wtorek, 10 lipca 2018

Lublin po raz ostatni (?)

W ostatnim poście z Lublina (przynajmniej na razie, bo niewykluczone, że tam jeszcze wrócę) chcę Wam opowiedzieć o mojej wędrówce śladami poetów XX wieku, związanych z tym miastem.

Pomnik poety w miejscu kamienicy, w której zginął

Wspomniałam w poprzednim wpisie, że byłam na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie i znalazłam kilka grobów przy okazji szukania innego. Tym innym był grób Józefa Czechowicza, poety okresu dwudziestolecia międzywojennego, który urodził się w tym mieście i miasto o nim pamięta. Widać to na każdym kroku.


Oprócz pomnika wystawionego na placu imienia Czechowicza (naprzeciwko kolorowych fontann), znajdziemy liczne murale z wierszami tego poety. Kilka z nich poświęconych jest rodzinnemu miastu.


W roku 1934 napisał Czechowicz "Poemat o mieście Lublinie". Jest to cykl wierszy, w których w lipcową noc przy blasku księżyca pewien wędrowiec pokazuje nam swoje miasto.

Kamienie, kamienice,
ściany ciemne, pochyłe.
Księżyc po stromym dachu toczy się, jest nisko.
Zaczekaj. Zaczekajmy chwilę –
jak perła
wypadnie w rynku miskę –
miska zabrzęknie.
(...)
Gwiazdy żółte, które lipcowy żar ściął,
lecą – kurzawą – lecą,
firmament w złote smugi marszczą,
za Trybunałem
na ślepych szybach świecą
cichym wystrzałem.

Noc letnia czeka cierpliwie,
czy księżyc spłynie, zabrzęknie,
czy zejdzie ulicą Grodzką w dół.
On się srebrliwie rozpływa
w rosie porannej, w zapachu ziół.

Jak pięknie!

(J. Czechowicz "Kamienice, kamienice")

11.06.1981 Czesław Miłosz odwiedził grób swojego przyjaciela.
Powiedział wtedy: "Pamiętajcie o grobie Józka, bo miasto,
 które nie pamięta o swoim poecie - przemija".

U krańca Lublina czworokąt czarny
Szumem poemat wiatrów skanduje.
Klony, brzeziny, kasztany, tuje
obsiadły wyspę umarłych.

Aleje głuche mamrocą nocą, jak rynny.
Blask blady gwiazdy samotnej opiera się o cień,
o bluszcz, żałobny barwinek,
paprocie.

Krzyże z marmuru, anioły brązowe srogo
stanęły na piersiach trumien.

Pieje kogut

Napisy z bramy cmentarza w pamięci zakarbuj, zatnij:
„Oto teraz w prochu zasnę – z prochu wstanę w dzień ostatni”...

(J. Czechowicz "Zegary, twarze nocy niewesołe")


Czechowicz spoczął na cmentarzu, o którym pisał. Niełatwo było mi znaleźć jego grób. W internecie było stare zdjęcie mogiły, która już nie istnieje. Nie wiadomo nawet czy szczątki poety w ogóle zostały odnalezione. Został bowiem trafiony bombą, która spadła na zakład fryzjerski, gdzie właśnie przebywał 9 września 1939 r., czyli zaraz na początku wojny. Świadkowie twierdzą, że w ostatniej chwili swego życia pomagał kobiecie, uwięzionej w fotelu, po pierwszym bombardowaniu budynku.


Obecny grób jest więc raczej symboliczny. Jeśli będziecie kiedyś go szukać, nie wchodźcie na cmentarz od ulicy Lipowej, bo będziecie musieli, tak jak ja, przejść przez cały. Trzeba znaleźć bramę od ul. Białej. Tam jest informacja, jak szukać mogiły poety. I mapka tej części cmentarza.
Spacer trasą z "Poematu o mieście Lublinie" odbywa się co roku w pierwszą noc lipcowej pełni księżyca.


Warto zajrzeć do Muzeum Literackiego imienia Józefa Czechowicza. Mieści się na Rynku, w samym centrum.


Poczytamy tam o Czechowiczu nauczycielu, redaktorze, założycielu Związku Literatów w Lublinie... W skrócie przedstawione są najważniejsze fakty z życia poety, okraszone jego wierszami.


Muzeum nie jest duże, jednak wiele można się dowiedzieć o Czechowiczu, który nie przetrwał w zbiorowej pamięci rodaków, ale jego miasto stara się go ocalić od zapomnienia.


Podobnie jak Julię Hartwig. Za cztery dni minie rok od jej śmierci. Póki żyła, pamiętała o swoim rodzinnym mieście, oprowadzała nawet po nim turystów i mieszkańców, opowiadając o miejscach związanych z nią i jej rodziną.


Lublinowi i jego mieszkańcom poświęciła kilka wierszy. Można je znaleźć na murach tego miasta.

Więc urodziłam się na tym skrawku ziemi
Co mam zrobić żeby poczuć się tutejszą?
(...)
Lublin
jeszcze nie kresy ale już kresy
haftowane ręczniki na stołach święte obrazki na ścianach
na jednych ikony na innych Jezus o płonącym sercu
pienia nabożne w różnych językach...
(...)
Na cmentarzu matka ojciec i siostra
Matka osobno pod kaplicą prawosławną samotna
tak jak musiała czuć się samotna
porzuciwszy rodzinną Moskwę
jej światła i gwarne bulwary

W pobliżu grób Czechowicza
pochowanego wśród żołnierzy „poległych na polu chwały”
Zawsze ktoś przynosi tu kwiaty
bo trwa i nie poległa chwała jego wierszy
ich słodycz naruszona profetyczną wizją przyszłości
(...)
(J. Hartwig "Elegia lubelska")


Jeden z wierszy poświęciła w całości Józefowi Czechowiczowi. Czy znała go osobiście? Miała 18 lat, jak zginął...

I padłeś własnym wierszem powalony
Pod ruinami miasta ze światem umarłym w sobie
Czy ten co słowem grozi wierzy aż do końca
Giń Niniwo i swąd czuć i walą się mury

Gdy widzi że się spełnia sen przeczucie wiara
Chciałby cofnąć swe słowa lecz one gonią go ze światem
Chciałby schronić się w domu
Lecz tu właśnie ginie

Biedne dziecko maligny synu urzeczenia
Zawczasu twoja sława dziedzicom ogłoszona
Zawczasu sielskość łąk
Wobec popielisk zaświadczona
Zawczasu na grobie własnym
Zielony złożyłeś laur
(J. Hartwig "Pamięci Czechowicza")


Dopiero co zdała maturę w Gimnazjum im. Unii Lubelskiej i dostała się na studia, jak wybuchła II wojna światowa. Przeniosła się wtedy do Warszawy. Mieszkała potem w wielu innych miejscach, ale wracała do swojego rodzinnego miasta.


Wiersze Julii Hartwig i Józefa Czechowicza śpiewa między innymi Grzegorz Turnau. Posłuchajcie ich sobie na YouTube: nie idźmy spać (Harwig), przez kresy (Czechowicz).


W tym samym gmachu, co Julia Hartwig, tylko dużo wcześniej, gimnazjum ukończył Andrzej Strug, pisarz nieco zapomniany.


Całkiem przypadkiem trafiłam na dom Janiny Porazińskiej, znanej głównie z pism dla dzieci. Byłam w Lublinie tylko 3 dni i odnalazłam tyle śladów literackich! Co by było, gdybym spędziła tam tydzień? Lublinianie, powiedzcie...


16 komentarzy:

  1. Bardzo dziękujemy za wizytę, dobre słowo i piękne zdjęcia:) Jarosław Cymerman

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałem o Czechowiczu. Ciekawa historia. Pozdrawiam Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W szkole się już o nim nie mówi, więc znają go nieliczni. Pozdrawiam również.

      Usuń
  3. W Lublinie jeszcze nie byłam - nie dojechałam, widzę po zdjęciach że jest tam ciekawie plus tyle "literackich" miejsc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam w tym roku po raz pierwszy. I mam nadzieję, że nie ostatni:)

      Usuń
  4. Byłam w Lublinie sporo razy, ale jakoś nigdy to miasto mi się nie podobało. Dzięki Twojej relacji całkiem możliwe, że zmienię zdanie 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miasto jak miasto, ale niektóre miejsca warte uwagi. Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Agnieszko, jak przepięknie przedstawiłaś literacki Lublin na przestrzeni wieków! Dziękuję.
    Jeśli mogłabym dodać jeszcze: poetkę lubelską Franciszkę Arnsztajnową; Edwarda Stachurę który studiował w Lublinie na KUL-u i ma w Lublinie swój szlak;
    Ewę Szelburg-Zarembinę, autorkę książek dla dzieci, ukończyła gimnazjum w Lublinie i tutaj także pracowała jako nauczycielka.
    I Grażyna Chrostowska, prawie nieznana poetka urodzona w Lublinie, która pisała przepiękne wiersze, bardzo smutne; zginęła w Ravensbruck.
    http://www.4lo.lublin.pl/chrostowska/wiersze.pdf
    I jest "Sztukmistrz z Lublina" Isaaca Bashevis Singera, książka która stała się inspiracją do lubelskich festiwali sztukmistrzów.
    Pozdrawiam, mając nadzieję że Twoje podróżowanie literackie zaprowadzi Cię ponownie do Lublina i może okolic (Kazimierz nad Wisłą - Maria Kuncewiczowa).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, zapomniałam o Stachurze i Singerze. Ale nie wszystko na raz:) A w Kazimierzu byłam, tylko nie prowadziłam wtedy bloga i nie zwracała uwagi na literackie ślady. Muszę więc się tam wybrać ponownie, bo "Cudzoziemkę" Kuncewiczowej uwielbiałam swego czasu. Dziękuję za te wieści:)

      Usuń
  6. Jak zwykle piękny i wartościowy tekst. A Józef Czechowicz związany był także z Kazimierzem Dolnym. Robił temu Miasteczku wspaniałe zdjęcia.
    Dziękuję Agnieszko.
    Będę musiała znowu pojechać do Lublina...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli mam kolejny powód, żeby wybrać się do Kazimierza:) Dzięki.

      Usuń
  7. Zwiedzałam Lublin dawno temu i żałuję, że nie takimi tropami:) Muszę tam wrócić i pospacerować tymi śladami literackimi.

    "Kto czyta - żyje wielokrotnie, kto zaś z książkami obcować nie chce, na jeden żywot jest skazany".
    Józef Czechowicz

    Te słowa są dużo piękniejsze od tych Umberta Eco, które tak często cytujemy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudze chwalimy, swego nie znamy... Dziękuję za przypomnienie tego cytatu. A do Lublina warto wracać:)

      Usuń
  8. Mój Lublin, kochany Lublin- jaka w piosence. Tu studiował też Stachura, tu urodziła się Janina Porazińska, a i często miasto odwiedzał Jan Kochanowski, zmarł w samym Lublinie lub w drodze do Czarnolasu. Warto wspomnieć o pobliskiej Rzeczpospolitej Babińskiej, którą Kochanowski wspierał i bywał w Babinie. J. Czechowicz zaistniał dzięki Arnsztajnowej, ona wspierała młode talenty. Trzeba też jeszcze wspomnieć Annę Langfus, tworzyła po wojnie w j. francuskim, opisała koszmar wojny, getta lubelskiego. A i nieopodal Kazimierz Dolny- tu wielu wspaniałych pisarzy bywało, żyło i wciąż przybywa.

    OdpowiedzUsuń

Pozostawienie komentarza (choćby anonimowego) daje mi poczucie, że warto dalej tworzyć ten blog, bo ktoś go jednak czyta:)