy uczestnicy przebierają się w stroje z epoki i maszerują przez wieś. Odbywają się także pokazy walk rycerskich i inne atrakcje związane z powieścią Sienkiewicza. Myślę, że pisarz byłby rad, że w taki sposób jego twórczość „trafiła pod strzechy”. Zajrzyjmy zatem do źródła.


Trudno zapamiętać, czy Sienkiewicz nadał grodowi Juranda nazwę Spychów czy Spychowo, ponieważ występuje ona rzadko w mianowniku. Najczęściej w połączeniu imienia bohatera ze Spychowa, jadącego z albo do Spychowa, ewentualnie pana na Spychowie lub spychowskiego. Po tych formach trudno zorientować się, jak brzmi nazwa miejscowości. Sienkiewicz wymienia ją sporadycznie, ale bez wątpienia jest nią Spychów. 
Po raz pierwszy forma podstawowa tego rzeczownika pojawia się dopiero w ósmym rozdziale powieści, gdzie mowa o tym, że „rycerze zmawiali się, aby uczynić wspólną na Spychów wyprawę, lecz każda z nich kończyła się klęską”. Następnie dopiero w dziewiętnastym, kiedy słyszymy o Danuśce, że „łakoma to jest rzecz taka dziewka, bo za nią cały Spychów stoi”. Dlatego krzyżacy decydują się na plan, który podsuwa im Hugo de Danveld słowami:  „…gdybyście porwali tę dziewkę, Jurand oddałby za nią nie tylko Bergowa, ale wszystkich jeńców, siebie samego i Spychów w dodatku!”


Wracający z odzyskaną z rąk krzyżaków Danuśką Zbyszko pociesza dziewczynę: „Zaraz będzie Spychów”. A kiedy już Zbyszko ze stryjem i Jagienką osiedli w Spychowie, „Maćko złupił trochę Spychów — ale ponieważ Zbyszko całkiem zdał na jego rządy— nikt nie śmiał mu się sprzeciwić”. „Trumny Danusinej nie wieźli jednak, gdyż skoro Spychów nie został sprzedany, Zbyszko wolał, aby została z ojcami.” Bo że za Jagienką wziął Moczydoły i wielką majętność opatową, to nie była jego zasługa, ale on już przedtem miał Spychów wraz z ogromnymi skarbami zgromadzonymi przez Juranda…”
I to właściwie tyle, jeśli chodzi o występowanie tej nazwy w mianowniku. Za to jest odmieniana przez wszystkie przypadki niezliczoną ilość razy. Polecam mazurskie Spychowo.


Więcej przeczytacie Państwo w mojej książce "Podróże literackie. Sienkiewicz", dostępnej w księgarniach internetowych, np. tu: https://bonito.pl  albo u mnie z autografem. Wystarczy napisać na adres mailowy az44@wp.pl Można mnie także zaprosić do szkoły, przyjadę z bezpłatnym wykładem:)


sobota, 12 października 2019

Mickiewicz w Szabo

Trwa sezon winogronowy. Zabiorę więc Was dziś do winnicy. Jednej z największych w Europie, bo leżącej na ponad 1200 hektarach w miejscowości Szabo na Ukrainie. Około 70 kilometrów na południowy zachód od Odessy. 


W roku 1825 Adam Mickiewicz zwiedzał powstałą tam trzy lata wcześniej (a więc w roku wydania jego "Ballad i romansów") winnicę, dziś słynną na całą Europę, a może i dalej. Nie było tam wtedy muzeum wina, które można zwiedzać dziś.


Poeta pojechał do Szabo przy okazji wycieczki do nieodległego Akermanu (o którym pisałam tu: http://mojepodrozeliterackie.blogspot.com/2019/09/w-poszukiwaniu-stepow-akermanskich)


Winnica istniała wtedy zaledwie trzeci sezon, ale mógł już pić młode wino. Tak przynajmniej twierdził przewodnik, który oprowadzał nas po tym miejscu. Niestety o pobycie Mickiewicza nic więcej nie wiedział. O Puszkinie, który również tam był i którego portret wisi w jednym z pomieszczeń, też nie powiedział wiele. Popiersie tego rosyjskiego poety znajdziemy w piwnicy, gdzie w beczkach przechowywane jest wino. 


Zwiedzanie trwało godzinę, na koniec zaproszono nas na degustację (oczywiście z dopłatą), ale mnie najbardziej podobał się film, prezentujący pracę w winnicy, z podkładem muzycznym z "Czterech pór roku" Vivaldiego. Wspaniale się to oglądało na wielkim ekranie. Nagrałam dla Was fragmencik.


Bachus w tym roku był łaskawy. Winorośl obrodziła, wino się robi:) Starożytne powiedzenie, że mężczyźnie do szczęścia potrzebne są: kobieta, wino i śpiew chyba nie traci na aktualności:) Przy dobrym winie zaśpiewajmy fragment Mickiewiczowskiej "Pieśń Filaretów":
Hej, użyjmy żywota!
Wszak żyjem tylko raz;
Niechaj ta czara złota
Nie próżno wabi nas.
(...)
Mierz siłę na zamiary,
Nie zamiar podług sił.


Jakie lubicie wino? Ja najbardziej czerwone wytrawne. Na odmianach, szczepach się nie znam... Przede mną wyprawa do winnic gruzińskich, może się czegoś nauczę:)

wtorek, 1 października 2019

"Podróże literackie. Sienkiewicz"

Właśnie ukazała się druga część moich podróży literackich, tym razem poświęcona Sienkiewiczowi. Znajdziecie w niej dziewiętnaście podróży po Polsce i Europie, ale jest też Afryka i Ameryka Północna! Bo nasz pierwszy noblista w dziedzinie literatury był niezmordowanym włóczęgą! 


Możecie ją znaleźć w licznych księgarniach internetowych, np. pod tym linkiem: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4900757/podroze-literackie-sienkiewicz, albo u mnie z dedykacją. Wystarczy napisać maila na az44@wp.pl i prześlę :) Kto jeszcze nie ma pierwszej części - o Mickiewiczu, niech się spieszy, bo w ciągu kilku miesięcy rozeszła się połowa nakładu!


Polonistów i bibliotekarzy zapraszam do umawiania się ze mną na bezpłatne spotkania o obu książkach. Pierwsze wolne terminy mam w listopadzie. Na razie jeżdżę z wykładami o Mickiewiczu. Ostatnio byłam w Zielonce pod Warszawą. Zostałam bardzo miło przyjęta, dzieciaki były kochane i o dziwo zainteresowane tym, o czym mówiłam:) Obiecałam, że o nich tu napiszę.


Partonem tej szkoły jest Bolesław Prus, którego uwielbiam i chciałabym zająć się wydaniem  podróży również jego śladami. Pięknie przygotowana przez panią Monikę Gawerek dekoracja, tworzyła atmosferę, zwłaszcza jak zgasiliśmy światło:)


Pozdrawiam Was Kochani i mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy! Uczcie się o naszych pisarzach, bo to również dzięki nim jesteśmy Polakami. Mieli niełatwe, ale ciekawe życie.