Tym razem oczami Bolesława Prusa! Zainspirowana komentarzem Piotra Romanowskiego (notabene mojego byłego ucznia) pod poprzednim postem, postanowiłam zgłębić wiedzę na temat pobytu autora "Lalki" w moim mieście. Obok opracowań znalazłam tekst samego Prusa pod tytułem "Wisłą do Płocka", w którym opisuje on zarówno podróż jak i ów pobyt. Posłuchajcie.
 |
Wzgórze Tumskie nad Wisłą |
"Ja także byłem w Płocku. Do Płocka wiodą rozmaite drogi i zajechać tam można różnymi sposobami. Piszący to wybrał drogę wodną i sposób zwany statkiem parowym, uważa bowiem za święty obowiązek podtrzymać rozwój marynarki krajowej". Niestety, na nic się zdały chęci podtrzymania tego rozwoju. Dziś nie można Wisłą popłynąć do Płocka. Jedyny statek, który pływa wzdłuż brzegu miasta, wozi turystów raptem przez godzinę w tę i z powrotem.
 |
Zamiast molo wzdłuż Wisły, była tu kiedyś prężnie działająca przystań (po lewej herb Płocka ułożony z kwiatów) |
Prus przybył tu 3 maja 1880 roku na pokładzie statku "Andrzej", który kilka razy po drodze z Warszawy wpadał na mieliznę, ale wraz z setką innych podróżnych udało się bezpiecznie dotrzeć do celu. Z właściwym sobie humorem pisarz skomentował, że "stanął na gruncie gubernialnego miasta Płocka żywy, zdrowy pełen ufności w miłosierdzie Boże, które karmi ptaszki i odziewa lilie polne". Pierwsze wrażenie miał bardzo przyjemne. Ulice uznał za wygodne, doskonale wybrukowane i czyste. Domy nadawały miastu "pozór wesołości i dobrobytu". Nie czuć było miejskiego "zaduchu", powietrze "jakby wiejskie" bardzo odpowiadało pisarzowi.
 |
Ulica Grodzka, stan obecny |
Szedł ulicą Grodzką na Rynek, gdzie na wieży ratuszowej zobaczył wartę straży ogniowej. Dziś już tego nie ujrzymy, ale za to codziennie w samo południe możemy obejrzeć scenę pasowania Bolesława Krzywoustego na rycerza. Książę, który tu się urodził, jako czternastoletni chłopak faktycznie został pasowany w 1100 roku przez swego ojca Władysława Hermana, rządzącego wtedy w Płocku. Prus nie mógł, niestety, usłyszeć hejnału, który rozbrzmiewa z ratuszowej wieży dopiero od 1937 roku.
 |
Hejnalista macha do nas ręką |
Po pewnym czasie pisarz zauważył także negatywne strony miasta. Brak powszechnej kanalizacji, wodociągów sprawiał, że wszędzie panoszyła się wilgoć. Woda pitna była "twarda i niesmaczna". Skuszony napisem na jednym z lokali "Lody" wszedł do środka, ale proponowano tam bulion z pasztecikami.
 |
Katedra w Płocku |
Katedra płocka wydała mu się "duża, ale zbudowana ciężko i niesmacznie". Oglądał nawet jej skarbiec, niedostępny przeciętnemu śmiertelnikowi oraz (dostępną już) kryptę książąt mazowieckich. Wpuszczono go też na dzwonnicę. Niestety, Prus po powstaniu styczniowym cierpiał na lęk wysokości, także wchodzenie na nią było dla niego traumatycznym przeżyciem. Dodatkowo przewodnik opowiadał o ludziach, którzy tam zginęli. Z ulgą znalazł się z powrotem na dole.
 |
Dawny skwer Floriański, dziś plac Obrońców Warszawy |
Pisarz wziął udział w publicznej akcji charytatywnej "zabawa dla powodzian", która odbywała się na skwerze Floriańskim (dziś plac Obrońców Warszawy). Były tam wtedy młode drzewka. Nie umknęły uwadze Prusa kobiety "równie ładne i szykowne jak warszawianki i równie często używające dość lichej francuszczyzny". Zabawa się udała i przyniosła powodzianom ponad 700 rubli, czego zasługę przypisał nasz korespondent gubernatorowej płockiej o nazwisku Tołstoj.
 |
Zdjęcie, jak widzicie, aktualne. Nawet Marszałkowi nie dadzą normalnie oddychać... |
Cudowne miasto! - podsumował swój krótki pobyt Bolesław Prus. Zapraszam więc do jego odwiedzenia, jeśli nie zniechęcił Was ten opis. Gwoli ścisłości, nie ma już negatywów, opisanych przez autora "Lalki", ale są niestety inne. Największym z nich jest oczywiście petrochemia, czyli Orlen, który zanieczyszcza nam powietrze. Na szczęście dla Płocka wiatry wieją zazwyczaj w inną stronę i trucizna rozsiewa się na okoliczne wsie. Także mieszkańcy mojego grodu wiedzą, że jajka ze wsi nie są tu najzdrowsze, nawet (a może przede wszystkim) z kur grzebiących...