Dziś o bohaterce wielu wierszy Franciszka Dionizego Kniaźnina, jednej z najpiękniejszych kobiet swoich czasów, którą zachwycano się na dworach całej Europy, córce zasłużonej dla polskiej kultury Izabeli Czartoryskiej, siostrze pisarki Marii Wirtemberskiej, czyli o Zofii z Czartoryskich Zamoyskiej i Kozłówce. Miejscu, w którym nie mieszkała, ale które za sprawą jej wnuka Konstantego Zamoyskiego, stało się jej panteonem.
Kiedy jako czternastoletnia panienka na początku lat 90. XVIII wieku Zofia zadebiutowała na warszawskich salonach, została okrzyknięta pięknością. Szambelan królewski i poeta, Józef Szymanowski pisał o niej tak:
„Zosiu, Zosiu moja Luba, jakżeś oczom miła,
pięknych kwiatów jesteś zguba i róże zgasiłaś.”
Sama też pisała. Jej "Rady dla córki" zostały wznowione w 2002 roku w Lublinie. Ale przede wszystkim była muzą dla artystów. Liczne portrety Zofii można podziwiać na zamku w Kozłówce. Poeta Franciszek Dionizy Kniaźnin zakochany w niej od czasów, gdy była jeszcze dzieckiem, bardzo przeżył jej zamążpójście. A że zbiegło się to z rozbiorami Polski, nie odzyskał zdrowia psychicznego już do końca życia.
Miłości, sroga miłości!
Kielich podałaś gorzkości:
Piję go, trując dni moje.
Te nudów i tęsknot roje
Wszystko w umyśle zaćmiły:
Świat moim oczom niemiły.
Takież to twoje słodycze,
Okrutne bóstwo zwodnicze?
("Do miłości" F. D. Kniaźnin)
Więcej o Kniaźninie i jego wierszach dla Zofii w kolejnym poście - z Puław, bo tam właśnie mieszkał poeta, kiedy je tworzył. Tam też było rodzinne gniazdo Zofii. Dziś zachwyćmy się pięknymi wnętrzami pałacu w Kozłówce.
Należał on do Konstantego Zamoyskiego - wspomnianego wnuka Zofii, który tak kochał babkę, że kazał jej portrety porozwieszać niemal w każdym salonie.
Zofia, nazywana matką rodu Zamoyskich, urodziła dziesięcioro dzieci (siedmiu synów i trzy córki). Jej syn Jan odkupił od swej ciotki Kozłówkę, skromną wtedy siedzibę rodu, ale rzadko w niej bywał. Dopiero jego syn Konstanty uczynił to miejsce wytwornym i zarazem przytulnym.
Ciekawostką godną wspomnienia jest fakt, że hrabia Konstanty czcił ją tak bardzo, choć nigdy jej nie poznał. Urodził się bowiem dziewięć lat po jej śmierci.
W rodzinie bowiem zachowała się pamięć o pięknej i dobrej kobiecie, która bardzo kochała swego męża i dzieci, a także angażowała się w sprawy społeczne a nawet polityczne.
A żyła przecież w trudnych czasach porozbiorowych, gdzie ciężko było pogodzić interesy rodu z interesami ojczyzny. Nie raz okazywała patriotyzm, nawet kiedy narażała się własnej grupie społecznej. Wychowała synów w taki sposób, że nie mieli wątpliwości czy wziąć udział w powstaniu listopadowym.
Zmarła we Florencji i tam jest pochowana w kościele Santa Croce, obok Michała Anioła, Dantego Alighieri, Galileusza, Macchiavellego, czy też Michała Kleofasa Ogińskiego. Kopie jej nagrobka można zobaczyć w przypałacowej kaplicy w Kozłówce. Kazał ją tam sporządzić nieoceniony apologeta Zofii - Konstanty Zamoyski.
Warto wybrać się do jego posiadłości. Można tam nawet przenocować, niedrogo, w budynku obok pałacu. Cudownie jest pospacerować wieczorem, gdy już nie ma ludzi, po pięknym ogrodzie.
Pałac Zamoyskich w Kozłówce |
„Zosiu, Zosiu moja Luba, jakżeś oczom miła,
pięknych kwiatów jesteś zguba i róże zgasiłaś.”
Portret Zofii namalowany wg miniatury Józefa Grassiego powstałej w 1799 roku |
Miłości, sroga miłości!
Kielich podałaś gorzkości:
Piję go, trując dni moje.
Te nudów i tęsknot roje
Wszystko w umyśle zaćmiły:
Świat moim oczom niemiły.
Takież to twoje słodycze,
Okrutne bóstwo zwodnicze?
("Do miłości" F. D. Kniaźnin)
Więcej o Kniaźninie i jego wierszach dla Zofii w kolejnym poście - z Puław, bo tam właśnie mieszkał poeta, kiedy je tworzył. Tam też było rodzinne gniazdo Zofii. Dziś zachwyćmy się pięknymi wnętrzami pałacu w Kozłówce.
Należał on do Konstantego Zamoyskiego - wspomnianego wnuka Zofii, który tak kochał babkę, że kazał jej portrety porozwieszać niemal w każdym salonie.
Zatrudnił warszawskich architektów, którzy rozbudowali pałac i nadali mu neobarokowy wizerunek. Stworzył siedzibę godną miana pałacu ordynackiego i panteon rodu Zamoyskich, a zwłaszcza swej pięknej babki.
W rodzinie bowiem zachowała się pamięć o pięknej i dobrej kobiecie, która bardzo kochała swego męża i dzieci, a także angażowała się w sprawy społeczne a nawet polityczne.
A żyła przecież w trudnych czasach porozbiorowych, gdzie ciężko było pogodzić interesy rodu z interesami ojczyzny. Nie raz okazywała patriotyzm, nawet kiedy narażała się własnej grupie społecznej. Wychowała synów w taki sposób, że nie mieli wątpliwości czy wziąć udział w powstaniu listopadowym.
Więcej o Zofii i jej rodzinie w następnym poście z Puław. Zapraszam za kilka dni.
Byłam w Kozłówce kilka razy, zawsze wracam zachwycona, bo to unikalna rezydencja-muzeum.
OdpowiedzUsuńO Zofii kilka lat temu powstała biografia pióra Cholewianki-Kruszyńskiej (wydana bardzo starannie przez Muzeum w Kozłówce) "Piękna i dobra".
Czytałam i zamierzam z niej skorzystać, pisząc kolejny post. Pozdrawiam.
UsuńZofia była wyjatkowa kobieta. Wszyscy to podkreslali.
OdpowiedzUsuńTak, czytałam o tym.
Usuńsobota 7 v||| 1915
OdpowiedzUsuń"...Stajemy w Wólce Kr.,tuż przed wsią zaczynają się lasy należące do Kozłówki,wuja mego Konstantego Zamojskiego...pytam w leśniczówce leśnego o wuja,mówi mi,że obydwoje hrabiostwo są w domu.Przejeżdżamy przez las kozłowiecki,początkowo gęstym młodym lasem sosnowym,mijamy tartak nie spalony i wyjeżdżamy na poręby,skąd widać na horyzoncie Kozłówkę.W tamtym kierunku słychać strzelaninę karabinową,z tyłu zaś zaczyna strzelać nasza artyleria...Z lasu wyjeżdżamy na pole i dojeżdżamy do pobliskiego folwarku Ożarowa.Skąd widać doskonale Kozłówkę z okazałym pałacem i dwoma wieżami kopulastymi.Robię co mogę,ażeby uratować pałac od zbombardowania.Napisałem do generała Durskiego,ażeby się wstawił w komendzie 106 dywizji w tej sprawie...Nad ranem rozpoczęła się na nowo silna kanonada...Otrzymawszy rozkazy dosiadłem konia i z ułanami pogalopowałem w kierunku Kozłówki...Zajeżdżam pod pałac,którego wieże zbadałem lornetką,,że są nienaruszone,ogromny park,lipowe szpalery,wokoło wysoki mur ceglany,budynki gospodarskie z cegły kryte dachówką.Pałac wspaniała budowla z fasadą na wysokich kolumnach,wokoło galerie,balkony,schody z grupami mitologicznymi.Na szczęście tylko ślady kul widać w ścianach.Zastaję też tu różne wojska,a w sieni wuja Konstantego i ciotkę.Zdumienie wielkie na mój widok i przywitanie serdeczne...gdy się dowiedzieli,że moja instancja uratowała pałac...Pałac wewnątrz istna rezydencja królewska i muzeum.Trudno opisać wszystko.Portrety,miniatury,rzeźby,dzieła sztuki,meble,oryginały lub kopie sławnych mistrzów,Byczyna Matejki.Pałacowa kaplica z kopią ołtarza z Wersalu i pomnikiem sarkofagiem prababki ord.Zamojskiej,z kościoła Santa Croce we Florencji,idealna kopia marmurowa...Wuj opowiadał jakie emocje przechodził podczas kanonady,,ale jak wiadomo tylko szrapnele padały na pałac...Dużo szyb jest wybitych,jedna witryna w kaplicy i ściany podziurawione.Obok stojąca oficyna ma dachówkę z dachu zupełnie strąconą...Przed pałacem przy długim stole sztab 42 dywizji siedzi przy kolacji.Na trawnikach i klombach pełno koni...Honwedzi,którzy tu pierwsi weszli,swoim zwyczajem rozpoczęli od kradzieży.Żołnierz wlazł przez okno do gościnnego pokoju,zdjął ze ściany dwa obrazki i dwie miniatury...Opowiadał wuj,że był w Lublinie niedawno car,który przysłał adiutanta z propozycją,że daje 50 wagonów do dyspozycji,ażeby wszystko z pałacu z Kozłówki wywieźć do Petersburga.Wuj podziękował,nie myślał z tego skorzystać.Kilka dni przed odwrotem Moskale chcieli sami zabierać pałacowe urządzenie,na to telegrafował wuj wprost do wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza,od którego dostał telegram nakazujący tamtejszemu komendantowi nic nie ruszać i pałacu nie tykać.Nocleg dostaję w pokoju na piętrze,pełnym portretów i mebli stylowych,a łóżko złociste pod kotarą.Bieliznę wyprasowano mi i naprawiono.Wuj przyrzekł...dać na fundusz wdów i sierot po legionistach znaczniejszą kwotę..."-
hrabia august krasicki"dziennik z kampanii rosyjskiej 1914-1916"
-anna
Bardzo dziękuję za ten cytat. Pozdrawiam moją wierną Czytelniczkę.
UsuńByłam w Kozłówce. Także zachwyciłam się tym pięknym pałacem-muzeum. Faktycznie portret Zofii Zamoyskiej jest w każdym pałacowym pokoju.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Ja także serdecznie pozdrawiam :)
UsuńDo Kozłówki wybieram się od paru ładnych lat. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku w końcu dam dotrę :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto. Mało jest tak bogato wyposażonych pałaców w Polsce.
UsuńChyba byłaś wiosną, bo bratki kwitną :-)
OdpowiedzUsuńNo tak. To chyba był maj...
UsuńJeden z najładniej wyposażonych polskich pałaców. Jak byłem, to nie wolno było robić zdjęć, szkoda, bo lubię takie sesje :)
OdpowiedzUsuńO, to faktycznie szkoda. Zdjęcia to mój narkotyk ostatnio :)
UsuńA przy okazji darmowa reklama takich miejsc na naszych blogach. Dzięki zdjęciom właśnie!
UsuńByłam tylko w ogrodzie... Zachwyciłam się nim bardzo.Ale teraz już wiem, że warto zwiedzić też pałac. Piękne wnętrza...
OdpowiedzUsuńZdjęcia robione w pośpiechu i bez lampy, ale i tak oddają klimat pałacu.
UsuńŚwietny post, super blog!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tych wszystkich przygód :)
Zapraszam również do mnie w odwiedziny, a tam post o muzeach w Polsce.
Zajrzałam. Nie wiedziałam, że istnieje muzeum mydła i brudu! Nie omieszkam wstąpić, jak będę w okolicy :)
UsuńZachwycona jestem tymi wnętrzami, a zwłaszcza holem - no jakie schody obłędne! :))
OdpowiedzUsuńFatycznie, takie schody to bajka!
UsuńPlatoniczna miłość do Babci...Efekt uczucia niesamowity...;o)
OdpowiedzUsuńPrawda? :)
UsuńCudowne miejsce, można powiedzieć, że wręcz idealne na sobotni wypad. Przy okazji można jeszcze zajechać nad Firlej i zobaczyć kilka miejsc w Lubartowie
OdpowiedzUsuńA tam jeszcze nie byłam. Może kiedyś...
Usuń