W ten zaduszkowy czas przypomniał mi się grób młodej kobiety, która pojechała do stolicy Gruzji (zwanej wtedy Tyflisem) na wakacje i już z niej nie wróciła. Mowa o Dagny Juel, norweskiej pisarce, pianistce i tłumaczce, która ma to nieszczęście, że jeśli w ogóle się o niej mówi, to tylko jako o żonie Stanisława Przybyszewskiego.
Polskiego króla bohemy końca XIX wieku poznała w Berlinie, gdzie kończyła studia muzyczne. Pobrali się po kilku miesiącach znajomości w sierpniu 1893 roku. Był to związek nietypowy. On nie zerwał romansu z matką swoich dzieci Martą Foerder (która półtora roku później urodzi mu trzecie dziecko, a gdy będzie w ciąży z czwartym, popełni samobójstwo), ona była muzą malarza Edvarda Muncha (to po odtrąceniu przez Dagny Munch namaluje swój słynny "Krzyk"), a także Augusta Strindberga, Tadeusza Boya-Żeleńskiego i wielu artystów modernizmu z przełomu wieków XIX i XX. Po początkowej szalonej miłości do Dagny i spłodzeniu z nią dwojga dzieci, Stanisław Przybyszewski był coraz mniej zainteresowany żoną. Wyjeżdżał na całe miesiące, pozostawiając ją z małymi dziećmi i jej wielbicielami.
Jeden z nich - Władysław Emeryk - syn właściciela kopalni miedzi i manganu na Kaukazie, ślepo w niej zakochany, zaproponował Przybyszewskim wspólny wyjazd do Gruzji. Dagny miała nadzieję, że czas spędzony z mężem i dziećmi przyczyni się do odnowy jej małżeństwa. Do wspólnego wyjazdu jednak nie doszło. Przybyszewski zakochany już wtedy w Jadwidze Kasprowiczowej, żonie słynnego młodopolskiego poety, wysłał Dagny z synem w towarzystwie Emeryka obiecując, że niebawem do nich dołączy. Zamieszkali w Hotelu Grand w Tbilisi (wtedy Tyflis), w kamienicy, którą widać na powyższym zdjęciu. Dziś nie ma już tam hotelu, są mieszkania prywatne i sklepy.
Pod oknami pokoju, w którym mieszkała Dagny z synkiem Zenonem postawiono pianino (wszak była pianistką). Wisi tam również tablica pamiątkowa z informacją o tragicznej śmierci pani Juel. Po mężu posługiwała się nazwiskiem Przybyszewska, więc myślę sobie, że tę tablicę ufundował jakiś Norweg, a w swojej ojczyźnie jest zapewne znana pod panieńskim nazwiskiem.
Kiedy szaleńczo w niej zakochany Władysław Emeryk nie zdołał nakłonić jej do związku z nim, zastrzelił ją w pokoju hotelowym, a następnie popełnił samobójstwo. Było to 5 czerwca 1901 roku, trzy dni przed 34. urodzinami Dagny. W dniu jej urodzin została pochowana w stolicy Gruzji. Mąż nie był zainteresowany sprowadzeniem jej stamtąd, nie przybył na pogrzeb, nie zainteresował się też losem syna, który został tam sam. Za to pisał do nowej kochanki, Jadwigi Kasprowiczowej: "Ituchna najsłodsza, Pani Dagny odebrała sobie życie razem z Emerykiem. Przeczytaj «Kurier Warszawski» z 5 czy 6 czerwca i przekonasz się, że prawda. Kocham Cię, jadę, wezmę Zenona ze sobą – i wracam". Po syna jednak nie pojechał. Zaopiekowała się nim przyjaciółka Dagny - Władysława Tomaszewska.
Mogiłę Dagny Przybyszewskiej łatwo odnaleźć na najstarszym cmentarzu w Tbilisi. Wchodząc główną bramą, należy skręcić od razu w pierwszą małą uliczkę w lewo. Jest pochowana między ogrodzeniem cmentarza a płotkiem widocznym na poniższym zdjęciu.
Na nagrobku widnieją dwa jej nazwiska (panieńskie Juell skróciła sobie jeszcze na studiach do Juel). Gruzini nie palą zniczy, więc nic nie mogłam kupić. Na szczęście wzięłam ze sobą z Polski dwa znicze na baterię. Ciekawa jestem, czy ktoś pomodlił się przy jej grobie w ten zaduszkowy weekend.
Tragiczna ta historia, kiedyś czytałem jakiś artykuł o Przybyszewskim, gdzie wspomniana była jego żona ale o dalszych jej losach nie wiedziałem. U Ciebie zawsze coś ciekawego :)
OdpowiedzUsuńLosy tej rodziny, a zwlaszcza nieślubnych dzieci Przybyszewskiego są tragiczne. Niektórzy ludzie nie powinni mieć potomstwa...
UsuńNajbardziej mi w tym wszystkim szkoda Marty Foerder i jej dzieci, zwłaszcza najmłodszej córki Janiny...
UsuńMnie też...
UsuńKolejny ciekawy wpis z podróży. A nawiasem mówiąc żeby tak komplikowac sobie i bliskim życie. Bardzo tragiczne i nieodpowiedzialne. Chętnie poczytam relacji z następujących wypraw. Pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńDo Gruzji jeszcze wrócę w kolejnym poście. Zapraszam za kilka dni:)
UsuńTragiczna postać ta Dagny. A była taka utalentowana. I mogła związać się z Munchem lub Strindberiem zamiast z tym bawidamkiem Strachem.
OdpowiedzUsuńNie tylko Dagny zmarnował życie, ale wielu innym kobietom...
UsuńDla Dagny to chyba najlepiej by było gdyby została ze swoją pierwszą miłością - Hjalmarem Christensenem.
UsuńTragiczna historia, której nie znałam.
OdpowiedzUsuńRzadko się o tym mówi w szkole. Nawet Ptzybyszewski jest tylko na rozszerzeniu. Może i dobrze.
UsuńCzytałem dwa dramaty Dagny i naprawdę miała talent. Gdyby tylko można było zapoznać się z jej twórczością... A tymczasem w Niemczech (!) wydano jej dzieła zebrane.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie ma tlumaczenia na polski. Chetnie bym się zapoznała z jej twórczością.
UsuńZ dużą przyjemnością przeczytałam ten tekst. Krążek ostatnio wokół Kasprowicza,Przybyszewskiego i ich żon. U nieszczęśliwie wiele osób. Czytając powtórnie Czas nastroju pomyślałam że chętnie poznałam porządna biografie tego człowieka który tak tragicznie zauważył na życiu swych współczesnych. Czy możesz coś polecić.? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to nie moja działka. Znam tylko teksty Boya - Żeleńskiego o tych czasach i ludziach.
UsuńO matko i córko. Efekt pisania w drodze jest taki jak wyzej. Poszukam u Boya choć jemu może brakować perspektywy. Pozdrawiam.
UsuńGruzja jest ciekawą "Mekką" Polaków i osób z nimi związanymi.
OdpowiedzUsuńCo do grobu Dagny to jest to drugi grób pianistki. Pierwszy pogrzeb odbył się 8 czerwca 1901 roku. Mogiła była skromna, bez pamiątkowej tablicy. Dopiero 10 lat później w 1911 roku, przyjaciółka Dagny Maya Vogt ufundowała kamienny nagrobek Norweżce.
Obecny nagrobek Dagny znajduje się w Panteonie Tbiliskim. Ekshumacji dokonano 3 czerwca 1999 roku za zgodą królowej Norwegii i wnuka Dagny. Inicjatorem tego wydarzenia był dyrektor cmentarza Arkady Czowelidze. Przy odsłonięciu pamiątkowej tablicy na fasadzie byłego hotelu były władze gruzińskie, norweskie i polskie. Autorem pamiątkowej tablicy która nawiązuje do pierwszego nagrobku Dagny jest gruziński artysta Wachtang Hazalia,
Co do żon polskich poetów związanych z Gruzją, to ciekawą postacią jest Natalia Gałczyńska, która pochodziła z książęcego rodu, a jej rodzice spoczywają na cmentarzu w Bordżomi.
Bardzo dziękuję za tyle cennych informacji:)
UsuńFascynująca historia. Niestety byłem nieprzygotowany do lekcji, kiedy w ubiegłym roku spacerowałem po Tbilisi! Na usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że chodziłem wówczas śladami Edwarda, młodszego brata mojego prapradziadka. Tyflis był wówczas ważnym punktem na drodze do Teheranu, gdzie Edward był tłumaczem języka perskiego przy ambasadzie rosyjskiej. To były lata 1833-1843. :-)
OdpowiedzUsuńCudownie znać takie historie własnej rodziny. Pozazdrościć tylko:)
UsuńTo w końcu samobójstwo czy morderstwo? A historia tragiczna lecz barwna - scenariusz filmowy praktycznie gotowy, wystarczy tylko na stroryboardy rozpisać.
OdpowiedzUsuńMorderstwo. Przybyszewski kłamał jak zwykle. Dziwne, że jeszcze nie ma filmu o tym małżeństwie. A może jest?
UsuńAgnieszko - wyrazy najwyższego uznania za ten tekst.
OdpowiedzUsuńWłaściwie to wszystko to wiedziałam, ale cieszę się że Ty o ty napisałaś. Dagny była bardzo nieszczęśliwa... a Przybyszewski to po prostu Demon Zła...
A znasz film norwesko-polski "Dagny" z Olbrychskim w roli Przybyszewskiego? Jeśli nie to polecam - jest wspaniały.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Stokrotko, bardzo Ci dziękuję za przypomnienie tego filmu. Widziałam go wiele lat temu i nie utkwił mi w pamięci, bo niewiele z niego zrozumiałam. Po prostu byłam za młoda. Poszukam go i z chęcią obejrzę.
UsuńI jeszcze - pewnie znasz ten film:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=xWL8iLKJjmo
Nie znałam i właśnie obejrzałam. Ciekawe, ładnie zrobione. Dzięki.
UsuńZnalazłaś film "Dagny"?
UsuńZajrzyj do mnie proszę.
:-)
Znalazlam, ale nie mam czasu obejrzeć. A do Ciebie zaglądam regularnie:)
UsuńJak patrzy się na takie zdjęcia, to człowiek natychmiast chce się pakować i wyruszać w podróż :) Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńCzytając drugą część Twoich podróży związanych z Sienkiewiczem odkryłam jakże prorocze słowa, że czas na kolejnych polskich noblistow bo przecież minęło już 20 lat. Cudownie mamy Panią Tokarczuk. Gratuluję przewidzenia biegu wydarzeń. Z przyjemnością zagłębilam się w Twoja kolejną literacką podróż. Pozdrawiam serdecznie. B
OdpowiedzUsuńO rany, faktycznie jestem prorokiem :)) A na serio, dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że kilka miesiecy po napisaniu tych słów mamy kolejnego literackiego Nobla! Pozdrawiam ciepło:)
UsuńA propos noblistów - kiedy podróż do Peru śladami Mario Vargasa Llosy?
UsuńDaleko. Na razie nie na moją kieszeń...
UsuńWszędzie trafisz...Wszystko odkryjesz...;o)
OdpowiedzUsuńChciałabym:)
UsuńNie znałam ten historii. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również:)
UsuńPasjonująca opowieść. Ukłony.
OdpowiedzUsuńKłaniam się również.
UsuńPiękna relacja oraz piękny kraj - mój cel na przyszły rok :)
OdpowiedzUsuń