Piosenka Wojciecha Gąsowskiego zaczynająca się od powyższych słów, chyba najszybciej przychodzi na myśl, jak się jest w tym miejscu. Nad Soliną właśnie. Nawet w listopadzie wzgórza są nadal gdzieniegdzie zielone, choć mienią się już różnorodnością barw jesieni. 
Niewiele jest utworów traktujących o Bieszczadach, które byłyby powszechnie znane. Zacytujmy więc słowa Janusza Kondratowicza, spopularyzowane przez wspomniane wykonanie Gąsowskiego.
ZIELONE WZGÓRZA NAD SOLINĄ, 
I ZAPOMNIANYCH ŚCIEŻEK ŚLAD. 
FLOTYLLE CHMUR ZNAD LASÓW PŁYNĄ, 
WĘDROWNE PTAKI GONI WIATR. 
| Bardzo przyjemna jest wycieczka takim stateczkiem po Solinie. | 
W ciszy Bieszczad można odpocząć. Zwłaszcza poza sezonem, kiedy turystów niewielu. Stąd popularność tego miejsca wśród literatów, szukających spokoju do pisania. 
Siedzi sobie autor opowiadań zawartych w tym tomie, siedzi sobie na zielonym wzgórku dzielącym Żołobek od Rabego, siedzi i patrzy, jak miedzy krzakami jałowca przycupnął wiśniowy „Nissan Primera”, a jego kierowca z telefonem komórkowym przy uchu dobija się gdzieś do dalekiego świata….. - pisał Jerzy Janicki w "Opowieściach bieszczadzkich".
| Dobijam się gdzieś do dalekiego świata:) | 
Gdzie ja jestem ? – pyta autor – w Bieszczadach ?! Co to ponoć wilki podchodziły tam pod same okna chałupy ? Co to ponoć kraina bez Boga i milicji, za to pełna kryjących się przed prawem i alimentami opryszków ? Ziemia krztusząca się jeszcze dymem pogorzelisk i parująca krwią po bieszczadzkiej wojnie braci, co tylko tym się różnili miedzy sobą, że jedni raz, a drudzy trzykrotnie żegnali się przy pacierzu ? W krainie , co to nawet ponoć nazwę swą wiedzie od BIESów – złych i Czadów nieco łagodniejszych, ale też wszak jednak diabłów, bo jakby tak na mapę zerknąć, to w samej rzeczy – gdzie diabeł dobranoc powiedział…Jakie tam „ponoć”?! (j.w)
| Zapora na Solinie. Powstawała w latach 1960-68. Jest najwyższa w Polsce, ma 81,8 m wysokości i 664 m długości. | 
| Poniżej zapory znajduje się elektrownia wodna o mocy 200 MW. | 
| Pod wodą jest dawna wieś Solina. Niczym w balladzie "Świteź" Mickiewicza, krążą legendy o zatopionym grodzie, którego dawni mieszkańcy straszą po nocach. | 
| W dzień można spokojnie spacerować po koronie zapory. | 
Jest taka piękna ballada Gustawa Lutkiewicza o Bieszczadach:
(...) Ej, od dolin mgła się wspina
Bies ją wiatrem w słupy wiąże
Pięści z nosem nie rozróżnisz
Ani księdza od prosięcia.
Taka mgła
Taka mgła (...)
Gdzieś na świecie ponoć piece
I widelcem schab się jada
Likier piją z czarna kawą
Radio gada o Bieszczadach
Baju – baj
Baju – baj
Może jest na świecie
Taki kraj…..
I TO JUŻ WIECZÓR NAD SOLINĄ, 
I CISZA, KTÓRA ZNA MÓJ DOM.
 
Piękny poetycki wpis. I te zdjęcia... Zatęskniłam za Bieszczadami
OdpowiedzUsuńDzięki. Pozdrawiam:)
UsuńCzytam Twój wpis słuchając Wojciecha Gąsowskiego... wpis taki jak lubię, a piękno Bieszczad potwierdzam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
p.s. tak, myślę, że "spotkamy się za rok" :)
Również serdecznie pozdrawiam.
UsuńNie poznałam Bieszczad przez te kilka dni, więc zapewne tam wrócę. Może za rok...
Chyba Konopnicka też mieszkała w Bieszczadach? Coś mi sie tak kołacze.
OdpowiedzUsuńMaria Konopnicka mieszkała kilka lat w Żarnowcu, jest tam teraz muzeum jej imienia. Z miejsca, o którym tu piszę, było ponad 100 km i nie miałam czasu, żeby pojechać. Mam jednak nadzieję, że kiedyś się tam wybiorę.
UsuńBieszczady to niesamowite miejsce, historia nie była łaskawa ale widoki i możliwości dziś są takie piękne.....
OdpowiedzUsuńach te Bieszczady...
OdpowiedzUsuńStare Dobre Małżeństwo dużo śpiewa o Bieszczadach, Grupa Cisza jak ta. Bardzo polecam na pewno się spodobają piosenki 😀 Piękne zdjęcia. Pozdrawiam Agnieszko
OdpowiedzUsuńPięknie o Solinie i Bieszczadach.
OdpowiedzUsuń