Dobiega końca semestralna sesja na uczelniach. Studenci za chwilę będą mogli odpocząć:) Może zatem warto przypomnieć historię pierwszej polskiej studentki - kobiety, która "ośmieliła się uczyć" w czasach średniowiecza. Tak się składa, że odwiedziłam ostatnio miejscowość, z której podobno pochodziła.

Dobrzyń nad Wisłą leży zaledwie 40 km od mojego miejsca zamieszkania, ale nigdy tam nie byłam. Przejeżdżałam przez niego zapewne kilkakrotnie, jadąc gdzieś dalej w tamtą stronę, ale nie zatrzymywałam się i nie zwiedzałam tego starego grodu. Z niego prawdopodobnie pochodziła Nawojka. Była córką burmistrza Dobrzynia i już w domu zdobyła podstawowe wykształcenie. Nie mogła jednak w tych czasach (XV wiek) dalej się uczyć, będąc kobietą. Według legendy chciano ją wydać za mąż za niemiłego jej sercu kupca, więc uciekła po kryjomu z miasta w dniu planowanego ślubu. Dotarła do Krakowa i przebrawszy się za mężczyznę, została przyjęta w poczet żaków Akademii Krakowskiej jako Andrzej z Dobrzynia (inna wersja mówi o Jakubie).

Kiedy w 1417 roku po trzech latach studiów przygotowywała się do złożenia końcowych egzaminów bakalarskich, została zdemaskowana przez syna wójta z Gniezna, rozpoczynającego w tym czasie naukę w Akademii Krakowskiej. Według innej wersji Nawojka zachorowała i lekarz, który ją badał, ujawnił mistyfikację. Istnieje też wersja głosząca, iż jej płeć ujawniła się podczas polewania się wodą w Lany Poniedziałek, kiedy jej mokre ubranie odsłoniło kobiece kształty.

Nawojkę postawiono przed sądem biskupim. Stosu uniknęła dzięki znakomitym świadectwom nauki i moralności wystawionym przez profesorów. Zamkniętą w celi klasztornej tak długo umoralniano, że sama uwierzywszy w swój grzech, stała się autorką średniowiecznego arcydzieła noszącego nazwę „Modlitewnik Nawojki”, w którym napisała między innymi takie słowa: „Ja grzeszna Nawojka przepraszam swego Stwórcę, że ośmieliłam się uczyć”. Tym samym stała się pierwszą polską pisarką, o której wiemy. Potem podobno prowadziła szkołę nowicjatu, a po latach została przełożoną klasztoru. Także cieszcie się dziewczyny, że nie żyjecie w średniowieczu i zamiast narzekać na egzaminy, doceńcie fakt, że możecie się uczyć.

Dziś miasto Nawojki chyba o niej nie pamięta. Przynajmniej nie widać tego w Dobrzyniu. Kilka lat temu prasa pisała o planach postawienia pomnika pierwszej studentki w centrum miasta, ale na razie nie doszło do realizacji tych zamierzeń. Szkoda. Byłaby to może jakaś atrakcja w tym sennym miasteczku. Takim bowiem wydało mi się, może ze względu na zimę. Jedyną atrakcją jest jego położenie nad tzw. Jeziorem Włocławskim.
Jest to sztuczne jezioro na środkowej Wiśle, powstałe w 1970 r. ze spiętrzenia wód na zaporze wodnej we Włocławku. Rozciąga się w górę rzeki aż do Płocka. Zbiornik Włocławski jest największym pod względem powierzchni sztucznym zbiornikiem w Polsce. Ponieważ skarpa w Dobrzyniu jest bardzo wysoka (chyba najwyższa nad Wisłą), widoki są prześliczne, zwłaszcza w piękną pogodę. Niestety trafiłam na niefotogeniczną aurę, tym bardziej może zachęcę Was, żebyście wybrali się tam latem.