wtorek, 15 lutego 2022

Sienkiewicz w Puszczy Białowieskiej

Nasz noblista odwiedził Puszczę Białowieską we wrześniu 1882 roku. Pojechał tam na zaproszenie Zygmunta Glogera, a towarzyszyli mu dwaj byli powstańcy styczniowi: rzeźbiarz, kamieniarz – Julian Markowski oraz rysownik, ilustrator Michał Elwiro Andriolli. Wrażenia z pobytu opisał w dziełku pod tytułem "Z Puszczy Białowieskiej". Oto kilka jego fragmentów:

...w pobliżu Hajnówki ujrzeliśmy widnokrąg zamknięty pasem boru. Była to puszcza. Dojrzeć ją można z większej odległości, niż inne lasy, nie tylko z powodu równości gruntu, ale z powodu ogromu drzew i wielkiej głębi obszarów leśnych. Skutkiem tych głębin, puszcza odrzyna się na skłonie nieba niezmiernie czarno, bez porównania wyraziściej i twardziej, niż knieje, jakie zdarzyło mi się widzieć w Królestwie. (...)

Ciągnie się też puszcza siedm mil wzdłuż i pokrywa 22 mile kwadratowe, nie licząc w to Świsłockiej, niegdyś Tyszkiewiczowskiej, obecnie rządowej. O ile mi wiadomo, jest to największy las w Europie. Drzewa też w nim nie ustępują wyniosłością i grubością żadnym innym. 

Nazajutrz rankiem wyszliśmy pod przewodnictwem leśnika, obiecano nam bowiem widok żubrów. Po dniu można się było doskonale puszczy przypatrzyć. Przedewszystkiem uderza w niej i odróżnia ją od innych lasów mieszanina drzew. Jednolity las znajduje się w częściach pojedynczych straży, ale na większości przestrzeni mieszanina przeważa. Sosna, dąb, jesion, osika, świerk, rosną tu obok siebie w bezpośredniem sąsiedztwie. Spoglądając w dal, widzisz wszystkie odcienie zieloności — od ciemnej, aż do jasno-żółtawej. Rozmaitość ta bawi oko i odejmuje puszczy posępny, jednostajny charakter. Drugą cechą puszczy jest wysokość drzew. Dążąc do światła, którego tylko wierzchołkami zachwycić może, każde drzewo nie rozrasta się tam szeroko, ale strzela w górę wyniosłym, pozbawionym gałęzi pniem, który dopiero u wierzchołka rozkłada się w gałęziastą koronę. 

Nadleśny odjechał. Po chwili zjawił się jeden z budników. - Schowajcie się, schowajcie! - wołał. - Zaraz będą szły tędy. Skoczyliśmy co prędzej do sosen, żubry szły rzeczywiście. Spore stado, ruszone przez budników, zatłoczyło się w ten kąt, przez który i nam wypadało wracać do domu. Posłyszawszy nawoływanie, zaledwie zdążyliśmy schronić się za drzewa, gdy ze wszystkich stron posypało się kilkanaście sztuk. Były tam stare samce, młode byczki, i krowy z cielętami. Niespodzianie połączyło się z nimi i stado jeleni, które również schroniło się w to zacisze poprzednio. Wówczas otoczyła nas cała menażerya puszczy. Krasne łanie biegły bezładnie becząc, za niemi zaś ostatni podążał jeleń, jakiś zwycięzca z wczorajszej walki, uwieńczony potężną koroną rogów. Teraz biegł za niemi w ciężkim galopie, przechylając przeciążoną głowę na grzbiet.

Chłopi puszczańscy mają po większej części wysoki wzrost, są bardzo szczupli, niemal chudzi. Ubiór ich stanowi szara siermięga, sięgająca kolan, płócienne szarawary i chodaki z łyka, przymocowane sznurkiem, okręconym koło nogi, czem nie różnią się zresztą od swych zapuszczańskich sąsiadów. Co mnie w nich uderzyło, to nadzwyczaj delikatna cera, jakiej gdzieindziej nie dostrzedz. Zawdzięczają ją oni zapewne życiu w cieniach i mrokach leśnych. Mniej wystawieni na działanie promieni słonecznych, mniej się też opalają. Jasnowłosych niewielu pomiędzy nimi widziałem. Prawie wszyscy mają ciemno-blond włosy i wielkie, zamyślone, niebieskie oczy. Są to twarze ładne, a zwłaszcza sympatyczne, o rysach bardzo drobnych i uduchowionym wyrazie. Lud to trzeźwy, gościnny i nadzwyczaj pobożny. 

Białowieża leży w samym środku puszczy; jest to ogromna wieś, mająca do 11 wiorst kwadratowych rozległości, zamożna, zamieszkana przez pomieszaną ludność Mazurów, Litwinów i Rusinów. Nazwę swą zawdzięcza zapewne wieś, jak i cała puszcza, jakiejś białej wieży, która niegdyś musiała się tu wznosić. Kiedy? — nikt nie pamięta — i o ile mi wiadomo, niema również żadnych śladów piśmiennych. Gloger, który ich poszukiwał, nic nie odkrył.

Byłbym szczęśliwy, gdyby moje opowiadanie mogło kogo zaciekawić i zachęcić. Inne części kraju znane są lepiej, a może nie są tak ciekawe, tak odrębne, może nie tworzą takiego zamkniętego w sobie świata. (...) Myśl też chętnie wraca do tych lasów odwiecznych, i pióro chętnie dzieli się wrażeniami z czytelnikiem…

20 komentarzy:

  1. Obserwacje Sienkiewicza dotyczące zarówno puszczy jak i ludzi zamieszkujących te tereny są aktualne do dziś. Puszcza to faktycznie jeden z największych obszarów leśnych w Europie z fragmentami lasu pierwotnego, a ludzie nadzwyczaj gościnni czego doświadczyliśmy spędzając urlop na Podlasiu. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się zgadzam. Tylko żubrów jak na lekarstwo. Pozdrawiam również:)

      Usuń
  2. Czyżby w Puszczy szukał inspiracji do niektórych wątków w swoich powieściach?

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezwykle dużo podróżował Henryk Sienkiewicz.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak. Od dwunastego roku życia był wciąż poza domem. Do śmierci.

      Usuń
  4. O tak pięknych miejscach można tylko pięknie pisać...;o)

    OdpowiedzUsuń
  5. OD 12 roku życia do końca? a to mu zazdroszczę. Niewielu rzeczy ludziom zazdroszczę, a najbardziej możliwości ciągłego podróżowania i znajomości języków obcych. Podróżowanie było zapewne inspiracją, doświadczeniem, ale też możliwością poznawania nie tylko ludzi i otoczenia, ale też samego siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odkąd opuścił dom rodzinny, żeby uczyć się w Warszawie, nigdzie dłużej nie zagrzał miejsca. Zresztą żył z tego, że pisał korespondencje do warszawskich gazet z różnych stron świata. Zmarł na obczyźnie, w hotelu.

      Usuń
  6. A to ciekawe, że Sienkiewicz tak jak ja był w tej pięknej puszczy.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  7. Uczeń w potrzebie23 lutego 2022 13:04

    Jak zinterpretować wiersz ptaszki w pudełku ignacego kraśickiego, pilne na jutro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma takiego wiersza:))) Są "Ptaszki w klatce";) Mądra bajka, opowiadająca o potrzebie wolności starego czyżyka i niezrozumieniu tej potrzeby przez młodego, urodzonego w klatce. Pozdrawiam:)

      Usuń
  8. Witaj Agnieszko
    Dziękuję za tą piękną, wirtualną podróż. Ta rzeczywista jeszcze przede mną.
    Ubawiło mnie to pytanie Ucznia w potrzebie:))) Mój bratanek też mnie kiedyś rozbawił Akcją pod magazynem
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też ubawiło:) Myślałam, że to żart, ale odpowiedziałam poważnie. Nawet w nazwisku poety jest błąd:(

      Usuń
  9. No tak i jeszcze z małej litery. Teraz większość nie zwraca na to uwagi. Piszą jak leci, no chyba, że komputer lub telefon wychwyci błąd

    OdpowiedzUsuń

Pozostawienie komentarza (choćby anonimowego) daje mi poczucie, że warto dalej tworzyć ten blog, bo ktoś go jednak czyta:)