Kocham Prusa. Za "Lalkę", której obszerność przerażała również mnie w liceum, za "Emancypantki", "Faraona", "Kamizelkę", "Z legend dawnego Egiptu"... Mogę tak wymieniać długo. Ale przede wszystkim za felietony, których humor śmieszy już nielicznych, a mnie wciąż.
Dziś skończyłby 170 lat. Kojarzymy go z Warszawą, ale urodził się w Hrubieszowie. Kuzyn matki przyszłego pisarza był tam proboszczem i państwo Głowaccy uznali, że jego plebania będzie dobrym miejscem na urodzenie się ich dziecka.
Do dziś ten budynek jest plebanią, co uniemożliwia zorganizowanie tam muzeum Aleksandra Głowackiego, czyli Bolesława Prusa. Jednak tablica na budynku potwierdza fakt jego urodzenia w tym miejscu.
Tak to jeden z największy naszych pisarzy nie ma muzeum (oprócz maleńkiego w Nałęczowie), w odróżnieniu do jego "towarzyszy broni" (czytaj: pióra) takich jak Orzeszkowa, Konopnicka czy też Sienkiewicz. Niektórzy z tego grona mają nawet po kilka. Szkoda, że Warszawa nie zadbała o takie upamiętnienie pisarza, który tyle dla niej zrobił. Ale wróćmy do Hrubieszowa.
Położony daleko od centrum, przy granicy z Ukrainą, Hrubieszów nie jest miastem turystycznym, choć mógłby, a nawet powinien być. Ma bowiem wiele pięknych i ważnych miejsc, które - odpowiednio rozwinięte oraz rozreklamowane - przyciągałyby turystów na pewno.
Choćby Cerkiew Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny. Jest tak piękna, że można stać i podziwiać godzinami. Szkoda, że zdjęcia tego nie oddają.
Niestety świątynia była zamknięta i można ją było obejrzeć tylko z zewnątrz. Mieści się przy ulicy Bolesława Prusa, naprzeciwko kościoła katolickiego, w którym ochrzczono przyszłego pisarza.
Drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia 1847 roku, kiedy Oleś miał cztery miesiące, rodzice zanieśli go do Parafii Św. Mikołaja.
Znajdziemy potwierdzenie tego faktu w kruchcie kościoła. Można tam zapoznać się z krótką historią świątyni, a wśród najważniejszych wydarzeń uwzględniono także chrzest autora "Lalki".
Na szczęście można było wejść do środka, choć główne drzwi były zamknięte. Niezwykle serdeczny ksiądz wprowadził nas od strony ołtarza.
Hrubieszów upamiętnił swojego najwybitniejszego krajana może nie pięknym, ale wielkim pomnikiem. Dobre i to:)
Całe szczęście, że jest tablica, bo nie byłabym pewna, że to Prus... Obok druga tablica upamiętnia pobyt innego pisarza w tym mieście. Bolesław Leśmian mieszkał tu w latach 1918-22, po czym przeniósł się do Zamościa (piszę o tym w poprzednim poście). Nie zachował się tu jednak ani dom, ani nic innego po nim.
Najbardziej ze wszystkich pisarzy Hrubieszów upamiętnił Stanisława Staszica, ale nie przez jego twórczość literacką, a działalność społeczną. W 1801 roku kupił on te tereny, a piętnaście lat później utworzył Towarzystwo Rolnicze Hrubieszowskie.
Chłopi ośmiu staszicowskich wsi zostali uwolnieni od pańszczyzny i otrzymali na własność ziemię i zabudowania. Do wspólnego zaś użytkowania Staszic przekazał im lasy, stawy, młyny i część pól ornych. Członkowie Towarzystwa prowadzili własne instytucje użyteczności społecznej: szkoły, magazyny zbożowe, szpitale, bank pożyczkowy, instytucję rent dla starców i sierot oraz utworzyli fundusz stypendialny dla uczącej się młodzieży.
Popiersie Staszica autorstwa Jana Kucza |
W swoim testamencie Stanisław Staszic napisał: "Dobra moje dziedziczne miasto Rubieszów i wszystkie należne wsie..... przeznaczam na uszczęśliwienie tej włości mieszkańców..."
Muzeum jest niezwykle ciekawe, a panie przemiłe. Koniecznie tam zajrzyjcie, będąc w okolicy.
Mnie ujęła pięknie zaprezentowana przedchrześcijańska historia Słowian, a także wielkanocne pisanki, ręcznie ozdabiane przez miejscowe gospodynie.
Nie zabrakło też Bolesława Prusa! Bardziej do siebie podobnego na obrazie Heleny Piekarz niż na pomniku:)
Zakończmy cytatem z Bolesława Prusa, w dniu Jego urodzin:
Ach, ci kochani bliźni i to społeczeństwo, które nigdy nie troszczyło się o mnie i stawiało mi wszelkie przeszkody, a zawsze upomina się o ofiary z mojej strony...
Mam nadzieję, że tam, w lepszym świecie, otrzymałeś nagrodę za swoją pracę.
PS. 21.00
Właśnie wróciłam z "urodzin Prusa" w Warszawie. Stolica jednak nie zapomniała o swym pisarzu. Mimo deszczu zebrało się ponad 70 osób, aby wspólnie z przewodnikiem miejskim, Adrianem Sobieszczańskim, przejść się śladami "Lalki" i samego Prusa po Śródmieściu. Wybierzcie się za rok. Tu znajdziecie program: -spacer-po-warszawie-boleslawa-prusa-w-170-te-urodziny-pisarza
Jubilat przystrojony, ze świeżymi kwiatami u stóp. Skromnie, ale pewnie nie chciałby inaczej...
PS. 21.00
Właśnie wróciłam z "urodzin Prusa" w Warszawie. Stolica jednak nie zapomniała o swym pisarzu. Mimo deszczu zebrało się ponad 70 osób, aby wspólnie z przewodnikiem miejskim, Adrianem Sobieszczańskim, przejść się śladami "Lalki" i samego Prusa po Śródmieściu. Wybierzcie się za rok. Tu znajdziecie program: -spacer-po-warszawie-boleslawa-prusa-w-170-te-urodziny-pisarza
W mojej klasie "Lalka" spodobała się wszystkim chłopakom. Dziewczynom trochę mniej. Dlaczego?
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia:) Może przez streotypowe, aczkolwiek krzywdzące ocenianie Izabeli? Albo nudny dla dziewczyn "Pamiętnik starego subiekta"? Nie zauważyłam, żeby w moich klasach powieść ta spodobała się WSZYSTKIM chłopakom;)
UsuńO, bardzo ciekawy wpis! Piekne zdjęcia! Wielkie dzięki!
OdpowiedzUsuńJa mam problem z Prusem. Jestem z tych, co to kochają Sienkiewicza. Prus dlugo mnie nudził. Dopiero teraz, gdy zbliżam się do emerytury,zaczynam się nim interesować :)))
Miłość do Sienkiewicza nie wyklucza miłości do Prusa:) Tak jest przynajmniej w moim przypadku. Ale faktycznie do niektórych rzeczy dorastałam. I nadal dorastam:)
Usuń... ma swoje muzeum, nawet pokaźne ... jak wszyscy ... we wszystkich bibliotekach w kraju i poza krajem ... i w licznych prywatnych zbiorach ... może nie wszyscy przepadają za Jego twórczością, ale znawcy powinni ... pozdrawiam ... :)
OdpowiedzUsuńCiekawa opinia. Dlaczego znawcy powinni uwielbiać twórczość jakiegoś konkretnego autora? Czy znawcy w ogóle coś powinni? ;)
UsuńCieszę się, że dzięki wpisowi mogłem zobaczyć wszystkie te miejsca, które od dawna planuję zobaczyć. Ciągle mi jakoś daleko do Hrubieszowa...
OdpowiedzUsuńWszystkich miłośników Prusa zapraszam do polubienia i obserwowania profilu na facebooku: https://web.facebook.com/glowacki.prus
Juz polubiłam :) Do Hrubieszowa z Warszawy daleko, ale warto się wybrać.
UsuńWspaniały tekst jak zwykle.Bardzo Ci za niego dziękuję
OdpowiedzUsuńA mnie jako Warszawiance wstyd, że Warszawa nie ma Muzeum Bolesława Prusa.Dobrze, że przynajmniej jego pomnik na Krakowskim Przedmieściu stoi.
Dziękuję za miłe słowa. Na szczęście warszawski pomnik jest trochę ładniejszy od hrubieszowskiego:)
UsuńWłaśnie dla tej cerkwi odwiedziłem kiedyś to miasto, tez mnie urzekła. Szkoda, że mam ją tylko na wyblakłych już slaydach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Może będzie okazja wybrać się tam jeszcze raz:) Pozdrawiam.
UsuńLeśmiana w Zamościu przegapiłam zamotana w codzienne obowiązki, ale spacer z Prusem był wspaniały...;o)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję, Gordyjko:)
UsuńPrusowi jestem wdzięczna za stworzenie mojego ulubionego bohatera literackiego - Stanisława Wokulskiego.
OdpowiedzUsuńPiękna wyprawa, ciekawe zdjęcia, które mogą być inspiracją do własnych peregrynacji.
Cerkiew rzeczywiście przepiękna!
Dużo ładniejsza w rzeczywistości niż na zdjęciu.
UsuńTez lubię Wokulskiego :)
Bardzo ciekawy blog. Podoba mi się ta szata graficzna.
OdpowiedzUsuńUżyłam do niej zdjęcia z mojej domowej biblioteczki:)
UsuńUważam, że to był świetny pomysł :D
UsuńTeż musiałbym się wybrać w taką podróż. Dzieki za inspiracje.
OdpowiedzUsuńTen wpis odmienił moje życie!
OdpowiedzUsuńCoś nieprawdopodobnego, aż tak mówisz .
Usuńfajnie tu u Ciebie! blog warty polecenia :)
OdpowiedzUsuńLubię czytać takie wątki! miło spędzam czas na tym blogu!
OdpowiedzUsuńwiele tutaj ciekawych wpisów! polecam
OdpowiedzUsuńUdało się Ci się wszystko naprawdę dobrze opisać
OdpowiedzUsuńLubię przeglądać blogi z dużą ilością fotek jak tutaj. To miło
OdpowiedzUsuńSuper, że twoje posty zawierają tak dużo informacji i zdjęć. Lubię tutaj wracać
OdpowiedzUsuń