Pisarz Gustaw Herling-Grudziński mieszkał w Neapolu przez 45 lat. Przybył do Włoch z armią gen. Andersa, walczył na Monte Cassino (o czym w poprzednim poście) i w związku z tym nie mógł wrócić do Polski. Poznał Lidię Croce, córkę Benedetta Crocego (filozofa i krytyka literackiego), która została jego żoną. Zamieszkał w jej rodzinnej neapolitańskiej willi przy Via Crispi 69. Stamtąd rozpoczęłam wędrówkę jego śladami.
 |
Tu mieszkał Gustaw Herling-Grudziński |
W 2012 roku odsłonięto w tym miejscu tablicę pamiątkową. W uroczystości wziął udział prezydent Rzeczpospolitej Polski (był nim wtedy Bronisław Komorowski) oraz Giorgio Napolitano, prezydent Republiki Włoskiej.
Teren jest prywatny, ogrodzony i udało nam się wejść tylko dzięki uprzejmości jakiegoś pana, który akurat wychodził. Mieliśmy natomiast problem z wyjściem, bo nigdzie nie było przycisku otwierającego bramkę. Spędziliśmy tam dobry kwadrans, zanim zjawił się ktoś z pilotem. Uwolnieni powędrowaliśmy dalej. Jeszcze na tej samej ulicy znalazłam tablicę upamiętniająca pobyt w tym miejscu słynnego renesansowego pisarza Torquata Tassa.

Tablica informuje, że Tasso, przebywając tu w 1592 roku, patrzył z tego pagórka w niebo i na morze, co natchnęło go do przerobienia (napisanej wcześniej) "Jerozolimy wyzwolonej". Ale wróćmy do Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Często spacerował ulicą "rozłupującą Neapol", czyli Spaccanapoli. Pisał o niej, że jest główną, najstarszą arterią miasta, równoległą do Tribunali. Rozłupuje je rzeczywiście na dwie części, biegnie od dworca do kościelnego wzgórza u stóp San Martino. Nazwa jest potoczna, ludowa, a nawet gwarowa, gdyż składa się na nią szereg krótkich odcinków różnie nazwanych, nanizanych jak kawałki mięsa na drut w szaszłyku. Kiedyś, w średniowieczu, były to uliczki cechowe, pozostał w nich tylko Święty Błażej, patron księgarzy, dawniej raj molów książkowych. ("Ex Voto")
Dziś jest to raczej raj kibiców futbolu, bo wszędzie wiszą proporce i flagi drużyny Neapolu oraz zdjęcia i nazwiska jej piłkarzy.
Jest i nasz Piotr Zieliński. Jednak bogiem pozostaje Diego Maradona. Jego zdjęcia, murale, nazwisko, można spotkać niemal na każdej ulicy, zwłaszcza w słynnej dzielnicy hiszpańskiej.
Szał związany z Maradoną jest naprawdę niespotykany. Całe ulice oblepione są jego podobiznami.
W miejscu, gdzie mieszkał, ustawiono coś w rodzaju ołtarza. Czczą go jak boga. W Neapolu Maradona mieszkał siedem lat. Miejsce to upamiętnia wielki mural z jego wizerunkiem. Twarz piłkarza jest namalowana na oknie jego dawnego pokoju, które jest otwierane, jak tylko Napoli wygra mistrzostwo.
Ten szał był zapewne obecny za czasów Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, bowiem największe sukcesy Maradony i jego pobyt w Neapolu przypadają na lata 80. XX wieku. Pisarz unikał jednak zgiełku, zwłaszcza po pięćdziesiątce, kiedy lekarz zalecił mu spokojniejszy tryb życia ze względu na chore serce. Lubił zaszyć się w krużgankach klasztoru św. Klary. Prowadzi do niego ulica nazwana dziś imieniem teścia Herlinga-Grudzińskiego.
Kompleks klasztorny św. Klary znajdziemy na Starym Mieście. Powstał w XIV wieku na ruinach starożytnych term z I w., a fakt ten odkryty został dopiero po zbombardowaniu bazyliki św. Klary w 1943 roku.
W surowym wnętrzu świątyni, na ścianie czołowej prezbiterium znajduje się grobowiec króla Roberta Mądrego, który zapoczątkował budowę kompleksu. Krypta i kaplice kryją sarkofagi członków królewskiego rodu Andegawenów i szlachetnie urodzonych neapolitańczyków. Niestety, tam nas nie wpuszczono. Zobaczyliśmy jednak najpiękniejszą część klasztoru, czyli krużganki klarysek.
Teren jest prawie kwadratowy (82,3 x 78,3 m), obwiedziony 72 ośmiokątnymi filarami, zwieńczonymi łukami ze sklepieniem krzyżowym. Wzdłuż alejek, ustawiono aż 64 pilastry pokryte płytkami ceramicznymi, na których ornamentem są kwiaty i owoce. Pilastry łączą ustawione między nimi ławeczki również pokryte majolikowymi płytkami „krajobrazowymi”. Są na nich sceny wiejskie, maskarady, sceny mitologiczne i sceny z życia mieszkańców Neapolu XVII i XVIII w. Na tych ławeczkach siadał Gustaw Herling-Grudziński.
 |
Zdjęcie ze strony: https://lente-magazyn.com/ewa-bienkowska-pisarz-i-los/ |
Dziś nie można siadać ani nawet dotykać ławek. Wszędzie są kamery i pilnujące panie. Wyobrażałam sobie, jak pisarz odpoczywał w tym miejscu, bo sprzyja ono relaksacji i kontemplacji. Nie ma zbyt wielu turystów, bo wstęp jest płatny (3,5 euro).
Gustaw Herling-Grudziński znał dzwonnika z tego klasztoru i uczynił go bohaterem swojego opowiadania "Podzwonne dla dzwonnika". Ten maleńki, zasuszony franciszkanin, w za szerokim habicie, z trupią główką przechyloną na ramię, uśmiechnięty smętnie i jak zawsze wylękniony, przechwalał się, że jego dzwon słychać w całym Neapolu.
 |
Dzwonnica klasztoru św. Klary |
Stał w milczeniu, jakby wahając się, czy mi coś powiedzieć. Wreszcie przybliżył swoją trupią główkę i szepnął mi na ucho: “Mówią, że mam chore serce, chcą mi odebrać mój dzwon.” Odsunął się, spojrzał na mnie z ukosa, znikł mu z twarzy uśmiech: “Umrę bez mojego dzwonu” (…) Miałem ochotę pocieszyć go i uścisnąć, kiedy jednak poruszyłem się gwałtownie w ławce, żeby wstać, obok mnie nie było nikogo. ("Podzwonne dla dzwonnika")
W roku 2000, dokładnie 4 lipca, przyszedł czas na Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Pochowano go w grobowcu rodziny Croce. Byliśmy na cmentarzu przed godziną 15, ale nas nie wpuszczono. Podobno można wchodzić do 13.00. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego o tak wczesnej porze zamykają nekropolię. Pan, który pilnował bramy, nie dał się przekonać, żeby wpuścić nas na chwilę. Nie pomagały żadne argumenty. Kazał nam przyjść następnego dnia, a to, niestety, nie było możliwe. Grób pisarza jest gdzieś za tymi schodami.
 |
Cmentarz Poggioreale, na którym spoczywa Gustaw Herling-Grudziński |
Na Neapol miałam zaledwie dwa dni. To za mało, żeby zobaczyć wszystko, co chciałam. Ale pomęczę Was jeszcze trochę tym miastem, pokazując ślady po innych pisarzach.
Jak na dwa dni to i tak wiele zobaczyłaś. Pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńJeszcze nie pokazałam wszystkiego, co mam 😉
UsuńMy mieliśmy jeszcze mniej czasu w Neapolu, bo tylko jeden dzień ale udało nam się wejść do kościoła św. Klary. A co do Maradony faktycznie pełno jest murali, kapliczek , figurek z jego podobizną. W każdym razie Neapol nie pozostawia człowieka obojętnym są miejsca przepiękne jak i takie które odstraszają i może te kontrasty sprawiają, że Neapol pozostaje w pamięci. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Neapol pozostaje w pamięci. Chciałabym tam kiedyś wrócić na dłużej i spokojnie pospacerować nad zatoką. Na to czasu zabrakło. Pozdrawiam również:)
UsuńDziwna historia z tym cmentarzem
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Szkoda.
UsuńPrzyznaję że nie znam twórczości Herlinga Grudzińskiego.ale Twoja opowieść inspiruje mnie do bliższego poznania autora. Warto,, podróżować z Tobą. Pozdrawiam serdecznie B
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńMuszę koniecznie wpisać Neapol do kalendarza wakacyjnego. To ciekawe miasto z barwną historią. Okazuje się że można powędrować śladami Polaków. Dziękuję za Twoje wskazówki. Pozdrawiam podróżniczka
OdpowiedzUsuńPolaków wszędzie pełno:) Warto zwracać uwagę na tablice pamiątkowe:)
UsuńCzy Goethe miał rację mówiąc że warto,, zobaczyć Neapol i umrzeć? BG
OdpowiedzUsuńNie jestem tego pewna. Zbyt krótko byłam w tym mieście:)
UsuńFajne miasto coś dla wielbicieli literatury, sztuki i piłki nożnej wierny czytelnik...
OdpowiedzUsuńZapewne, choć byłam za krótko, żeby to stwierdzić.
UsuńJa miałam na Neapol jakieś 3 godziny, niewiele pamiętam, poza wizytą u Św. Januarego i pizzerią, gdzie ponoć miała być najlepsza Margarita we Włoszech. Smakowała średnio. Tym chętnie czytam twoje wspomnienia o tyle bogatsze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam:)
UsuńŚwietne te ławki. Nie dziwne, że nie pozwalają na nich siadać, bo tłumy turystów by je jednak wytarły.
OdpowiedzUsuńZapewne tak, chociaż korciło mnie, żeby delikatnie przysiąść:)
UsuńProszę o wskazówki jak dotrzeć do kaplicy Croce gdzie jest pochowany Herling Grudziński,wybieram się do Neapolu i bardzo bym chciał odwiedzić grób pisarza,a niestety nigdzie nie ma wiadomości jak tam dojść do tej kaplicy. Bardzo dziękuje.
OdpowiedzUsuńW tamtym roku byłem,ale nie znalazłem tej kaplicy.😔
OdpowiedzUsuń