sobota, 22 czerwca 2019

Florencja Dantego

Florencja to miasto, w którym urodził się Dante Alighieri, jeden z najsłynniejszych europejskich pisarzy, uznawany za ojca włoskiej literatury. Miasto, które musiał opuścić, a które teraz szczyci się znanym florentyńczykiem. Dziś stawiają mu pomniki, ale na początku XIV wieku został wypędzony z rodzinnej miejscowości. A było to tak.

Pomnik Dantego przez kościołem Santa Croce

Pod koniec XIII wieku młody Dante brał aktywny udział w publicznym życiu miasta. Był nawet jego najwyższym urzędnikiem. Należał do frakcji Białych w stronnictwie gwelfów i był po stronie cesarza Fryderyka II w sporze z papieżem Bonifacym VIII. Brał udział w poselstwie do Rzymu, z którego nie mógł już wrócić do rodzinnego miasta. Został zatrzymany, a w tym czasie zwyciężyła frakcja Czarnych, popierająca papieża. 

Ponte Vecchio - most na rzece Arno, który jako jedyny przetrwał wojnę.

Dante został skazany za rzekome nadużycia finansowe na grzywnę i dwa lata wygnania. A ponieważ nie przyznawał się do winy i grzywny nie zapłacił, skazano go na śmierć, gdy tylko pojawi się we Florencji. Nie wrócił więc. Zmarł w Rawennie i tam został pochowany.

Katedra Santa Maria del Fiore - niegdyś największa świątynia chrześcijańska,
 dzisiaj zajmuje na tej liście czwarte miejsce 

Dlatego Cyprian Norwid pisał o nim:
Coś ty Italii zrobił, Alighieri,
Że ci dwa groby stawi lud nieszczery,
Wygnawszy pierwej?
(druga zwrotka wiersza Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie)

Dom, w którym urodził się Dante Alighieri

Dante odwdzięczył się papieżowi, umieszczając go w jednym z najniższych kręgów piekła w swojej Boskiej komedii. Utwór ten, napisany w dialekcie toskańskim, zapoczątkował włoską literaturę narodową. Kiedy pisarz zyskał sławę, ogłoszono amnestię w jego sprawie, ale nie wrócił do Florencji. Pozostał po nim tylko dom, jednak jego rodzina zamieszkała Rawennie i Weronie, nie była nim zainteresowana. 


Brat pisarza, Francesco, sprzedał część domu, druga przypadła synom Dantego. Kolejni właściciele nie dbali o budynek i zaczął on popadać w ruinę. Dopiero w 1911 roku gmina rozpoczęła odbudowę i rekonstrukcję domu swego najsłynniejszego obywatela. 


Dziś mieści się tam muzeum poświęcone Dantemu. Na trzech piętrach można zobaczyć wierne reprodukcje mebli z epoki, ubrania, a także stare wydania dzieł Alighieriego.


W muzeum można także obejrzeć ceramikę z XIV wieku, plan miasta oraz szlaków handlowych florenckich rodzin z tamtych czasów.


Jest także maska pośmiertna Dantego. Florencja zabiegała o przywiezienie jego prochów z Rawenny, ale nie uzyskała na to zgody. Dlatego pisarz ma dwa groby, w tym jeden pusty w kościele Santa Croce we Florencji.

Pusty grób Dantego

Przy tejże świątyni stoi wielki pomnik Dantego, jakby chciano zrekompensować brak jego szczątków. Wrócimy jeszcze do tego kościoła w następnym poście, bo warto.

Kościół Santa Croce


środa, 12 czerwca 2019

Bolonia uniwersytecka

Włoskie miasto o wdzięcznej nazwie Bolonia, w którym jest najstarszy uniwersytet, chciałam odwiedzić już dawno. Udało mi się to dopiero w tym roku. Zachwyciły mnie tam przede wszystkim arkady i najstarsza część uczelni. Ale po kolei.


Nad Bolonią górują średniowieczne wieże. Kiedyś było ich ponad sto, do dziś zachowało się dwadzieścia. Najsłynniejsza z nich i najwyższa to Asinella. Obok stoi pochodząca również z XII wieku Garisenda. Są krzywe, ponieważ przechyliły się już w trakcie powstawania wskutek obniżenia się fundamentów. Bolońskie wieże miały charakter obronno-mieszkalny. Budowano je w czasach zagrożenia ciągłymi wojnami. Niewygodne do mieszkania, z czasem traciły swe funkcje i rozbierano je lub niekonserwowane się zawalały. Te dwie krzywe wieże, stojące w centrum, są symbolem Bolonii. Studenci bolońscy wierzą, że nie można wchodzić na wieżę Asinellę, dopóki nie ukończy się studiów, bo można nie zdać egzaminów.


Inna charakterystyczna dla tego miasta budowla to Bazylika św. Petroniusza. Zaczęto ją budować już w XIV wieku i do dziś właściwie nie ukończono. Kolejni papieże sprzeciwiali się jej rozbudowie, aby nie stała się większa niż ta w Watykanie. Mimo to jest siódmą co do wielkości świątynią katolicką na świecie (piąte miejsce zajmuje nasza licheńska).


Ale nie po to przyjechałam do Bolonii, żeby zwiedzać kościoły, tylko by zobaczyć najstarszy na świecie uniwersytet. Założony już w XI wieku nie miał stałej siedziby aż do czasów renesansu. Nieliczni wtedy studenci uczyli się od mistrzów w ich domach lub miejscach publicznych. Tutaj nauki pobierał Dante Alighieri, Francesco Petrarca, Torquato Tasso czy też w XX  wieku Umberto Eco. Obok znanych pisarzy wymienić koniecznie trzeba naszego astronoma Mikołaja Kopernika, którego śladów szukałam pół dnia. I znalazłam! Ale o tym za chwilę.


Wielu Polaków studiowało w Bolonii w czasach średniowiecza i renesansu. Aż dwunastu było rektorami tej uczelni. Ale ze znanych nazwisk możemy wymienić tylko Kopernika. Czasami podejrzewa się o to Jana Kochanowskiego, ale ten studiował w Padwie i nie ma żadnego potwierdzenia, że kiedykolwiek odwiedził Bolonię. 


Najstarsza część uniwersytetu, Palazzo dell'Archiginnasio, jest otwarta dla zwiedzających od godziny 15.00 do 19.00. Bezpłatnie można zobaczyć przepiękne wnętrza pełne rzeźb, tablic pamiątkowych oraz herbów. Dwie klatki schodowe prowadzą na piętro, gdzie znajdują się sale do nauki prawa, filozofii, literatury i medycyny. Dziś jest to tylko muzeum, studenci uczą się w nowszych budynkach.


Ściany tworzą ogromny kompleks heraldyczny, złożony z sześciu tysięcy herbów. Każdy wskazuje imię i nazwisko wybitnego studenta oraz jego kraj lub miasto. Znalazłam kilku Polaków!


Interesująca jest sala anatomiczna z XVII wieku, w której odbywały się pierwsze legalne sekcje zwłok. Cała z drewna jodłowego, została wiernie odbudowana po zniszczeniu jej w wyniku bombardowań w 1944 roku. Uwagę przykuwa biały stół, na którym kładziono nieboszczyka, który służył do nauki anatomii.


Przez kilka godzin szukałam jakiegoś śladu po najznamienitszym studencie tej uczelni - Mikołaju Koperniku. Żaden przewodnik nie potrafił mi nic powiedzieć na ten temat. Dopiero jedna z pań wytłumaczyła, że nie ma w tych murach pamiątki po astronomie, ponieważ kiedy on studiował w Bolonii, ten budynek dopiero powstawał. Na szczęście pamiętała, gdzie mogę znaleźć tablicę z  jego nazwiskiem.


Po obejrzeniu wszystkich tych pięknych sal, udałam się na Via Galliera, gdzie rzeczywiście odnalazłam dużą tablicę upamiętniającą pobyt naszego uczonego w tym mieście.


To niedaleko najstarszej części uniwersytetu, pieszo jakieś dziesięć minut. Warto się przejść, jak już tam będziecie.


niedziela, 2 czerwca 2019

Soplicowo w Płocku

Dzień Dziecka spędziłam w Mickiewiczowskim Soplicowie ;-) No niezupełnie. W ogrodzie Książnicy Płockiej, w którym odbywała się biesiada literacka.


Niezwykłość tego wydarzenia polegała na połączeniu fragmentów epopei Mickiewicza z muzyką Stanisława Moniuszki, którego 200. rocznicę urodzin obchodzimy w tym roku.


Nie wszyscy wiedzą, że Moniuszko komponował do strof autora "Pana Tadeusza". Utwory te można odnaleźć w "Śpiewniku domowym" twórcy polskiej opery narodowej.


Na biesiadę zaproszono aktorów scen płockich: Magdalenę Tomaszewską i Henryka Jóźwiaka. Ich profesjonalna recytacja przeniosła nas do Soplicowa. Strofy epopei zabrzmiały, jakby sam autor opowiadał o tych wydarzeniach. 


Dominował wątek muzyczny zawarty w "Panu Tadeuszu" - od melodii  zegara, której słucha tytułowy bohater zaraz po przybyciu do rodzinnego domu, aż po koncert Jankiela.


Nie zabrakło również poloneza, zatańczonego przez wspomnianą parę aktorów. Na koniec wspólnie śpiewaliśmy pieśni Stanisława Moniuszki. Znałam tylko "Prząśniczkę".


Nie byłoby biesiadowania bez jadła i napitku. O to również postarały się panie z Książnicy. Pyszne drożdzowe ciasto z rabarbarem znikało w oczach. Tak bym mogła spędzać każdą sobotę:)