wtorek, 11 kwietnia 2017

Sycylia cz. 5. - miasteczka mafii

W miejscowości Corleone
można dostać cios w przeponę.
Skłonność do tych czynów dziatki
wysysają z mlekiem matki,
czyli mają to wpojone
- pisała Wisława Szymborska, przebywając tam w 2008 roku.

Szymborska była w Corleone tylko jeden dzień, ja także:)

Znajdź szczegóły, którymi różnią się te dwa obrazki:) Żarty żartami, ale różnica jest spora. I nie tylko osobę mam teraz na myśli, ale i drzewa, których już nie ma. Za to przybyły naklejki oblepiające znak drogowy. 


To małe miasteczko na Sycylii kojarzy się przede wszystkim z miejscem urodzenia szefów mafii włoskiej. Jego nazwa została użyta jako nazwisko tytułowej postaci w książce Maria Puzo (Puzy? Puza? - spotkałam się z różną odmianą tego nazwiska) i filmie Francisa Forda Coppoli "Ojciec chrzestny". 


W prowincji tej znajdowało się miasteczko Corleone, którego nazwę przybrał don jako nazwisko, gdy dawno temu emigrował do Ameryki. (...) Osiemnaście tysięcy mieszkańców żyło w domkach rozrzuconych na zboczu góry, w lichych schronieniach zbudowanych z czarnego ciosanego kamienia.
(Mario Puzo, "Ojciec chrzestny".,s. 351)


Dziś mieszka tu niespełna dwanaście tysięcy ludzi. Niektórym z nich ciążyła nazwa miasta do tego stopnia, że postanowili ją zmienić. W 2003 odbyło się referendum, w którym mieszkańcy wypowiadali się, czy chcą zmienić nazwę z "Corleone" na starą wersję "Cuor di Leone" (lwie serce), aby miasto przestało być kojarzone tylko z mafią. Ostatecznie pozostano przy Corleone i postanowiono wykorzystać rozgłos, czerpiąc zyski z turystyki. 


Odwiedziłam to miasteczko poza sezonem, było więc spokojnie, cicho, pusto. Niestety większość atrakcji turystycznych była zamknięta. Udało mi się wejść do dwóch sal muzeum mafii, reszta dostępna jest tylko z przewodnikiem w sezonie lub na specjalne wcześniejsze zamówienie (za niezłe pieniądze).


Historia mafii jakoś szczególnie mnie nie interesuje, a w książce "Ojciec chrzestny" Sycylii jak na lekarstwo (akcja toczy się generalnie w USA), więc postanowiłam poszukać ciekawszych miejsc w tym miasteczku.


Włosi słyną z religijności, co widać zwłaszcza w małych miejscowościach. Na każdym kroku kościoły, pomniki, figurki świętych...


W Corleone największy pomnik ma święty Bernard, bowiem tu się urodził w 1605 roku. Był synem szewca, mieszkał zapewne gdzieś w tej okolicy, gdzie teraz stoi jego kamienny wizerunek. Został kanonizowany przez papieża Jana Pawła II w 2001 roku. 


Naszemu papieżowi poświęcono za to park w samym centrum miasta. Naprawdę jest tam pięknie.


Kiedy spacerowałam tam dwa miesiące temu, nie było żywego ducha. Dzisiaj zapewne jest gwarno i wesoło i nie tylko dlatego, że rozpoczyna się sezon turystyczny.


Dziś mieszkańcy Corleone świętują, bowiem właśnie 11 kwietnia w 2006 roku aresztowano (po 43 latach poszukiwań) Bernarda Provenzano, jednego z szefów Cosa Nostry, który ukrywał się m.in. na tych terenach. 


Wydarzenie to uznali za ważne na tyle, że zaczęli obchodzić "Dzień oswobodzenia", a jednej z ulic nadali nazwę 11 kwietnia.


Jednak to nie w miasteczku Corleone kręcone były sceny do filmu "Ojciec Chrzestny", ale w położonej kilkadziesiąt kilometrów na wschód miejscowości Savoca. Dojeżdża się tam bardzo krętymi uliczkami pod wielką górę. Widoki piękne, ale jest to jedno z tych miejsc, gdzie diabeł mówi dobranoc:) 


Nic więc dziwnego, że właśnie tam twórcy filmu znaleźli plener do ekranizacji książki, która rozpoczyna się mottem z "Ojca Goriot" Balzaka: "Za każdą wielką fortuną kryje się zbrodnia".


Wioska była skupiona wokoło centralnego placyku ze studnią. Znajdowała się jednak przy głównej drodze, więc było tam kilka sklepów, winiarnie i jedna kawiarenka z trzema stolikami na małym tarasie. Pasterze zasiedli przy jednym ze stolików, a Michael przyłączył się do nich. Nigdzie nie było śladu dziewcząt. Wioska zdawała się opustoszała, z wyjątkiem małych chłopców i wałęsającego się osła na placyku nie było nikogo.
(Mario Puzo „Ojciec chrzestny”, s. 357)


W tej właśnie wiosce don Corleone spotkał Apollonię Vitelli i zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Jej ojciec prowadził kawiarnię, więc Michael udał się tam zakomunikować mu, że chce się ożenić z jego córką.


Wystrój Baru Vitelli utrzymany jest do dziś w stylu przedwojennym, urządzono mini muzeum poświęcone kręceniu „Ojca chrzestnego”. Można tam zobaczyć rekwizyty z filmu, w tym imitację strzelby jednego z ochroniarzy Michaela, a także sporo zdjęć głównych bohaterów i drzewo genealogiczne rodziny Corleone. Atmosferę dopełnia muzyka z filmu. Współczuję pracownikom, którzy muszą jej słuchać codziennie.


Naprzeciwko baru stoi nieco dziwaczna pamiątka dedykowana reżyserowi filmu F.F. Coppoli.


Aby dotrzeć do kościoła San Nicolo, gdzie Michael i Apollonia wzięli ślub, trzeba iść z 10 minut pod górę. Niestety kościół był zamknięty a wokół ani żywego ducha. Dlatego trudno mi było wyobrazić sobie scenę tego ożenku, którą opisał Mario Puzo.


Ślub obył się tak jak zwykły ślub chłopski. Wieśniacy tali na ulicach i rzucali kwiaty, gdy orszak weselny, główni uczestnicy i zaproszeni goście szli pieszo z kościoła do domu panny młodej.
(M. Puzo, op. cit., s. 366)


Po świętach zabiorę Was do stolicy Sycylii - Palermo. 
Tymczasem życzę ciepłej i rodzinnej Wielkanocy.

27 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe miejsce...
    Ojciec Chrzestny to moja ulubiona książka. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 'Ojca chrzestnego' znam tylko z filmu. Pamiętam scenę z tego ślubu, faktycznie to ten kościół. Mialas bardzo fajną podroz. Pozdrawiam Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda ze kościół był zamknięty. Ciekawe jaki jest w środku. Również pozdrawiam.

      Usuń
  3. Super zdjęcia. Czytałam książkę i oglądałam film kilka razy. Zdecydowanie jeden z moich ulubionych. Jeśli chodzi o samo miasteczko Corleone to mam nadzieję, że uda mi się go odwiedzić w przyszłym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Można powiedzieć, że znalazłaś się w szponach mafii sycylijskiej.
    Bardzo lubię takie miejsca z historią w tle - nawet tą niezbyt ugłaskaną.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im lepiej zna się historię danego miejsca, tym świadomiej się je zwiedza. Pozdrawiam również:)

      Usuń
  5. Fajnie, że pokazałaś te miejsca. Wszystkiego, co dobre na święta!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękne miasteczko i jak zwykle wspaniała relacja.
    Mam książkę i film "Ojciec chrzestny".
    Z okazji nadchodzących Świat Wielkanocnych życzę dużo zdrowia, radości,
    pogody ducha oraz wzajemnej życzliwości, a także wielu spotkań w gronie rodzinnym.
    WESOŁEGO ALLELUJA!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. I znowu pięknie i ciekawie.
    Prawdziwa przyjemność czytać takie teksty.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mój mąż uwielbia Ojca Chrzestnego, film i książkę. Tym samym - i ja obejrzałam i przeczytałam ;)

    Radosnych Świąt Wielkiej Nocy, smacznego Jaja oraz mokrego Dyngusa życzy Aga :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam muzykę do tego filmu. Piękne miejsca nam przybliżyłaś, miło się spacerowało.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, muzyka jest świetna. Oczywiście, jeśli nie słucha się jej codziennie, jak w tym barze w Savoce:)

      Usuń
  10. I tej wycieczki zazdrościć Ci będę nieustannie !! Marzenie młodości...;o)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, to również moje marzenie aby odbyć taką podróż :) Mam już kilka grosików w skarbonce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lot do Katanii można kupić już za sto coś zł w obie strony. Noclegi przez stronę airbnb tez niedrogie. Powodzenia!

      Usuń
  12. Przepiękne miejsce. Podróż na Sycylię to jedno z moich marzeń. Jeśli się spełni to na pewno udam się w to miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zazdroszczę Pani takiej wycieczki, jest to jedno z moich marzeń

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co zazdrościć, tylko trzeba realizować swoje marzenia:)

      Usuń

Pozostawienie komentarza (choćby anonimowego) daje mi poczucie, że warto dalej tworzyć ten blog, bo ktoś go jednak czyta:)