Kiedy usłyszałam, że potężne ruiny w Janowcu to pozostałość po zamku rodziny Firlejów, natychmiast skojarzyłam to nazwisko z Janem Kochanowskim. Wszak znam jego fraszkę "Do Mikołaja Firleja".
Mało na tym, że moje fraszki masz pisane,
Lecz je chcesz, Mikołaju, mieć i drukowane;
Ku ćci czy hańbie mojej? — Cóż, nie wierzysz temu
Żeś i sam w nich? Ba, jesteś, już wierz słowu memu...
Postanowiłam zatem zwiedzić te ruiny siedziby mecenasów czarnoleskiego poety.
Majątek ziemski Piotra Kochanowskiego, ojca autora trenów, sąsiadował z dobrami Piotra Firleja, kasztelana chełmskiego i starosty radomskiego. Także rodziny znały się od dzieciństwa poety. Lata jego życia przypadają na okres największej świetności właścicieli Janowca. Po studiach przebywał na dworze Andrzeja Firleja, wojewody lubelskiego. Magnaci niejednokrotnie wpierali Kochanowskiego, ale ich kontakt nie ograniczał się tylko do mecenatu.
Poeta przyjaźnił się z synem i bratem Jana Firleja, wojewody krakowskiego. Obaj mieli na imię Mikołaj. Stąd nie zawsze wiadomo, któremu z nich dedykowany jest utwór. Bo o Mikołajach z domu Firlejów wspomina Kochanowski w swej twórczości kilkakrotnie. W jednym zaś utworze, który nosi tytuł "Fragment XV", poeta wymienia aż trzech Mikołajów o tym nazwisku.
Jest tam hetman wielki koronny (zmarły w 1526 r.), jego syn, który zginął w bitwie pod Sokalem w 1519 roku oraz wojewoda lubelski, wnuk wspomnianego hetmana. Także upodobanie Firlejów do imienia Mikołaj stwarza historykom literatury niemałe komplikacje. Owe "Fragmenta" to utwory wydane po śmierci Jana z Czarnolasu (wcześniej niepublikowane), dzięki Firlejom właśnie.
Poeta bywał na dworach swoich mecenasów, także w Janowcu. 2 lipca 1580 roku uczestniczył tam w uroczystości nadania ordynacji dla władz miejskich. Dwa tygodnie później w sąsiednim Kazimierzu Dolnym wziął udział w sądzie rozjemczym w sprawie nieumyślnego zabójstwa niejakiej Barbary Kańskiej. Gościł w tym czasie w murach janowickiego zamku.
Dziś, mimo ogromnych zniszczeń, można zobaczyć dawną świetność siedziby Firlejów. Jej budowę zapoczątkował w 1508 roku jeden z Mikołajów Firlejów, który później pełnił funkcję starosty kazimierskiego. W drugiej połowie XVI wieku pracami nad przebudową zamku kierował Santi Gucci, nadworny architekt Zygmunta Augusta i Stefana Batorego, projektant m.in. wspaniałego zamku w Baranowie Sandomierskim.
W czasie potopu szwedzkiego siedziba Firlejów została ograbiona i spalona. Odbudowali ją kolejni właściciele - Lubomirscy. Nie miała jednak szczęścia do nowych panów, bowiem jeden z nich Jerzy Marcin Lubomirski przegrał ją w karty. Szczęśliwy wygrany ani jego następcy nie mogli utrzymać zamku, przez co zaczął on popadać w ruinę.
Stan ten trwał do roku 1931, kiedy to nowy właściciel, Leon Kozłowski, próbował ratować budowlę. Remonty przerwała wojna i trudne czasy powojenne. Dopiero w roku 1975 ruiny zostały zakupione przez Muzeum Nadwiślańskie. Stopniowo remontowane są coraz większą atrakcją turystyczną.
Wybierzcie się tam koniecznie, przebywając w Kazimierzu Dolnym lub w okolicach. A zwiedzając zamek, miejcie w pamięci, że gościł w nim przed wiekami nasz mistrz z Czarnolasu. Zaś pierwszym właścicielom tego miejsca zawdzięczamy znajomość jego twórczości.
PS. Na zamku w Janowcu kręcono adaptację "Lalki" Prusa. Odcinek, w którym bohaterowie przebywają w ruinach zamku w Zasławiu.