Dziś Święto Trzech Króli. Powinno się mówić Trzech Królów (kogo? czego? królów, jeśli chodzi o władców; króli, jeżeli mówimy o zwierzętach). Zachowała się jednak w nazwie tego święta staropolska forma rzeczownika. Nie byli oni podobno królami, ale mędrcami. A ja o prawdziwym królu dzisiaj, a raczej o ostatniej jego podróży na tym świecie.
Trzy kilometry od Tykocina w miejscowości Knyszyn w lipcu 1572 roku zmarł, kończąc dynastię Jagiellonów, Zygmunt II August. Zobrazował to Jan Matejko w swoim dziele zatytułowanym "Śmierć Zygmunta Augusta w Knyszynie" (przechowywanym obecnie w Muzeum Narodowym w Warszawie).
Nie ma już dworu w Knyszynie, ale można zobaczyć pomnik króla, ufundowany przez mieszkańców tej ziemi. Jest też wiele tablic informujących o pobycie monarchy w tym miejscu.
Ale wróćmy do zamku w Tykocinie, o którym pisałam ostatnio. Został odbudowany, a właściwie zbudowany od nowa po pożarze drewnianego, przez Zygmunta Augusta. Król stworzył w nim największy arsenał Rzeczypospolitej końca XVI. Tu także znajdowała się biblioteka królewska. Legenda głosi, że zamek był tak ważny dla Zygmunta Augusta, ponieważ był miejscem pierwszego spotkania z jego wielką miłością, Barbarą Radziwiłłówną. Po jego śmierci służył innym władcom. Rozebrano go, podobnie jak całą Polskę, w II połowie XVIII wieku. Dzisiejszy stan zawdzięczamy pasji prywatnego przedsiębiorcy.
Kiedy król zmarł, jego zabalsamowane ciało spoczywało w tej oto piwnicy zamku tykocińskiego kilkanaście miesięcy, pogrzeb bowiem mógł się odbyć dopiero po wyborze nowego monarchy. Ponieważ Zygmunt August nie pozostawił następcy, szlachta musiała wybrać władcę elekcyjnego. Stało się to dopiero wiosną następnego roku. Kolejnym królem polskim został Henryk Walezy, Francuz, więc zanim dotarł do Krakowa na koronację, znów upłynęło kilka tygodni.
Ciało przetrwało w dobrym stanie, dzięki zabalsamowaniu miodem i szyszkami chmielu oraz ziarnem jałowca.
Pogrzeb Zygmunta Augusta odbył się z zachowaniem wyjątkowego ceremoniału. Po mszy żałobnej odprawionej w kaplicy zamku w Tykocinie, kondukt pogrzebowy wyruszył do Krakowa. Ciało zmarłego wyprowadziło dwudziestu czterech dworzan odzianych w żałobne kaptury, ze świecami w rękach. Dalej postępowała procesja złożona ze stu ubogich z zapalonymi świecami, a za nimi księża i kapelani królewscy.
Następnie jechał chorąży na czarno okrytym koniu. Dalej prowadzono czarnego konia z herbami królewskimi, za którym jechało dwóch chłopców z puklerzami. Za nimi wóz z ciałem monarchy, przykryty czarnym suknem i zaprzężony w konie także okryte czarnym suknem.
Władca spoczął na Wawelu.
Górnicki starał się dopasować "Dworzanina" do polskich realiów. Wyrzucił wiele wątków, spośród 100 anegdot zachował 40 oryginalnych i dodał 40 własnych. Stworzył wizerunek idealnego dworzanina, łączącego pochodzenie i maniery z wykształceniem, powściągliwością i honorem. Za ten utwór Górnicki otrzymał w 1561 roku tytuł szlachecki i herb Ogończyk.
Zmarł 22 lipca 1603 w Lipnikach pod Tykocinem, pochowany został w Tykocinie w kościele bernardynów, zrujnowanym, jak większość naszych zabytków. Zachował się, na szczęście, krzyż ufundowany przez synów Górnickiego, stojący niedaleko zamku.
Trzy kilometry od Tykocina w miejscowości Knyszyn w lipcu 1572 roku zmarł, kończąc dynastię Jagiellonów, Zygmunt II August. Zobrazował to Jan Matejko w swoim dziele zatytułowanym "Śmierć Zygmunta Augusta w Knyszynie" (przechowywanym obecnie w Muzeum Narodowym w Warszawie).
źródło: Wikipedia |
Ale wróćmy do zamku w Tykocinie, o którym pisałam ostatnio. Został odbudowany, a właściwie zbudowany od nowa po pożarze drewnianego, przez Zygmunta Augusta. Król stworzył w nim największy arsenał Rzeczypospolitej końca XVI. Tu także znajdowała się biblioteka królewska. Legenda głosi, że zamek był tak ważny dla Zygmunta Augusta, ponieważ był miejscem pierwszego spotkania z jego wielką miłością, Barbarą Radziwiłłówną. Po jego śmierci służył innym władcom. Rozebrano go, podobnie jak całą Polskę, w II połowie XVIII wieku. Dzisiejszy stan zawdzięczamy pasji prywatnego przedsiębiorcy.
Ciało przetrwało w dobrym stanie, dzięki zabalsamowaniu miodem i szyszkami chmielu oraz ziarnem jałowca.
Pogrzeb Zygmunta Augusta odbył się z zachowaniem wyjątkowego ceremoniału. Po mszy żałobnej odprawionej w kaplicy zamku w Tykocinie, kondukt pogrzebowy wyruszył do Krakowa. Ciało zmarłego wyprowadziło dwudziestu czterech dworzan odzianych w żałobne kaptury, ze świecami w rękach. Dalej postępowała procesja złożona ze stu ubogich z zapalonymi świecami, a za nimi księża i kapelani królewscy.
Następnie jechał chorąży na czarno okrytym koniu. Dalej prowadzono czarnego konia z herbami królewskimi, za którym jechało dwóch chłopców z puklerzami. Za nimi wóz z ciałem monarchy, przykryty czarnym suknem i zaprzężony w konie także okryte czarnym suknem.
Władca spoczął na Wawelu.
Matka i żony Zygmunta Augusta. |
Sekretarz króla, pisarz Łukasz Górnicki, także zmarł w tych okolicach. Był przyjacielem Jana Kochanowskiego. Nie tak sławny jak on, przeszedł do historii literatury jako autor "Dworzanina polskiego", będącego parafrazą traktatu "Il cortegiano" Baltazara Castiglione.
Górnicki starał się dopasować "Dworzanina" do polskich realiów. Wyrzucił wiele wątków, spośród 100 anegdot zachował 40 oryginalnych i dodał 40 własnych. Stworzył wizerunek idealnego dworzanina, łączącego pochodzenie i maniery z wykształceniem, powściągliwością i honorem. Za ten utwór Górnicki otrzymał w 1561 roku tytuł szlachecki i herb Ogończyk.
Zmarł 22 lipca 1603 w Lipnikach pod Tykocinem, pochowany został w Tykocinie w kościele bernardynów, zrujnowanym, jak większość naszych zabytków. Zachował się, na szczęście, krzyż ufundowany przez synów Górnickiego, stojący niedaleko zamku.
Tykocin był dla mnie największy odkryciem minionego roku. Nie spodziewałam się bowiem tam znaleźć tylu informacji i pamiątek na ten blog. A zajrzałam tam po drodze...
Takich właśnie odkryć w Waszych pasjach życzę na ten rozpoczęty rok.
O trzech "królach" ciekawy artykuł http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/kim-byli-kacper-melchior-i-baltazar/gp8fj9
OdpowiedzUsuń"...tedy w poniedziałek,7 julii,najświętszy sakrament po spowiedzi i olej święty przyjąwszy,rozdzielił się z tym światem,z niewymownym żalem nas wszystkich sług jego,którzy nie panaśmy mieli,ale dobrotliwego ojca.Lat miał,gdy umarł,52,bez kilku niedziel.Pan to był cnót wielkich,które wyliczać i zdobić słowy mej głowy nie jest,lecz znajdzie się ten,kto to uczyni i na przykład inszym królom żywot jego na piśmie poda,iżby umieli inszy królowie wolnym rozkazować ludziom i mieć taką w królowaniu miarę,jaką on miał...Ten pan miłością ku poddanym wszytko był sobie zjednał,i dlatego szczęśliwe było jego królowanie."-Łukasz Górnicki"Dzieje w Koronie Polskiej",łukasz górnicki i zygmunt august,dwie osoby,o których pisze pani powyżej-anna
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za ten cytat. Pozdrawiam.
UsuńDziękuję za spacer królewskim szlakiem. A z tymi królami to chyba jak z przykazaniami - wszędzie "dziesięć przykazań" zamiast "dziesięcioro przykazań". Póki ludziska z ambon nie usłyszą poprawnej formy i dzieci z katechez nie wyniosą, nie ma co liczyć na zmiany. Pozdrawiam :)*
OdpowiedzUsuńA może to dobrze, ze zachowała się ta staropolska forma? Oby tylko dotyczyła jedynie dzisiejszego święta, nie innych przypadków. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńBardzo ciekawa lekcja historii. Do mojego liceum chodziło rodzeństwo Ogończyk-Mąkowscy z rodziny szlacheckiej. Ciekawe czy to z tej gałęzi Ogończyk ?
OdpowiedzUsuńMoże... Dzięki za odwiedziny.
UsuńNigdy się nie zastanawiałam nad odmianą "króli", "królów", heh...;)
OdpowiedzUsuńNo to aż mi głupio ;))
Fajne miejsce :)
Nie martw się, nie Ty jedna:)
Usuńumarł król Zygmunt bezpotomnie , skończyła się dynastia i królowie następni z łapanki.
OdpowiedzUsuńNo zaczęła się równia pochyła, do rozbiorów prowadząca
GP
Niestety...
UsuńTeż byłam kiedyś w Tykocinie i podobnie jak Ty wyjechałam stamtąd zauroczona tym miasteczkiem i jego piękną historią.
OdpowiedzUsuńA ja zapraszam dzisiaj na Litwę do Borejkowszczyzny. Może tam byłaś już kiedys???
Pozdrawiam serdecznie.
:-0
Nie byłam, ale Twój post tak mnie zachęcił, że wybiorę się tam latem. Dzięki.
UsuńMiał pecha Zygmunt August, tyle czasu bez pochówku, czekać na Henryka Walezego króla, który i tak z Polski uciekł. ;)
OdpowiedzUsuńW ogóle pechowy władca, jeśli już go rozpatrywać w tych kategoriach. Trzy żony i żadnego potomka, który mógłby przedłużyć dynastię... Pech nie tylko króla, ale całej Polski.
Usuńprzepraszam,że się wtrącę,król zygmunt august nie jest moim ulubieńcem,zdecydowanie bardziej cenię sobie jego dziada kazimierza jagiellończyka,ale czasem zastanawiam się,co by było,gdyby na tronie zamiast zygmunta augusta zasiadł jego przyrodni brat,nieślubny syn zygmunta starego,biskup wileński-książę jan-anna
OdpowiedzUsuńCo by było, gdyby... zapewne alternatywna historia byłaby lepsza, bo czyż można wyobrazić sobie gorszą od tej, która się wydarzyła? Dziękuję za to "wtrącenie" :)
UsuńBardzo ciekawy wpis, a często tak bywa, że gdy się gdzieś po drodze wybieramy to dużo interesujących rzeczy zobaczymy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDlatego zawsze warto się wybierać:)
UsuńZ tymi "królami" to nie do końca taka "staropolszczyzna"...Mój Dziadek miał 4 klasy szkoły powszechnej i zawsze mówił "Trzech Królów", bo "króle" to w klatce za stodołą...;o)
OdpowiedzUsuńTo pewnie także zależało od regionu.
UsuńCzytałam widocznie nic nie napisałam. Tyle polskich miast i miasteczek ze wspaniała historią a tak mało wiemy..
OdpowiedzUsuńTykociński zamek stary ale nowy, albo nowy, ale stary, a przy okazji tyle ciekawej historii. Skaczę tak po postach, bo do czytania bardzo dużo.
OdpowiedzUsuń