wtorek, 2 października 2018

Na Zbaraż!

Na Zbaraż! - krzyczy Jan Skrzetuski w filmie Jerzego Hoffmana. Jednak nie znajdziemy tej sceny w "Ogniem i mieczem" Henryka Sienkiewicza. Choć oczywiście Skrzetuski i inni główni bohaterowie powieści jadą do Zbaraża, a wraz z nimi "wszystkie lasy i chaszcze zerwały się nagle z korzeni i idą na Zbaraż". I ja podążyłam za nimi 369 lat później.


Na własne oczy przekonałam się, jak film może zakłamać rzeczywistość. Wielka twierdza, pokazana w adaptacji pierwszej części "Trylogii", okazała się niedużym zamkiem, otoczonym murami obronnymi. Być może w XVII wieku wyglądała nico okazalej, ale chyba nie aż tak, jak to pokazał Jerzy Hoffman. O reżyserze i jego filmie (nakręconym na 350. rocznicę bohaterskiej obrony Zbaraża, czyli już prawie dwadzieścia lat temu) oraz oczywiście o powieści Sienkiewicza pamiętają w twierdzy zbaraskiej. W bramie głównej wisi stosowna tablica informacyjna (patrz poniższe zdjęcie).


Sienkiewicz, co do którego nie mamy pewności, że widział Zbaraż na własne oczy (prawdopodobnie był tu w 1879 roku), niewątpliwie rozsławił to miejsce w „Ogniem i mieczem”. Opisał jego oblężenie w czasie powstania Chmielnickiego latem 1649 r. Wtedy to piętnastotysięczna armia polska na czele z księciem Jeremim Wiśniowieckim, właścicielem zamku, broniła się przed Kozakami i Tatarami, których było w sumie około dwustu tysięcy.


U Sienkiewicza na murach walczyli: Michał Wołodyjowski, Jan Onufry Zagłoba oraz Longinus Podbipięta, który dopełnił ślubów, ścinając trzy głowy niewiernych jednym zamachem miecza. Niestety potem zginął, próbując się wydostać z oblężenia, aby sprowadzić pomoc. Dopiero Janowi Skrzetuskiemu, udało się dotrzeć do króla.


To prawdziwa postać, pisarz zmienił jej jednak imię. Ze Zbaraża przedarł się do władcy niejaki Mikołaj Skrzetuski. Jan Kazimierz ruszył na odsiecz, ale miał tylko 25 tysięcy ludzi, którzy nie dali rady przedrzeć się przez Kozaków i Tatarów pod oddalonym 60 km od czekających w twierdzy Zborowem. Zawarto jednak ugodę, która zakończyła oblężenie Zbaraża.


Twierdza zbaraska należała do rodziny Wiśniowieckich od 1636 roku. Od tego czasu przeszła wiele. W 1675 roku zdewastowali ją Turcy, w XVIII wieku należała do rodziny Potockich, ale zajęli ją Rosjanie. Potem została sprzedana Lubomirskim, jednak nie nacieszyli się nią długo.


W czasie I wojny światowej Rosjanie ją zniszczyli, a po II wojnie światowej została prawie rozebrana na potrzeby kołchozu. Dopiero pod koniec XX wieku, kiedy Ukraina odzyskała niepodległość, rozpoczęto restaurację zamku i trenu wokół niego. Urządzono muzeum, w którym gromadzone są eksponaty o charakterze militarnym, ale też archeologicznym oraz etnograficznym.

Makieta twierdzy zbaraskiej

Zamek nie zachwyca z zewnątrz, jednak jego komnaty są bardzo ładne. Meble oraz obrazy z dawnych epok nadają wnętrzom wyjątkowy charakter. Widać,  że niedawno było wszystko odnawiane.


W przyzamkowym parku czekała na mnie niespodzianka. Pan Maciej Oszal, przewodnik Biura Podróży Abdar, pokazał mi pomnik poświęcony Adamowi Mickiewiczowi! Skąd Mickiewicz w Zbarażu?


Otóż w roku 1898, w setną rocznicę urodzin poety, mieszkańcy Zbaraża ufundowali mu pomnik, który do 1939 roku stał na rynku. Był kilkakrotnie niszczony, a w 1920 roku bolszewicy wrzucili go do rzeki. Po II wojnie światowej przeniesiony został do tego parku (chyba żeby nikogo nie kłuł w oczy). Jego miejsce na rynku zajął Bohdan Chmielnicki. W 2015 roku, w 160. rocznicę śmierci poety, fundacja MOSTY z Otwocka oraz zespół polskich konserwatorów pod kierunkiem prof. Janusza Smazy przeprowadzili renowację pomnika, który uroczyście odsłonięto 29 sierpnia tego samego roku.


Na pomniku znajduje się dziś tablica z informacją: "W tym miejscu znajdował się napis o zniszczeniu pomnika w latach 1918-1919 i odnowieniu w r. 1920 przez 5 DYWIZJĘ WOJSKA GEN. JĘDRZEJEWSKIEGO"


Zdewastowanych liter po obu stronach pomnika nie dało się uratować. Na szczęście w porę je odczytano i zastąpiono innymi tablicami.


Żegna nas figura ukraińskiego Kozaka, z którym mieliśmy tak trudne sąsiedztwo, a którego fryzura jest dość popularna wśród naszych chłopców.

26 komentarzy:

  1. Nigdy nie byłem na Ukrainie, ale moze czas sie wybrac, bo widze ze ciekawie tam nawet.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie byłam w Zbarażu. Przypuszczam, że już nie będę ze względu na granice.
    teraz przeczytałam Twoją odpowiedź. Masz to samo.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj już październikowo
    Wpadłam dzisiaj do Ciebie na chwilkę z krótką wizytą. Widzę jednak, że znowu wędrujesz w ciekawe strony. Masz jednak czas na zachwyt jesienią?
    A przecież wczoraj było lato. Pamiętasz? Tak, było lato... upalne i słoneczne, czasem chłodne i gwałtowne. Teraz można już poczuć powiew prawdziwej jesieni. Ten czas zazwyczaj zachęca nas do coraz częstszych chwil spędzanych w domu. Ja jednak zdecydowałam się na podróż.
    Życz mi tylko proszę, aby pogoda dopisała.
    Pozdrawiam ostatnimi przygotowaniami do wyjazdu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziś w podróży na Litwę z uczniami:) Pogoda w sam raz, oby się taka utrzymała. Czego i Tobie życzę.

      Usuń
  4. Przyznam, że dotąd nie byłam w Zbarażu. Co prawda nie jestem wielką fanką zabytków, ale to mnie wyjątkowo zainteresowało.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawe spojrzenie na ten skrawek ziemi, gdzie przed laty garstka wojska dzielnie broniła się przed Kozakami. Myślę, że czytając powieść każdy ma jakiś obraz tego miejsca, ale raczej jest on inny od tego, który pokazałaś. Ale miejsce na pewno warte odwiedzenia.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ówczesne twierdze były otoczone potężnymi dziełami obronnymi ale... z wikliny, desek i ziemi! Do dziś nie pozostał po nich ślad! Stąd złudzenie. Piętnaście tysięcy lida nie zmiesciło by się do ciasnego zameczku. On sam pełnił rolę rezydencji i magazynu na czas pokoju, a w czasie wojny kwatery dowództwa i szpitala.
    Zresztą miejace bardzo ciekawe i wartościowe historycznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czesc Agni, beautiful places, interesting blog.
    Hope you had a nice summer.
    Hugs from your spanish follower.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hola Ferni, I'm glad you visit my blog:) Besos from your Polish friend.

      Usuń
  8. Świetna relacja! Muszę się tam koniecznie kiedyś wybrać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To ja pozostanę przy "literackim wyobrażeniu"...;o)

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałem niewątpliwą przyjemność być w tym miejscu w czerwcu tego roku. Była to moja druga wizyta w Zbarażu, ale pierwsza podczas wyprawy rowerowej. Zbaraż był najdalej wysuniętym miejscem na wschód podczas mojej ukraińskiej eskapady. Cały czas czuć tam klimat pierwszej części trylogii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam rowerzystów. Choć na Ukrainie lepiej rowerem niż samochodem. Takie drogi.

      Usuń
  11. koniecznie musze się tam wybrać

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeden z lepszych wpisów jakie czytałem

    OdpowiedzUsuń
  13. Mój dziadek Szuber i jego rodzina pochodziła ze Zbaraża. Jego któryś z przodków przybył z Austrii by budować jeden z kościołów w Zbarażu. Potem tam pozostał, założył rodzinę. Warto zauważyć, że Zbaraż leżał bardzo blisko granicy przedwojennej Polski ze Związkiem Radzieckim.

    OdpowiedzUsuń

Pozostawienie komentarza (choćby anonimowego) daje mi poczucie, że warto dalej tworzyć ten blog, bo ktoś go jednak czyta:)