...tym razem, ale Festiwal Stolica Języka Polskiego, który właśnie się odbywa. Hasłem jego trzeciej edycji jest „CAŁA NADZIEJA W LITERATURZE”, a patronami Festiwalu w tym roku są Wisława Szymborska i Kornel Filipowicz.
Szczebrzeszyn to niewielka miejscowość koło Zamościa. Słynie głównie z wiersza "Chrząszcz" Jana Brzechwy. Pamiętacie?
Owad ten doczekał się nawet dwóch pomników. Pierwszy stanął nieopodal zabytkowego młyna u podnóża Góry Zamkowej, nad źródełkiem wśród trzcin już w 2002 roku, drugi dziewięć lat później przed Urzędem Miejskim.
Kolejka po autograf Rafała Kosika |
Od rana odbywały się spotkania autorów książek dla dzieci (i dorosłych też). Swoje książki podpisywali Rafał Kosik i Grzegorz Kasdepke.
Izabela Winiarska-Górska i Jarosław Górski |
W samo południe mogliśmy się zapoznać z dziejami naszego języka dzięki małżeństwu językoznawców, które zaprezentowało krótkie filmiki okraszone ciekawymi komentarzami. Filmy są dostępne tu: błyskawiczne dzieje polszczyzny.
Katarzyna Kłosińska i Michał Rusinek |
Z kolei Katarzyna Kłosińska i Michał Rusinek próbowali dociec, jak to się "słowa po niebie włóczą i łajdaczą", cytując Bolesława Leśmiana. Rozmowa zeszła na najnowsze zmiany w polszczyźnie, zwłaszcza na problem zacierania się granic między użytkowością a artystycznością języka.
Jerzy Bralczyk i Michał Ogórek |
Ten sam niepokój pobrzmiewał początkowo w wystąpieniu Jerzego Bralczyka i Michała Ogórka. Profesor odniósł się także do hasła festiwalu mówiąc, że nadzieja jest nie tyle w literaturze, co w języku. Mnie osobiście zaś ujął stwierdzeniem, że Adam Mickiewicz jest "mężczyzną jego życia". No to mam z profesorem Bralczykiem coś wspólnego:)
Zapewne zastanawiacie się, co tak zainteresowało profesora, że aż uchylił moje wdzianko. Odpowiedź jest prosta:) Słowa... słowa... słowa...
Rozmowy o języku na Rynku Wodnym zakończyła Justyna Sobolewska z Filipem Łobodzińskim. Znany dziennikarz opowiadał o swojej przygodzie z tłumaczeniem tekstów Boba Dylana (ubiegłorocznego laureata literackiej Nagrody Nobla), która trwa już od 1979 roku.
Justyna Sobolewska i Filip Łobodziński |
Naprawdę warto się tam wybrać.
Oprócz festiwalu Szczebrzeszyn oferuje inne atrakcje (patrz zdjęcie powyżej). Mieszkańcy dumni są chyba ze "swojego" chrząszcza. Zobaczcie sami.
Prawdziwy chrząszcz, co prawda martwy i za szybą, prezentował się okazale.
Zostawiłam tam adres bloga. Czy ktoś z Państwa skorzystał właśnie z tego wpisu? Proszę się podzielić tą informacją w komentarzu.
A do Zamościa wrócimy za kilka dni w nieco innym kontekście. Zapraszam:)
Rewelacyjny tekst i zdjęcia.
OdpowiedzUsuńNiesamowite wydarzenie no i te znane osoby.
Gratuluję Ci wszystkiego - i to ze szczerego serca.
1 pażdziernika jedno z biur podróży organizuje w W-wy jednodniową wycieczkę do Szczebrzeszyna - już się na nią zapisuję!!!
Dziękuję Agnieszko:-)
Ja również dziękuję. Miłego pobytu w Szczebrzeszynie :)
Usuń... na początek odważnie z rewizytą u polonistki, Pani Agnieszki Z. ... i to od razu niepoprawnie z pisownią ... otóż te moje kropeczki są tylko moje, nazwijmy je moim wyróżnikiem, także jako zlepek, krótkich pojedynczych myśli ... zwracano mi kilkakrotnie uwagę, pozostaję przy swoim ... na swoim blogu jestem Note Jedrek ... tu w Google jako andrzej 0604 ... proszę mi pozwolić tu bywać, żałuję, że nie jestem polonistą ... zazdroszczę wszystkim. którzy pięknie mówią i poprawnie piszą ... co do Szczebrzeszyna: bywałem wielokrotnie przejazdem, jadąc służbowo do Zamościa ... taka młoda polonistka, pasjonatka ... gratuluję ... tyle na początek ... przepraszam, dziękuję i pozdrawiam ... :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dołączył Pan do grona moich Czytelników. Proszę się nie stresować zbytnio poprawnością językową. To tylko blog, a nie dysertacja doktorska:) Życząc milej lektury, liczę na Pana częstą obecność.
Usuńooo dziekujemy ;) milo nam bardzo ! kradniemy link i wklejamy na stronke :)
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo!
UsuńDziękuję bardzo za włączenie mojej skromnej osoby w tę historię. Kiedy zaproszono mnie na Festiwal Stolica Języka Polskiego właśnie z Dylanem, w pierwszej chwili myślałem, że to pomyłka, bo przecież Dylan nie kwalifikuje się do chrząszczy itp. Ale moja dezorientacja trwała chwilkę. Przecież sam od kilku lat przekonuję, że tłumacz jest tak samo twórcą, a przekłady - czego świadectwem choćby "Psałterz Dawidów" czy "Giaur" - tak samo współtworzą rodzimą literaturę. Cieszy, że piosenki też zaczęły być postrzegane jako forma wypowiedzi literackiej, bo w nich o język chodzi jak mało o co. On tam szczególnie musi być komunikatywny i piękny zarazem, żeby i wzruszyć, i przekazać ważką treść - i to wszystko w ulotnym czasie, gdy piosenka trwa. Dziękuję jeszcze raz za spotkanie.
OdpowiedzUsuńZachęcając swoich uczniów do czytania poezji, często daję przykład tekstów piosenek. Łatwiej im wtedy spojrzeć na wiersz jako coś, co da się zrozumieć, przeżyć. Dlatego mam takie zdanie,jak Pan w tej kwestii.
UsuńMnie również było miło spotkać się z Panem. Bardzo dziękuję za ciekawy i obszerny komentarz. Czytelnicy mojego bloga dowiedzą sie więcej o Pana pracy. Pozdrawiam serdecznie.
Dopiero dzisiaj trafiłam na Pani blog. Mieszkam tak blisko Szczebrzeszyna (w powiecie krasnostawskim), a o festiwalu nie miałam pojęcia. Teraz już wiem, że rezerwuję sobie w przyszłym roku wolne dni od pracy na udział w następnym festiwalu. Gratuluję wspaniałego bloga. Od dzisiaj jestem jego wierną czytelniczką. Pozdrawiam serdecznie i ciągle jeszcze gorąco (co uwielbiam) z Lubelszczyzny. Ewa.
OdpowiedzUsuńZdąży Pani jeszcze na trzy dni festiwalu, zwłaszcza na sobotę :) Piękna ta Wasza Lubelszczyzna, na pewno tam jeszcze wrócę, choć mam daleko. Za kilka dni post o Zamościu. Zapraszam:)
UsuńUsuń
Czekam z niecierpliwością na kolejne posty :)
UsuńWow!Świetna relacja!
OdpowiedzUsuńAgnieszko, masz zdjęcia ze znanymi postaciami. Domyślam się, że jesteś posiadaczką ich autografów.
Pozdrawiam:)
Ze zbierania autografów już wyrosłam:) Przypomniałaś mi, że kiedyś miałam taki notes. Ale to było dawno temu:)
UsuńAutografy zbiera się dla potomnych. ;) Pani prof. Kłosińska - strasznie lubię jej "występy" w radiowej Trójce. Z Trójką dużo wspólnego ma też Pan Filip (ostatnio audycja o P. Smith), a kiedyś - w zamierzchłych czasach - byłem na koncercie Zespołu Reprezentacyjnego, w którym to grał razem z red. Gugałą. Ogórek był na sniadanie, a chrząśzcz właśnie pięknie brzęczy za oknem. To była udana wyprawa. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPotomkom musi wystarczyć ten blog:)
UsuńTez słucham Trójki, może mniej niż kiedyś, ale nadal lubię.
Bardzo dobry komentarz, ciekawe czyj...
Mnie do Szczebrzeszyna zawsze przyciągały te atrakcje, które pokazałaś na jednym ze zdjęć. To niewielkie miasteczko ma dużą ilość ciekawych miejsc do zobaczenia. Co prawda bywałem tam w latach dziewięćdziesiątych, ale trzy razy rok po roku. Urzekły mnie tereny Roztocza, wtedy jeszcze nie tak popularne, jak dzisiaj.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A ja w tamtych stronach byłam po raz pierwszy. Mam nadzieję, że nie ostatni. Pozdrawiam również.
UsuńWiesław Myśliwski, laureat tegorocznej nagrody tego festiwalu zaproponował, żeby w Szczebrzeszynie stanął pomnik Brzechwy. Co Pani na to?
OdpowiedzUsuńOczywiście jestem za! Komu, jak nie jemu właśnie należy się upamiętnienie w Szczebrzeszynie za to, że rozsławił tę miejscowość...
UsuńZainteresował mnie bardzo ten wpis! Nie zatrzymuj się i rób swoje.
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia
OdpowiedzUsuń