środa, 10 marca 2021

Wenecja okiem Kraszewskiego

Aż nie mogę uwierzyć, że nie pisałam dotąd o Wenecji! A byłam tam w 2009 roku, więc dość dawno. Wtedy jeszcze nawet nie przyszło mi do głowy, że będę kiedyś pisać blog i książki. Dlatego nie mam zbyt wielu zdjęć, które mogę pokazać, większość jest zbyt osobista. Nie pisałam o Wenecji na blogu także dlatego, bo nie miałam świadomości, który naszych pisarzy ją odwiedził i zostawił po tym pobycie ślad w swojej twórczości. Przede wszystkim był to Józef Ignacy Kraszewski, który ponad sto stron swoich Kartek z podróży poświęcił temu miastu. Zatem oddaję mu głos.

"Nie wiem czy na wszystkich, ale na mnie w początku przykre wrażenie ruiny bez majestatu uczyniła Venecja, -wieżyce ponachylone, popękane murów ściany, ołowiane kopuły, biała barwa zimna rozlana wszędzie jakby śmiertelnym okrywająca ją całunem, coś wiejącego pustkowiem i opuszczeniem uderzyły mnie tęsknicą. Inną tę Venezia la bella znaleźć się  spodziewałem; zapomniałem, niestety, że z królowej stała się niewolnicą, służebną... Kto długo marzył  o czymś, zawsze doświadcza w pierwszej chwili tego bolesnego odczarowania; siła myśli bowiem więcej tworzy niż rzeczywistość dać może".

"Zaledwie statek w porcie się zatrzymał, otoczyły nas zewsząd usłużne gondole (...) wyglądały niepoetycznie, pospolicie, kilka ław z przodu, ocieniający od skwaru słonecznego pstry baldachim (...) Gondoljerowie dość obszarpani byli i zdawali się myśleć tylko o zarobku..."

"Ludziom i gmachom Wenecji potrzeba się nie jeden raz przypatrzeć, aby je lepiej ocenić. (...) Przeszedłszy plac św. Marka i minąwszy kościół, którego obejrzenie szczegółowe na inny dzień odłożyliśmy (...), udaliśmy się do pałacu dożów. (...) Podróżny mimo pośpiechu wstrzymuje się tu nie mogąc się nasycić wspaniałością tego pomnika..."


"Wsiedliśmy zadumani do gondoli... i popłynęliśmy znowu wzdłuż miasta aż do końca Canal grande... Widok był przecudny... Niebo było prawie bez chmurki, powietrze ogrzane, cisza głęboka... chciało się płakać..." 
"...kazaliśmy się wieźć do Hotelu di Luna przy placu św. Marka, gdzie szczęściem znalazł się jeszcze jeden pokój wolny na dole, który nas gościnnie przyjął i chwilę spoczynku zapewnił". 


"Wyszedłszy na plac od dzwonnicy w lewo zaraz postrzegasz naprzeciw arkad kawiarni Florian i Sutil mnóstwo powystawianych krzeseł... Większa część osób wzdłuż placu żywą odbywa przechadzkę. (...) Ile się tu zjada  i wypija lodów, sorbetów, limoniady, żadna statystyka nie obliczy. Mężczyźni z cygarami w ustach chodzą, rozmawiają lub przysiadają na chwilę dla przejrzenia gazet. Kobiet z wyższego towarzystwa nie widać".
"Mieliśmy zaledwie kilka dni do zwiedzenia w Wenecji, a tyle jeszcze do widzenia, że potrzeba było sobie wreszcie powiedzieć z rezygnacją, iż nie zobaczemy wszystkiego". 

Nie będę dalej cytować Kraszewskiego, kto chce, nie zajrzy do jego Kartek z podróży, gdzie znajdziemy sporo o historii Wenecji oraz jej zabytkach. Cóż mogę dodać od siebie? Niewiele... Po pierwsze spędziłam tam tylko jeden dzień i widziałam malutko, a po drugie było to dwanaście lat temu, więc pamiętam jeszcze mniej. Zapamiętałam Wenecję jako piękne, ale zatłoczone i drogie miasto. Chętnie wybrałabym się tam teraz, bo zapewne jest dużo mniej turystów ze względu na obostrzenia. Tęsknię za podróżowaniem!

18 komentarzy:

  1. Pierwsze wrażenie Kraszewskiego jak widać nie było dla Wenecji pochlebne. No cóż. Każdy odbiera ją na swój sposób. Ja może byłam zbyt mało przygotowana, nie spodziewałam się wiele, a to co zobaczyłam zauroczyło mnie i przepadłam. Mój pierwszy pobyt w Wenecji to był rok 1993 - a więc lat temu 28 lat temu. Choć i na tamtych zdjęciach tłoczno, to będąc tam jeszcze parokrotnie stwierdzałam iż z roku na rok jest coraz bardziej nieprzyjemnie z powodu owego ścisku. A teraz pewnie rzeczywiście jest spokojniej. Też tęsknię, zwłaszcza, że mój dalszy wyjazd miał miejsce dwa i pół roku temu- właśnie do Wenecji (między innymi)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odbiór miejsca, w którym jesteśmy zależy od wielu czynników. Między innymi od tego czy przybywamy tam po raz pierwszy, czy kolejny. Na pewno także towarzystwo oraz zasobność naszego portfela ma znaczenie, jak zapamiętamy dane miejsce, co zobaczymy, co zjemy itd. Ilu turystów, tyle różnych wrażeń.

      Usuń
    2. Dokładnie, przy czym nie są to czynniki zawsze wpływające w ten sam lub podobny sposób na nasze odczucia, są przecież i tak niemierzalne czynniki jak samopoczucie, oczekiwania, humor, lub jego brak, pogoda i cała masa innych. Moja koleżanka trafiła na okres, kiedy Wenecja wydzielała nieprzyjemną woń (co tu dużo mówić z kanałów cuchnęło niesamowicie) i dziś wzdraga się na sam dźwięk słowa Wenecja. Ja będąc kilkakrotnie, albo miałam więcej szczęścia, albo zajęta innymi odczuciami w ogóle owego smrodu nie poczułam. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Nigdy nie byłam w Wenecji i pewnie już nie będę, dlatego z przyjemnością czytam takie wpisy jak ten. Dziękuje i pozdrawiam. Aneta

    OdpowiedzUsuń
  3. Wenecja, to było pierwsze włoskie miasto jakie zwiedziłem i wrażenie jakie wywarło nie zmieniło się, mimo iż byłem tam potem dwa razy.to chyba tak jak z pierwszą miłością. Dla mnie jest cudowne i nie dziwię się tłumom, które też chcą je zobaczyć. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym jeszcze kiedyś tam pojechać. Pozdrawiam również:)

      Usuń
  4. Nauczona doświadczeniem Syna, zwiedzałam Wenecję "bladym świtem", zanim Azjaci zjedli śniadanie...;o)I sporo prawdy jest w "Kartkach..."...Z wierzchu jest piękna, ale ja lubię tak bardziej "od spodu"...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę dłuższego zwiedzania Wenecji, zwłaszcza "bladym świtem":)

      Usuń
    2. Wyobraź sobie Plac Św. Marka i tylko dwa "człowieki" !! ;o)

      Usuń
    3. Z jednej strony fajnie, ale z drugiej trochę smutno chyba... Najlepszy byłby "złoty środek".

      Usuń
  5. W Wenecji byłam w 2013 i większość moich spostrzeżeń pokrywa się z tymi Kraszewskiego. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe czy w te wakacje będzie można gdzieś normalnie pojechać. Czekam ma to z niecierpliwością, mam dość tej pseudopandemii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam dość i planuję wakacje. Ludzie jeżdżą mimo wszystko, nie dają się terroryzować. A przykład idzie nawet od polityków 🤣 Pozdrawiam i życzę miłych wakacji.

      Usuń
  7. Chciałabym w końcu gdzieś na spokojnie pojechać pozwiedzać. Moja lita zamiast skreślać odwiedzone miejsca to się zapełnia

    OdpowiedzUsuń
  8. Wenecja - bajeczne miejsce, ale niestety ostatnio trochę pod umarłe ze względu na covid.

    OdpowiedzUsuń

Pozostawienie komentarza (choćby anonimowego) daje mi poczucie, że warto dalej tworzyć ten blog, bo ktoś go jednak czyta:)