środa, 7 stycznia 2015

Grecja zimą

Zima za oknem, więc tym chętniej kontynuuję wspomnienia w klimacie śródziemnomorskim. Po Cyprze czas na Grecję. Nawet w styczniu temperatury osiągają tam 15-17 stopni Celsjusza. Ogrzejmy się zatem w greckim słoneczku:)






Do Aten najlepiej polecieć na własną rękę. Lot w obie strony poza sezonem (czyli teraz) można już kupić za ok. 400 zł. Czasem trafi się jeszcze taniej. 




Dobry hotel można dostać w cenie takiej jak nad polskim morzem. Mimo że walutą jest euro, nie odczułam drożyzny w sklepach. 



Grecję zimową porą wybrałam świadomie. Nie zależało mi bowiem na leżeniu na plaży, ale na zwiedzeniu Aten - kolebki cywilizacji europejskiej.




Po tym mieście najlepiej poruszać się tramwajami. Są niedrogie, szybkie i punktualne. Dojedzie się nimi praktycznie do wszystkich zabytków.



Trasy tramwajowe prowadzą też wzdłuż morza. Można skorzystać z licznych łodzi i stateczków oferujących dopłynięcie na którąś z wysp greckich. 





Najbliżej jest Salamina.



Ta niewielka wyspa znana jest przede wszystkim ze zwycięstwa floty greckiej nad perską w 480 r. p.n.e. Ateńczycy schronili się na niej po klęsce pod Termopilami. Mieli zaledwie 380 okrętów przeciwko 1200 jednostkom perskim. Mimo to Grecy, dowodzeni przez Temistoklesa, pokonali flotę Kserksesa.






Grecki podróżnik i pisarz Herodot, żyjący na przełomie V i IV w. p.n.e. pisał w swoich "Dziejach", że bitwa zaczęła się o świcie, a Kserkses obserwował ją, siedząc u podnóża gór Ajgaleos. Temistokles był dobrym psychologiem. Wiedział, że próżność Kserksesa oślepiła go do tego stopnia, że zamiast trzymać się z dala od pułapki, jaką dla wielkiej floty jest mała zatoka, dał rozkaz wpłynięcia do niej i tym samym zamknął swym żołnierzom drogę do odwrotu. Grecy, którzy (jak pisze Herodot) początkowo wpadli w panikę i gotowi byli do ucieczki, zorientowali się, że los im sprzyja i zmobilizowali się do walki.




Jest oczywiście ślad tego zwycięstwa. Pomnik obrońców Salaminy.

Dziś nie jest to zbyt atrakcyjna wyspa. Ale można zobaczyć perełki, takie jak te.





Za nami mała rozgrzewka w środku zimy:) Następny post poświęcę już greckim zabytkom. Nie zabraknie oczywiście wątku literackiego. Zapraszam za kilka dni.

12 komentarzy:

  1. Są takie miejsca, które nawet na zdjęciach wzbudzają same pozytywne uczucia i tęsknotę za morzem, kolorami a przede wszystkim słońcem...a na miejscu historia "sama uczy" i zadziwia..

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie wlasnie pada snieg. Fajnie znalezc sie w cieplejszym klimacie, chocby wirtualnie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przezimowałabym w Grecji z przyjemnością. Kocham ten kraj! Również z tęsknoty pokusiłam się kiedyś o zestawienie literackie z Herbertem: http://dom-z-papieru.blogspot.com/2012/06/z-tesknoty-za-soncem.html
    Niecierpliwie czekam na zabytki! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzałam na Twój post. Świetnie połączyłaś literaturę z podróżą! Też myślałam o Herbercie, naszym największym grekofilu wśród literatów, ale jakoś tak inaczej potoczył się ten wpis...

      Usuń
  4. Świetny pomysł na połączenie ciepełka z poznawaniem. Od kilku lat kołacze mi się myśl spędzenia kawałka zimy w ciepłym klimacie, ale zawsze przerażało to, że zanudzę się w typowym wakacyjnym kurorcie, tymczasem Ateny, choć liznęłam, to była to kropla w morzu oczekiwań i chęci. Tramwaje punktualne? na prawdę? ilekroć myślę o Grecji przypomina mi się opowieść koleżanki, która relacjonowała, jak to czekała na pociąg, który miał przyjechać za chwilę, a ta chwila trwała parę godzin, powrotny tak samo, stąd wyrobiłam sobie przekonanie, że podróżowanie po Grecji to rzecz równie ryzykowna, jak po Włoszech :). Ale to było parę lat temu, więc mogło się wiele zmienić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tramwaje rzeczywiście były punktualne, ale problem był z samolotem powrotnym. Grekom zachciało się strajkować i całą noc spędziliśmy na lotnisku... Ryzyko więc jest, ale gdzie go dziś nie ma...

      Usuń
    2. To prawda, chodzi jedynie o jego minimalizowanie :)

      Usuń
  5. Nie przyszło mi do głowy żeby wybrać się zimą do Grecji, sama też nie przepadam za leżakowaniem, a zwiedzanie w 40 stopniowym upale jest ciężkie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłam w Grecji, jak mieli ten wielki kryzys (ktory jeszcze się chyba nie skończył). Rozmawiałam trochę z ludźmi i doszłam do wniosku, że są sami winni. Większość to nieroby, oglądające się za kasą z UE. Mam nadzieję, że się trochę ogarneli, bo aż żal, że spadkobiercy takiej kultury tak dziś wyglądają.

    OdpowiedzUsuń
  7. W taką pogodę ( jaką mamy tej zimy) dobrze byłoby uciec ... - nawet do Grecji ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. zawsze jak czytałam Mitologie to mialam ochote pojechac w te miejsca i je zobaczyc, pieknie tam ;)

    OdpowiedzUsuń

Pozostawienie komentarza (choćby anonimowego) daje mi poczucie, że warto dalej tworzyć ten blog, bo ktoś go jednak czyta:)