Uwielbiam poezję Asnyka. Znam na pamięć całe fragmenty sonetów "Nad głębiami", "Do młodych", "Daremne żale", "Jednego serca"... Kiedyś uczono tego w szkole. Dziś rzadko wspomina się o tym znakomitym poecie, który próbował pogodzić pokolenie romantyków i pozytywistów, bo rozumiał i tych, i tych.
Ratusz w Kaliszu |
Urodził się 11 września 1838 roku w Kaliszu, był więc jednym z najmłodszych romantyków lub, jak kto woli, najstarszym z pozytywistów, którzy przychodzili na świat w latach czterdziestych. Jego ojciec, Kazimierz, za udział w powstaniu listopadowym był zesłany w głąb Rosji. Po powrocie ożenił się z Konstancją Zagórowską i osiadł w Kaliszu.
Mieszkali przy ulicy Zamkowej, gdzie pan Kazimierz założył księgarnię z czytelnią, handlował też skórami i suknem. Przypomina mi Wokulskiego, który po udziale w powstaniu i powrocie z zesłania, stał się kupcem. Matka poświęciła się wychowaniu jedynaka, uczyła go czytać, pisać i liczyć oraz gry na fortepianie. Później zatrudniła pedagoga, który przygotował Adama do czwartej klasy. Szkoła, do której chodził, to obecnie liceum jego imienia.
Uczył się bardzo dobrze. Co rok otrzymywał nagrody i wyróżnienia, mimo że opuszczał lekcje z powodu słabego zdrowia. Z tego też względu nie poszedł od razu na studia. Pozostał w Kaliszu jeszcze trzy lata, w czasie których uczył się języków, botaniki i chemii oraz aplikował w sądzie "dla obeznania się trochę z prawem". W niedziele lubił pływać łódką po Prośnie.
Nie miał powodzenia u kobiet, bo był zbyt szczupły, nieśmiały i nie potrafił tańczyć. Aktorka Helena Modrzejewska wspominała jednak, że oczy miał śliczne. W 1856 roku, kiedy ukończył lat osiemnaście, opuścił Kalisz i udał się na studia do Warszawy. Po upadku powstania styczniowego, jako członek Rządu Narodowego nie miał wstępu do zaboru rosyjskiego, nie mógł więc wrócić do rodzinnego miasta i osiadł w Krakowie.
Kaliszanie pamiętają o Asnyku. Na placu Konstytucji stoi jego pomnik, a w katedrze pod wezwaniem św. Mikołaja, gdzie został ochrzczony, zobaczymy tablicę pamiątkową.
Rodzinnemu miastu poświęcił Asnyk wiersz pod takim właśnie tytułem. Oto jego fragmenty:
Droga mnie wiodła do starego grodu,
Otoczonego ramionami Prosny...
Tam, wśród alei kasztanowych chłodu,
Czerpałem tchnienie pierwszej życia wiosny,
Co w cudowności szatę obleka,
Jak sen zstępuje i jak sen ucieka.
(...)
Ach! z tym ogniskiem dusza moja - zrosła
I brała z niego macierzyńskie ciepło
Zanim daleko fala mnie uniosła
Na brzeg, co dłonią pochwyciłem skrzepłą
Więc gdy te domy i serca obaczę
Jak dziecko ręce wyciągam i płaczę.
(Rodzinnemu miastu)
Byliśmy w zeszłym roku w Kaliszu zatrzymując się na godzinę lub dwie w drodze powrotnej znad morza. Szkoda, że nie wiedziałem o tym, że Adam Asnyk urodził się w Kaliszu, może inaczej spojrzelibyśmy na miasto? Do Ciebie naprawdę warto zaglądać. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowo. Kalisz Cię jeszcze zaskoczy w kolejnych postach:)
UsuńŚwietny pomysł z tymi wędrówkami śladami literatów. Człowiek się nieustannie od Ciebie uczy.
OdpowiedzUsuńPrawda 👍 świetny blog 🔥
UsuńCieszę się 🙂
UsuńZgadzam się z Wami. Zawsze jestem pod wielkim wrażeniem ogromnej wiedzy Autorki i umiejętności dzielenia się nią w ciekawy sposób. Podróże i spacery śladami znanych ludzi to fantastyczny sposób na poznanie i owych osób jak też interesujących miejsc.
UsuńDziękuję bardzo 🙂
UsuńW 1877 r. Asnyk stworzył jeden z najbardziej znanych pozytywistycznych tekstów, bardzo popularny wśród pozytywistów, pt. "Daremne żale" – w którym kontynuował dyskusję ideową starego i młodego pokolenia. Mi osobiście bardziej spodobały się sześć lat wcześniejszy wiersz "Miejmy nadzieję", gdyż jest on zaskakująco aktualny...
OdpowiedzUsuńTak, piękny i aktualny chyba zawsze.
Usuńprzyznaję, w Kaliszu byłam raz, i to szybkim przelotem!
OdpowiedzUsuńKolejny post o innym pisarzu też będzie z Kalisza. Zapraszam za kilka dni:)
UsuńKalisz... Moje rodzinne miasto... Dziękuję.
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo:) Pozdrawiam serdecznie.
UsuńSiedzi ptaszek na drzewie
OdpowiedzUsuńI ludziom się dziwuje,
Że najmędrszy z nich nie wie,
Gdzie się szczęście znajduje.
Bo szukają dokoła,
Tam gdzie nigdy nie bywa,
Pot się leje im z czoła,
Cierń im stopy rozrywa.
Trwonią życia dzień jasny
Na zabiegi i żale,
Tylko w piersi swej własnej
Nie szukają go wcale.
W nienawiści i kłótni
Wydzierają coś sobie,
Aż zmęczeni i smutni
Idą przespać się w grobie.
A więc, siedząc na drzewie,
Ptaszek dziwi się bardzo,
Chciałby przestrzec ich w śpiewie...
Lecz przestrogą pogardzą.
Za ten wiersz, od lat, najbardziej kocham jego poezje.
UsuńCudny:)
UsuńAdaś miał ogromny wpływ na moje życie prywatne i do dzisiaj ma wpływ, a tomik Jego wierszy stoi na "głównej" półeczce...Mogę nawet napisać, że był naszym "Swatem"...;o)
OdpowiedzUsuńO! To ciekawe:) Mój mąż (jeszcze jako narzeczony) też mi kiedyś recytował "Jednego serca";)
UsuńByłam w październiku ubiegłego roku w Kaliszu. Ciekawa jestem, czy za czasów Asnyka też był tak zachwycający. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMoże nawet bardziej? Pozdrawiam również:)
UsuńWitaj w Dniu Książki Agnieszko
OdpowiedzUsuńTak, tak dzisiaj mamy takie święto. Ale pewnie już wiesz. Bo kto, jak nie Ty?
Dziękuję za tą kolejną podróż. Zawsze z przyjemnością tu zaglądam.
A Pan Adam? Jego grube tomiszcze poezji, już trochę rozlatujące się ze starości stoi na mojej półeczce.
Pozdrawiam szelestem kartek z krainy kwitnącymi drzew i zapraszam na recenzję opowiadań. A może i Ty mi coś polecisz oprócz pozycji, które można u Ciebie znaleźć?
Już do Ciebie wchodzę:)
Usuń