W nazwie tego miasta zawsze wyczuwałam jakiś romantyzm. Lozanna... Może przez to podwójne n...
Kiedy udało mi się tam wreszcie dotrzeć, spotkały mnie rzeczy niebywałe. O nich chcę dziś opowiedzieć. Wszystko zaczęło się jednak od Mickiewicza. To on zainspirował mnie do odwiedzenia tego miejsca. Od jego bytności tam więc zacznę.
17 czerwca 1839 roku poeta (z żoną Celiną oraz dziećmi, Marią i Władziem) przybył tu z Paryża, aby wykładać w Akademii Lozańskiej. (Zdjęcie robione z samochodu, niestety...) |
12 listopada 1839 r. odbył się tu jego pierwszy wykład. Był niezwykle cenionym profesorem. Do dziś w tym budynku znajduje się tablica upamiętniająca naszego wieszcza. |
Mimo że teraz mieści się tu gimnazjum. |
Na chwilę pojawił się sam wieszcz! Czyż ten pan nie jest do niego podobny? Zbyt szybko odszedł, nie zdążyłam zrobić zdjęcia:( Te włosy, ten szal :) Zajrzał na dziedziniec i odszedł w siną dal... |
Tuż obok budynku, w którym wykładał Mickiewicz stoi fontanna z 1728 roku! Poeta musiał zatem ją widywać. |
Z tego miejsca być może czerpał wodę. Widoczny mur to fragment ogrodzenia Akademii przy drodze prowadzącej do katedry, więc poeta nie mógł tędy nie przechodzić... |
Można jeszcze odczytać datę - 1797 - Mickiewicz urodził się rok później:) |
W pięknej Lozannie powstały jedne z najpiękniejszych liryków wieszcza, zwane lozańskimi właśnie. |
Polały się łzy me czyste, rzęsiste
Na me dzieciństwo sielskie, anielskie,
Na moją młodość górną i durną,
Na mój wiek męski, wiek klęski;
Polały się łzy me czyste, rzęsiste… |
Jest u mnie kraj, ojczyzna myśli mojéj, I liczne mam serca mego rodzeństwo, Piękniejszy kraj, niż ten, co w oczach stoi, Rodzina milsza, niż całe pokrewieństwo. |
„Sam twórca nie nadał tym tekstom tytułu ogarniającego je wszystkie. Nie należy więc traktować go jako cyklu w sensie pewnego konsekwentnie realizowanego ciągu utworów spojonych jedną ideą, ale jako zbiór dzieł powstałych w jednym miejscu, w ciągu krótkiego czasu. Określenie „liryki lozańskie” jest więc umownym terminem „roboczym”przywołującym na myśl utwory: Snuć miłość..., Nad wodą wielką i czystą..., Gdy tu mój trup..., Polały się łzy me czyste, rzęsiste...”
(D. Polańczyk, „Poezje Adama Mickiewicza – cz. II”, Lublin).
Rodzina Mickiewiczów zatrzymała się najpierw w domu przy ulicy Saint Pierre 16. Postanowiłam odszukać to miejsce. |
Nie ma takiego numeru przy tej ulicy! Dom został zburzony... |
Pod koniec lata 1839 roku Mickiewiczowie przeprowadzili się do willi przy Beau-Sejour 40, tej samej, w której przebywał Napoleon w 1800 roku. Adam pisał Ignacemu Domeyce, że z okna ma widok na Jezioro Leman i Alpy.
Niestety dom ten zburzono w 1948 roku. Miejsce to nie wygląda już dziś romantycznie. Poeta nie mieszkał tu długo.
List do brata świadczy o tym, że już po kilku miesiącach myślał o powrocie do Paryża. |
7 października 1840 roku wracał do Francji |
Mickiewicz odwiedzał potem Lozannę jeszcze co najmniej trzykrotnie.
W 1843, 1845 i 1848 roku
Myślał już wtedy, jak wykorzystać przychylność Szwajcarów do walki o Polskę |
Podobne myśli kierowały innym wielkim Polakiem, przebywającym w Lozannie - Ignacym Janem Paderewskim. Mieszkał w pałacu, który już nie istnieje, bowiem przebiega tam dziś autostrada.
Artysta działał wraz z Henrykiem Sienkiewiczem w Szwajcarskim Komitecie Generalnym Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce. Kiedy zmarł nasz noblista, Paderewski wygłosił na jego pogrzebie w Vevey mowę, a osiem lat później uczynił to samo, z okazji uroczystości przeniesienia zwłok Sienkiewicza do Polski (20 października 1924 roku).
Pianista pełnił też funkcję delegata Rzeczypospolitej przy Lidze Narodów w Genewie. Równocześnie z działalnością polityczną dawał koncerty.
Między innymi w tej lozańskiej katedrze, o której Julian Przyboś pisał: Dla natchnienia zdolnego do wyznania tajnej Miłości, a tak dawnej, że bliskiej rozpaczy, Trzeba było katedry. To ta sama nie ta sama katedra, Której światło mur odebrał, jest, lecz jest tylko rzeczywista ("Katedra w Lozannie")
Za tydzień Genewa!
Wspaniała podróż! Dzięki za przeżycia wizualne i ślady Mickiewicza. Pięknie tak podróżować, szukać, odkrywać, bez oddechu poganiającego przewodnika na tzw. wyjazdach zorganizowanych.
OdpowiedzUsuńZauroczyły mnie także zjawiskowo piękne dywany kwiatowe.
Tak, kwiatów tam mnóstwo. Widać, że dbają o nie. Podobnie w Genewie, o czym za tydzień.
OdpowiedzUsuńWspaniała wycieczka! Mam podobną ciekawość świata i dzięki, że chociaż tutaj mogłam pospacerować:)
OdpowiedzUsuńLozanna to piękne miasto, a jeszcze znajdujesz tam ślady Mickiewicza. Jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńHola Agni,
OdpowiedzUsuńComo siempre muy interesante tu nueva entrada en el blog.
Y como siempre, estás muy guapa en las fotos.
Saludos desde Madrid.
Nie pytala Pani w ktorej sali wykladal nasz poeta? Moze udaloby sie tam wejsc?
OdpowiedzUsuńPytałam, ale pan Bovard nie wiedział. Stwierdził, że było w tym budynku kilka remontów przez te 170 lat, wiele przebudowano i nikt chyba już nie wie, jak wyglądały te wnętrza w XIX wieku. Szkoda...
OdpowiedzUsuńSkoro Elvis żyje, to może i Mickiewicz też... ;-)
OdpowiedzUsuńOoo,a może ten pan w szalu to jakiś potomek naszego wieszcza..? tajemnicza sprawa ;)
OdpowiedzUsuńKochani, pan Jacques-Etienne Bovard odpisał mi na mail! Zapytałam o zgodę na publikację jego wizerunku na tym blogu. Uzyskałam ją i pragnę podzielić się z wami fragmentem tej wypowiedzi:
OdpowiedzUsuńDear Madam,
thank you for sending your message and your very interesting poetic-road-story. I'm happy I happened to be there in the holiday, that is not often :–)
(...)
However, the most important thing is you could get into the building, isn't it ?
Congratulations for your trip and your pictures and review.
Best regards,
J.-E. Bovard
Bardzo dziekuje za wspaniala wycieczke - jeszcze mam dreszcze emocji !!! Tanti saluti.
OdpowiedzUsuńSzanowna Pani,
bardzo mi się podoba Pani podejście do podróżowania, choć nie jestem pewnym czy znalazłbym w sobie równą Pani dozę entuzjazmu na widok tablicy poświęconej mickiewiczowi w lozannie;) nie mniej, jak rozumiem, z braku lepszych pamiątek trzeba się skupiać na takich. serdecznie pozdrawiam i żałuję, że nie byłą Pani moją nauczycielką polskiego (choć i moja byłą nie najgorsza). Karol
Bardzo dziękuję za miłe słowa, na które trafiłam dopiero teraz. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPani Agnieszko, dziękuję za ten mickiewiczowski wątek (z paderewskim i sienkiewiczowskim na dodatek), bo właśnie wybieram się do Lozanny a należę do tych osób, którym każdy polski ślad w świecie jest drogi a literackie szczególnie. Maria
OdpowiedzUsuńŻyczę owocnej podróży:)
Usuńjutro bede w Lozannie i dziekuje za ciekawe tropy :)
OdpowiedzUsuńAkurat mamy w szkole o Mickiewiczu
OdpowiedzUsuńTo wielki człowiek, ale powiem mu jak Maciek by powiedział: "Głupi"! Czemu nie zostałeś tam, gdzie Cię kochali, cenili i doceniali?!! Walić było "obowiązek" paryski. "Życzliwy" francuski rząd szybko Cię podsumował. Byłeś o krok od największego szczęścia, a co jeszcze byś mógł napisać...
OdpowiedzUsuń