czwartek, 16 czerwca 2016

Szlakiem Kochanowskiego cz.2./3

Dziś obiecany Czarnolas. Wieś w województwie mazowieckim, którą poeta Jan Kochanowski otrzymał w spadku po rodzicach w 1559 roku. Na stałe zamieszkał tam jednak dopiero piętnaście lat później, po ślubie z Dorotą Podlodowską. 


Tam urodziły się jego dzieci - sześć córek i (już po śmierci poety) jedyny syn.  Dwie dziewczynki zmarły w dzieciństwie - Urszula i Hanna. Synek nie dożył roku. Także obok dni szczęśliwych, były też w Czarnolesie chwile tragiczne dla państwa Kochanowskich. O swoim domu pisał poeta:


"NA DOM W CZARNOLESIE"

Panie, to moja praca, a zdarzenie Twoje;

Raczyż błogosławieństwo dać do końca swoje!

Inszy niechaj pałace marmórowe mają

I szczerym złotogłowem ściany obijają,

Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gniaździe ojczystym,

A Ty mię zdrowiem opatrz i sumnieniem czystym,

Pożywieniem ućciwym, ludzką życzliwością,

Obyczajmi znośnymi, nieprzykrą starością.

(pisownia oryginalna, w XVI wieku marmór pisano przez ó, widocznie wymawiano ten wyraz samogłoską długą, z której powstało ó właśnie w tym stuleciu)


Dworek Jana Kochanowskiego spłonął w 1720 r. W 2. połowie XVIII w. Czarnolas został kupiony przez księcia Józefa Aleksandra Jabłonowskiego. Wybudował on murowany dom, w którym dziś mieści się muzeum. Przed dworkiem znajduje się pomnik poety wykonany w 1980 r. przez Mieczysława Weltera.



"NA LIPĘ"

Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!

Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,

Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie

Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.

Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,

Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.

Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły

Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły.

A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,

Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.

Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie

Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie.




Tam, gdzie rosła słynna lipa, wspomniana w utworach poety, stoi pamiątkowy obelisk z popiersiem Kochanowskiego, na którym wyryto fragment "Trenu XIII". U podnóża symboliczny sarkofag córki Urszuli. A czy wiecie, że fraszki "Na lipę" są dwie?  "Wszak lipa czarnoleska na głos Jana czuła tyle rymów natchnęła!" - pisał Adam Mickiewicz w "Panu Tadeuszu". 

"NA LIPĘ"

Uczony gościu! Jeśli sprawą mego cienia 

Uchodzisz gorącego letnich dni promienia, 

Jeślić lutnia na łonie i dzban w zimnej wodzie 

Tym wdzięczniejszy, że siedzisz i sam przy nim w chłodzie:

Ani mię za to winem, ani pój oliwą,

Bujne drzewa nalepiej dżdżem niebieskim żywą;

Ale mię raczej daruj rymem pochwalonym, 

Co by zazdrość uczynić mógł nie tylko płonym, 

Ale i płodnym drzewom; a nie mów: 

"Co lipie Do wirszów?" - skaczą lasy, gdy Orfeus skrzypie.


Tu poeta modlił się o dobre plony.

"MODLITWA O DESZCZ"

Wszego dobrego Dawca i Szafarzu wieczny, 

Tobie ziemia, spalona przez ogień słoneczny, 

Modli się dżdża i smętne zioła pochylone, 

I nadzieja oraczów, zboża upragnione.


Ściśni wilgotne chmury świętą ręką swoją, 

A ony suchą ziemię i drzewa napoją

Ogniem zjęte; o, który z suchej skały zdroje 

Niesłychane pobudzasz, okaż dary swoje!


Ty nocną rossę spuszczasz, 

Ty dostatkiem hojnym 

Żywej wody dodawasz rzekom niespokojnym. 

Ty przepaści nasycasz i łakome morze, 

Stąd gwiazdy żywność mają i ogniste zorze. 

Kiedy Ty chcesz, wszytek świat powodzią zatonie, 

A kiedy chcesz, od ognia jako pióro wspłonie.



Wejdźmy zatem do domu.


Przestronne wnętrza dworku nie zawierają wiele autentycznych pamiątek po poecie. Jedną z nich są drzwi, które ocalały z dworu Kochanowskiego. Są ozdobione herbem rodziny poety - Korwin (czarny kruk niosący w dziobie złoty pierścień) oraz inicjałami JK.


Z tamtych czasów pochodzi też księga Uniwersytetu Jagiellońskiego, w której w 1544 roku zapisano Jana Kochanowskiego jako żaka tejże uczelni, wtedy jeszcze znanej pod nazwą Akademii Krakowskiej. 


Muzealnych filcowych kapci co prawda nie kazali zakładać, ale foliowe osłonki owszem. Myślałam, że już ten zwyczaj nie jest praktykowany, a jednak...
 

Na uwagę zasługują fragmenty twórczości Jana z Czarnolasu, które można znaleźć na wielu ścianach.



 W gablotach staropolskie wydania pieśni, fraszek, trenów i innych utworów poety.


Nie będę ich tu wszystkich pokazywać. Pojedziecie, zobaczycie:)


W kolejnym pomieszczeniu Jan Kochanowski z córkami. Trochę upiorne te postacie i, niestety, za szklanymi zamkniętymi drzwiami. Dużo lepiej prezentuje się poeta na wielkim, kilkumetrowym arrasie.



Na końcu schodzimy do piwnicy, a tam niespodzianka. Jan Kochanowski gra w szachy z Marcinem Bielskim, również poetą, a także historykiem i kronikarzem.


Obok rozmawia Jan Zamoyski z Janem Firlejem. Ciekawe o czym:)


W licznym towarzystwie jeszcze dwaj pisarze: Mikołaj Rej (drugi z lewej) i Andrzej Frycz Modrzewski (siedzi z lewej strony stołu), znany w renesansie, dziś niestety zapomniany.  XVII -wieczne wydanie jego dzieła "O poprawie Rzeczpospolitej" znajdziemy w gablocie czarnoleskiego muzeum.



Tuż przy dworze stoi kaplica wybudowana w I połowie XIX wieku dla księżnej Teresy z Lubomirskich Jabłonowskiej. Wewnątrz impresja historyczna: scena na Zamku Królewskim na Wawelu z 1564 roku. Jan Kochanowski (drugi od prawej) wręcza egzemplarz "Satyra" królowi Zygmuntowi Augustowi, obok którego siedzi jego siostra Anna Jagiellonka. Za nimi stoją: biskup Piotr Myszkowski (mecenas poety) oraz królowa Bona i Barbara Radziwiłłówna. Stańczyka chyba poznajecie? 


To tylko mały fragment tego, co widziałam. Musicie pojechać tam sami:)


Szkoda mi było rozstawać się z tym miejscem. Chętnie pobyłabym tu kilka dni, w tej niesamowitej atmosferze, gdzie wena twórcza rodzi się sama, ale noclegów nie zapewniają. Cóż, zatem trzeba ruszać dalej...




PS. Wrzucam filmik, który pokaże, jak wykorzystuję blog na swoich lekcjach. Właściwie nie ja tylko moi uczniowie :)

23 komentarze:

  1. Ładnie tam. Podziwiam Panią, że się Pani chce tak jeździć.
    Pozdrawia była uczennica.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do wizyty w Czarnolesie przymierzam się już od pewnego czasu. Chyba trzeba będzie gdzieś przesunąć do przodu tę miejscowość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj kusi tym Czarnolasem, kusisz... Od dawna mam to miejsce w planach turystycznych i tylko muszę wygospodarować wolny weekend.
    A lipy w Czarnolesie są?
    Ja ostatnio robię wianki na św. Jana. Takie jak mają córki Kochanowskiego na głowie....
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lipy są. Wielkie:) A Twoje wianki chętnie obejrzę na blogu.

      Usuń
  4. Plany wakacyjne mam już zaklepane. Także nici z wizyty w Czarnolesie może kiedyś uda mi się zwiedzić Czarnolas. Po twoich zdjęciach widzę,że tam jest bardzo pięknie.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  5. Doczekałam się relacji. Mamy podobne odczucia związane z tym miejscem. Wprawdzie nie jest w stu procentach autentyczne, ale bardzo przybliża postać Kochanowskiego.
    Dla mnie największym przeżyciem była chwila w Zwoleniu, w krypcie z sarkofagiem poety.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale wspaniale, ze siebie teraz pokazujesz na blogu! Lepiej mi się czyta, gdy widzę autorkę, taką śliczną blondyneczkę. I po lekturze ostatnich postów, czuję się lokalną patriotką. Przyjechałas tak z daleka w nasze strony. Nomen omen, mieszkam przy ulicy Kochanowskiego.
    Gdy przeczytałam, ze muzeum w mazowieckim, to się zadumałam na chwilę. To było zawsze kieleckie, a teraz warszawiacy, jak my tu w w swietokrzyskiem żartujemy. Przez 8 lat po studiach pracowałam jako nauczycielka języka polskiego i wyjazdy do Czarnolasu i Zwolenia to byl obowiązkowy wycieczkowy repertuar. Też do Oblęgorka, Woli Okrzejskiej Sienkiewicza oraz do miejsc związanych z Żeromskim- to nasz kielecki Kleryków, Góry Swietokrzyskie i Wierna Rzeka- Łośna, Strawczyn i chata w Nałęczowie- to juz lubelskie jak Wola Okrzejska. I moje małe wojewodztwo, a trzech wielkich pisarzy tu mieszkało. Jeszcze tez inni, np Gombrowicz, parę km od mojego miasta. Iwaszkiewicz tez do nas stale przyjeżdżał.Do Sandomierza bardziej. Pozdrowienia z Ostrowca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się zamieszczać zdjęcia, na których gdzieś w oddali mnie widać (na pierwszym planie ma być miejsce, gdzie jestem), żeby nie zarzucono mi wklejanie zdjęć z internetu. Kiedyś znajomy powiedział, że nie wierzy, że wszędzie tam byłam.
      Województwo faktycznie się zmieniło, a miejsca, o których Pani wspomina częściowo są już opisane na blogu. Do reszty kiedyś dotrę :)

      Usuń
  7. Koncert

    Słuchałem koncertu

    w gąszczu nadziei zielonej

    jednostajnie brzmiącym

    bez karnetu

    bez widowni policzonej

    pośród miliona serc listków wiszących

    pod niebem w błękicie czystym.

    Lipo słodka

    jak żeś polska

    rozłożysta

    historyczna

    herbaciana

    tak przez Jana

    i przez wielu ukochana.

    JC

    Ciągle pod wrażeniem fantastycznej polonistki!

    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Też zdziwiły mnie foliowe osłonki, ale jak spojrzałam na zdjęcie i zobaczyłam na podłodze dywan to zrozumiałam, choć można by po prostu odgrodzić go barierką. Tak miejsce choć może mało autentyczne dzięki tym kilku pamiątkom, choćby wpisie w księdze żaków, zapewne pozwala na poczucie klimatu epoki. A z wierszy Pod Lipą znałam jedynie ten pierwszy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. To już chyba lepsze te folie niż barierki :) A lipy faktycznie cudne.

      Usuń
  10. Po cichu liczylam na to, ze lipa sie ostala ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. ile to już lat minęło odkąd skończyłam szkołę,a przecież ciągle gdzieś w różnych sytuacjach przypominają się fragmenty utworów mistrza z czarnolasu np.:
    " Nie porzucaj nadzieje,
    Jakoć sie kolwiek dzieje:
    Bo nie już słońce ostatnie zachodzi,
    A po złej chwili piękny dzień przychodzi"albo
    "Bądź na wieki pochwalon, nieśmiertelny Panie!
    Twoja łaska, Twa dobroć nigdy nie ustanie.
    Chowaj nas, póki raczysz, na tej niskiej ziemi,
    Jedno zawżdy niech będziem pod skrzydłami Twemi."albo
    "Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy,
    Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy
    Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
    Wszystko to minie jako polna trawa"czy nieśmiertelne
    "...Nową przypowieść Polak sobie kupi,
    Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi."
    piękne prawda?-anna

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowne. Dziś już młodzież nie uczy się na pamięć tych wersów, a szkoda. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam w planie wyjazd do Czarnolasu. bardzo mnie zachęciłaś swoimi postami.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Pozostawienie komentarza (choćby anonimowego) daje mi poczucie, że warto dalej tworzyć ten blog, bo ktoś go jednak czyta:)