Polskich literatów odwiedzających stolicę Toskanii było mnóstwo. Wymienię tylko Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Zygmunta Krasińskiego Cypriana Norwida, Marię Konppnicką, Stefana Żeromskiego, Władysława Reymonta, Jarosława Iwaszkiewicza.
Nie sposób w jednym poście (ani nawet w kilku) opisać wszystkich polskich śladów, skupimy się więc dziś na jednym. Podążymy tropem Juliusza Słowackiego.
|
Widok na Florencję z placu Michała Anioła |
Poeta zawitał do Florencji 17 lipca 1837 roku, wracając z Ziemi Świętej. Miał zamiar pozostać w tym mieście kilka miesięcy, ale zeszło mu półtora roku. Przebywało tam kilkoro jego znajomych, między innymi Antonina, Herman i Józef Potoccy, Zenon Brzozowski, a także Bernard Zaydler, który znalazł mu mieszkanie przy via dei Bianchi nr 4216 (obecnie 7).
Miał do dyspozycji dwa pokoje za 27 franków miesięcznie. W sierpniu pisał do matki, że mieszkanie jest śliczne i zmieścił się nawet fortepian, który kupił i gra na nim po kilka godzin dziennie. Ulubionym jego miejscem spacerowym był teren wokół katedry. "Nieraz marzę sobie, że tak chodził po tych kamieniach zamyślony Dante" - zwierzał się matce.
|
Katedra Santa Maria del Fiore |
Odwiedzał także pusty grób Dantego w kościele Santa Croce. Więcej o pisarzu i jego grobach tu:
Florencja Dantego. W tym samym sierpniowym liście do Salomei Słowackiej pisał: "Ładna, bardzo ładna Florencja - a jednak smutno mi w niej".
|
Kościół Santa Croce |
Znajomi dotrzymywali mu towarzystwa. Z Potockimi i Zenonem Brzozowskim jeździł po okolicach Florencji. Bernard Zaydler zaproponował mu nawet mieszkanie u siebie przy via della Scala 4307 (obecnie 65). Poeta był bardzo szczęśliwy: "... będę miał ładny salonik z tarasem i statuami, sypialny pokoik ciepły, bo na południe, i małe obserwatorium, to jest wieżyczkę, nazywaną belwederem, w której jest mała stancyjka z oknami na cztery strony świata, z najpiękniejszym widokiem na wszystkie góry Toskanii i na wszystkie gwiazdy nad Toskanią świecące" - relacjonował matce w październiku 1837 roku. Dziś na tym budynku jest tablica pamiątkowa.
|
Kamienica przy via della Scala 65, w której mieszkał Słowacki |
Odwiedzał muzea, zwłaszcza Galerię Uffizi, gdzie zachwycał się rzeźbą Wenus Medycejskiej. Widział także słynnego Dawida Michała Anioła na Piazza della Signoria. Od 1873 oryginał znajduje się w Gallerii dell’Accademia, a na placu można podziwiać wierną kopię.
|
Piazza della Signoria |
Jest we Florencji jeszcze jedna kopia Dawida. Znajduje się pod drugiej stronie rzeki Arno na placu Michała Anioła. Plac ten, położony na wzgórzu San Miniato, stanowi doskonały punkt widokowy na stolicę Toskanii. Jest tam duży bezpłatny parking. Najlepiej przyjechać wieczorem i podziwiać zachód słońca.
|
Kopia Dawida Michała Anioła na placu imienia rzeźbiarza |
Ciekawe czy Juliusz Słowacki tam dotarł. Być może oglądał panoramę Florencji z którąś z dam. Miał tam bowiem niezwykłe powodzenie. Jedna Włoszka nawet mu się oświadczyła. Inna, zwana przez niego w listach Fornaliną, zawróciła w głowie poecie do tego stopnia, że przez chwilę rozważał osiedlenie się na dłużej w tym mieście.
|
Widok na Florencję z placu Michała Anioła |
Tutaj poznał także Aleksandrę Moszczeńską. Ojciec panny był nawet przychylny poecie i widział w nim swego przyszłego zięcia, ale ten w porę się wycofał. Pisał o domu Moszczeńskich, że jest napełniony "zimną atmosferą złota", a o samej pannie, że lepiej umrzeć niż żyć z taką skałą. O tym jest jeden z dwóch sonetów poświęconych Aleksandrze, które napisał jesienią 1838 roku.
|
Rzeka Arno we Florencji |
Dwudziestodwuletnia panna Moszczeńska utopiła się w rzece Arno. Niestety nie znalazłam nigdzie okoliczności ani przyczyny jej śmierci. Pochowana jest w kościele Santa Croce, o czym pisałam tu:
Santa Croce.
Z Florencją związana jest także zagadkowa znajomość Słowackiego z Charlottą Bonaparte, bratanicą Napoleona I, wdową po bracie późniejszego cesarza Francuzów Napoleona III. Nasz poeta poznał ją pod koniec 1837 roku i zaczął bywać w jej florenckim buduarze, o czym nie omieszkał zawiadomić swej matki. Latem 1838 roku Charlotta zaszła w ciążę, ale dziecko urodziło się martwe, a ona także wkrótce zmarła. Została pochowana w kościele Santa Croce.
|
Nagrobek Charlotty Bonaparte w kościele Santa Croce |
Wiadomo, że ojcem dziecka był jakiś Polak. Czyżby Słowacki? Niektórzy historycy literatury sądzą, że tak. Z Florencją więc związany byłby jedyny chyba przypadek ojcostwa naszego poety. Jak wiemy, wolał płodzić teksty niż potomstwo, choć stolica Toskanii sprzyjała jednemu i drugiemu. Pracował wówczas nad Anhellim, Trzema poematami (W Szwajcarii, Ojciec zadżumionych, Wacław) oraz Poemą Piasta Dantyszka.
Czy wiedział o dziecku Charlotty, która opuściła Florencję, gdy ciąża zaczęła być widoczna? Czy wyjeżdżając z tego miasta 10 grudnia 1838 roku do Paryża miał świadomość, że będzie ojcem? Tego się już pewnie nie dowiemy...
Ile ciekawostek... Bardzo dziękuję Agnieszko za znakomitą lekcję.:) Przesyłam moc serdeczności.:)
OdpowiedzUsuńA ja jak zwykle cieszę się, że ktoś to czyta. Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńFascynują mnie takie historie znanych ludzi, pewnie dlatego jakieś 70% książek na mojej półce to biografie i podobne. Właśnie skonczylam książkę Wiera Gran A. Tuszyńskiej i zabieram się za Szpilmana.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie napisałaś o związkach Polaków z Florencja, aż mi się chce poszukać jakiejś ciekawej plotkarskiej książki o Słowackim:)
Plotkarska książka o nim to np. "SzatAnioł" Jana Zielińskiego (zbieżność nazwisk przypadkowa). A "Pianista" Szpilmana rewelacja! Film tak nie wciąga jak ta książka.
Usuńna bigrafiach Charlotty w Wikipedii jest napisane, że ojcem jej dziecka był hrabia Leon Potocki.
OdpowiedzUsuńProf. Jan Zieliński jest innego zdania ;)
UsuńPiękne miejsce. Na pewno też kiedyś zwiedzę.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJak zwykle Agnieszko jestem pełna uznanis za Twój kolejny niezwykle interesujacy tekst.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję i pozdrawiam:)
UsuńPrzez wiele lat myślałem że już nikt tak nie umie pisać, na szczęście się myliłem. Każdorazowo czytam z rozdziawioną gębą niczym parobek słuchający opowieści z wielkiego świata...
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło. Mam nadzieję, że będzie Pan także czytelnikiem moich książek. Tej, która ukazała się 4 miesiące temu "Podróże literackie. Mickiewicz" i drugiej części, poświęconej Sienkiewiczowi, która wyjdzie we wrześniu:)
UsuńJuż idę do księgarni, mojej Żonie też powinny przypaść do gustu.
UsuńMogę przesłać z autografem. Wystarczy podać adres na maila az44@wp.pl
UsuńSuuuPer!
UsuńPoszło.
Dziękuję:)
UsuńMoje ulubione miasto we Włoszech �� We Florencji popełnił samobójstwo Ordon, słynny obrońca reduty nr 54.
OdpowiedzUsuńNie pamiętałam o tym. Dzięki:)
UsuńCzytając Twój post o Florencji zatęskniłam za tym wyjątkowym miastem.
OdpowiedzUsuńPiękna relacja.
Serdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję za odwiedziny i komentarz:)
UsuńŚwietna relacja, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również:)
UsuńUwielbiam śledzić Twoje podróże!
OdpowiedzUsuńDzięki:)
UsuńZawsze coś ciekawego znajdzie się w Twoich postach, dlatego tak je lubię a i żona często zagląda. Pozdrawiamy ciepło
OdpowiedzUsuńCieszę się:) Pozdrawiam Was serdecznie:)
UsuńNa sto procent odwiedzę to miejsce kiedyś. Jest cudowne.
OdpowiedzUsuń:))
UsuńSuper wpis! Od razu chce się kupić bilet :) Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również:)
UsuńBardzo sie cieszę, że odkryłam Pani bloga, sukcesywnie będę czytala artykuły. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMiło mi. Zapraszam trzy razy w miesiącu na nowy wpis:)
UsuńCzy udało się Pani zidentyfikować i znaleźć we Florencji miejsce pod adresem "Via dei Bianchi 7", gdzie mieszkał Słowacki? Na mapach Google nie figuruje taka nazwa ulicy, ale Z. Sudolski sugeruje, że taki adres wciąż istnieje :/ Pozdrawiam, Adam Kwiecień.
OdpowiedzUsuńNiestety, nie udało mi się:(
Usuń