piątek, 2 czerwca 2023

Miejsca Gustawa Herlinga-Grudzińskiego w Neapolu

Pisarz Gustaw Herling-Grudziński mieszkał w Neapolu przez 45 lat. Przybył do Włoch z armią gen. Andersa, walczył na Monte Cassino (o czym w poprzednim poście) i w związku z tym nie mógł wrócić do Polski. Poznał Lidię Croce, córkę Benedetta Crocego (filozofa i krytyka literackiego), która została jego żoną. Zamieszkał w jej rodzinnej neapolitańskiej willi przy Via Crispi 69. Stamtąd rozpoczęłam wędrówkę jego śladami.

Tu mieszkał Gustaw Herling-Grudziński

W 2012 roku odsłonięto w tym miejscu tablicę pamiątkową. W uroczystości wziął udział prezydent Rzeczpospolitej Polski (był nim wtedy Bronisław Komorowski) oraz Giorgio Napolitano, prezydent Republiki Włoskiej.

Teren jest prywatny, ogrodzony i udało nam się wejść tylko dzięki uprzejmości jakiegoś pana, który akurat wychodził. Mieliśmy natomiast problem z wyjściem, bo nigdzie nie było przycisku otwierającego bramkę. Spędziliśmy tam dobry kwadrans, zanim zjawił się ktoś z pilotem. Uwolnieni powędrowaliśmy dalej. Jeszcze na tej samej ulicy znalazłam tablicę upamiętniająca pobyt w tym miejscu słynnego renesansowego pisarza Torquata Tassa.

Tablica informuje, że Tasso, przebywając tu w 1592 roku, patrzył z tego pagórka w niebo i na morze, co natchnęło go do przerobienia (napisanej wcześniej) "Jerozolimy wyzwolonej". Ale wróćmy do Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Często spacerował ulicą "rozłupującą Neapol", czyli Spaccanapoli. Pisał o niej, że jest główną, najstarszą arterią miasta, równoległą do Tribunali. Rozłupuje je rzeczywiście na dwie części, biegnie od dworca do kościelnego wzgórza u stóp San Martino. Nazwa jest potoczna, ludowa, a nawet gwarowa, gdyż składa się na nią szereg krótkich odcinków różnie nazwanych, nanizanych jak kawałki mięsa na drut w szaszłyku. Kiedyś, w średniowieczu, były to uliczki cechowe, pozostał w nich tylko Święty Błażej, patron księgarzy, dawniej raj molów książkowych. ("Ex Voto")


Dziś jest to raczej raj kibiców futbolu, bo wszędzie wiszą proporce i flagi drużyny Neapolu oraz zdjęcia i nazwiska jej piłkarzy. 


Jest i nasz Piotr Zieliński. Jednak bogiem pozostaje Diego Maradona. Jego zdjęcia, murale, nazwisko, można spotkać niemal na każdej ulicy, zwłaszcza w słynnej dzielnicy hiszpańskiej.


Szał związany z Maradoną jest naprawdę niespotykany. Całe ulice oblepione są jego podobiznami.
 

W miejscu, gdzie mieszkał, ustawiono coś w rodzaju ołtarza. Czczą go jak boga. W Neapolu Maradona mieszkał siedem lat. Miejsce to upamiętnia wielki mural z jego wizerunkiem. Twarz piłkarza jest namalowana na oknie jego dawnego pokoju, które jest otwierane, jak tylko Napoli wygra mistrzostwo. 


Ten szał był zapewne obecny za czasów Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, bowiem największe sukcesy Maradony i jego pobyt w Neapolu przypadają na lata 80. XX wieku. Pisarz unikał jednak zgiełku, zwłaszcza po pięćdziesiątce, kiedy lekarz zalecił mu spokojniejszy tryb życia ze względu na chore serce. Lubił zaszyć się w krużgankach klasztoru św. Klary. Prowadzi do niego ulica nazwana dziś imieniem teścia Herlinga-Grudzińskiego.


Kompleks klasztorny św. Klary znajdziemy na Starym Mieście. Powstał w XIV wieku na ruinach starożytnych term z I w., a fakt ten odkryty został dopiero po zbombardowaniu bazyliki św. Klary w 1943 roku.


W surowym wnętrzu świątyni, na ścianie czołowej prezbiterium znajduje się grobowiec króla Roberta Mądrego, który zapoczątkował budowę kompleksu. Krypta i kaplice kryją sarkofagi członków królewskiego rodu Andegawenów i szlachetnie urodzonych neapolitańczyków. Niestety, tam nas nie wpuszczono. Zobaczyliśmy jednak najpiękniejszą część klasztoru, czyli krużganki klarysek. 




Teren jest prawie kwadratowy (82,3 x 78,3 m), obwiedziony 72 ośmiokątnymi filarami, zwieńczonymi łukami ze sklepieniem krzyżowym. Wzdłuż alejek, ustawiono aż 64 pilastry pokryte płytkami ceramicznymi, na których ornamentem są kwiaty i owoce. Pilastry łączą ustawione między nimi ławeczki również pokryte majolikowymi płytkami „krajobrazowymi”. Są na nich sceny wiejskie, maskarady, sceny mitologiczne i sceny z życia mieszkańców Neapolu XVII i XVIII w. Na tych ławeczkach siadał Gustaw Herling-Grudziński.

Zdjęcie ze strony: https://lente-magazyn.com/ewa-bienkowska-pisarz-i-los/

Dziś nie można siadać ani nawet dotykać ławek. Wszędzie są kamery i pilnujące panie. Wyobrażałam sobie, jak pisarz odpoczywał w tym miejscu, bo sprzyja ono relaksacji i kontemplacji. Nie ma zbyt wielu turystów, bo wstęp jest płatny (3,5 euro).


Gustaw Herling-Grudziński znał dzwonnika z tego klasztoru i uczynił go bohaterem swojego opowiadania "Podzwonne dla dzwonnika". Ten maleńki, zasuszony franciszkanin, w za szerokim habicie, z trupią główką przechyloną na ramię, uśmiechnięty smętnie i jak zawsze wylękniony, przechwalał się, że  jego dzwon słychać w całym Neapolu. 

Dzwonnica klasztoru św. Klary

Stał w milczeniu, jakby wahając się, czy mi coś powiedzieć. Wreszcie przybliżył swoją trupią główkę i szepnął mi na ucho: “Mówią, że mam chore serce, chcą mi odebrać mój dzwon.” Odsunął się, spojrzał na mnie z ukosa, znikł mu z twarzy uśmiech: “Umrę bez mojego dzwonu” (…) Miałem ochotę pocieszyć go i uścisnąć, kiedy jednak poruszyłem się gwałtownie w ławce, żeby wstać, obok mnie nie było nikogo. ("Podzwonne dla dzwonnika")


W roku 2000, dokładnie 4 lipca, przyszedł czas na Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Pochowano go w  grobowcu rodziny Croce. Byliśmy na cmentarzu przed godziną 15, ale nas nie wpuszczono. Podobno można wchodzić do 13.00. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego o tak wczesnej porze zamykają nekropolię. Pan, który pilnował bramy, nie dał się przekonać, żeby wpuścić nas na chwilę. Nie pomagały żadne argumenty. Kazał nam przyjść następnego dnia, a to, niestety, nie było możliwe. Grób pisarza jest gdzieś za tymi schodami.

Cmentarz Poggioreale, na którym spoczywa Gustaw Herling-Grudziński

Na Neapol miałam zaledwie dwa dni. To za mało, żeby zobaczyć wszystko, co chciałam. Ale pomęczę Was jeszcze trochę tym miastem, pokazując ślady po innych pisarzach. 

20 komentarzy:

  1. Jak na dwa dni to i tak wiele zobaczyłaś. Pozdrawiam Ewa

    OdpowiedzUsuń
  2. My mieliśmy jeszcze mniej czasu w Neapolu, bo tylko jeden dzień ale udało nam się wejść do kościoła św. Klary. A co do Maradony faktycznie pełno jest murali, kapliczek , figurek z jego podobizną. W każdym razie Neapol nie pozostawia człowieka obojętnym są miejsca przepiękne jak i takie które odstraszają i może te kontrasty sprawiają, że Neapol pozostaje w pamięci. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Neapol pozostaje w pamięci. Chciałabym tam kiedyś wrócić na dłużej i spokojnie pospacerować nad zatoką. Na to czasu zabrakło. Pozdrawiam również:)

      Usuń
  3. Dziwna historia z tym cmentarzem

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznaję że nie znam twórczości Herlinga Grudzińskiego.ale Twoja opowieść inspiruje mnie do bliższego poznania autora. Warto,, podróżować z Tobą. Pozdrawiam serdecznie B

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę koniecznie wpisać Neapol do kalendarza wakacyjnego. To ciekawe miasto z barwną historią. Okazuje się że można powędrować śladami Polaków. Dziękuję za Twoje wskazówki. Pozdrawiam podróżniczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polaków wszędzie pełno:) Warto zwracać uwagę na tablice pamiątkowe:)

      Usuń
  6. Czy Goethe miał rację mówiąc że warto,, zobaczyć Neapol i umrzeć? BG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem tego pewna. Zbyt krótko byłam w tym mieście:)

      Usuń
  7. Fajne miasto coś dla wielbicieli literatury, sztuki i piłki nożnej wierny czytelnik...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja miałam na Neapol jakieś 3 godziny, niewiele pamiętam, poza wizytą u Św. Januarego i pizzerią, gdzie ponoć miała być najlepsza Margarita we Włoszech. Smakowała średnio. Tym chętnie czytam twoje wspomnienia o tyle bogatsze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne te ławki. Nie dziwne, że nie pozwalają na nich siadać, bo tłumy turystów by je jednak wytarły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne tak, chociaż korciło mnie, żeby delikatnie przysiąść:)

      Usuń
  10. Proszę o wskazówki jak dotrzeć do kaplicy Croce gdzie jest pochowany Herling Grudziński,wybieram się do Neapolu i bardzo bym chciał odwiedzić grób pisarza,a niestety nigdzie nie ma wiadomości jak tam dojść do tej kaplicy. Bardzo dziękuje.

    OdpowiedzUsuń
  11. W tamtym roku byłem,ale nie znalazłem tej kaplicy.😔

    OdpowiedzUsuń

Pozostawienie komentarza (choćby anonimowego) daje mi poczucie, że warto dalej tworzyć ten blog, bo ktoś go jednak czyta:)