W poprzednich postach pisałam o tym, że Nicea, dzięki łagodnemu klimatowi, była często wybieranym miejscem dla poratowania zdrowia przez naszych twórców i ich rodziny. Niewiele się w tej kwestii zmieniło od XIX wieku. Przykładem jest chociażby Sławomir Mrożek, który w 2008 roku postanowił tam zamieszkać, ze względu na stan zdrowia właśnie.
Przez pięć lat jego dom znajdował się przy Avenue des Fleurs nr 10. Po latach spędzonych we Francji, Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Włoszech i Meksyku, wybrał Niceę z powodu jej klimatu.
W 2002 roku przeszedł bowiem udar, który na kilka lat odebrał mu zdolność wypowiadania się zarówno w mowie jak i na piśmie. Afazja cofnęła się, ale pisarz nie wrócił już do całkowitej sprawności i po przeniesieniu się do Nicei żył jeszcze tylko pięć lat. Właśnie w tym domu.
Władał sześcioma językami, ale pod koniec życia stwierdził w jednym z wywiadów, że gdziekolwiek mieszkał, nawet latami, za swoją ojczyznę uważał wyłącznie Polskę, bo jego językiem jest polski. Wyemigrował z niej w 1963 roku z powodów politycznych, aby być twórcą niezależnym i takim pozostał.
Znany jest przede wszystkim ze swoich dramatów. Napisał ich prawie czterdzieści. Ostatni, "Karnawał, czyli pierwsza żona Adama", powstał w tym właśnie nicejskim domu kilka miesięcy przed śmiercią.
Pisarz mieszkał blisko wybrzeża. Wraz z żoną Susaną Osorio-Mrożek czasami spacerował nadmorską promenadą. Jednak ulubionym jego miejscem była mała restauracja "Le Victor Hugo", nieopodal jego domu, w której zwykł był jadać śniadania.
Wybrałam się tam na lunch, ale ceny wprawiły mnie w osłupienie. Kawa z ciastkiem pochłonęła całodzienny budżet. Ale raz kozie śmierć! W końcu nie codziennie jada się w ulubionym miejscu Sławomira Mrożka!
Oszczędzę Wam widoku mojej miny, jak zobaczyłam rachunek:) Ale ciacho było dobre...
Pomyślałam wtedy, że czas do domu. Odnalazłam w Nicei ślady naszych czterech pisarzy, ale pewnie jest ich więcej. Przebywali tam bowiem jeszcze tacy twórcy jak Stefan Żeromski, Józef Ignacy Kraszewski, Kornel Makuszyński, Gabriela Zapolska, Władysław Stanisław Reymont...
Ten ostatni właśnie w Nicei dowiedział się o przyznaniu mu Nagrody Nobla. Szkoda że nie wiemy, gdzie dokładnie wtedy mieszkał.
Przez pięć lat jego dom znajdował się przy Avenue des Fleurs nr 10. Po latach spędzonych we Francji, Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Włoszech i Meksyku, wybrał Niceę z powodu jej klimatu.
W 2002 roku przeszedł bowiem udar, który na kilka lat odebrał mu zdolność wypowiadania się zarówno w mowie jak i na piśmie. Afazja cofnęła się, ale pisarz nie wrócił już do całkowitej sprawności i po przeniesieniu się do Nicei żył jeszcze tylko pięć lat. Właśnie w tym domu.
Władał sześcioma językami, ale pod koniec życia stwierdził w jednym z wywiadów, że gdziekolwiek mieszkał, nawet latami, za swoją ojczyznę uważał wyłącznie Polskę, bo jego językiem jest polski. Wyemigrował z niej w 1963 roku z powodów politycznych, aby być twórcą niezależnym i takim pozostał.
Znany jest przede wszystkim ze swoich dramatów. Napisał ich prawie czterdzieści. Ostatni, "Karnawał, czyli pierwsza żona Adama", powstał w tym właśnie nicejskim domu kilka miesięcy przed śmiercią.
Pisarz mieszkał blisko wybrzeża. Wraz z żoną Susaną Osorio-Mrożek czasami spacerował nadmorską promenadą. Jednak ulubionym jego miejscem była mała restauracja "Le Victor Hugo", nieopodal jego domu, w której zwykł był jadać śniadania.
Wybrałam się tam na lunch, ale ceny wprawiły mnie w osłupienie. Kawa z ciastkiem pochłonęła całodzienny budżet. Ale raz kozie śmierć! W końcu nie codziennie jada się w ulubionym miejscu Sławomira Mrożka!
Oszczędzę Wam widoku mojej miny, jak zobaczyłam rachunek:) Ale ciacho było dobre...
Pomyślałam wtedy, że czas do domu. Odnalazłam w Nicei ślady naszych czterech pisarzy, ale pewnie jest ich więcej. Przebywali tam bowiem jeszcze tacy twórcy jak Stefan Żeromski, Józef Ignacy Kraszewski, Kornel Makuszyński, Gabriela Zapolska, Władysław Stanisław Reymont...
Ten ostatni właśnie w Nicei dowiedział się o przyznaniu mu Nagrody Nobla. Szkoda że nie wiemy, gdzie dokładnie wtedy mieszkał.
Czas do domu, ale niczym Odyseusz, już po powrocie będę myśleć o kolejnej podróży szlakiem naszych literatów...
Ciasteczko zachęcające ��
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Anka
Owszem:) Dlatego się skusiłam. Pozdrawiam również.
OdpowiedzUsuńJak zwykle jestem pełna uznania dla Twoich podróży literackich. Rozumiem ze przygotowanie ksiazki dobiega końca.
OdpowiedzUsuńZapraszam tez wyjątkowo serdecznie do wypowiedzenia się na moim blogu.
Serdecznosci Agnieszko :-)
Ciekawa dyskusja u Ciebie na blogu. Dołączyłam:)
UsuńA ja zastanawiam się, kiedy będę mogła wyjechać, Pewnie nie tak szybko. Dziękuję jednak, że Twoje opowieści choć na chwile przenoszą mnie w inny świat. Chociaż z drugiej strony wywołują tęsknotę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam końcówką sierpnia
Chcieć to móc, jak mawiał św. Augustyn:)
UsuńTo praewda, ale w tym roku nie mam urlopu.
UsuńAle tobie życzę:
Mimo zbliżającej się jesieni nadal rozglądaj się dookoła. Zobacz świat na nowo i uśmiechnij się
Dziękuję i wzajemnie:)
UsuńCiekawe, ile kosztowało Mrożka śniadanie, skoro kawa i ciastko takie drogie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Też się nad tym zastanawiałam, ale wolałam nie próbować sprawdzać:)
UsuńWiem jaką miałaś minę !! Miałam taką samą na Polach Elizejskich...;o)
OdpowiedzUsuń😁 Tyle że na Polach Elizejskich spodziewałabym się takich cen, a tu w osiedlowej kawiarence nie.
UsuńJedno miasto, a tyle wspaniałych opowieści można snuć i tyle ciekawych miejsc zobaczyć. życzę dalszych udanych literackich podróży. Ukłony.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Kłaniam się.
UsuńPiękny ten budynek, w którym mieszkał Mrożek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak. Najładniejszy na ulicy. Pozdrawiam również:)
UsuńBardo ciekawy post! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmusze to wypróbować ciekawy sposób !
OdpowiedzUsuńale super tutaj jest polecam !
OdpowiedzUsuń