W przededniu 75. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim zajrzyjmy na ekspozycję poświęconą ostatniemu przywódcy tego zrywu - Markowi Edelmanowi. Przez większość życia mieszkał w Łodzi i dlatego Muzeum Miasta Łodzi uhonorowało go wystawą stałą. Nie był pisarzem, tylko kardiochirurgiem, ale znalazł się na moim blogu jako bohater literacki, a nawet współtwórca książki Hanny Krall "Zdążyć przed Panem Bogiem".
W pomieszczeniach Pałacu Poznańskich od ulicy Zachodniej umiejscowiono wystawy stałe Muzeum Miasta Łodzi poświęcone Władysławowi Reymontowi, Julianowi Tuwimowi, Karlowi Dedeciusowi, Aleksandrowi Tansmanowi i Arturowi Rubinsteinowi składające się na cykl "Panteon Wielkich Łodzian".
3 października 2011 otwarto tu również Gabinet Marka Edelmana - dwie sale muzealne jemu poświęcone; pierwsza jest odwzorowaniem łódzkiego mieszkania Marka i Aliny Edelmanów, drugą wypełnia zbiór fotografii rodzinnych. Można obejrzeć autentyczne pamiątki po nim, a także telewizyjny wywiad.
Edelman przeniósł się do Łodzi w 1946 roku i mieszkał w niej przez ponad 60 lat. Wcześniej związany był z Warszawą, w której przeżył oba powstania. Wielokrotnie wypowiadał się na temat zwłaszcza tego pierwszego - w getcie. Po samobójczej śmierci przywódcy zrywu Mordechaja Anielewicza został jego następcą. Kiedy skończyła się wojna chciał ratować ludzkie życie, które wydawało mu się jeszcze cenniejsze. Dlatego został kardiochirurgiem.
Przez ponad 30 lat pracował w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu im. Mikołaja Pirogowa w Łodzi. Już w latach 70. rozpoczął działalność opozycyjną, podejmując współpracę z Komitetem Obrony Robotników. Od początku lat 80. działał w „Solidarności”. Był autorem kilku publikacji medycznych oraz dotyczących getta warszawskiego.
W pomieszczeniach Pałacu Poznańskich od ulicy Zachodniej umiejscowiono wystawy stałe Muzeum Miasta Łodzi poświęcone Władysławowi Reymontowi, Julianowi Tuwimowi, Karlowi Dedeciusowi, Aleksandrowi Tansmanowi i Arturowi Rubinsteinowi składające się na cykl "Panteon Wielkich Łodzian".
Edelman przeniósł się do Łodzi w 1946 roku i mieszkał w niej przez ponad 60 lat. Wcześniej związany był z Warszawą, w której przeżył oba powstania. Wielokrotnie wypowiadał się na temat zwłaszcza tego pierwszego - w getcie. Po samobójczej śmierci przywódcy zrywu Mordechaja Anielewicza został jego następcą. Kiedy skończyła się wojna chciał ratować ludzkie życie, które wydawało mu się jeszcze cenniejsze. Dlatego został kardiochirurgiem.
Przez ponad 30 lat pracował w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu im. Mikołaja Pirogowa w Łodzi. Już w latach 70. rozpoczął działalność opozycyjną, podejmując współpracę z Komitetem Obrony Robotników. Od początku lat 80. działał w „Solidarności”. Był autorem kilku publikacji medycznych oraz dotyczących getta warszawskiego.
Warto wspomnieć o Marku Edelmanie w rocznicę wybuchu powstania w getcie, bo nie chciał gloryfikować jego uczestników, za co często był krytykowany.
Bardzo piękny wpis. I to akurat dzisiaj.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci.
Staram się pamiętać o ważnych rocznicach. Dziękuję za odwiedziny.
UsuńA za co był krytykowany, jesli można wiedzieć?
OdpowiedzUsuńZa demitologizację powstania w getcie, za mówienie o Żydach jako o ludziach , którzy chcieli godnie umrzeć, a nie jako o bohaterach, za głoszenie prawd niewygodnych...
UsuńPolityka nie lubi faktów, woli interpretacje...A Pan Edelman był po prostu Mądrym Człowiekiem...;o)
OdpowiedzUsuńWydawałoby się, że jeszcze tak niedawno był z nami, a tu w przyszłym roku minie dekada od jego śmierci...
UsuńTaką popielniczkę jak ta na pierwszym zdjęciu mam w domu po dziadku. Pozdrawiam Jarek z Poznania
OdpowiedzUsuńW domu moich dziadków też taka była:) Pozdrawiam
UsuńA w domu moich rodziców jest taki fotel. Pozdrawiam serdecznie
UsuńAda
Chyba w wielu domach były takie meble i popielniczki:)
UsuńPrzez przypadek znalazłam się na Twoich stronkach, które bardzo mnie zauroczyły..
OdpowiedzUsuńBędzie mi miło, jak czasem zajrzysz do mnie.
Nie mogę zaoferować Ci herbatki i czegoś słodkiego, ale zawsze znajdziesz ciepłe słowo.
Więc:
Więc chodź pomaluj mój świat
Na żółto i na zielono
Niech na niebie stanie tęcza
Malowana Twoją kredką
Więc chodź pomaluj mi życie
Niech świat mój się zarumieni
Niechaj mi zalśni w pełnym słońcu
Kolorami całej Ziemi
Tak, tak, wiem trochę zmieniłam słowa, ale niebieski nie jest moim ulubionym kolorem
Pozdrawiam
Zajrzałam na Twój blog. Ciekawy. Będę wpadać:)
UsuńDziękuję, że zajrzałaś na moje zielone stronki.
UsuńBędzie mi miło, jak czasem będę mogła ugościć Cię ciepłym słowem.
Jak już zdążyłam się zorientować piszesz ciekawie więc na pewno możesz liczyć na moją kolejną rewizytę.
Mijamy się zatem w wirtualnym świecie.
Mijamy się w komentarzach i wpisach, które czytamy lub piszemy.
Ale na pewno mijamy się w księgarniach, bibliotekach
Mijamy się i już wiem, że jest mi z tym dobrze.
Mam nadzieję, że do następnego napisania
Pamiętam, jak duże wrażenie zrobiło na mnie Zdążyć przed Panem Bogiem, podobnie zresztą, jak i inne książki Hanny Krall. Dobrze, że pan Edelman doczekał się wystawy w Łodzi, miejmy nadzieję, że to nie ulegnie zmianie.
OdpowiedzUsuńTa książka i na mnie zrobiła wrażenie. Nie było jej w lekturze, gdy ja chodziłam do szkoły. Dobrze że teraz jest.
Usuńciekawy blog fajne inspiracje
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie czyta sie wasze komentarze :)
OdpowiedzUsuń