środa, 14 lutego 2024

Sorrento zakochanych

Sorrento. Pod tą nazwą kryje się miejscowość położona nad Zatoką Neapolitańską naprzeciw Wezuwiusza, która słynie z przepięknych widoków. Jej nazwa pochodzi od mitycznych Syren - Surrentum. Sorrento to także przydomek Delfiny Potockiej, który nadał zakochany w niej poeta Zygmunt Krasiński, na pamiątkę miejsca, gdzie narodziła się ich miłość. Pomyślałam, że to dobry temat na dzisiejsze walentynki 😃

Sorrento odwiedzali też inni nasi pisarze, między innymi Juliusz Słowacki, który uciekł tu przed zbyt hałaśliwym, jak dla niego, Neapolem. Nie jest to jednak historia, którą warto wspominać w dniu patrona zakochanych. Zajmijmy się więc Zygmuntem i Delfiną.


Spotkali się w Wigilię 1838 roku. Ona miała wtedy 31 lat, on prawie 27. Przyjechał z ojcem do Neapolu i obaj zostali zaproszeni na świąteczną kolację do domu matki Delfiny, wdowie po majorze Stanisławie Komarze. Generał Wincenty Krasiński znał tę rodzinę od dawna, a i Zygmunt w dzieciństwie widywał państwa Komarów i ich potomstwo. Jako dorośli spotkali się jednak po raz pierwszy. Poeta od razu zwrócił szczególną uwagę na najstarszą Delfinę. 

Widok z tarasu Villi Comunale na Zatokę Neapolitańską i Wezuwiusz

Była już trzynasty rok żoną Mieczysława Potockiego, który ją bił i zdradzał, więc od niego uciekła do matki. Nie mieli dzieci, choć urodziła pięcioro, wszystkie jednak zmarły we wczesnym dzieciństwie. Zygmunt dostrzegł w niej "duszę żywą i silną", żądną "spokoju jakiegoś promiennego po tylu nieszczęściach". Wiemy to z listu poety do Adama Sołtana. Dostrzegł też kaprysy rozpuszczonej arystokratki, które nie pozwalały mu jej z początku nawet polubić!

Na dół można zjechać windą. Koszt w obie strony to niecałe dwa euro.

Kłócili się o byle co i przekomarzali, ale po kilku tygodniach zbliżyli się do siebie, co nie było na rękę ojcu Zygmunta. Zaplanował on bowiem dla siebie inną synową. Miała nią być hrabianka Branicka. Toteż w połowie lutego 1839 roku zabrał syna do Rzymu. Odtąd zaczęła się wielka korespondencja miłosna między Delfiną a Zygmuntem, trwająca do końca jego życia, czyli przez dwadzieścia lat, obfitując w pięć tysięcy listów, z czego jedynie jedna siódma przetrwała do naszych czasów. 


Ale skupmy się na Sorrento. Delfina i Zygmunt uciekali tego uroczego miejsca, ilekroć byli w Neapolu. A spotkali się już po dwóch miesiącach, najpierw w Rzymie, skąd udali się do Neapolu, a stamtąd robili wypady do Sorrento. Zachwycony miastem i jego nazwą, zaczął Krasiński tak nazywać Delfinę w listach do przyjaciół. Po kilkutygodniowych wojażach (byli nawet w Splügen, gdzie Mickiewicz tęsknił za Marylą, patrz: Splugen) musieli się znowu rozstać. 

W Sorrento urodził się Torquato Tasso,  włoski poeta,
uważany za jednego z najwybitniejszych twórców włoskiego renesansu

Listy Krasińskiego do Delfiny stały się jednym wielkim poematem o miłości. Poeta przelewał na papier całą tęsknotę za ukochaną, ale także dzielił się z nią niemal każdą chwilą, spędzona bez niej. Kiedy ich romans nabrał rozgłosu, Sorrento było ich schronieniem przez wścibskimi oczyma. Nie było tam bowiem tylu znajomych, co w Neapolu czy Rzymie. "Nigdy jeszcze w życiu w tak fantastyckim a zarazem serce rozrywającym położeniu się nie znalazłem" - pisał poeta do Konstantego Gaszyńskiego (pisownia oryginalna). Ojciec nalegał na ślub z Elizą Branicką, a Zygmunt był coraz mocniej zakochany w Delfinie, która w tym czasie rozwodziła się z Potockim.
 

Do Jerzego Lubomirskiego pisał: "Biedny Sorrento, wczoraj cały wieczór opowiadałem mu, nad jaką przepaścią stoję... Sorrento był dla mnie anielskim..." Innym razem prosił przyjaciela: "Ach, napisz mi o Sorrencie i o sobie napisz..." Ożenił się z Elizą Branicką, ale nie rozstał z Delfiną. Miał świadomość, że "Sorrento może w pewnych chwilach uczuć w sobie prawo do pogardy" nad nim. Jednak Delfina zgodziła się kontynuować ten romans. O tym szczególnym trójkącie pisałam w 2018 roku: https://mojepodrozeliterackie.blogspot.com/nicea

Ogród cytrynowy w Sorrento

Nie ma w Sorrento żadnych śladów po zakochanych. Warto jednak odwiedzić to miejsce. Uroczo położone na pięćdziesięciometrowym klifie jest "krajem, gdzie cytryna dojrzewa", jak pisał Mickiewicz. Słynie z produkowanego tutaj likieru limoncello, babeczek o tejże nazwie oraz lodów cytrynowych. Unikatowa jest także ceramika z wzorami cytryn.

Mieliśmy mało czasu na zwiedzanie miasta, ale trafiliśmy na cytrusowy ogród (Giardini de Cataldo), gdzie można było bezpłatnie przechadzać się między drzewami cytryn i pomarańczy. Podaje się tam babeczki limoncello. Są z alkoholem, pyszne. 

Ponieważ w Sorrento nie ma ani jednej darmowej plaży dla turystów (na jedynej bezpłatnej mogą przebywać tylko mieszkańcy), można sobie pospacerować w dostępnych nad zatoką miejscach pełnych barów i straganów oraz przy porcie. 

Wróćmy na koniec do Zygmunta Krasińskiego. Luty był szczególnym miesiącem w jego życiu. W nim przyszedł na świat, pokochał kobietę swego życia, w lutym też zmarł. 14 lutego 1839 roku, w przeddzień pierwszego rozstania się z Delfiną, Zygmunt napisał: 

Ledwom cię poznał, już cię żegnać muszę,

A żegnam ciebie, jak gdybym przez wieki

Żył z tobą razem i kochał twą duszę, 

A teraz jechał w jakiś kraj daleki

I nie miał nigdy już obaczyć ciebie, 

Chyba gdzieś – kiedyś – po śmierci – tam, w niebie!

Miejmy nadzieję, że tam się spotkali. 

poniedziałek, 5 lutego 2024

10 lat!

Zakładając ten blog 5 lutego 2014 roku, nie przypuszczałam, że tak długo będę go prowadzić. I to regularnie, pisząc trzy (a nawet cztery) posty w miesiącu. Mój dorosły już syn też nie przypuszczał, że tak długo będę wykorzystywać zdjęcia z jego kolejnych urodzin. Na dziesiątych powinnam zakończyć, bo dalej nie mam pozwolenia😉

Zgodnie z tradycją bloga - 10. urodziny syna

Może więc pora zakończyć pisanie? Trudno mi będzie się z Wami rozstać, więc nie zrobię tego jeszcze w tym roku. Może jedynie zmniejszę częstotliwość publikacji, bo czekają mnie inne wyzwania. 
Przez te dziesięć lat napisałam prawie czterysta postów, zwiedziłam ponad dwadzieścia krajów, niektóre nawet kilka razy. Może wystarczy? Lata lecą, sił i chęci coraz mniej, a z drugiej strony życie przynosi nowe... 
Pożyjemy, zobaczymy. 


Wszystkim odwiedzającym ten blog składam gorące podziękowania, a komentującym szczególnie. Wiem, jak trudno czasem napisać zdanie komentarza, sama nieczęsto to robię na innych blogach, dlatego tym bardziej doceniam. Dziękuję za wspólną dekadę i mam nadzieję, że jeszcze niejedno razem przeżyjemy.