sobota, 7 czerwca 2014

Śladami rodaków w Szwajcarii - cz.6. Solura

Jadąc z Lozanny do Zurychu, mijamy Solurę.
(niem. Solothurn; nieoficjalnie: fr. Soleureret. Soloturnwł. Soletta)
To miasto w północno-zachodniej Szwajcarii, w kantonie Solura, nad rzeką Aare, liczące ok. 15,5 tys. mieszkańców. W jego historii szczególne znaczenie ma liczba 11. Kanton Solury był jedenastym, który wstąpił do Konfederacji Szwajcarskiej. 
W mieście jest jedenaście kościołów i kaplic, a także jedenaście historycznych fontann. Kościół św. Ursusa ma jedenaście ołtarzy i dzwonów, a schody zewnętrzne prowadzące do głównego wejścia mają podest co jedenaście stopni. W centrum miasta znajduje się grający melodię zegar, na tarczy którego jest jedenaście godzin. Lokalny browar o nazwie Öufi, co w lokalnej gwarze znaczy 11, produkuje piwo o tej samej nazwie.

Tu żył i zmarł Tadeusz Kościuszko. Tyle Wikipedia:) 

Ten bohater (nie literacki a narodowy) ma w literaturze szczególne miejsce.
Przywołajmy tylko kilka dzieł, w których pojawia się jego nazwisko.

Już za życia Naczelnika powstawały utwory na jego cześć. Julian Ursyn Niemcewicz (także ranny pod Maciejowicami) tak opisał ten straszny dzień 10 października 1794 roku w utworze "Smutki": 

Gdy mnie wiodą przez pola, zasłane już trupem, 
Gdy chciwy nieprzyjaciel, dzielący się łupem 
Wesela i zwycięstwa okrzyki już szerzył 
Co za okropny odgłos w uszy me uderzył 
„Kościuszko już nie żyje, Kościuszko pojmany!” 
Zdrętwiałem, a niepomny na własne me rany, 
Los wodza, przyjaciela rzewnie opłakuję. 
Aleć poczet żołnierzy z wolna postępuje, 
Na łożu z dzid i liścia polnego usłanym, 
Kurzawą i czarną krwią zewsząd oblanym, 
Mężu dzielny! Na połyś zdrętwiały spoczywał, 
Ostatek szat rozdartych rany twe okrywał. 


Najwspanialsza nasza epopeja zawiera w tytule imię Tadeusza Kościuszki. 
W I księdze Mickiewiczowskiego poematu czytamy:

Dobrze mój Tadeuszu, (bo tak nazywano
Młodzieńca, który nosił Kościuszkowskie miano
Na pamiątkę, że w czasie wojny się urodził)
Dobrze mój Tadeuszu, żeś się dziś nagodził
Do domu, właśnie kiedy mamy panien wiele.
Stryjaszek myśli wkrótce sprawić ci wesele; 
                                                                   
 - tymi słowy zwraca się Wojski do młodego Soplicy, który właśnie przybył do rodzinnego domu (po naukach w mieście) i oglądał, co się w nim zmieniło:

Też same widzi sprzęty, też same obicia,
Z którymi się zabawiać lubił od powicia,
Lecz mniej wielkie, mniej piękne niż się dawniej zdały.
I też same portrety na ścianach wisiały:
Tu Kościuszko w czamarce krakowskiej, z oczyma
Podniesionymi w niebo, miecz oburącz trzyma;
Takim był, gdy przysięgał na stopniach ołtarzów,
Że tym mieczem wypędzi z Polski trzech mocarzów,
Albo sam na nim padnie. 


Ojciec Adama Mickiewicza brał udział w Insurekcji Kościuszkowskiej i stąd kult Naczelnika w jego domu. Tym bardziej dziwne, że poeta, który dziesięć razy przemierzał Szwajcarię, nie był nigdy w Solurze. Nawet gdy jako towiańczyk przejeżdżał obok tego miasta. A przecież uczniowie Andrzeja Towiańskiego obdarzali czcią Tadeusza Kościuszkę.

Inny towiańczyk - Juliusz Słowacki - pisał o Kościuszce w poemacie "Wacław":

Kłaniało mu się chłopstwo, żydy, zborze, 
Dziwne! Serdeczna miłość tyle może! 
Gdzie ona wstanie, a rządzić zaczyna, 
Nic tam oporu próżnego nie stawi: 
Nic nie pnie wyżej – wszystko się nagina, 
Wszystko krzyż bierze, a mąk nie przeklina, 
Taki był ów duch – pół ludzki i boski, 
Pierwszy narodu anioł – Kościuszki. 

Maria Konopnicka poświęciła część swojego "Śpiewnika historycznego" Insurekcji 1974, a rok ten nazwała Kościuszkowskim:

O ty wielki roku, 
Kościuszkowski roku, 
Wybłysłeś jak zorza, 
Z naszych klęsk pomroku 
Gasły nam z kolei 
Gwiazdy w burz zamieci 
Tyś świecił nad narodem 
Jak jutrznia nadziei. 

Pięknie o Naczelniku napisała też Maria Dąbrowska:

Są wielcy ludzie, co mają pomniki z żelaza, 
Inni mają z kamienia, ze spiżu, z marmuru. 
Dla Kościuszki nie wystarczał nam jeden metal lub kamień. 
On ma pomnik ze wszystkiej ziemi polskiej. 

I jeszcze Kazimierz Wierzyński - "Pamiątka z Solury":

Cicho, dobrze ci było w muszli tego miasta,
Które czerwony szpaler starych baszt obrasta,
Gdyś schowany wśród wnęków, jak sztandar po chwale,
Letnią nocą zasypiał tutaj, generale.


Zajrzyjmy zatem do domu, w którym spędził ostatnie lata swego życia i w którym zmarł Tadeusz Kościuszko.
Dom ten nietrudno odnaleźć.
Wystarczy przejść przez bramę dzielącą starą część miasta od nowej


I znaleźć się na Starówce.


Tu przy Gurzelngasse 12 stoi dom Zeltnera, w którym Kościuszko mieszkał w latach 1815-1817. Z rodziną Zeltnerów zaprzyjaźnił się, przebywając we Francji. Kiedy postanowił osiąść w Szwajcarii, Franciszek Ksawery Zeltner przyjął go jak członka rodziny. Kościuszko był nawet ojcem chrzestnym młodej Zeltnerówny, która na jego cześć otrzymała pierwsze imię Tadeusza (Tadea). Pamiętał o niej, pisząc testament.



W tej kamienicy zmarł 15 października 1817 roku prawdopodobnie na skutek
powikłań pogrypowych. Tadea Emilia Zeltner zabrała, zgodnie z wolą Naczelnika,
 jego serce do posiadłości w miasteczku Vezia, skąd w 1895 r. przewieziono je
do Muzeum Polskiego w Rapperswilu, zaś w 15 października 1927 roku,
w sto dziesiątą rocznicę śmierci, do Warszawy.

Od 1936 roku mieści się w tym domu na pierwszym piętrze Muzeum Kościuszki

Tablica z białego marmuru z uwieńczonym laurem popiersiem Kościuszki, z herbami Polski Litwy i Rusi upamiętnia fakt, że w tym domu zmarł naczelny wódz Polaków. Została wmurowana w 1865 roku przez weteranów Powstania Styczniowego

Od wielu lat kustoszem Muzeum jest pan Benedykt Drewnowski

Ciekawie opowiadał o pobycie Kościuszki w tym miejscu i pamiątkach związanych z Naczelnikiem




Jakże inna była polszczyzna tamtych czasów!





Uwagę szczególnie przyciąga ozdobna urna, w której przechowywane było serce Kościuszki. Szczęśliwie ocalała z II wojny światowej w podziemiach  katedry św. Jana w Warszawie. Od 1983 roku serce spoczywa w kaplicy Zamku Królewskiego, a urna trafiła z powrotem do Szwajcarii jako dar dla tego muzeum

Nad wejściem do saloniku obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Na ścianie trzy wizerunki
 Tadeusza Kościuszki, namalowane w różnych okresach jego życia

Cennym elementem zbioru jest oryginalny obraz szwajcarskiego malarza Henryka Rietera "Kościuszko na łożu śmierci" (po lewej). Zachowała się część ówczesnej boazerii białej ze złotym ornamentem, a część ścian pokryta jest również oryginalną czerwono-beżową tkaniną.


Muzeum Kościuszki w Solurze zaprasza w soboty w godzinach 14-16 lub, po uzgodnieniu z kustoszem, każdego innego dnia. Kontakt: http://kosciuszkomuseum.ch/kontakt_polski.html

I jak zawsze zabrakło czasu na zobaczenie czegoś więcej... Na nocleg trzeba było zdążyć do Zurychu.

18 komentarzy:

  1. Niesamowita historia z tym sercem Kosciuszki. Nie znałam jej. Pozdrawiam Elzbieta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznaję, Solura nie jest mi znana. A szkoda...Tam "zapuszcza" się mało który Polak...
    Gdy kiedyś będę w Szwajcarii nie omieszkam odwiedzić tego miejsca.
    Na liście każdego odwiedzającego ten kraj jest Zürich, Luzern...
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak się właśnie zastanawiam, czy my w Polsce mamy Muzeum poświęcone naszemu bohaterowi? Chyba nie?
    Dziękuję za tę podróż, wiele się dowiedziałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest Muzeum Kościuszki w Maciejowicach i przy Kopcu Kościuszki w Krakowie. Ale Polskę zostawiam sobie na później, jak już nie będę miała sił jeździć dalej:) Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Też jest Panorama Racławicka Jana Styki i Wojciecha Kossaka we Wrocławiu.

      Usuń
  4. Niesamowita jak polska jest ta Szwajcaria w Twoich opisach. I jak pelne wiedzy Twoje wpisy. Czytam z przyjemnoscia. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. A ja zazdroszczę Ci, że mieszkasz w Szwajcarii. Nie chciało mi się stamtąd wyjeżdżać. Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Pięknie podążasz po świecie śladami wielkich Polaków. Dziękuję za fotorelację. Wzruszająca.
    Jeśli chodzi o Kościuszkę, to ciekawa jestem, czy w Krakowie i po okolicach chodziłaś jego śladem:) Jest nawet specjalny przewodnik:
    http://www.granice.pl/ksiazka,Sladami-tadeusza-kosciuszki-po-ziemi-krakowskiej,246527

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jak napisałam wyżej Magdalenie Bioggraff, planuję w przyszłości podążać śladami rodaków po naszej ojczyźnie nieco częściej. Dziękuję za informację o przewodniku. Właśnie dzięki takim opracowaniom łatwiej jest dotrzeć do ciekawych miejsc i dowiedzieć się interesujących rzeczy. Serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  6. właściwie -to powiem Pani- nie muszę już do Szwajcarii jechać

    ten Pani blog nasyca do końca , wszystko tu jest.. i nastrój, klimat , kopalnia wiedzy

    wystarczy


    ależ Pani ma talent do uchwycenia sensu i istoty

    zaoszczędzę dzięki Pani pieniądze i będę taki racjonalny Szwajcar, Estończyk..kalwin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za te miłe słowa, ale podróż mimo to polecam. Zawsze lepiej doświadczyć tego, co nas interesuje, swoimi zmysłami niż przez filtr cudzych. Pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Tylu Polaków w tej Szwajcarii - jest to naprawdę dla mnie zadziwiające! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Awesome! Its genuinely remarkable article, I have got much clear idea on the topic of from this piece
    of writing.

    Greg Neinstein

    OdpowiedzUsuń
  9. O Solurze nie słyszałam wcześniej, dobrze jest się coś nowego dowiedzieć. Trochę mi szkoda, bo po Szwajcarii dość sporo jeździła, a tam nie trafiłam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Otrzymałam właśnie mail od pani Ewy Jurewicz, która jest nauczycielką w Szkole Podstawowej nr 3 im. T.Kościuszki w Gołdapi. Ze względu na imię patrona szkoły jej uczniowie z klasy 2a czytali powyższy post. Oto co mieli do powiedzenia na jego temat:

    Spierali się, czy nad bramą jest "figurka czy prawdziwy człowiek, chyba jakiś żołnierz", "Gdyby był prawdziwy, to jak by tam wszedł?", "Pewnie po drabinie".
    "Na tej starówce jest jak w Polsce".
    "Imię Tadea jest ładne, ale chyba angielskie".
    "Ja mu współczuję, też miałam grypę i gorączkę, to pewnie też mogłam umrzeć". "Dlaczego zabrali mu to serce?". "Może chcieli komuś przeszczepić, to by było więcej dobrych ludzi".
    "Jak będę w Warszawie, to zobaczę to serce". "Ciekawe, jak ono teraz wygląda, może uschło?".

    Najbardziej oczywiście podobał się pistolet (dziewczynkom także). Spekulowali, jak jest duży i że na pewno ciężki, więc "Kościuszko musiał być silny".

    "Pani Agnieszka jest ładna." "Ma ładne włosy." "Ma taką kurtkę jak moja ciocia."
    "Jest mądra, bo umie robić bloga." "Dużo podróżuje. Ja bym tak nie mogła, bo mam
    chorobę lokomocyjną."

    Strasznie się wzruszyłam. Dziękuję, dzieciaki kochane. I Pani Ewie także. Bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja także dziękuję za przypomnienie tego wpisu. CzA sami miewam dłuższe przerwy w śledzenie blogów, zawsze obiecuje sobie wrócić do przeoczonych i archiwalnych wpisów, niestety czas nie jest z gumy, a i pamięć płata figle.Z przyjemnością poczytałam o zapomnianym dziś często bohaterze. Co do dzieci to nasza wizytę przy Panoramie Raclawickiej nazwali Bitwa pod Kosciuszka☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W 200.rocznicę śmierci Kościuszki nie mogłam o nim nie wspomnieć. A że nie chciałam się powtarzać, pomyślałam, że najlepiej będzie przypomnieć ten post. Dzięki za lekturę.

      Usuń

Pozostawienie komentarza (choćby anonimowego) daje mi poczucie, że warto dalej tworzyć ten blog, bo ktoś go jednak czyta:)