środa, 30 czerwca 2021

110. rocznica urodzin Czesława Miłosza

W 2015 roku byłam w Szetejniach, gdzie przyszedł na świat nasz noblista. Dziś przypada 110. rocznica jego urodzin, to dobra okazja, żeby odświeżyć wspomnienia. 


Czesław Miłosz urodził się dziedzicznym majątku matki, Weroniki z Kunatów Miłoszowej, położonym nad Niewiażą, w powiecie kowieńskim, guberni kowieńskiej Imperium Rosyjskiego. Było to w roku 1911, jeszcze w czasie zaborów.


Jego "kraj lat dziecinnych" znajdował się tu, w dolinie Issy. Owa Issa w rzeczywistości nazywa się Niewiaża i jest szóstą co do wielkości rzeką Litwy, dopływem Niemna. Dziś Szetejnie są maleńką wioską, podobnie jak ponad sto lat temu. W 1913 r. rodzina Miłoszów przeprowadziła się do Krasnojarska - ojciec poety, inżynier, został oddelegowany do prac w głębi imperium. Wrócili w 1918 roku po odzyskaniu niepodległości. Potem losy rzuciły przyszłego noblistę w świat. Szetejnie zobaczył dopiero pod koniec życia, w roku 1992. Odwiedził wtedy rodzinne strony z okazji nadania mu doktoratu honoris causa Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie i honorowego obywatelstwa Litwy.


Z rodzinnego dworu dziadków nie zostało nic. Rozebrała go władza radziecka w latach 60. XX wieku. Została tylko ruina spichlerza i resztki parku. Żeby choć w części zrekompensować stratę i uhonorować poetę, w 1997 roku Litwini podarowali Miłoszowi, jako prawowitemu spadkobiercy, akt własności Szetejni. Poeta zrzekł się jednak praw do majątku i przekazał je Fundacji Miejsc Rodzinnych Czesława Miłosza. Dzięki temu odbudowano spichlerz dworski, w którym w lipcu 1999 roku w obecności noblisty otwarto Centrum Kulturalne im. Czesława Miłosza. Można je zwiedzać po uprzednim umówieniu się przez telefon. Nie wiedziałam tego w roku 2015 i pojechałam w ciemno. Wszystko było zamknięte i żadnej żywej duszy, aby zapytać o cokolwiek. 


Na szczęście wiele wyjaśniały tablice. Chociażby rzeźbę Magdaleny, jednej z bohaterek powieści "Dolina Issy".


Na pamiątkę ostatniego pobytu poety w 1999 roku posadzono dąb w miejscu, gdzie stał dwór Miłoszów. Niezwykła cisza tego miejsca zachęca do refleksji o ludziach niegdyś tam mieszkających, wywiezionych przez Rosjan do syberyjskiej tajgi. Czesław Miłosz zapisał w "Abecadle": Nie zachowały się na mapach nawet nazwy ludnych przecież ówczesnych skupisk ludzkich tej ponurej dzisiaj równiny".


Mogła mu się wydać ponurą, skoro pamiętał ją pełną gwaru, rozmów, śpiewu kobiet i hałasu dzieci. Wracał do czasów dzieciństwa m.in. w powieści "Dolina Issy", poemacie "Świat", w wierszach ze zbiorów "Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada", "Kronikach", "Na brzegu rzeki", w esejach "Rodzinna Europa" oraz "Szukanie Ojczyzny".


Jeśli będziecie przejazdem, można wstąpić na chwilę. Wybierać się tam jednak specjalnie nie ma po co. 

piątek, 18 czerwca 2021

Wspierajmy restauratorów!

Nareszcie można legalnie zjeść jak człowiek w restauracji czy kawiarni! Dlatego z tej radości napiszę Wam dziś o pewnym miejscu, w którym ostatnio się stołowałam, a które w dodatku ma niesamowitą historię literacką. Mowa o "Kameralnej" w Warszawie. W czasach PRL-u była to restauracja kultowa. Spotykali się w niej między innymi Marek Hłasko, Janusz Głowacki, Roman Polański, Stanisław Grochowiak, Edward Stachura czy Agnieszka Osiecka.

W "Pięknych dwudziestoletnich" Hłaski czytamy, że "dzieliła się ona na trzy części: dzienną przy ulicy Foksal, drugą dzienną (tzw. dla ubogich) przy Kopernika i nocną (dla bogatych). Można było zacząć pijaństwo w Kameralnej drugiej dziennej już wcześnie rano; po czym można było przejść na obiad do Kameralnej pierwszej, bawić się z kielichem do wieczora, kiedy to otwierano Kameralną nocną i tam dopiero wyrobić się towarzysko i dramatycznie".

Do "Kameralnej" nocnej nie można było wejść bez marynarki i krawata. Wychodzono bowiem z założenia, jak w filmie Barei, że pan pod krawatem jest "mniej awanturujący się". Artyści, gardzący takim przyodziewkiem radzili sobie różnie. Hłasko na przykład miał dyżurny garnitur i krawat w garderobie "Kameralnej", Edward Stachura krawat zastąpił kiedyś plecionym paskiem od spodni. Używano też do tego celu zwykłej skarpetki. 

W dziennej "Kameralnej" bywali przede wszystkim aktorzy pobliskiego Teatru Polskiego: Władysław Hańcza, Tadeusz Fijewski, Stanisław Jasiukiewicz, Hanna Skarżanka czy Halina Mikołajska. Artystyczny klimat sprzyjał wenie twórczej, ale przede wszystkim obcowało się z ciekawymi ludźmi. Czasami to "obcowanie" przybierało dramatyczne formy, jak to u gości, którzy za kołnierz nie wylewają. Mnóstwo takich anegdot znajdziecie w prozie Hłaski czy Nowakowskiego. 

Dziś już nie ma tamtych ludzi i klimatu. Jakiś czar jednak pozostał. Tworzą go zdjęcia sławnych aktorów i pisarzy, bywalców "Kameralnej". Jak za PRL-u tak i teraz można dobrze zjeść, niedrogo jak na warszawskie warunki. 


Uwierzcie mi na słowo, że post nie jest sponsorowany. Wspierajmy polskich restauratorów w tych trudnych czasach, żeby mieć gdzie zjeść nie tylko hamburgera.

niedziela, 6 czerwca 2021

Wileńskie miejsca Orzeszkowej w rocznicę jej urodzin

Dziś przypada 180. rocznica urodzin Elizy Orzeszkowej. Dlatego zdecydowałam jej właśnie poświęcić dzisiejszy post. Nawiązując zaś do poprzednich, raz jeszcze zajrzymy do Wilna.

Pisarka mieszkała głównie w Grodnie, ale w roku 1878 wileński literat Wincenty Chełmiński zaproponował jej założenie księgarni. Ponieważ zdobycie koncesji na nową okazało się niemożliwe, postanowiła nabyć którąś z już istniejących. Kupiła małą księgarenkę, mieszczącą się przy ulicy Dominikańskiej i przeniosła ją do nowego lokalu przy Świętojańskiej. 

Ulica Świętojańska

Orzeszkowa zainwestowała dużą sumę pieniędzy (dwadzieścia tysięcy rubli) i była pełna nadziei na powodzenie interesu. W niedzielę, 28 września 1879 roku, uroczyście zainaugurowała działalność firmy „E. Orzeszkowa i S-ka”, aby przekonać władze carskie, że niczego nie chce czynić bez ich zgody. Na co dzień księgarnią zarządzali Wincenty Chełmiński i Wacław Makowski, a pisarka dojeżdżała z Grodna co kilka tygodni. Zatrzymywała się w hotelu Jana Niszkowskiego przy ulicy Bakszta 2 (wówczas zaułek Piatnickij). 

Dawny hotel Jana Niszkowskiego przy ulicy Bakszta 2

Zainwestowane dwadzieścia tysięcy rubli zwróciłoby się już w kolejnym roku, gdyby zysków nie pochłaniało wydawnictwo firmy „E. Orzeszkowa i S-ka”. Drukowano i sprzedawano książki współczesnych autorów, między innymi: Marii Konopnickiej, Piotra Chmielowskiego, Michała Bałuckiego, Teodora Tomasza Jeża oraz samej Orzeszkowej. Jednak druk nowych książek nie opłacał się, więc współwłaściciele zdecydowali się wydawać kalendarze. 

Budynek dawnej księgarni Orzeszkowej

Było to bardzo ryzykowne przedsięwzięcie, ponieważ po powstaniu styczniowym wileński generał-gubernator Michaił Murawjow zakazał ich wydawania w języku polskim. Jednak w księgarni Orzeszkowej ukazały się dwa kalendarze na rok 1882: „Kalendarz Wileński” i „Kalendarz Litewski”. Zaczęto również sprzedawać zdjęcia znanego wileńskiego fotografa Józefa Czechowicza. W oknach księgarni można było zobaczyć portrety polskich bohaterów narodowych, na przykład Tadeusza Kościuszki, co nie umknęło uwadze Rosjan. 

Widok na Wilno z góry Trzech Krzyży

Wkrótce wydano oficjalny nakaz zamknięcia księgarni, a jej właścicieli wysiedlono do miejsca urodzenia. Pisarka otrzymała nadzór policji na trzy lata i nie mogła w tym czasie opuszczać Grodna. W ten sposób w kwietniu 1882 roku, po niespełna trzech latach zakończyła się jej księgarsko-wydawnicza przygoda. 

Rocznica urodzin Elizy Orzeszkowej to dobra okazja,  żeby rozpocząć pracę nad książką jej właśnie poświęconą. Jest najstarsza ze znanych szerzej pisarek, warto więc jej osobą wprowadzić kobiety do cyklu "Podróże literackie". Mam nadzieję, że ta szósta już część ukaże się jeszcze w tym roku.