sobota, 24 października 2015

Hruszówka Tadeusza Rejtana

220 lat temu (24.10.1795) ostatecznie rozebrano nam Polskę. Na 123 lata zniknęła z mapy Europy. Warto przy tej okazji przypomnieć jednego z tych, którzy robili wszystko, aby nie dopuścić już do I rozbioru - Tadeusza Rejtana.



W roku 1866 Jan Matejko namalował obraz "Rejtan - upadek Polski", z którym najbardziej kojarzy nam się chyba nazwisko tego bohatera, protestującego przeciwko I rozbiorowi Rzeczpospolitej.

Obraz Jana Matejki w całości


Tematem obrazu jest scena, która rozegrała się 21 kwietnia 1773 w trzecim, decydującym dniu obrad sejmu rozbiorowego na zamku w Warszawie, na mocy którego Prusy, Rosja i Austria dokonały podziału części ziem polskich. Poseł ziemi nowogródzkiej, Tadeusz Rejtan, w geście rozpaczy próbował zapobiec haniebnemu wydarzeniu, jakim jest rozbiór Ojczyzny. Miał on wtedy powiedzieć: "Chyba po moim trupie!".



Dwór Rejtanów w Hruszówce.

Tadeusz Rejtan jest bohaterem opowiadania zawartego w zbiorze: „Pamiątki JPana Seweryna Soplicy, cześnika parnawskiego" Henryka Rzewuskiego z 1839 r.
Wspomnienie o nim znajdziemy także w I księdze "Pana Tadeusza", kiedy to młody panicz po powrocie do Soplicowa ogląda wnętrze salonu i pośród pamiątek dostrzega portrety, wśród których ... w polskiej szacie siedzi Rejtan żałosny po wolności stracie, w ręku trzyma nóż ostrzem zwrócony do łona, a przy nim leży "Fedon" i "Żywot Katona".


Moje zdjęcia pochodzą z 2012 roku. Ciekawe czy coś się zmieniło przez te trzy lata...

W księdze VIII epopei Wojski opowiada, że:
 ...Jenerał Podolskich Ziem (...)
                wstąpił więc do pana
Tadeusza, dziś świętej pamięci, Rejtana,
który był potem naszym nowogródzkim posłem
I w którego ja domu od dzieciństwa wzrosłem. 


Kto z Was wiedział, że Wojski (ten, co grał na rogu) wychowywał się w Hruszówce?



Bohater uwieczniony przez dwóch najwybitniejszych przedstawicieli kultury polskiej ubiegłego wieku (Mickiewicza i Matejkę), o którym pisali również Julian Ursyn Niemcewicz, Henryk Rzewuski, Seweryn Goszczyński, Kornel Ujejski, Jerzy Zawieyski, jest postacią, której historiografia jest szczątkowa, a informacje często sprzeczne ze sobą. Nawet daty jego życia są rozbieżne.


Ostatnie lata życia spędził nie w domu, ale w tym budynku po prawej stronie.

Postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej i udać się do Hruszówki na Białorusi, gdzie Rejtan przyszedł na świat i  gdzie dokonał żywota.


Tak wygląda obecnie miejsce śmierci Rejtana

O przedwiośniu r. 1775 przybywają do Warszawy bracia Reytanowie, aby zabrać do domu Tadeusza, o którym doniesiono, że dostał obłędu. Na wsi, w nowogrodzkim powiecie, przychodzi nieszczęśliwy do siebie; przechowały się dokumenty, świadczące o jego urzędowej obecności; ostatnia taka zapiska pochodzi z 30 kwietnia r. 1780; ale napis na grobie Reytana w rodzinnej Hroszówce podaje datę jego śmierci na 5 sierpnia tegoż roku; widać teraz już bystro szło szaleństwo drugim nawrotem. W Hroszówce stoi jeszcze murowanka z oknami zakratowanymi, w której miał przebywać pod koniec życia p. Tadeusz Reytan; tam prawdopodobnie zamknęła szaleńca rodzina; śmierć sobie zadał szkłem z wybitej szyby tych okien.
(http://www.portal.arcana.pl/Depczcie-to-cialo-ktore-sie-za-was-nastawia,2665.html)

Podobno  zmarł w tym pomieszczeniu (5 lub 8 sierpnia 1780 - podawane są dwie daty)

Od połowy XVII w. do 1939 roku nieprzerwanie Hruszówka pozostawała własnością polskiej rodziny szlacheckiej Rejtanów. Ostatnim męskim potomkiem tego rodu był Józef Rejtan zmarły w 1910. Do I wojny światowej właścicielką majątku była jego żona, Alina z Hartinghów Rejtanowa, wywieziona w 1939 przez okupacyjne władze rosyjskie na Syberię, skąd zwolniona zmarła z wycieńczenia w 1945.


Tadeusza Rejtana pochowano w tym miejscu, niedaleko dworku.
 Kaplicę  wybudował  w 1928 r. Henryk Grabowski -  jego prawnuk 

Mimo tabliczki, że jest zabytkiem, kapliczka wygląda okropnie.

Innym współwłaścicielem Hruszówki był Henryk Grabowski (prawnuk Tadeusza Rejtana i siostrzeniec Józefa Rejtana) podobnie jak pradziadek w geście protestu podczas posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej 14 kwietnia 1921 r. sprzeciwiał się ratyfikacji traktatu ryskiego, uzasadniając to tym, że odcina on od kraju setki tysięcy Polaków za ustaloną granicą wschodnią i pozostawia je na pastwę rządów Rosjan. Zamordowany został we wrześniu 1939 r.

Bolszewicy zdewastowali grób Rejtana, a jego szczątki rozrzucili po lesie, żeby nikt ich nie odnalazł.

W 1994 roku Polacy postawili symboliczny nagrobek, aby było gdzie zapalić znicz.

Za tydzień, kiedy będziemy odwiedzać groby swoich bliskich, pomyślmy o bohaterach naszego narodu, którym nikt nawet znicza nie zapali...

środa, 14 października 2015

Być nauczycielem... w Kownie

W tym roku po raz trzeci odwiedziłam Kowno. Do tej pory szkołę, w której uczył Adam Mickiewicz, oglądałam jednie z zewnątrz. Pisałam o tym rok temu: Mickiewicz w Kownie.
Teraz mogłam wejść do środka i zobaczyć salę, w której nauczał sam wieszcz! Radość moja nie miała granic i nią właśnie chcę się dziś z Wami podzielić - w Dniu Edukacji Narodowej.




W tej właśnie klasie w roku 1819 Adam Mickiewicz, świeżo upieczony absolwent Uniwersytetu Wileńskiego rozpoczął pracę jako nauczyciel. Stawił się wtedy u dyrektora Kowieńskiej Szkoły Powiatowej Stanisława Kostki Dobrowolskiego, który tak oto wspominał tamtą chwilę:

... wszedł młody człowiek, bardzo skromnie ubrany, ukłonił się grzecznie i o prefekta szkół kowieńskich zapytał. - Ja nim jestem - odpowiedziałem, wstając od stołu - ale z kim mam zaszczyt mówić? - dodałem. - Z Adamem Mickiewiczem, odezwał się cichym głosem młodzieniec; - naznaczony jestem na nauczyciela do tutejszej szkoły; poczem oddał mi list i plikę papierów od rektora uniwersytetu wileńskiego.- Zaprosiłem go na wieczerzę, obok siebie posadziłem; darem Bożym z nim się podzieliłem; i odtąd dzień ten, w którym pod moim dachem zasiadł po raz pierwszy do mojego stołu, zapisałem na zawsze w pamięci serca mojego.


Rozpoczął pracę żmudną i niewdzięczną - taką się jawiła poecie do samego końca. Wytrzymał cztery lata z przerwami na zwolnienia lekarskie brane jak często tylko się dało.



Przed depresją ratowała go poezja (powstały wtedy ballady, II i IV cz. "Dziadów", "Grażyna"...) i pani Karolina Kowalska. Stąd widział jej okna, w których oświetleniem dawała znak, kiedy mąż wychodził z domu.



Romans był burzliwy i poeta niemal nie przypłacił go życiem, kiedy wszystko wyszło na jaw. Otrzymał dwa wyzwania na pojedynek - od pana Kowalskiego i szambelana Nartowskiego, który również kochał się w pani Karolinie. Na szczęście do pojedynków nie doszło. I to nie Mickiewicz zrezygnował.


Rok temu, kiedy oglądałam tę szkołę z zewnątrz nie marzyłam nawet, że będę mogła zasiąść w ławce w klasie Mickiewicza. Dzięki pani Reginie, która z własnej inicjatywy załatwiła mi wejście, było to możliwe!


W wakacje mogłam spokojnie zwiedzić szkołę. Jest dziś bardzo nowoczesna. 


Ale tradycję widać na każdym kroku. Nawet na korytarzach.


Dane mi było również zobaczyć w środku kościół jezuitów, niedostępny dla nikogo z zewnątrz (chyba że w szczególnych okolicznościach). Tutaj inauguruje się i kończy rok szkolny, odbywają się też inne uroczystości. Mickiewicz na pewno modlił się tu często.


Bowiem czucie i wiara silniej mówiły do niego, niż mędrca szkiełko i oko. 
I tego Wam życzę w dniu Waszego święta, Kochani Nauczyciele:)

czwartek, 8 października 2015

Suwałki Marii Konopnickiej

Dziś mija 105 lat od śmierci Marii Konopnickiej, niezwykle popularnej niegdyś pisarki, poetki, teraz nieco zapomnianej. Na jej pogrzebie we Lwowie zebrało się ok. 50 tysięcy osób!
Pisałam o tym rok temu, kiedy to odwiedziłam Cmentarz Łyczakowski:

W tym roku byłam w Suwałkach, gdzie autorka "Roty" przyszła na świat.


Dom, w którym to się stało, mieści się przy ulicy Tadeusza Kościuszki. 
Dziś jest tam muzeum pisarki.


Łatwo tam trafić, ponieważ Kościuszki to główna ulica Suwałk. 
Przed domem stoi ławeczka z pomnikiem Marii Konopnickiej.



Działo się to w Suwałkach dnia 23 września 1842 roku, o godzinie jedenastej przed południem. Stawił się wielmożny Józef Wasiłowski (...) i okazał nam dziecię płci żeńskiej, urodzone w Suwałkach dnia 23 maja roku bieżącego, z jego małżonki w-ej Scholastyki z Turskich.
(fragment Aktu urodzenia)


W muzeum czuje się ducha epoki. Można usiąść przy stoliku ze znanymi suwalczankami...



albo zasiąść w ławce szkolnej z XIX wieku i ubrudzić sobie palce atramentem...



lub spojrzeć w oczy samej poetce.



Muzeum nie zapomniało o Henryku Sienkiewiczu, który bardzo wspierał Konopnicką duchowo oraz materialnie. Doceniał jej talent, znał sytuację rodzinną (kupa dzieci i beznadziejny mąż), anonimowo wysyłał jej pieniądze. Anonimowo, żeby nie wiedziała, komu odesłać.


Interesującą część muzeum stanowi ekspozycja dla dzieci i o dzieciach. Motywem przewodnim jest książka Konopnickiej "O krasnoludkach i sierotce Marysi".




Chciałabym mieć takiego Koszałka Opałka na biurku. Szkoda że w muzeum nie można go kupić.




Warto zwiedzić to miejsce wiosną lub latem, bo wtedy można wyjść do ogrodu, gdzie zobaczymy wiele śliczności.



Możemy pobawić się w teatrzyk albo wcielić się w jednego z krasnoludków:)



 Skrzaty są obecne nie tylko w muzeum. Rozeszły się po Suwałkach i warto ich poszukać.




Dziesięć figurek krasnoludków odlanych z brązu znajdziemy przy ośmiu obiektach kulturowo-rekreacyjnych i sportowych w Suwałkach.




A kto ma więcej czasu może udać się baśniowym szlakiem poza miasto.



Na Nowym Rynku spotkamy Marię Konopnicką zaklętą w brązie przez Bohdana Chmielewskiego w 2010 roku, w setną rocznicę śmierci pisarki.



Obok stoi ławeczka, która opowie nam kilka historii napisanych przez Konopnicką. Zobaczymy tam też krasnale, które przypomną słowa poetki:

Czy to bajka, czy nie bajka, 
Myślcie sobie, jak tam chcecie. 
A ja przecież wam powiadam: 
Krasnoludki są na świecie.