Jutro minie 50 lat od śmierci Haliny Poświatowskiej, poetki, która jak mało kto była świadoma kruchości życia. Zmagała się z ciężką chorobą serca. Zmarła w środowy poranek 11 października 1967 roku, mając zaledwie 32 lata.
Jej miastem rodzinnym jest Częstochowa. W domu poetki zorganizowano muzeum. Opiekuje się nim brat Poświatowskiej, pan Zbigniew Myga.
Spotkanie z nim było wielką przyjemnością. Oprowadził nas po domu-muzeum, opowiadając przy tym o swojej siostrze i jej twórczości.
Pamiątek po Halinie Poświatowskiej jest niewiele. Nie zdążyła w swoim krótkim życiu zgromadzić w jednym miejscu rzeczy, przedmiotów codziennego użytku. Nie zachował się jej pokój pracy, bo był on wszędzie: w szpitalach, w sanatoriach, w podróżach.
Ale jest maszyna do pisania, którą poetka przywiozła ze Stanów Zjednoczonych oraz obraz jej mężą Adolfa Poświatowskiego „Akt z kotem”. W muzeum znalazły się przede wszystkim eksponaty, które ilustrują trudną drogę życiową poetki: dokumenty, fotografie, listy. To one informują zwiedzających., kim była.
Z biografią Poświatowskiej zapoznajemy się także dzięki filmowi wyświetlanemu w muzeum.
W całym domu wielkie zdjęcia poetki. W gablotach fragmenty jej listów oraz autobiograficznej książki "Opowieść dla przyjaciela", które stanowią komentarz do kolejnych etapów życia.
Jutro, 11 października Dom Poezji – Muzeum Haliny Poświatowskiej przy ul. Jasnogórskiej 23 zaprasza do obejrzenia po raz pierwszy eksponatów pozyskanych w 2017 r.
Także jutro w OPK „Gaude Mater” w Częstochowie (ul. Dąbrowskiego 1) odbędzie się promocja książki „Poświatowska we wspomnieniach i inspiracjach” autorstwa Kaliny Słomskiej i Zbigniewa Mygi. Spotkanie rozpocznie się o godz. 18.30. Wstęp jest wolny.
Na koniec oddajmy głos poetce, której twórczość, pół wieku po jej śmierci, nie straciła na aktualności.
Szczęście
mam szczęście!
krzyczą dzieci
chwytając piłkę
z nurtów wody
a ono - na niebie świeci
roześmiane złotem - młode
wyciagnij rękę - zamknij
płonacy krążek w pięści
i głośno - głośno krzyknij
- mam szczęście -
Mieszkam w Częstochowie a nigdy nie slyszalem o tym muzeum i o poetce tez niewiele. musze to nadrobic:D
OdpowiedzUsuńWarto tam zajrzeć :)
UsuńGdy będę w Częstochowie odwiedzę muzeum. Jak pewnie zauważyłaś Jej wiersze dosyć często umieszczałam na swoim blogu. Lubię Jej poezję.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Zauważyłam:) Również pozdrawiam.
UsuńGdyby ta Częstochowa była bliżej Warszawy to z pewnością pojechałabym tam jutro. No i gdybym nie była przeziębiona...
OdpowiedzUsuńBardzo lubiłam i lubię poezję Haliny Poświatowskiej.
A Ty Agnieszko piękny wiersz wybrałaś.
I dziękuję Ci za podróż do tego Domu Poezji.
A ja Ci dziękuję za komentarz. I życzę zdrowia :)
UsuńMy "gonimy" za wszystkim, do Niej słońce po prostu przychodziło...;o)
OdpowiedzUsuńNo właśnie...
UsuńOdkryłam Twojego bloga przypadkiem (choć w życiu podobno nie ma przypadków). Jestem tutaj pierwszy, ale na pewno nie ostatni raz. Łączysz dwie rzeczy, które kocham najbardziej na świecie - literaturę i podróże.
OdpowiedzUsuńDodaję do ulubionych i będę regularnie zaglądać :)
Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam w moje ulubione miejsca:
www.mis-lugares-favoritos.blogspot.com
Miło mi Cię powitać w gronie Czytelników mojego bloga. Na Twoim też interesująco. Poczytam...
UsuńCzy jest dostępna "Opowieść dla przyjaciela" i najnowsza biografia jako ebook.
OdpowiedzUsuńBędąc w Częstochowie na pewno tam wpadnę.
Nie wiem nic na temat tych e-booków. Może warto zadzwonić do Domu Poezji.
UsuńJa też namiętnie kiedyś czytałam Poświatowską i chętnie cytowałam w młodości, jako symbol czegoś niedoścignionego :
OdpowiedzUsuńW Metropolitan Museum w dziale egipskiej rzeźby
uśmiechają się zmysłowe usta, kamień ma barwę miodu pod spodem napis twardy jak…
Pozniej, w zyciu dorosłym widziałam parę starożytnych rzeźb i zawsze Ona przychodziła mi na myśl. Przemijanie, miłość, żal końca.
wczoraj ud
Uwielbiam te chwile, kiedy patrząc na coś, przypominam sobie jakiś fragment z literatury. Wtedy wiem, po co ją poznawałam.
UsuńSmutne życie miała lub... ta książka, którą czytałem była smutna. Fajnie, że "odkryłaś" to miejsce.
UsuńNie wiem czy smutne, ale na pewno niełatwe przez chorobę i czasy, w których przyszło jej żyć...
UsuńŚwietne jest to miejsce :) Warto je odwiedzić :)
OdpowiedzUsuńCudownie że przypomniałaś wspaniałą postać Haliny Poświatowskiej.Kobiety o wspaniałej osobowości która żyła ze świadomością kruchości swojego istnienia.Czytałam wspomnienia listy i wiersze zebrane przez Mariolę Pryzman.Polecam ukazują tą nietuzinkową postać, jej przemyślenia ,lęki specyficzne poczucie humoru.Pozdrawiam Barbara
OdpowiedzUsuńZajrzę do tego zbioru, na pewno będzie to uczta duchowa.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Haha! Super tekst!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twój styl.
OdpowiedzUsuńExtra jest ten wpis! polecam :)
OdpowiedzUsuńGratulacje dla autora tego wpisu!
OdpowiedzUsuńOdwiedziłam Dom Poezji w ubiegłą niedzielę :-)
OdpowiedzUsuńWarto było.
Dziękuję Pani za wskazanie tego kierunku :-)
Cieszę się i pozdrawiam serdecznie:)
Usuń