sobota, 10 września 2016

Kozłówka Zamoyskich

Dziś o bohaterce wielu wierszy Franciszka Dionizego Kniaźnina, jednej z najpiękniejszych kobiet swoich czasów, którą zachwycano się na dworach całej Europy, córce zasłużonej dla polskiej kultury Izabeli Czartoryskiej, siostrze pisarki Marii Wirtemberskiej, czyli o Zofii z Czartoryskich Zamoyskiej i Kozłówce. Miejscu, w którym nie mieszkała, ale które za sprawą jej wnuka Konstantego Zamoyskiego, stało się jej panteonem.

Pałac Zamoyskich w Kozłówce
Kiedy jako czternastoletnia panienka na początku lat 90. XVIII wieku Zofia zadebiutowała na warszawskich salonach, została okrzyknięta pięknością. Szambelan królewski i poeta, Józef Szymanowski pisał o niej tak:
„Zosiu, Zosiu moja Luba, jakżeś oczom miła,
pięknych kwiatów jesteś zguba i róże zgasiłaś.”

Portret Zofii namalowany wg miniatury Józefa Grassiego powstałej w 1799 roku
Sama też pisała. Jej "Rady dla córki" zostały wznowione w 2002 roku w Lublinie. Ale przede wszystkim była muzą dla artystów. Liczne portrety Zofii można podziwiać na zamku w Kozłówce. Poeta Franciszek Dionizy Kniaźnin zakochany w niej od czasów, gdy była jeszcze dzieckiem, bardzo przeżył jej zamążpójście. A że zbiegło się to z rozbiorami Polski, nie odzyskał zdrowia psychicznego już do końca życia.



Miłości, sroga miłości!

Kielich podałaś gorzkości:

Piję go, trując dni moje.

Te nudów i tęsknot roje

Wszystko w umyśle zaćmiły:

Świat moim oczom niemiły.

Takież to twoje słodycze,

Okrutne bóstwo zwodnicze?
("Do miłości" F. D. Kniaźnin)



Więcej o Kniaźninie i jego wierszach dla Zofii w kolejnym poście - z Puław, bo tam właśnie mieszkał poeta, kiedy je tworzył. Tam też było rodzinne gniazdo Zofii. Dziś zachwyćmy się pięknymi wnętrzami pałacu w Kozłówce.


Należał on do Konstantego Zamoyskiego - wspomnianego wnuka Zofii, który tak kochał babkę, że kazał jej portrety porozwieszać niemal w każdym salonie.


Zofia, nazywana matką rodu Zamoyskich, urodziła dziesięcioro dzieci (siedmiu synów i trzy córki). Jej syn Jan odkupił od swej ciotki Kozłówkę, skromną wtedy siedzibę rodu, ale rzadko w niej bywał. Dopiero jego syn Konstanty uczynił to miejsce wytwornym i zarazem przytulnym.


Zatrudnił warszawskich architektów, którzy rozbudowali pałac i nadali mu neobarokowy wizerunek. Stworzył siedzibę godną miana pałacu ordynackiego i panteon rodu Zamoyskich, a zwłaszcza swej pięknej babki.


Ciekawostką godną wspomnienia jest fakt, że hrabia Konstanty czcił ją tak bardzo, choć nigdy jej nie poznał. Urodził się bowiem dziewięć lat po jej śmierci.


W rodzinie bowiem zachowała się pamięć o pięknej i dobrej kobiecie, która bardzo kochała swego męża i dzieci, a także angażowała się w sprawy społeczne a nawet polityczne.



A żyła przecież w trudnych czasach porozbiorowych, gdzie ciężko było pogodzić interesy rodu z interesami ojczyzny. Nie raz okazywała patriotyzm, nawet kiedy narażała się własnej grupie społecznej. Wychowała synów w taki sposób, że nie mieli wątpliwości czy wziąć udział w powstaniu listopadowym.

Zmarła we Florencji i tam jest pochowana w kościele Santa Croce, obok Michała Anioła, Dantego Alighieri, Galileusza, Macchiavellego, czy też Michała Kleofasa Ogińskiego. Kopie jej nagrobka można zobaczyć w przypałacowej kaplicy w Kozłówce. Kazał ją tam sporządzić nieoceniony apologeta Zofii - Konstanty Zamoyski.


Warto wybrać się do jego posiadłości. Można tam nawet przenocować, niedrogo, w budynku obok pałacu. Cudownie jest pospacerować wieczorem, gdy już nie ma ludzi, po pięknym ogrodzie.


Więcej o Zofii i jej rodzinie w następnym poście z Puław. Zapraszam za kilka dni.

25 komentarzy:

  1. Byłam w Kozłówce kilka razy, zawsze wracam zachwycona, bo to unikalna rezydencja-muzeum.
    O Zofii kilka lat temu powstała biografia pióra Cholewianki-Kruszyńskiej (wydana bardzo starannie przez Muzeum w Kozłówce) "Piękna i dobra".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam i zamierzam z niej skorzystać, pisząc kolejny post. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Zofia była wyjatkowa kobieta. Wszyscy to podkreslali.

    OdpowiedzUsuń
  3. sobota 7 v||| 1915
    "...Stajemy w Wólce Kr.,tuż przed wsią zaczynają się lasy należące do Kozłówki,wuja mego Konstantego Zamojskiego...pytam w leśniczówce leśnego o wuja,mówi mi,że obydwoje hrabiostwo są w domu.Przejeżdżamy przez las kozłowiecki,początkowo gęstym młodym lasem sosnowym,mijamy tartak nie spalony i wyjeżdżamy na poręby,skąd widać na horyzoncie Kozłówkę.W tamtym kierunku słychać strzelaninę karabinową,z tyłu zaś zaczyna strzelać nasza artyleria...Z lasu wyjeżdżamy na pole i dojeżdżamy do pobliskiego folwarku Ożarowa.Skąd widać doskonale Kozłówkę z okazałym pałacem i dwoma wieżami kopulastymi.Robię co mogę,ażeby uratować pałac od zbombardowania.Napisałem do generała Durskiego,ażeby się wstawił w komendzie 106 dywizji w tej sprawie...Nad ranem rozpoczęła się na nowo silna kanonada...Otrzymawszy rozkazy dosiadłem konia i z ułanami pogalopowałem w kierunku Kozłówki...Zajeżdżam pod pałac,którego wieże zbadałem lornetką,,że są nienaruszone,ogromny park,lipowe szpalery,wokoło wysoki mur ceglany,budynki gospodarskie z cegły kryte dachówką.Pałac wspaniała budowla z fasadą na wysokich kolumnach,wokoło galerie,balkony,schody z grupami mitologicznymi.Na szczęście tylko ślady kul widać w ścianach.Zastaję też tu różne wojska,a w sieni wuja Konstantego i ciotkę.Zdumienie wielkie na mój widok i przywitanie serdeczne...gdy się dowiedzieli,że moja instancja uratowała pałac...Pałac wewnątrz istna rezydencja królewska i muzeum.Trudno opisać wszystko.Portrety,miniatury,rzeźby,dzieła sztuki,meble,oryginały lub kopie sławnych mistrzów,Byczyna Matejki.Pałacowa kaplica z kopią ołtarza z Wersalu i pomnikiem sarkofagiem prababki ord.Zamojskiej,z kościoła Santa Croce we Florencji,idealna kopia marmurowa...Wuj opowiadał jakie emocje przechodził podczas kanonady,,ale jak wiadomo tylko szrapnele padały na pałac...Dużo szyb jest wybitych,jedna witryna w kaplicy i ściany podziurawione.Obok stojąca oficyna ma dachówkę z dachu zupełnie strąconą...Przed pałacem przy długim stole sztab 42 dywizji siedzi przy kolacji.Na trawnikach i klombach pełno koni...Honwedzi,którzy tu pierwsi weszli,swoim zwyczajem rozpoczęli od kradzieży.Żołnierz wlazł przez okno do gościnnego pokoju,zdjął ze ściany dwa obrazki i dwie miniatury...Opowiadał wuj,że był w Lublinie niedawno car,który przysłał adiutanta z propozycją,że daje 50 wagonów do dyspozycji,ażeby wszystko z pałacu z Kozłówki wywieźć do Petersburga.Wuj podziękował,nie myślał z tego skorzystać.Kilka dni przed odwrotem Moskale chcieli sami zabierać pałacowe urządzenie,na to telegrafował wuj wprost do wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza,od którego dostał telegram nakazujący tamtejszemu komendantowi nic nie ruszać i pałacu nie tykać.Nocleg dostaję w pokoju na piętrze,pełnym portretów i mebli stylowych,a łóżko złociste pod kotarą.Bieliznę wyprasowano mi i naprawiono.Wuj przyrzekł...dać na fundusz wdów i sierot po legionistach znaczniejszą kwotę..."-
    hrabia august krasicki"dziennik z kampanii rosyjskiej 1914-1916"
    -anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za ten cytat. Pozdrawiam moją wierną Czytelniczkę.

      Usuń
  4. Byłam w Kozłówce. Także zachwyciłam się tym pięknym pałacem-muzeum. Faktycznie portret Zofii Zamoyskiej jest w każdym pałacowym pokoju.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  5. Do Kozłówki wybieram się od paru ładnych lat. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku w końcu dam dotrę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto. Mało jest tak bogato wyposażonych pałaców w Polsce.

      Usuń
  6. Chyba byłaś wiosną, bo bratki kwitną :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeden z najładniej wyposażonych polskich pałaców. Jak byłem, to nie wolno było robić zdjęć, szkoda, bo lubię takie sesje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to faktycznie szkoda. Zdjęcia to mój narkotyk ostatnio :)

      Usuń
    2. A przy okazji darmowa reklama takich miejsc na naszych blogach. Dzięki zdjęciom właśnie!

      Usuń
  8. Byłam tylko w ogrodzie... Zachwyciłam się nim bardzo.Ale teraz już wiem, że warto zwiedzić też pałac. Piękne wnętrza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia robione w pośpiechu i bez lampy, ale i tak oddają klimat pałacu.

      Usuń
  9. Świetny post, super blog!
    Zazdroszczę tych wszystkich przygód :)
    Zapraszam również do mnie w odwiedziny, a tam post o muzeach w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzałam. Nie wiedziałam, że istnieje muzeum mydła i brudu! Nie omieszkam wstąpić, jak będę w okolicy :)

      Usuń
  10. Zachwycona jestem tymi wnętrzami, a zwłaszcza holem - no jakie schody obłędne! :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Platoniczna miłość do Babci...Efekt uczucia niesamowity...;o)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowne miejsce, można powiedzieć, że wręcz idealne na sobotni wypad. Przy okazji można jeszcze zajechać nad Firlej i zobaczyć kilka miejsc w Lubartowie

    OdpowiedzUsuń

Pozostawienie komentarza (choćby anonimowego) daje mi poczucie, że warto dalej tworzyć ten blog, bo ktoś go jednak czyta:)