niedziela, 20 września 2020

Bolesław Prus czeka!

Czwarta książka z serii "Podróże literackie", tym razem o Bolesławie Prusie, czeka w wydawnictwie na ostatnią ratę. Naprawdę niewiele zostało. Robiąc przedpłatę, pomożecie mi ją wydać. Zaraz po ukazaniu się książki (mam nadzieję, że już w październiku) prześlę ją na wskazany (w mailu az44@wp.pl) adres.

Tak wygląda okładka


Pozdrawiam serdecznie:)

sobota, 12 września 2020

337. rocznica Odsieczy Wiedeńskiej

Dzisiejsza rocznica to dobry moment, żeby zacząć zapowiadany wcześniej cykl postów z Wiednia. Teraz nie tyle o samym Wiedniu, co o Kahlenbergu, który dziś jest jego częścią, a trzysta lat temu był podmiejskim wzgórzem, z którego Jan III Sobieski dowodził zwycięską bitwą z Turkami. 


Ogrody Schönbrunn

12 września 1683 roku Imperium Osmańskie, mające ochotę rozszerzyć panowanie w Europie, zostało ostatecznie pokonane po dwunastogodzinnej walce sprzymierzonych wojsk, którymi dowodził król Polski. Nie jest to jednak blog historyczny, więc wróćmy do literatury. 

Hotel, w którym mieszkał Prus w czasie pobytu w Wiedniu

We wrześniu 1881 roku mało znany jeszcze wtedy pisarz, Bolesław Prus, został zaproszony na IV Międzynarodowy Kongres Literacki do stolicy Austro-Węgier. Nie jechał sam, wchodził w skład polskiej delegacji liczącej osiem osób. Na miejscu zastał też innych Polaków, przybyłych z Paryża i Lwowa oraz tych, którzy mieszkali w Wiedniu. Wśród nich byli sławni już Józef Ignacy Kraszewski i Władysław Mickiewicz (najstarszy syn wieszcza). 

Kościół św. Józefa na Kahlenbergu

Delegaci zwiedzali wtedy Kahlenberg. Z zapisanej relacji świadków, między innymi Władysława Mickiewicza wiemy, że Prus nie wyszedł z pociągu, został w wagonie i czekał wiele godzin na powrót towarzystwa. Syn wieszcza zapisał w swoich Pamiętnikach: „W namiocie, na szczycie wzgórza, z którego roztaczał się wspaniały widok, czekała na nas przekąska. Gdym namawiał Prusa, żeby wysiadł, ten mi odpowiedział: >Nie znoszę widoku szerokich przestrzeni<. Wracając, zastaliśmy Prusa skulonego na swoim miejscu. Ta ułomność przeszkodziła mu uczestniczyć w kilku naszych bankietach”. Z jeszcze większym współczuciem pisał o tym Kazimierz Chłędowski: „Siedziałem w tym samym wagonie co Prus i byłem świadkiem, jakie męki biedak przechodził, gdy pociąg wjeżdżał na góry. Nie mógł on znosić widoku gór, czuł się słabym i musieliśmy go zostawić na stacji w Semmeringu, gdzie czekał z zakrytymi oczami naszego powrotu…” 

Widok z Kahlenbergu na dawne pole bitwy i Wiedeń

Dzisiaj na Kahlenberg jedzie się z centrum Wiednia kilkanaście minut autobusem miejskim za dwa i pół euro. Wysiada się prawie pod samym „pomnikiem” Odsieczy Wiedeńskiej. Słowo pomnik ujęłam w cudzysłów, bo przypomina raczej mogiłę. Miał to być zaledwie cokół, na którym stałby prawdziwy pomnik naszych zwycięskich husarzy na czele z Janem III Sobieskim. Jednak władze miasta nie zgodziły się na takie upamiętnienie bitwy. Osoby zaangażowane w budowę pomnika twierdzą, że obecny burmistrz Wiednia - Michael Ludwig z Socjaldemokratycznej Partii Austrii - ulega naciskom frakcji skrajnie lewicowych, według których monument ma wydźwięk antyturecki. Władze kraju liczą się z tą mniejszością narodową, bo w Austrii mieszka około pół miliona muzułmanów, z czego duża część to Turcy.

"Pomnik" Odsieczy Wiedeńskiej

Więcej o pobycie Bolesława Prusa w Wiedniu, dowiecie się z książki, która ukaże się już w październiku, o ile uzbieram na ostatnią ratę. Pandemia uniemożliwia mi sprzedaż wcześniejszych książek, które sfinansowałyby "Prusa". Jeśli ktoś chciałby pomóc, może wesprzeć zrzutkę tu: https://zrzutka.pl/34cf4r  Bardzo dziękuję za każde wsparcie. Zaraz po wydaniu, "Prus" trafi w ręce darczyńców.

środa, 2 września 2020

Nieborów

Zanim zacznę Was zamęczać Wiedniem,  napiszę jeszcze o Nieborowie, który odwiedziłam kilka dni temu. Jest tam pałac, obecnie muzeum, dawniej siedziba Radziwiłłów. Warto go zobaczyć, ale nie w czasach plandemii, gdzie w upale każe się ludziom chodzić w szmacie na twarzy oraz folii na rękach i nogach!  


O samym pałacu możecie sobie poczytać gdzie indziej, ja skupię się na wątku literackim. Otóż w jego sieni (jak to się dawniej mówiło), czyli przy wejściu możemy zobaczyć głowę Niobe, o której prof. Elżbieta Jastrzębowska, kierownik Zakładu Archeologii Klasycznej w Instytucie Archeologii UW, mówi, że wieńczyła niegdyś pełną rzeźbę zrozpaczonej matki. Wiadomo też, że głowa wywodzi się z Rzymu i że przynależała do posągu odkrytego w willi Kwintyliuszy w 2005 r. 


Mnie zainteresowała ze względów literackich, oczywiście. Otóż Konstanty Ildefons Gałczyński napisał o niej poemat. Nie o Niobe w ogóle, ale o tej konkretnej z Nieborowa. Poczytajcie fragmenty:

Jaki wiatr, jaki los cię porywał

Europy drogami na przestrzał?

Kto cię w ręku miał, kto cię podziwiał,

najpiękniejsza z głów, słowiańsko-grecka?

(...)

Gdzie ty byłaś? Gdzie? Jaką ulicą…

niósł cię złodziej… i mało nie skruszył?

Biała głowo, czarna tajemnico

rotterdamskich antykwariuszy

(...)

W 1950 roku,

zapatrzony, nocą, pytam ciebie:

— Czyje oko było przy twoim oku,

może w Awinionie? Może w Bremie?

Kustosz Muzeum w Nieborowie mówi:

Odnaleziona nad brzegami Morza Azowskiego

przez ekspedycję uczonych Katarzyny II,

w drodze zamiany z carycą dostała się w XVIII wieku

w ręce magnackiej rodziny Radziwiłłów. Dzisiaj urodą swoją służy pracy.


Poeta pisał: „Zacząłem w Nieborowie po pokojach brodzić/ i od Niobe odchodzić, i znów do niej schodzić, / powracać i uciekać przez korytarz przykry (...).  Wyznanie to umieścił także w tym poemacie, wydanym w Warszawie w 1951 roku.

Bogini Niobe była córką Tantalosa. Została żoną Amfiona któremu urodziła czternaścioro dzieci: siedmiu synów i siedem córek. Nazwano je od imienia matki Niobodami. Boginię zgubiła pycha, twierdziła bowiem, że to jej powinno się oddawać cześć, a nie komuś, kto ma tylko dwoje dzieci. Tym „kimś” była bogini Leto (Latona), matka Apollina i Artemidy. Ta dwójka postanowiła pomścić zniewagę. Na oczach Niobe po kolei zabijali z łuku  jej dzieci. Rozpaczającą matkę Zeus zamienił w skałę. 


Głowa Niobe, która znajduje się w sieni pałacu w Nieborowie jest zapewne rzymską kopią z II wieku n.e., wykonaną według oryginału z II wieku p.n.e. Jednak nie cała nieborowska głowa jest z tamtych czasów.  Antyczną głowę ustawiono bowiem w XVIII wieku  na nowym biuście i postawie. „Nowy” jest także koniuszek lewego ucha i pukiel włosów nad nim, oraz część włosów na karku.


Ponownie oddajmy głos Gałczyńskiemu: "A kiedy wypełniły się dni i Mahomet II wkroczył ze swoim wojskiem do miasta, figura Niobe obaliła się i głowa odłupała się. Wtedy poeta Taliarch, syn bednarza, wyskoczył z lochu, porwał głowę i uciekł z nią do Florencji. Dante już prawie półtora wieku jak nie żył. Takie są wstępne dzieje marmurowej głowy Niobe, zwanej nieborowską". 


Do Nieborowa głowa trafiła za sprawą Heleny Radziwiłłowej. Przypłynęła statkiem do Gdańska w 1802 roku z Sankt Petersburga. Była bowiem darem Katarzyny II dla księżnej Heleny. Do Rosji natomiast trafiła wraz z innymi dziełami sztuki starożytnej, kupionymi przez carycę u Lyde Browne’a z Wimbledonu. Jej właściciel, znalazłszy się na skraju bankructwa, sprzedał swoją kolekcję.


Tyle na dziś. Polecam zwiedzić park wokół pałacu, a wnętrze zostawić sobie na normalniejsze czasy.