W poście z 12 września tego roku, przy okazji pisania o Prusie, wspomniałam o wizycie Józefa Ignacego Kraszewskiego w Wiedniu. Obaj panowie poznali się bowiem na kongresie literackim, który odbywał się w stolicy Austrii we wrześniu 1881 roku. Był to ostatni (ale nie jedyny) pobyt autora Starej baśni w Wiedniu.
Przed Ratuszem |
Po raz pierwszy zatrzymał się w tym mieście w maju 1858 roku. Tygodniowy pobyt opisał w Kartkach z podróży, drukowanych dwa lata później w warszawskiej "Gazecie Codziennej". Dowiadujemy się z nich, że pisarz wraz z kolegą nazwiskiem Klemrod przez te kilka dni bardzo dokładnie zwiedzał zabytki, chodził do teatru i opery, był na Praterze i Schönbrunnie, ale nie wybrał się (może z braku czasu) na Kahlenberg. Oddajmy zatem głos samemu Kraszewskiemu (pisownia oryginalna):
Widok z Kahlenbergu na Wiedeń |
"Deszcz i szary mrok nas otoczył, po mostach przebywamy Dunaj i jego odnogi, zielonemi drzewy opasane, pociąg wpada do dwórca - jesteśmy w stolicy ocalonej przez Jana III - w Wiedniu".
"Ścigało nas jakieś przekleństwo w stolicy ocalonej przez Sobieskiego... niestety! - wyjechawszy z dworca kolei żelaznej, włóczyliśmy się długo po całym mieście, od bramy do bramy, nim się nam przytułek znaleźć udało. Woźnica zawiózł nas naprzód do Roemischer Kaiser, przy Renn-Gasse, zaświeciła nam brama wspaniała, przyszedł odźwierny i oświadczył że miejsca nie ma, że wszystko zajęte (...) zniecierpliwiony dałem w końcu woźnicy pełną moc zawiezienia nas gdzie mu się podoba i los chciał byśmy trafili do najdroższej gospody w całym mieście..."
Katedra św. Szczepana |
"...ujrzałem wspaniałą wieżę św. Szczepana ponad dachy domostw wybiegłą. Ruszyliśmy natychmiast na oględziny poczynając od tego kościoła. (...) Wewnątrz kościół św. Szczepana jest ciemny, prawie czarny, ale wspaniały i majestatyczny; wysmukłe słupy dzielą go na trzy nawy, nieszczęściem pozastawiane ołtarzami nowemi, stylem nieodpowiadającemi budowie... Więcej tu piekła, czyśćca, ziemskich męczarni niż niebios i spokoju, więcej trwogi niż pociechy, smutek ogarnia duszę wśród tego mroku pełnego widm i tajemnic".
Wnętrze katedry |
"...udaliśmy się do Cesarskiej Galerij Obrazów, umieszczonej w pałacu Belwederskiem. (...) W istocie galerja cesarska licząca do dwóch tysięcy obrazów bardzo jest bogatą, choć urządzeniu jej, niedobrze rozgospodarowanemu, światłu i mieszaninie szkół, wiele zarzucić by można. (...) Obok mnóstwa oryginałów, niezmiernie wiele kopij. (...) Opisu galerij dawać nie myślę, wspomnę tylko obrazy, które mnie więcej zastanowiły, nie wdając się w szczegóły, których pierwszy lepszy przewodnik jest pełen".
Belweder |
A były to dzieła następujące: Madonna del Verde Rafaela, Święty Michał Luca Giordano, portrety Tycjana, Józef uśpiony Daniela Crespi i kilka innych. Kraszewski nie miał czasu na zwiedzanie całej galerii, wolał - jak pisze - przyjrzeć się kilku dziełom, zamiast przebiegać masę "roztargnionym okiem". Obrazy, którym ja przypatrywałam się bliżej, powstały później, nie mógł ich zatem oglądać. Moją uwagę przykuł przede wszystkim Klimt, Monet i Renoir. Ale wróćmy do Kraszewskiego.
Pocałunek Gustava Klimta (oryginał z 1908 roku) |
Burgtheater, zwany do 1920 roku Hofburgtheater |
"Bawiąc kilka dni w Wiedniu i nie widzieć Prateru (...) niedarowanym byłoby dla turysty grzechem. (...) Na nieszczęście piękna ta, ślicznemi staremi drzewami otoczona przestrzeń ciągnąca się aż do zielonych brzegów Dunaju, ubrana w ogródki, domki, kawiarnie, teraz była zupełnie pusta. Wczesną tylko wiosną i późną jesienią najliczniej się tu zbierają". Dziś wygląda to zupełnie inaczej. Drzew pamiętających Kraszewskiego jest niewiele, za to młody park, ciekawie zagospodarowany, przyciąga wiedeńczyków i przyjezdnych głównie w letnie dni. W czasach pisarza nie było wieży, z której mogłam zrobić zdjęcie części Prateru i Dunaju. Ogromny park, obejmujący powierzchnię sześciu milionów metrów kwadratowych, znajduje się zaledwie trzy kilometry w linii prostej od katedry św. Szczepana.
Widok na część Prateru i Dunaj z wieży Donauturm, otwartej w 1964 roku |
"Wypadało korzystając z pięknego dnia i do Schoenbrunn pojechać. (...) Schoenbrunn miasteczko w dosyć ładnem położeniu, zielone, świeże, pałac wielki, czysty, ale wcale jakoś niesmaczny. (...) Po za owym pałacem, w którym rodzina panująca zwykle latem przebywa, gdzie Napoleon podpisywał traktaty, a syn jego umierał, ciągnie się ogród w francuzkim smaku starannie utrzymywany, symetryczny, posągami wcale nie ładnemi ozdobiony, a zakończony w głębi tak zwaną Gloriettą i fontanną".
Fontanna Neptuna z 1780 roku. Tetyda błaga boga mórz o powodzenie dla jej syna Achillesa, który właśnie wyrusza do Troi. Po lewej stronie u stóp Neptuna siedzi nimfa z rogiem obfitości. |
"Przechadzać się tu można swobodnie każdego czasu, a prawo to służy wszystkim bez wyjątku, nawet w czasie przebywania rodziny carskiej. (...) Cisza i porządek największy, nawet stróżów, którzy by gdzieindziej nieodzownie byli potrzebni, nie widać - ludzie się pilnują sami (...) Przeszedłszy się po cienistych alejach (...), nawet ku menażerij i ogrodowi botanicznemu uczyniliśmy wycieczkę, zwracając do miasteczka na śniadanie... Chociaż codziennie zwykłem był jadać na dole w hotelu, gdyż to oszczędzało czasu, towarzysz mój, Klemrod, (...) niemogąc się pogodzić z arystokratyczną kuchnią Munsch'a i austrjackiemi oficerami, którzy z niéj jedli, wyciągnął mnie na poszukiwanie demokratyczniejszego stołu". Ostatni wieczór w Wiedniu pisarz spędził w Operze Wiedeńskiej, zachwycając się dziełem Verdiego Rigoletto.
Pałac i ogrody Schönbrunn |
Kiedy Kraszewski osiadł w Dreźnie, dość często przejeżdżał przez Wiedeń podczas różnych podróży. W październiku 1879 roku był nawet na audiencji u cesarza, któremu podziękował za otrzymany Krzyż Komandorski Orderu Franciszka Józefa. Cesarz odznaczył go za pięćdziesięciolecie pracy pisarskiej. Wtedy to, podczas uroczystego przedstawienia w Operze Wiedeńskiej, Kraszewski poznał młodą dziennikarkę, Christinę del Negro i zakochał się w niej. Kogo interesuje ten wątek, może zajrzeć do książki Antoniego Trepińskiego Romans Kraszewskiego z wiedenką.
Opera Wiedeńska |
Jak wspomniałam na początku, pisarz po raz ostatni widział Wiedeń w roku 1881, kiedy to jako honorowy prezes Międzynarodowego Towarzystwa Literackiego wziął udział w IV Kongresie tegoż Towarzystwa. Wygłosił wtedy po francusku przemówienie w imieniu zagranicznych uczestników kongresu. Z licznych wspomnień tamtego wydarzenia wynika, że na ziemiach polskich nie zdawano sobie sprawy z tego, jak bardzo Kraszewski był znany w Europie. Czy zostało coś z tej popularności autora największej liczby wydanych książek i wierszy w historii literatury polskiej (pod tym względem siódmego na świecie)? Na pewno nie w naszym kraju...
Ciekawe pytania na końcu... bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńNa pewno potwierdzę opinię Kraszewskiego o Katedrze św. Szczepana. Owszem skłania do modlitwy ale strachem, a nie miłością.
Zgadzam się.
UsuńBardzo ciekawe połączenie zdjęć z "opowieścią" Kraszewskiego. W sumie w podobny sposób chcę zrobić wirtualny spacer śladami Rutki Laskier po Będzinie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Tak właśnie piszę swoje książki. Czwarta, tym razem o Prusie, już za tydzień:)
UsuńKraszewskiego zawsze myliłem z Krasickim a to taki ciekawy pisarz!
OdpowiedzUsuńZdarza się:) A pisarz ciekawy, choć dziś zapomniany.
UsuńBył jeszcze Krasiński :-)
UsuńWłaśnie:)
UsuńNa mnie Wiedeń się w tym roku "wypiął"...;o)
OdpowiedzUsuńKraszewskiego bardzo lubię (głównie przez historycznego fioła), jakoś wyobraźnię mamy współbrzmiącą...;o)
Jak to się "wypiął"?
UsuńMieliśmy jechać na koncert Filharmoników, ale Burmistrz wprowadził zakaz covidowy i grali tylko medialnie...:o(
UsuńTo już był drugi termin, więc teraz czekamy na maj 2021...;o)
Trzymam kciuki, żeby tym razem się udało!
UsuńBardzo interesująca relacja Kraszewskiego opatrzona Twoimi komentarzami.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Dziękuję. Zapraszam za kilka dni na kolejną:)
UsuńNiestety - o Krasickim to chyba teraz niewiele osób wie...
OdpowiedzUsuńA w Wiedniu byłam 2 razy - ostatnio 2 lata temu - i zachwycił mnie i zaskoczył monumentalnością najważniejszych budowli - katedra, muzea, opera, teatry, pałace...
Kraszewskim:) Zresztą o Krasickim też niewiele...
UsuńCiekawe hobby. Bardzo wzbogaca podróżowanie po różnych miejscach. Patrząc po etykietach muszę tutaj wrócić, bo jak widać mam wielkie zaległości. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZapraszam. Od ponad 6 lat publikuję trzy posty w miesiącu:)
UsuńPiękne miasto i bardzo ciekawe historie. Jestem pod wielkim wrażeniem Twojej wiedzy i tego w jaki sposób potrafisz się nią dzielić. Uwielbiam twórczość Klimta i chciałabym kiedyś zobaczyć któreś z Jego dzieł na własne oczy.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Zobaczyć Klimta nie jest trudno. Bilet do Wiednia kosztuje 59 zł:)
UsuńDzięki za Kraszewskiego bo z przyjemnością przeczytałam fragmenty opisu z Wiednia skreślone ręką pisarza.Kiedyś wpadła mi w ręce,, Stara baśń" ale niestety nie starczyło mi wytrwałości by doczytać. Może kiedyś... Pozdrawiam C
OdpowiedzUsuńKraszewski nie jest łatwy w odbiorze, żeby nie powiedzieć nudny dla współczesnego czytelnika. Także się nie dziwię brakowi wytrwałości:) Pozdrawiam również:)
UsuńDużo przyjemniej zwiedzałoby się Wiedeń z Twoją książką w dłoni. Niestety ja byłam,, grubo" wcześniej przed Twoim Świetnym pomysłem na podróże, ale może jeszcze kiedyś powtórzę... Podróżniczka
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moje wpisy komuś się podobają. Zwłaszcza podróżnikom:)
UsuńWiedeń to niesamowite miasto. Barwne i ciekawe. Warto je odwiedzić.
OdpowiedzUsuń