wtorek, 21 lutego 2023

Hiszpańskie internacjonalizmy

Dziś jest Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, a ponieważ jestem w Hiszpanii, podzielę się z Wami obserwacją językową. Kto by pomyślał, że znam tyle hiszpańskich słów! Rozumiem naprawdę wiele z tego, co słyszę z ust miejscowych, a to dzięki internacjonalizmom. 


autor, alergia, activo, actual, aceptar, ambicioso, 
attractivo, academia, análisis, apartamento...
balcón, banco, bar, biblioteca, billete, boutique...
centro, carácter, chocolate...
Można tak prześledzić cały alfabet 😃


Znacie te słowa, prawda? To internacjonalizmy, czyli wyrazy mające podobną formę i brzmienie w wielu językach oraz wyrażające tę samą lub zbliżoną treść.


Na tym zdjęciu są cztery hiszpańskie słowa i wszystkie rozumiemy 😃


Internacjonalizmy pochodzą głównie z języka  greckiego, łaciny, angielskiego i francuskiego. A jakich Wy najczęściej używacie?


Kto wie, w jakim mieście jestem? Podpowiedź macie na zdjęciach 😉

wtorek, 14 lutego 2023

Zakochani pisarze. Walentynkowo

Generalnie nie przepadam za nowymi dla mojego pokolenia tradycjami z Zachodu, ale w tym wypadku uważam, że każda okazja do świętowania pozytywnych uczuć jest dobra. Skupmy się więc na miejscach, które były dla naszych literatów gniazdkami ich miłości, choćby przez chwilę.


I nie będą to typowe "miasta zakochanych" jak Paryż, tylko mniej znane miejsca, w których kwitło to uczucie. Weźmy chociażby Orłowo. Ta nadmorska dzielnica Gdyni była przed stu laty wioską, w której Stefan Żeromski uwił sobie gniazdko ze swoją drugą rodziną: córką Moniką i jej matką Anną. Tu czuł się spokojny i szczęśliwy. Dużo spacerował, często boso wzdłuż brzegu Bałtyku, podziwiał przyrodę i wreszcie, po wielu latach tułaczki, czuł się u siebie. 


Z kolei Eliza Orzeszkowa za takie romantyczne miejsce uznawała Miniewicze, wieś niedaleko Grodna, w której w latach 80. XIX wieku spędzała lato. Jej ukochany Stanisław Nahorski łowił ryby w Niemnie, a ona rozmawiała z mieszkańcami i pisała powieść Nad Niemnem. Po dworze, w którym mieszkała, zostały tylko ruiny. 


Koleżanka Orzeszkowej, Maria Konopnicka za swoje gniazdko miłości uznałaby zapewne Bronowo, gdzie zamieszkała z mężem Jarosławem Konopnickim. Wyszła za mąż szaleńczo zakochana i pierwsze ich wspólne lata były dla niej szczęśliwe. Dopiero trud rodzenia i wychowywania ośmiorga dzieci przy ciągłej nieobecności męża, sprawił, że Konopniccy oddalili się od siebie.


Zastanawiam się, jakie miejsce wybrałby Adam Mickiewicz. Był tyle razy zakochany, że zapewne sam nie potrafiłby wskazać jednego. Wybiorę więc Tuhanowicze, dawny majątek Wereszczaków, gdzie poeta przeżył swoją wielką miłość do Marii, zwanej Marylą. I choć potem zakochiwał się jeszcze wielokrotnie, żadnego z tych uczuć i miejsc, gdzie je przeżywał, nie opisał tak, jak w IV części Dziadów.


Widzimy zatem, że miłości wymienionych tu pisarzy nie są związane z dalekimi krajami czy wielkimi miastami. To najpiękniejsze uczucie może rozwinąć się wszędzie, a najlepsze warunki do rozkwitu ma często w maleńkich miejscowościach, na łonie przyrody.


Te i inne opowieści znajdą Państwo w moich książkach z cyklu Podróże literackie.
Link do zakupu https://allegro.pl


niedziela, 5 lutego 2023

Rocznicowo

Kolejny rok minął nie wiadomo kiedy... To już dziewiąty! Mój dziewięciolatek ze zdjęcia wchodził w fazę buntu. Obraził się, bo poprosiłam o zdjęcie rękawic piłkarskich, z którymi się nie rozstawał. Jak widać, nie zdjął nawet przy torcie. Ale wyrósł na mądrego i dobrego człowieka. A mój dziewięcioletni blog? Nie odważę się go oceniać.


Co się zdarzyło od ostatniej rocznicy? 
Przybyło trzydzieści pięć postów, wyszła kolejna książka (o Konopnickiej) oraz drugie wydanie pierwszej części Podróży literackich (o Mickiewiczu), bo nakład się wyczerpał. Zaczęłam pisać powieść, którą kończę i będę szukać wydawcy. 

                                      

Jeśli chodzi o podróże, było ich zdecydowanie mniej niż zwykle. Z zagranicznych tylko do Grecji. Słabo. Po Polsce też niedużo. Wszystko w życiu idzie falami. Trzeba przeczekać i mieć nadzieję na lepszy czas. Mimo wszystko.  


Dziękuję Wam, kochani Czytelnicy, że towarzyszycie mi w tej blogowej przygodzie. Szczególne podziękowania składam komentatorom, bez których blog byłby martwy. Dokończmy tę dekadę razem, a co będzie dalej, zobaczymy 😊

niedziela, 22 stycznia 2023

Pozytywista w powstaniu

Dziś przypada 160. rocznica wybuchu powstania styczniowego. Warto może przypomnieć, który z naszych pisarzy w nim uczestniczył. Tak, tak, nasz czołowy pozytywista Bolesław Prus! Wtedy jeszcze niespełna szesnastoletni Aleksander Głowacki. 

Aleksander Głowacki w okresie powstania styczniowego

Uczęszczał wtedy do szóstej klasy kieleckiego gimnazjum. Dzięki pamiętnikom szkolnego kolegi, Stanisława Jana Czarnowskiego, wiemy, jak wyglądało pomieszczenie, w którym Aleksander zdobywał wiedzę: „Sala klasy VI o dwóch oknach mieściła się naprzeciwko klasy V, w korytarzu dolnym gimnazjum, od strony podworca. Katedra stał w kącie na prawo, tablica na lewo przy piecu drzwi w pośrodku (…) Izba była dość ponura, obielona wapnem, jak wszystkie inne klasy, o ścianach przykurzonych, z podłogą zadeptaną błotem, rzadko mytą”.

Klasa kieleckiego gimnazjum. Widok współczesny (muzealny)

Z tego właśnie miejsca Aleksander wyruszył do powstania. Zanim to jednak nastąpiło, koledzy z klasy zapamiętali jego wystąpienie na lekcji łaciny 22 stycznia 1863 roku, w dniu wybuchu insurekcji. Powiedział wtedy: „Moi kochani, teraz nie czas na Eneidę!” i obszedł ławki, zbierając egzemplarze Wergilego, po czym włożył je do zimnego pieca. Chwilę później usłyszano wielki huk. W pierwszej chwili zdawało się wszystkim, że to wybuch bomby, ale okazało się, że tylko masa śniegu spadła z dachu. 

W kieleckim gimnazjum. Dziś Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego (też tam się uczył)

Parę tygodni później z okien gimnazjum widać było szeregi powstańców, prowadzonych pod strażą kozaków do kieleckiego więzienia. To jednak nie zniechęciło młodych patriotów. Z całej szkoły do powstania poszło ich stu dziewiętnastu. Wśród nich był Aleksander Głowacki. Nie znamy konkretnej daty jego przyłączenia się do walczących, ale stało się to najprawdopodobniej jeszcze zimą 1863 roku. Świadczą o tym późniejsze opisy walk w dziełach Prusa, a także wspomnienie Tymoteusza Łuniewskiego, który odnotował między innymi: „Z oddziału Staninkiewicza przeszedłem z kilkoma kolegami do Bończy (…); znalazłem tu swego kolegę ze szkół i przyjaciela Głowackiego Aleksandra, który był podoficerem przy prochu, woził ładunki na pace. Pamiętam, staliśmy we wsi Dołha, w Romanowie, w Worońcu, pamiętam w nocy pod Worońcem w lesie przy młynie budowała moja kompania most spalony, którym rano przeszedł oddział”.

Zamek Lubelski

Udział w powstaniu omal nie zakończył się dla Aleksandra tragicznie. Został ranny we wsi Białka. Rosjanie zabrali go z pola walki i zawieźli do szpitala. Cztery miesiące odsiedział w więzieniu w Zamku Lubelskim, gdzie wyleczył się z romantycznych mrzonek. Jako małoletni uniknął sroższej kary. Do końca życia pozostał przeciwnikiem powstań. 

Więcej na ten temat można przeczytać w czwartej części Podróży literackich.

środa, 11 stycznia 2023

Sienkiewicz o Konstantynopolu

Kiedy byłam w Stambule kilka lat temu, nie szukałam śladów Henryka Sienkiewicza i pewnie takowych tam nie ma. Ale natknęłam się ostatnio na cudowne opisy tego miasta (zwanego jeszcze za czasów noblisty Konstantynopolem) i zachwyciły mnie do tego stopnia, że chcę się z Wami nimi podzielić. 

Błękitny meczet

W 1886 roku Sienkiewicz z kolegami: Antonim Zaleskim i Kazimierzem Pochwalskim udali się w podróż do Turcji, Grecji i Włoch. Z tej wyprawy powstał później krótki utwór zatytułowany, co prawda, Wycieczka do Aten, ale zawierający między innymi również wrażenia ze Stambułu. I dziś o nich właśnie. 

Cieśnina Bosfor

"Wyjeżdżając ze Stambułu do Aten, na francuskim statku Donnaï, miałem przed sobą najpiękniejszy widok, jaki w świecie mieć można. (...) Pobliski brzeg azyatycki zalany był światłem; Bosfor i Złoty Róg wyglądały, jak olbrzymie ogniste wstęgi, a Pera, Galata i Stambuł, ze swemi wieżami, z kopułami i minaretami meczetów, tonęły w złocie i purpurze."

Zachód słońca w Stambule

"Konstantynopol jest jedną z lepszych ostoi morskich w Europie, to też u stóp tego miasta, panującego ze stromych wiszarów dwom morzom, roi się drugie miasto — okrętów. Jak nad tamtem minarety, tak nad tem sterczą maszty — nad niemi zaś tęcza chorągwi. I nie jest ono mniej gwarne. Tu, jak tam, mieszanina języków, ras, barw skóry, strojów. Ujrzysz tu wszystkie typy, jakie tylko zamieszkują przyległe trzy części świata, począwszy od Anglików, skończywszy na półdzikich mieszkańcach Azyi mniejszej, którzy ściągnęli do stolicy, aby jako „kaidży“ zarabiać na kawałek chleba."

"Ni Neapol, ni żadne inne miasto w świecie, nie może się równać z tą przepyszną panoramą. (...) Chwilami zdawało się, że cały gród zaczarowanych pałaców wisi w powietrzu, to znów byłem pod wrażeniem takiego majestatu, ogromu i potęgi, jak gdyby z tego miasta dotychczas jeszcze szedł strach na całą Europę i jakby w wieży Seraskieratu dziś, tak samo jak ongi, ważyły się losy świata."

Więcej o podróżach Henryka Sienkiewicza po Europie i dalej znajdą Państwo w książce, ilustrowanej zdjęciami z moich podróży, którą można zamawiać z dedykacją, pisząc maila na az44@wp.pl

niedziela, 1 stycznia 2023

Szczęśliwego roku 2023!

Z wdzięcznością pożegnałam stary rok, mimo wszystko. Z nadzieją witam kolejny, czego i Wam życzę. 

Zdrowia – bez niego nie można cieszyć się życiem.

Szczęścia – na Titanicu większość była zdrowa, ale zabrakło szczęścia.

Pomyślności – jak wyżej 😉

Niech zatem nie będą to puste słowa w naszych życzeniach, bo od ich spełnienia zależy tak wiele.

sobota, 24 grudnia 2022

WESOŁYCH ŚWIĄT!

Braćmi się znowu poczyńmy, przebaczmy krzywdy, gdy trzeba.

Podzielmy się opłatkiem, chlebem pokoju i nieba.

[Cyprian Norwid, Opłatek]

Tymi słowami Norwida pragnę złożyć wszystkim Czytelnikom tego bloga najserdeczniejsze życzenia. Dobrych świąt!