piątek, 2 września 2016

Mediolan Leonarda da Vinci

Zwiedzanie Mediolanu planowałam od dawna, ale jakoś nie było okazji. Kiedy więc jedna z tanich linii lotniczych zaoferowała lot za mniej niż sto złotych od osoby, skusiłam się. Lato we Włoszech to nie jest najlepszy czas na zwiedzanie (35 stopni Celsjusza!), ale trudno, lepiej w upale niż wcale:) A Mediolan przyciągał mnie dzięki Sforzom i mistrzowi Leonardowi. 

Pomnik Leonarda da Vinci na Piazza della Scala w Mediolanie 

Nie muszę chyba nikomu przedstawiać tego najbardziej ponoć utalentowanego człowieka w dziejach świata. Na pewno najwszechstronniej utalentowanego. Poza tym, że był genialnym malarzem, rzeźbiarzem, architektem, wynalazcą, był też filozofem i pisarzem. Swoje literackie zamiłowania odkrył dzięki poecie, Antoniemu Cammelliemu, którego poznał w czasie pobytu w 1477 w Pistoi. Najwięcej utworów zawarł w rękopisie "Kodeks Atlantycki". Pisał także bajki, które na język polski przetłumaczył Leopold Staff.


Jedna z moich ulubionych nosi tytuł "Którzy się poniżają, będą wywyższeni". Opowiada o śnieżynce, która leżała wysoko w górach, na samym szczycie i uważała, że skoro jest taka mała, nie zasługuje na to miejsce. Sturlała się więc, po drodze rosnąc w siłę, aż zatrzymała się na dole jako duża kula śnieżna. Inne zaś śnieżynki, które chełpiły się tym, że leżą na szczycie, stopniały pod wpływem słońca. Tak Leonardo zilustrował słowa Chrystusa uczące pokory.

Porta Ticinese - brama, przy której mieszkał Leonardo

Mistrz da Vinci przybył po raz pierwszy do Mediolanu w 1482 roku na zaproszenie księcia Ludwika Sforzy, który rządził tam, mimo że władza należała się ojcu naszej królowej Bony, żony Zygmunta Starego (notabene żyjącej właśnie w tym czasie). Początkowo Leonardo mieszkał u malarzy, braci Evangelisty i Ambrogia de Predis, prowadzących warsztat przy Porta Ticinese.


Wejście do zamku Sforzów w Mediolanie

Z czasem artysta przeprowadził się na dwór Sforzów,  gdzie miał możliwość rozwijania zdolności w różnych dziedzinach. Otrzymał tytuł nadwornego malarza i inżyniera. Początkowo da Vinci koncentrował się na posągu konnym z brązu i kopułach pałacu. Potem malował portret Cecylii Gallerani, "Dama z gronostajem" oraz obraz "Madonna w grocie". 

Na dworze Sforzów
Oprócz zadań artystycznych podejmował się także innych, m.in. projektował studnie, urządzenia grzejne i pawilony ogrodowe. Utrzymywał kontakty z rzemieślnikami, aby dowiedzieć się jak najwięcej o budowie kanałów i wznoszeniu murów. Badał urządzenia systemu kanałów w otoczeniu miasta, konstruował machiny wojenne. Studiował podstawy mechaniki. Wymieniał się poglądami i pomysłami z artystami i uczonymi, uzyskując dzięki tym kontaktom wiele inspiracji.

Widok na bramę główną zamku
Dzięki znajomości z architektem Donato Bramante rozwinął zdolność sztuki budowlanej. Razem z matematykiem Lucą Piaciolim studiował geometrię i w 1498 wykonywał ilustracje do jego książki zatytułowanej: "O boskiej proporcji". Samodzielnie zgłębiał język łaciński, aby móc studiować starożytne dzieła, uznawane wówczas za podstawę wiedzy.

Wejście do reflektarza po lewej stronie (ten jasny budynek)
W latach 1495–1498 Leonardo tworzył malowidło ścienne "Ostatnia Wieczerza" w refektarzu klasztoru przy kościele Santa Maria delle Grazie.



Niełatwo kupić bilety, aby zobaczyć ten słynny fresk. Wykupują je firmy, oferujące zwiedzanie Mediolanu, albo nawet samej "Ostatniej Wieczerzy" z przewodnikiem po cenach horrendalnych. Dlatego najlepiej kupić przez internet dużo wcześniej, nawet kilka miesięcy. Ja kupowałam miesiąc przed wyjazdem i niestety musiałam już wziąć z przewodnikiem. Nie byłam zadowolona, zapłaciłam dwa razy tyle, co normalny bilet, za 10 minut wykładu (po angielsku), o tym, o czym już wiedziałam.


Ale warto było zobaczyć sam fresk! Nie przypuszczałam, że jest tak duży. Szkoda tylko, że nie można zrobić dobrego zdjęcia (zakaz używania lampy, a pomieszczenie ciemne) i że po 10 minutach wyganiają, żeby mogła wejść następna wycieczka. Na kontemplację nie ma czasu...

Kosciół Santa Babila, przy którym zamieszkał Leonardo
Niepewna sytuacja polityczna w Mediolanie skłoniła artystę do opuszczenia miasta w grudniu 1499. Powrócił doń w roku 1506. Był mile widzianym gościem na zamku, ale chcąc mieć więcej swobody, szukał kwatery na mieście. Po jakimś czasie się otworzył pracownię przy kościele Santa Babila przy ulicy Porta Orientale. Leonardo dopracowywał wówczas dzieła "Święta Anna Samotrzeć" i "Mona Lisa" oraz stworzył obraz "Leda z łabędziem". Ostatecznie opuścił Mediolan w 1513 roku, udając się do Rzymu.

Stadion San Siro drużyn AC Milan i Interu
My przed opuszczeniem Mediolanu udaliśmy się na stadion San Siro. Okazało się, że bilety wstępu są droższe niż na "Ostatnią Wieczerzę", więc żeńska część naszej grupy zrezygnowała z wchodzenia do środka. Opłacało się to nie tylko materialnie. Czekając na męską część grupy, można było zupełnie przypadkiem natrafić na jeszcze jeden ślad po Leonardzie.



Niedaleko bowiem znajduje się tor wyścigów konnych, przed wejściem do którego umieszczono konia wg projektu mistrza z Vinci. Nie zdołał on dokończyć swego dzieła, bo materiał, z którego było wykonywane, był potrzebny do celów militarnych. Zachowały się jednak rysunki, szkice, dlatego dziś można podziwiać konia, ale bez jeźdźcy, którym miał być założyciel rodu Sforzów - Francesco.



Przygotowując się do wykonania tego dzieła, Leonardo prowadził studia przyrodnicze w stajniach mediolańskich, rysując konie najczystszej krwi oraz poddając analizie proporcje ich ciała. W 1493 r. został wystawiony na dziedzińcu zamku Sforzesco gipsowy model pomnika naturalnej wielkości. Wywoływał wielkie zainteresowanie i podziw współczesnych.



Dzisiaj także robi wrażenie. Koniecznie go zobaczcie, jak będziecie zwiedzać stadion San Siro, znajduje się paręset metrów od niego.



Na koniec garść cytatów z Leonarda, które uświadamiają, jakim wielkim umysłem był ten człowiek renesansu. Zilustruję je zdjęciami pięknej gotyckiej katedry - Duomo  St. Maria Nascente di Milano, przy której także miał pracować mistrz z Vinci. Ostatecznie do tego nie doszło, ale wykorzystano jego szkice w czasie trwania budowy.



Wiadomo, że rozpoznajemy wady raczej w dziełach cudzych niż własnych… gdy malujesz, powinieneś mieć pod ręką płaskie zwierciadło i często oglądać w nim swe dzieło. Jeśli je bowiem ujrzysz w odwróconym odbiciu wyda się jakoby wykonane ręką cudzą i lepiej osądzisz swe błędy.
Leonardo da Vinci „Traktat o malarstwie”

Mądrość to córka doświadczenia.
Ten, kto ma dostęp do źródła, nie czerpie z kałuży.

Wnętrze katedry

Ziemia nie znajduje się w środku koła słonecznego ani w środku świata (wiedział to pół wieku przed Kopernikiem).


Kto zła nie karze, każe je czynić.

Na dach można się dostać po schodach lub windą
Chcąc poznać, jaka dusza zamieszkuje w czyimś ciele, obserwujemy, w jakim to ciało lubuje się otoczeniu, bo jeśli panują w nim nieporządek i pomieszanie, taki sam nieporządek i pomieszanie panują w jego duszy.

Widać z niego panoramę miasta, a przy dobrej widoczności Alpy.

Miłość każdej rzeczy jest owocem naszej wiedzy o tej rzeczy i wzrasta wraz z pogłębianiem tej wiedzy.

Widok z dachu katedry na Piazza del Duomo

Wszystko jest powiązane ze wszystkim innym.
Wszystko pochodzi ze wszystkiego, wszystko jest ze wszystkiego zrobione i wszystko powraca do wszystkiego.

17 komentarzy:

  1. Uwielbiam renesans, a jednym z moich marzeń podróżniczych jest Florencja śladami Michała Anioła. Leonarda też lubię, choć stracił w moich oczach, gdy wyczytałem, że według najnowszych badań jego sława wśród jemu współczesnych wynikała głównie ze zręcznej autopromocji, a zleceniodawcy mieli go dość, bo rzadko kiedy wywiązywał się ze swoich zobowiązań - za szybko zajmował go nowy projekt, żeby zdążył ukończyć poprzedni. Dlatego też tak mało zostawił po sobie skończonych dzieł. Tym niemniej był geniuszem.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Leonardo urodziłeś się za wcześnie,,,teraz, teraz to miałbyś pole do działania

    GP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno. Choć dziś napotkałby inne trudności. Tak to już jest...

      Usuń
  3. Prawie szedłem twoim tropem, tylko Ostatniej Wieczerzy Leonarda nie zobaczyłem. Mediolan mnie urzekł.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mediolan jakoś mnie wcześniej nie przyzywał, ale Ostatnia Wieczerza, katedra czy Pinakoteka i owszem. Jakże pięknie wyglądasz na dachu Katedry, choć sam widok na plac nie jest już zbyt imponujący, ale ludzie na tle tych ażurowych detali architektonicznych - to mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ten dach jest niesamowity. Można wjechać windą za kilkanaście euro, ale nie jest wielkim wysiłkiem pokonać nieco ponad 100 schodów. Minusem był upał i zbyt duża ilość turystów. Zdecydowanie polecam Mediolan jesienią lub wiosną.

      Usuń
    2. Z dwóch geniuszy renesansu wolę Michała Anioła, co nie znaczy, iż nie cenię Leonardo, zwłaszcza po przeczytaniu Pojedynku geniuszy. A nawet podczas czytania historii fresków, jakimi panowie mieli ozdobić ściany Pallazzo di Signoria (które uległy zniszczeniu) i ich analizy stanęłam po stronie mistrza z Vinci (jego szkice były tak wyprzedzające epokę, miały tak pacyfistyczny wydźwięk - co w tamtych czasach było niezrozumiałe). A co do schodów, to rzeczywiście sto parę w przełożeniu na kilkanaście euro daje prosty rachunek, choć upał może ten rachunek zagmatwać.

      Usuń
  5. Postać Leonarda zawsze wzbudzała mój podziw.Ciekawość tak wielu dziedzin , prowadzenia prac oraz doświadczeń musiała prowadzić do tego ,że potrafił nie kończyć.Ile osób potrafiło zbudować armatę,delikatnie władać pędzlem i pisać bajki-o reszcie nie wspomnę. Mądrość zawarta w cytatach jest ciągle aktualna.Pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Yhm. Z tym wyganianiem sprzed fresku to jakaś porażka. No, ale wiadomo - pieniądze od turystów się same nie wyciągną... :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Turysta zawsze ma problem, patrzę, łamać jakieś zasady czy karnie przesuwać się szybciutko. Ja z tych przepraszających i ociagąjących się. U Ciebie tak ciekawie i jeszcze wakacyjnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie pozwolono się ociągać. Wręcz wypchano nas z tej kaplicy. No cóż, następni czekali. Może nie trzeba było jechać w wakacje...

      Usuń
  8. Bardzo Ci dziękuję za tę wycieczkę po Mediolanie. Jak pewnie pamiętasz też w tym mieście kiedys byłam i opisałam to w moim "Zwariowałam". Ale to już tak dawno było...I po dachu katedry też chodziłam i Ostatnią Wieczerzę podziwiałam.
    Pozdrawiam bardzo bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pamiętam, bo czytałam ten rozdział przed wyjazdem. Miałaś jeszcze to szczęście, że nie wyganiali Cię sprzed fresku.

      Usuń

Pozostawienie komentarza (choćby anonimowego) daje mi poczucie, że warto dalej tworzyć ten blog, bo ktoś go jednak czyta:)