Adam Mickiewicz nas oszukał! Tak, wszystkich zrobił w balona, nabił w butelkę czy jak tam się jeszcze mówi... Kiedy? Jak? W 1826 roku, dołączając do sonetów krymskich wiersz "Stepy akermańskie"! Owszem jest to sonet, ale nie krymski. A takie właśnie rozpoczyna.
Miałam ze sobą ów tomik, kiedy wyruszyłam na podbój stepów akermańskich. Nie znajdują się one na Krymie, ani nawet nie po drodze z Odessy na ten półwysep i nie opisał ich Mickiewicz po tej wyprawie, tylko dużo wcześniej. W Odessie poznał poeta Karola Marchockiego, który zaprosił go do swego domu w Akermanie, gdy Mickiewicz dowiedział się o pobycie w tej miejscowości swego znajomego Serafina Haciskiego.
Akerman to dziś ukraińskie miasto Białogród, położone około osiemdziesięciu kilometrów na południowy wschód od Odessy (a więc w przeciwną stronę niż Krym). Góruje nad nim twierdza, której początki sięgają VI wieku, a która była lennem królów Polski w XIV wieku. Swą nazwę Akerman zawdzięcza Turkom. W ich języku oznacza białą twierdzę.
Zwiedzał ją Mickiewicz wiosną 1825 roku. Dziś nie jest specjalnie atrakcyjna dla turysty. Wewnątrz udostępnione tylko jedno małe pomieszczenie, ale nic tam nie ma. Warto jednak wejść na mury, z których rozciąga się piękny widok.
Z jednej strony leman Dniestru, czyli zatoka, która powstała z zalanego, ujściowego odcinka głębokiej doliny rzecznej lub cofającego się morza (w tym wypadku Morza Czarnego), z drugiej zaś miasto Białogród i okoliczne wsie.
Rozglądałam się za stepami. Przecież były rozległe jak ocean... Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu... pisał Mickiewicz.
Tam z dala błyszczy obłok? tam jutrzenka wschodzi?
To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu...
Pytałam o nie okolicznych mieszkańców. Odpowiadali, że stepów już nie ma... Zasiedlone, zalesione.
Nie ma już stepów akermańskich. Zostały tylko u Mickiewicza. Tym cenniejsze jest przekazywanie wiedzy o nich. Przed twierdzą, w której, jak wspomniałam, niewiele można zobaczyć, jest pewna rekompensata dla turysty. Założono średniowieczne miasteczko, gdzie można kupić pamiątki, odpocząć, zjeść, wypić piwo czy też posłuchać baśni i legend związanych z tym miejscem. Szkoda, że nie czytają tam sonetu Mickiewicza.
Dlaczego poeta zaliczył "Stepy akermańskie" do sonetów krymskich a nie odeskich? Nie pasowały tematycznie. Odeskie bowiem nie mówią o przyrodzie, ale są wyrazem uczucia miłości do kobiety. Zachwyt nad jej urodą od rana do wieczora. Najlepiej to ujmują sonety Dzień dobry i Dobranoc, pisane z myślą o Karolinie Sobańskiej.
(...)
Dzień dobry, nie pozwalasz ucałować ręki?Każesz odejść, odchodzę: oto masz sukienki,
Ubierz się i wyjdź prędko — dzień dobry ci powiem.
(...)
Dobranoc, już uciekłaś i drzwi chcesz zatrzasnąć.
Dobranoc ci przez klamkę, — niestety! zamknięta!
Powtarzając: dobranoc! nie dałbym ci zasnąć.
W pobliżu twierdzy akermańskiej można je sobie poczytać na specjalnej ławeczce dla zakochanych w "Akermańskiej miłowarni". Mickiewicz jednak był tu bardzo samotny. Swój najsłynniejszy sonet, który napisał właśnie po tej podróży, zakończył słowami:
W takiéj ciszy — tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy. — Jedźmy, nikt nie woła!
I pojechał na Krym, gdzie mógł choć przez chwilę, podziwiając nowe dla niego orientalne krajobrazy, zapomnieć o swojej samotności.
Jakoś mi się nostalgicznie zrobiło na duszy...Bidulek był z tego Adasia...;o)
OdpowiedzUsuńOj tak...
UsuńPrzez to, że Mickiewicz nabił nas w butelkę chyba nie okaże się, że matura nieważna? :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJasne, że nie, ale nieładnie z jego strony:)
UsuńPięknie tam
OdpowiedzUsuńPięknie:)
UsuńDla mnie taka twierdza to byłaby duża atrakcja! Tam przynajmniej można na mury wejść, a w Polsce jest wiele ruin zamków, za których ogrodzenie nie można wejść, a ja i tak się cieszę, że jest jakiś zamek :)
OdpowiedzUsuńFakt, w Polsce nie można nawet dotknąć takich zabytków. Czasami przesadzają z tą ostrożnością, jakby mieli co najmniej Coloseum:)
UsuńSzczerze mówiąc nie bardzo... poza miejscami takimi jak zamek rzeszowski (sąd) czy choćby Rożnów (zamek Rożnowskich, przez ożenek w rękach Zawiszy Czarnego, obecnie własność prywatna , w trakcie remontu) to zdecydoqana większość z polskich zamków czy ich riun jest w pełni dostępna, choć czasami pełni funkcje komercyjne.
UsuńWygląda na to, że tam cicho i spokojnie. Można dostać natchnienia
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Oj, można:) Pozdrawiam również.
UsuńPiękny wpis... Ciekawe czy w języku polskim znajdziemy odpowiednik dla "miłowarnii"?
OdpowiedzUsuńSprawdziłam to i jestem rozczarowana... Nie chodzi bowiem o miłość, ale o mydło! Myłowarnia (bo tak się powinno czytać) to sklep z mydłem. Faktycznie obok sprzedawano różne mydełka.
UsuńPamiętam swój ból gdy będąc pierwszy raz na Ukrainie pędziłem jak szalony do pierOgarnii, po czym okazało się źe to pierUkarnia czyli ichniejszy fryzjer ;)
UsuńŻe o zdumieniu ilością waraztatów trudniących się naprawą teakcji kolejowych i tramwajowych (szinomontaź czyli... wulkanizator) nie wspomnę ;)
Ps a miłowarnii to jednak szkoda...
UsuńNo szkoda...
UsuńMiłość wybacza wiele(coś jeszcze pamiętam).Oby tylko tak ludzie oszukiwali się.Piękne i romantyczne miejsce pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również:)
UsuńWielbicielką Mickiewicza była moja matka, ja wolę Słowackiego. Jednak kiedy czytam Twoje posty o nim, to myślę, że może byłam zbyt surowa dla wieszcza. Ukłony.
OdpowiedzUsuńDe gustibus non est disputandum:) A na serio, Zygmunt Krasiński powiedział o Mickiewiczu: "My z Niego wszyscy", mając na myśli również Słowackiego;)
UsuńA ja ciągle widzę "stepy akremańskie" :-))
OdpowiedzUsuńoczywiście .... akermańskie ...
Usuń😉
UsuńRewelacja! Oby więcej takich wpisów :)
OdpowiedzUsuńWięcej można znaleźć w mojej książce "Podróże literackie. Mickiewicz":)
OdpowiedzUsuń