poniedziałek, 20 grudnia 2021

Wesołych świąt!

Kornel Makuszyński, mój ulubiony pisarz z dzieciństwa, jest autorem wiersza, który mimo upływu wieku wciąż jest aktualny, jeśli chodzi o życzenie w nim zawarte. Wciąż potrzeba cudu, żeby była jedność w naszym narodzie. I tego cudu nam wszystkim życzę.

POKÓJ LUDZIOM

Dzie­ciąt­ko Boże, uczyń cud raz jesz­cze
Więk­szy, niż bi­twa wy­gra­na nad wro­giem,
Każ pol­skie ser­ca w pol­skie ująć klesz­cze,
Jed­ną od­dy­chać Pol­ską, jed­nym Bo­giem.

Niech nas dwóch idzie po tej sa­mej ścież­ce,
A gdy się ze­tkną, nie­chaj wiel­ki Boże!
Z oczu do­bę­dą uśmiech a nie noże!
Spraw to Dzie­ciąt­ko No­wo­na­ro­dzo­ne!

A my Ci za to przy­nie­sie­my w po­dzię­ce
To, co Cię zło­tym na­peł­ni uśmie­chem:
Dwa pol­skie ser­ca mi­ło­ścią złą­czo­ne
I dwie złą­czo­ne zgo­dą pol­skie ręce.

Pa­trz­cie! O pa­trz­cie! Be­tle­jem­ska strze­cha
Peł­na jest słoń­ca od na­szych pa­cie­rzy,
O lu­dzie! Boże dzie­cię się uśmie­cha,
A Jego oczy mó­wią, że nam wie­rzy!


 Przyjmijcie życzenia zdrowia i nadziei na lepsze jutro. Spokojnych i miłych świąt!

piątek, 10 grudnia 2021

U Stanisława Staszica w Pile

Piła to słowo przydatne do wyjaśniania uczniom zjawiska homonimii a także ważności poprawnego stosowania interpunkcji. Robię to na jednym prostym zdaniu: Moja stara piła leży w piwnicy. Zapewne już się Państwo zorientowali, w czym rzecz. Znaczenie tego wypowiedzenia zależy od interpretacji słów stara i piła oraz od przecinka, który jest konieczny, jeśli potraktujemy wyraz piła jako czasownik. 

Dziś jednak o Pile w jeszcze innym znaczeniu - jako miejscowości, z której pochodził Stanisław Staszic. Jego ojciec i dziadek byli burmistrzami tego miasta. Wychował się więc w rodzinie bogatych mieszczan jako najmłodszy z rodzeństwa. Miał dwóch braci, Andrzeja i Antoniego, oraz siostrę Annę. Niewiele jednak wiemy o życiu małego Stasia poza tym, że był zdolny i pilny w nauce. Życzeniem jego matki było, aby obrał sobie stan kapłański, toteż posłano go jeszcze jako nastolatka do seminarium w Poznaniu. O jego dalszych losach możecie sobie poczytać gdzie indziej. Tu skupmy się na Pile. 

Dom, w którym urodził się Stanisław Staszic

Pilanie pamiętają o swoim sławnym krajanie. W domu, w którym się urodził, od 1951 roku istnieje muzeum jego imienia. Na stronie internetowej placówki czytamy: "Misją Muzeum Stanisława Staszica w Pile jest zgromadzenie, opisanie i zachowanie spuścizny po Staszicu, upowszechnianie jego myśli i dzieł, popularyzacja postawy staszicowskiej jako wzorca służby publicznej, ofiarności i stosunku do drugiego człowieka".

Siedzibą Muzeum Stanisława Staszica jest dawny dom jego rodziny usytuowany w części miasta zwanej „Zamoście”. Tam właśnie, z dala od centrum, na lewym brzegu rzeki, rodzina Stasziców miała folwark składający się z domu mieszkalnego oraz zabudowań gospodarczych (które się nie zachowały). Najstarsza informacja o nim pochodzi z roku 1783, w którym Wawrzyniec Staszic, ojciec Stanisława, porządkował hipoteczny opis swoich nieruchomości.

Dom był własnością rodziny Stasziców do końca XVIII wieku. W 1794 roku Wawrzyniec Staszic, od wielu już lat samotny wdowiec, sprzedał wszystkie swoje pilskie nieruchomości (nabywcą był inny pilski mieszczanin Chrystian Lehn) i wyprowadził się z Piły do majątku swojej zamężnej córki. Od tego czasu nikt z rodziny Stasziców w Pile już nie mieszkał. Przez następne prawie sto pięćdziesiąt lat dom był własnością innych pilskich rodzin. W czasie walk o Piłę w styczniu i lutym 1945 roku budynek został poważnie zniszczony. Tuż po wyzwoleniu zwrócił na siebie uwagę miejscowych władz, które szukały śladów polskiej przeszłości miasta. Wkrótce na jego ruinach pojawiła się tabliczka z informacją, że jest to dom Staszica i pamiątka narodowa. Zaczęto mówić o konieczności jego odbudowy, a na łamach tygodnika „Piła Mówi” podjęto akcję gromadzenia funduszy na zabezpieczenie domu przed całkowitą ruiną.

Niestety nie dane było mi wejść do środka, gdyż muzeum było nieczynne z powodu prac remontowych.

W Pile znajdziemy także pomnik Stanisława Staszica. Mnie jednak zainteresowała bardziej ławeczka, na której można sobie z nim porozmawiać:) 

Zapytałam go o przestrogi dla Polski. Oto, co mi odpowiedział:

Nie ma w całej Europie drugiego takiego kraju, który by tak źle był położony, jak Polska. (...)  Narody powinny być stróżem i obrońcą, aby nigdzie wolno nie było naruszyć praw człowieka. (...) Żadne jestestwo nie jest oddzielone od drugich. Wszystko się łączy, wszystko ukazuje jedności znamię. Między stworzeniem a stworzeniem nie ma przedziału. Mniej w jednych, więcej własności w drugich — to jest całą różnicą.  ("Przestrogi dla Polski" z 1790 roku)

Jakież to aktualne, mimo upływu ponad stu trzydziestu lat...

Nie mogłam nie zapytać o edukację, od której rozpoczyna się jego największe dzieło "Uwagi nad życiem Jana Zamoyskiego..." Pierwsze zdanie brzmi: Zawsze takie rzeczypospolite będą, jakie ich młodzieży chowanie. Staszic sparafrazował tu słowa hetmana Zamoyskiego, który w 1595 roku część swojego majątku przeznaczył na powstanie Akademii w Zamościu. Dalej zaś prawił: Więc człowiek do edukacji ma dwie rzeczy: duszę i ciało. Więc ludzie z natury ani są złymi, ani dobrymi. Jakie zmysły ich odebrały uczucia, tak oni myślą. Jak myślą, tak czynią. Edukacja myśleć naucza; edukacja złymi lub dobrymi uczynić ich może.

Stanisław Staszic zabiegał o powszechną bezpłatną edukację Polaków. Gdyby wiedział jak ona teraz wygląda...

Zagadnieniem naczelnem jest samodzielność Polski. Jak ją odzyskać? Gdyż o samodzielności prawdziwej mówić nie można w kraju, w którym naród z imienia wolny, nic zmienić nie może we własnych stosunkach wewnętrznych bez zgody sąsiadów - czytamy w "Uwagach..." Warto odwiedzić miasto, które wydało tak wielkiego Polaka.

środa, 1 grudnia 2021

Szczawnickie ślady Konopnickiej

W 1875 roku Maria Konopnicka przyjechała do Szczawnicy na leczenie gardła. Wynajęła skromną kwaterę na tak zwanym Miedziusiu, nie było jej bowiem stać na hotel. Niestety, dom ten już nie istnieje. W jego miejscu stoi dziś tablica upamiętniająca pobyt pisarki.


Była już wtedy matką sześciorga dzieci (urodziła ośmioro, ale dwóch synów zmarło w pierwszym roku życia), zmęczoną samotnym ich wychowywaniem. Mąż bowiem wciąż był nieobecny w domu, ale to opowieść na inną okazję. Postanowiła wreszcie zadbać o siebie i wyjechała do uzdrowiska.


Niewiele wiemy o jej pobycie w Szczawnicy. Zapewne, jak większość kuracjuszy, brała kąpiele i piła wodę leczniczą. Podobno też romansowała, towarzyszyli jej często dwaj panowie: Konstanty Krynicki i Korneli (!) Dąbrowski. Rozczarowana nieudanym małżeństwem i zmęczona gromadą potomstwa, pozwoliła sobie zacząć żyć po swojemu. Wcześniej tworzyła jedynie baśnie dla swoich dzieci. Teraz w Szczawnicy uległa urokowi nie tylko mężczyzn, ale także Pienin. I z tego zachwytu powstał cykl dziewięciu wierszy pt. W górach.


Wysłała go do "Tygodnika Ilustrowanego" i ku jej ogromnej radości, cykl został opublikowany. Nie koniec na tym. Traf chciał, że przeczytał go Henryk Sienkiewicz i bardzo pozytywnie odniósł się do niego w "Gazecie Polskiej" z 26 października 1876 roku. Zachwycił go zwłaszcza wiersz Przygrywka. 


Oto jego fragment:

EJ! ujrzę raz na oczy insze sianożęci,
Insze kurhany!
Ej! posłyszę ja przecież, jak to ludzie gwarzą
Obcym mi gwarem…
I wypatrzę miesiączek, z jaką wstaje twarzą
Nad cudzym jarem…
I dowiem się raz wreszcie, gdzie tęcza podziewa
Wstążek swych końce
I jakie tam piosenki o zmroku rozbrzmiewa
Echo mdlejące.
U nas w wiosce znam wszystko… wszystkiegom już syta,
Aż do znudzenia…
Co dzień zza tego wzgórza słońce rankiem świta,
Nic się nie zmienia.
Wiem, gdzie rosną dziewanny, a gdzie niezabudki
W przydrożnym rowie;
Wiem, gdzie szary słowiczek zwił domekmalutki
W naszej dąbrowie;
Wiem, gdzie ojciec łan orze, gdzie matka wybiela
Cieniutkie płótna;
Wiem, jak w święto wieczorem grzmi wiejska kapela
Jak fletnia smutna…
Lasek, cmentarz, kościółek, starego plebana
Znam już z pamięci…
Tęskno mi! – Hej, pociąga dal sina, nieznana,
Wabi i nęci!

Sienkiewicz napisał wtedy między innymi: "Cóż to za śliczny wiersz (…) Zacząłem go czytać z lekceważeniem, jak wszystkie takie ulotne poezyjki, a skończyłem zachwycony (…) Nie znam tej poetki (…) W każdym razie ta pani, czy panna ma prawdziwy talent…"
To dodało Konopnickiej skrzydeł! Uwierzyła w siebie i zaczęła podejmować różne tematy w swojej twórczości. Do Szczawnicy powracała w listach i wierszach. 


Pod koniec lat osiemdziesiątych XIX pisała do stryja: „Nie znam Krynicy, ale znam pokrewną jej i podobno piękniejszą co do widoków na Pieniny, Szczawnicę. One to góry podały mi po raz pierwszy pióro do ręki, bo tak w duszę mnie ten świat górski uderzył, jak laska Mojżeszowa w skałę. Cudna, cudna tam przyroda. (...) Przypominam sobie, że sama będąc kiedyś w Szczawnicy, budziłam się co rano jakby z niedowierzaniem, że jestem w tak cudnym, tak uroczym otoczeniu”. 


Zachwytów nad pienińską przyrodą nie zabrakło w jej twórczości.
Pod moją chatą Dunajec biały/Dziwną pieśń śpiewa, bijąc ze skały.
Srebrne jej tony po żwirze pieszczą,/Mienią się w tęczę – jak w harfę wieszczą
O siedmiu strunach wiązanych zlotem./Od brzegu fale biją z łoskotem,
A dalej płaczą – a dalej mgleją,/Aż w toń najgłębszą rozbłękitnieją.
I cicho… ciszej… wtóry pochwycą,/Patrząc się w niebo modrą źrenicą.

wtorek, 16 listopada 2021

Sienkiewicz w Szczawnicy

Minęła właśnie 105. rocznica śmierci naszego pierwszego noblisty, dlatego dziś jemu poświęcę post. Niedawno byłam w Szczawnicy, gdzie odnalazłam kilka śladów po Henryku Sienkiewiczu i szkołę jego imienia. Ale po kolei.


Sienkiewicz odwiedził tę miejscowość trzykrotnie. Po raz pierwszy w 1868 roku jako student warszawskiej Szkoły Głównej. Dorabiał wtedy jako guwerner książąt Woronieckich wraz z nimi wyjechał do uzdrowiska. Z Warszawy dojechali pociągiem do Krakowa, a dalej góralską bryczką 18 godzin do Szczawnicy. Przyszły pisarz zamieszkał w domu akademickim zwanym "Bratniakiem", który stał w miejscu obecnego napisu Szczawnica (rozebrano go w 1950 roku). 


W tym czasie uzdrowisko odwiedził też Adam Asnyk, jednak to Sienkiewicz wodził rej. Był zapraszany głównie do towarzystwa panien, ale i starszyzna była zainteresowana jego pięknymi, patriotycznymi przemówieniami. 


Pieniny i samo uzdrowisko go zachwyciły. Nic dziwnego, że zawitał tu ponownie. W roku 1879 był już znanym nowelistą i przyjechał do Szczawnicy z odczytami o Ameryce. I tym razem miał wielkie powodzenie u kobiet, był bowiem jeszcze kawalerem. Pewnego letniego dnia spotkał na szczawnickim deptaku rodzinę Szetkiewiczów, dwie panny z rodzicami. Zauroczyła go jedna z nich - Maria. Dwa lata później została jego żoną. 


Spacery nad Dunajcem z panną Marią oraz wycieczki w Pieniny z przewodnikiem Józefem Madeją to najpiękniejsze chwile w życiu młodego pisarza. Zwiedzanie Wąwozu Homole pozwoliło mu później plastycznie opisać w "Potopie" scenę walki ze Szwedami w tym  właśnie miejscu. 


Po raz ostatni Sienkiewicz odwiedził te miejsca w 1909 roku. Wraz z córką Jadwigą zamieszkał w willi "Batory" w Parku Górnym. Szukał tam schronienia do pisania powieści "Wiry", ale nie mógł się opędzić od wielbicieli jego twórczości. Narzekał też w liście do Wandy Ulanowskiej, że w "Batorym" jest mało światła, bo okna wychodzą na północ, a przed nimi rosną gęste drzewa. Mimo pogodnego sierpnia, było mu zimno i kazał palić w piecu. 


Dzisiaj w willi "Batory" jest piękny, wygodny hotel. Pamiętają w nim o niezwykłym gościu sprzed stu kilkunastu lat. Pokoje zostały przebudowane, więc nie wiadomo dokładnie, które z nich zajmował Sienkiewicz z córką, ale na recepcji można zobaczyć niemal wszystkie jego  książki. 


Podczas drugiego pobytu w Szczawnicy pisarz kwestował na tamtejszą szkołę i na zakup książek dla góralskich dzieci, a także na pomoc dla uczniów i na Straż Ogniową.


Dzisiaj szkoła nosi imię Henryka Sienkiewicza. Pan dyrektor Paweł Sypek przyjął mnie bardzo serdecznie. Opowiedział o historii szkoły, pokazał zdjęcia i grafiki upamiętniające pisarza. 


Rozmawialiśmy także o corocznych zjazdach szkół imienia Henryka Sienkiewicza. Zapoczątkował je w 1993 roku ówczesny kustosz muzeum pisarza w Woli Okrzejskiej, Antoni Cybulski. Szczawnica gościła szkoły sienkiewiczowskie w 2009 roku.


Honorowym gościem była wtedy prawnuczka pisarza Anna Pawlikowska. Przemawiała przy odsłoniętym rok wcześniej pomniku swego słynnego przodka. To jeden z ładniejszych (jeśli nie najładniejszy) pomnik Sienkiewicza, który widziałam. 


Chciałabym jeszcze kiedyś wrócić do Szczawnicy i pochodzić tymi ścieżkami, co nasz noblista oraz inni pisarze (o których następnym razem). 

sobota, 13 listopada 2021

Romantykon w Warszawie

Wczoraj uczestniczyłam w I Konwencie Miłośników Romantyzmu, czyli "Romantykonie", na który zapraszałam Was w imieniu organizatorów w zeszłym tygodniu. Atmosfera była cudowna! W jednym miejscu spotkało się około stu osób uwielbiających romantyzm:) Obok wykładów, prezentacji i wywiadów były rozmowy w kuluarach i kawiarni. Przedstawiam krótki przegląd tego, co tam się działo, na poniższych zdjęciach. 

Prezenterzy, których wymieniam niżej

Baba od polskiego, czyli Aneta Korycińska

Marek Łuszczyk, Narodowy Instytut Fryderyka Chopina

Milena Chilińska, strona "Juliusz Słowacki"/"Słowacki.eu"

Bożena Pysiewicz, Muzeum Narodowe w Warszawie

Mikołaj Kołyszko, chatolandia.pl Chata Wuja Freda

Agnieszka Zielińska, mojepodrozeliterackie.blogspot.com

Dorota Ponińska, autorka powieści o romantykach i Robert Kowalski organizator imprezy (Paryskie Salony Romantyków)

Ja z samym Wieszczem (Toby Tobin) i Zuzanną z projektu Spacery Pań Warszawskich

Jedna z Pań Warszawskich poprosiła o autograf

Impreza była udana. Planujemy następną za rok :) 

czwartek, 4 listopada 2021

ZAPROSZENIE

Serdecznie zapraszam wszystkich z Państwa, którzy chcieliby się ze mną spotkać w Warszawie za tydzień w piątek, 12 listopada, do Dzielnicowego Ośrodka Kultury przy ulicy Kajakowej 12b. 

Na pierwszym polskim konwencie miłośników romantyzmu będą spotkania autorskie, wykłady, prelekcje, konkurs cosplay i wiele innych atrakcji.

Program:

10:00 „Two boys one wieszcz” – jak popkultura pomaga w nauczaniu o romantyzmie? – Aneta Korycińska, Baba od polskiego

11:00 „Rodzina Chopina” – Marek Łuszczyk, Narodowy Instytut Fryderyka Chopina

12:00 "Pogranicza literatury i sztuki. Wyobraźnia romantyczna w malarstwie Młodej Polski" – Milena Chilińska, strona "Juliusz Słowacki"/"Słowacki.eu"

13:00 „"Dziady" na plakacie, czyli kanon literatury romantycznej w projektach Polskiej Szkoły Plakatu” – Bożena Pysiewicz, Muzeum Narodowe w Warszawie

14:00 „Dziady, które nie spieprzają” – prezentacja gry paragrafowej stworzonej przez Mikołaja Kołyszkę i chatolandia.pl Chata Wuja Freda

14:30 "Nawet nie wiesz, jakim Mickiewicz był krejzolem" – prelekcja Mikołaja Kołyszki

16:00 „Śladami Mickiewicza po Europie” – Agnieszka Zielińska, Moje podróże literackie

17:00 „Romantyczni w Paryżu” – spotkanie autorskie z Dorotą Ponińską

18:00 Rozstrzygnięcie konkursu cosplay

Pojawi się również wyjątkowa diorama pokazująca Soplicowo, stworzona przez panią Agnieszkę Terpiłowską, historyczkę i znawczynię epoki. Będzie można zobaczyć rekonstrukcje odzieży, przedmioty codziennego użytku i porozmawiać o stylu życia ludzi, których koleje losu opisał Mickiewicz.

Spotkanie jest bezpłatne. Niestety, przez obostrzenia, trzeba się wcześniej zapisać, więc chętnych proszę o podanie imienia i nazwiska mailem na mój adres az44@wp.pl lub paryskiesaolonyromantykow@gmail.com

czwartek, 28 października 2021

Związki Tuwima z Inowłodzem

Zupełnie przypadkiem znalazłam się tego lata w Inowłodzu. Przejazdem po prostu. Nie wiedziałam o istnieniu tam nawet zamku, a co dopiero pobycie w nim Juliana Tuwima. 

Poszperałam, poczytałam i już wiem, że Tuwim przyjeżdżał do Inowłodza (jeszcze jako dziecko) z matka i siostrą. Na początku XX wieku miejscowość ta była bowiem "stacją klimatyczną", czy "letniskiem", jak to dawniej mówiono, do którego zjeżdżano głównie z Łodzi i Warszawy. 

W jednym z listów z 1848 roku poeta pisał: Przez szereg lat od 1907 aż do roku 1914 – spędzałem w Inowłodzu wakacje, napisałem tam wczesne moje wiersze, przeżywałem pierwsze serdeczne burze i bunty. Tam poznałem lud polski, chłopa i jego nędzę. W tym pięknym letnisku nad Pilicą, które miejscowa ludność nazywała „fabryką” pokochałem krajobraz i przyrodę polską, której żadne cuda zagraniczne nie dorównują. Przekonałem się o tym, gdy w latach 1939–1945 objechałem kawał świata. Byłem we Francji, Portugalii, Brazylii, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, a wszędzie tęskniłem za Inowłodzem. Dałem temu wyraz w napisanym na uchodźstwie poemacie „Kwiaty Polskie”, których pierwsza część rozgrywa się w Inowłodzu, druga w Łodzi, a trzecia w Warszawie.

List ten, przesłany do Szkoły Podstawowej w Inowłodzu zapoczątkował kilkuletnią korespondencję. Nie ograniczono się jednak tylko do niej. Były spotkania z poetą, prezenty, pomoc finansowa ze strony Tuwima, aż wreszcie nadanie szkole jego imienia.

Wróćmy jednak do zamku zbudowanego za czasów Kazimierza Wielkiego, czyli w XIV wieku. Pełnił funkcję ochronną komory celnej, znajdującej się na brodzie pilickim, leżącym na szlaku handlowym ze Lwowa przez Sandomierz do Torunia. Dziś można zobaczyć tylko ruiny, bowiem został zniszczony przez Szwedów w czasie słynnego potopu. Na szczęście obiekt jest objęty planem rekonstrukcji.

W średniowiecznym zamku pamiętają o poecie. Jedno z pomieszczeń jest poświęcone właśnie jemu i jego związkom z Inowłodzem. Znajdziemy tam listy Tuwima, pisane na maszynie, którą znają już tylko ci, co pamiętają czasy przedkomputerowe. 

Takie letnisko. Jedno słowo: Wypisz - wymaluj - Soplicowo - napisał Tuwim o Inowłodzu w "Kwiatach polskich". Wybierzcie się tam latem:)

czwartek, 21 października 2021

Konopnicka w Dąbrowie Górniczej

Właśnie ogłoszono, ze patronką roku 2022 będzie między innymi Maria Konopnicka, z okazji przypadającej wówczas 180. rocznicy jej urodzin. Cieszę się z tego wyboru, bo kolejną książkę, którą właśnie zaczęłam, poświęcam tej poetce. To było naturalne, że po Orzeszkowej zabrałam się za jej koleżankę:)  Większość podróży śladami Konopnickiej mam już za sobą, ale kilka jeszcze przede mną. Niedawno wróciłam z Dąbrowy Górniczej, gdzie pojechałam zainspirowana przez Karolinę - moją Czytelniczkę, autorkę bloga https://na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com Odnalazłam tam kilka miejsc, związanych z pobytem Konopnickiej i o tym dziś krótko na świeżo.

Poetka odwiedzała to miasto podczas wizyt u córki Zofii, której mąż, Bolesław Królikowski, pracował w Hucie Bankowej. Ich małżeństwo trwało zaledwie dwanaście lat. W 1902 roku Bolesław zmarł, a Zofia wyjechała do Paryża i wyszła powtórnie za mąż za... Adama Mickiewicza. Oczywiście nie był to nasz wieszcz, tylko jego krewny (zmarł w obozie niemieckim w Oświęcimiu w 1942 roku).

Najstarszy dworzec kolejowy w Dąbrowie Górniczej (z 1847 roku)

Maria Konopnicka udawała się do Dąbrowy koleją. Jest kilka stacji kolejowych w tym mieście. Najstarsze z nich, które pamiętają czasy pisarki, to dziś ruina. Powstawały na szlaku Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej w połowie XIX wieku i domagają się gruntownego remontu. 

Królikowscy mieszkali na poddaszu nieistniejącego już domu przy ulicy Przybylaka. Stamtąd było niedaleko do huty, w której pracował Bolesław. Z jej kominów codziennie wydobywał się dym. Widok ten stał się inspiracją do napisania nowelki pod takim tytułem. 

Naprzeciwko Huty Bankowej odnajdziemy krzyż z 1834 roku, który zapewne nie umknął uwadze poetki, przechadzającej się ulicą Sobieskiego. Pracownicy huty postanowili odlać go na pamiątkę pierwszego wytopu rudy żelaza. Stoi tu już ponad sto osiemdziesiąt lat, z przerwą, bo w PRL-u został przeniesiony na ulicę Barlickiego. Powrócił na swoje miejsce w roku 1990.

Przy ulicy 3 Maja znajdziemy budynek, w którym bywała Maria Konopnicka. Jest to Resursa Obywatelska. Dziś pusta i mocno zaniedbana. Aż strach było wchodzić po rozwalających się schodach. Dawniej miejsce tętniące życiem, goszczące między innymi dwie nasze pisarki - Konopnicka i Orzeszkową.

Budynek dawnej Resursy Obywatelskiej

 Wybudowana pod koniec XIX wieku Resursa była bardzo nowoczesna, oświetlana przy pomocy energii elektrycznej, doprowadzonej z Huty Bankowej. Miała salę balową ze sceną, organizowano w niej koncerty i rauty. Przemysłowcy, kupcy i właściciele ziemscy Dąbrowy, utworzyli Klub Towarzyski. Mieściło się tutaj między innymi Biuro Rady Zjazdu Przemysłowców Górniczych, Towarzystwo Muzyczne oraz kilka innych stowarzyszeń. Tu odbył się pierwszy w Zagłębiu pokaz kinematografu. Szkoda że dziś budynek jest w tak opłakanym stanie. 

Deptak przy ul. 3 Maja

Do Dąbrowy Górniczej wpadłam tylko na kilka godzin, przejazdem. Nie miałam więc czasu jej poznać. Konopnicka przyjrzała się jej bardziej szczegółowo. Ale o tym już w książce.