Inspiracją do ponownych odwiedzin pałacu w Wilanowie stała się dla mnie książka Anny Herbich "Dziewczyny z Powstania", a właściwie jeden jej rozdział. Mamy w nim wspomnienie pani Anny Branickiej - Wolskiej, dla której pałac w Wilanowie był przed wojną domem rodzinnym.
Hrabianka Branicka opowiada, jak wyglądało jej dzieciństwo, życie w dwudziestoleciu międzywojennym. I jak to wszystko zostało zniszczone praktycznie jednego dnia.
Mieszkali w prawym skrzydle pałacu, część środkowa stanowiła muzeum stworzone przez jej ojca -hrabiego Adama Branickiego, W lewym skrzydle był magazyn muzealiów i rzeczy prywatnych rodziny. Pewnego dnia gościł tam nawet marszałek Józef Piłsudski z córką Jadwigą, która chodziła do tego samego gimnazjum, co Anna Branicka. Także prezydent Ignacy Mościcki bywał w pałacu wilanowskim. Elita II RP często siadywała przy ogromnym stole Branickich. Wojna wszystko zmieniła. Gdy wybuchła, Anna miała 15 lat.
Niemcy zajęli większość pałacu. Pozwolili Branickim dalej w nim mieszkać, ale rodzina nie mogła się swobodnie poruszać we własnym domu. Kiedy do Warszawy weszli sowieci, było jeszcze gorzej. Trzeba było uciekać przed barbarzyństwem. Do rodzinnego domu nie mieli powrócić już nigdy.
Adam Branicki zmarł zaraz po wojnie, miesiąc po wyjściu z więzienia UB. Rodzina czuła się obco we własnym kraju. Nie miała gdzie mieszkać, gdyby nie pomoc znajomych, nocowałaby na ulicy. Nazwisko utrudniało jej życie.
Najbardziej dał mi do myślenia koniec wspomnień pani Anny Branickiej - Wolskiej. Przeczytajcie sami:
Za tydzień kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. I znów powróci pytanie, czy powinno było się zdarzyć...
Fragment wspomnień Anny Branickiej - Wolskiej |
Mieszkali w prawym skrzydle pałacu, część środkowa stanowiła muzeum stworzone przez jej ojca -hrabiego Adama Branickiego, W lewym skrzydle był magazyn muzealiów i rzeczy prywatnych rodziny. Pewnego dnia gościł tam nawet marszałek Józef Piłsudski z córką Jadwigą, która chodziła do tego samego gimnazjum, co Anna Branicka. Także prezydent Ignacy Mościcki bywał w pałacu wilanowskim. Elita II RP często siadywała przy ogromnym stole Branickich. Wojna wszystko zmieniła. Gdy wybuchła, Anna miała 15 lat.
Część pałacu w Wilanowie |
Niemcy zajęli większość pałacu. Pozwolili Branickim dalej w nim mieszkać, ale rodzina nie mogła się swobodnie poruszać we własnym domu. Kiedy do Warszawy weszli sowieci, było jeszcze gorzej. Trzeba było uciekać przed barbarzyństwem. Do rodzinnego domu nie mieli powrócić już nigdy.
Adam Branicki zmarł zaraz po wojnie, miesiąc po wyjściu z więzienia UB. Rodzina czuła się obco we własnym kraju. Nie miała gdzie mieszkać, gdyby nie pomoc znajomych, nocowałaby na ulicy. Nazwisko utrudniało jej życie.
Najbardziej dał mi do myślenia koniec wspomnień pani Anny Branickiej - Wolskiej. Przeczytajcie sami:
Za tydzień kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. I znów powróci pytanie, czy powinno było się zdarzyć...
to pytanie czy powinno było się zdarzyć?
OdpowiedzUsuńpowinno i dobrze ze było , bo to dla nas, byśmy mieli punkt odniesienia ..."to szkło bolesne obraz dni" ma przypominać że my od nich pochodzimy ..że ci co przyszli i zajęli ich miejsca te -jak pisze Anna Branicka - szumowiny przeminą ....dlatego że są szumowinami
a oni kamienie już na trwale na szańcu
Grzegorz P
Tak, czasami zmarli mogą więcej niż żywi. Tylko szkoda tych wartościowych ludzi, najczęściej młodych... I Warszawy, której odbudowa w pośpiechu, w imię socjalistycznych idei nie przywróciła dawnej świetności...
OdpowiedzUsuńWracając do hrabianek, inną hrabianką związaną z Wilanowem jest aktorka Beata Tyszkiewicz. Urodziła się w pałacu wilanowskim w 1938 roku. Jej rodzice byli spokrewnieni z Branickimi i spędzali z nimi zwykle miesiące letnie właśnie w Wilanowie.
OdpowiedzUsuńCiekawa informacja. Nazwisko oczywiście hrabiowskie, ale że z Wilanowem związane, to nie wiedziałam.
UsuńTak, to wzruszająca książka a Braniccy próbują czy już odzyskali coś z rodzinnego dziedzictwa... Smutne te nasze dzieje rodów, rodzin...
OdpowiedzUsuńKomunie zawdzieczamy to, że mamy wstęp do dawnych prywatnych własności. To złe i dobre zarazem, zależy z której strony się patrzy. W Płocku np. do niedawna każdy mógł zwiedzić zamek książąt mazowieckich. Teraz, jak wrócił on do rąk biskupa, nikt tam nie ma wstępu...
UsuńNo właśnie... problem stary, nawet w starożytności nie do końca roztrzygnięty - czy i na jakich zasadach powinny być zwracane własności?
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę po tę książkę, choć przeżycia z Powstania, choć po części były opowiadane także w mojej rodzinie (nie- arystokratycznej)
Książka wspaniała, choć miejscami wstrząsająca. Powstanie oczami młodych kobiet, walczących,ale też rodzących w tym czasie! A nade wszystko martwiących się o najbliższych...
Usuńczy powinno się zdarzyć?myślę,że nie,bo po co?mickiewicz napisał
OdpowiedzUsuń"...Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie,
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.",tak było i tak będzie,żal mi tylko tych,co poświęcili swoje życie-niepotrzebnie.
Na pewno nie poswiecili zycia niepotrzebnie
OdpowiedzUsuńPolecam, kto jeszcze nie czytał, książkę Anny Branickiej-Wolskiej "Listy niewysłane", niedawno było wznowienie. Poruszająca historia.
OdpowiedzUsuń