czwartek, 26 listopada 2015

Mickiewicz w Konstantynopolu


160 lat temu zmarł Adam Mickiewicz. W Konstantynopolu. To znaczy w Stambule. Czyli Istambule. Dawnym Bizancjum. Skomplikowane te nazwy najludniejszego miasta Europy, liczącego obecnie 14 milionów mieszkańców:)

Hagia Sophia

Pierwsza nazwa miasta – Bizancjum pochodziła od imienia jego założyciela – Byzasa. Cesarz Konstantyn I Wielki zmienił ją na Nova Roma, czyli Nowy Rzym. Nazwa Konstantynopol, czyli „Miasto Konstantyna”, została po raz pierwszy użyta przez cesarza Teodozjusza II w V wieku i utrzymała się aż do wieku XX. W roku 1930 rząd turecki wystąpił z apelem do państw zachodnich o zaprzestanie używania formy Konstantynopol, a używanie tylko nazwy Istanbul (od zniekształconego w ustach Turków wyrażenia greckiego εἰς τὴν πόλιν eis ten polin, co znaczy do miasta). „Miastem” nazywali Bizantyjczycy stolicę cesarstwa, w czasach Konstantyna Wielkiego uważaną za najludniejsze miasto świata. 

Turcy, u których mieszkałam, ostrzegli, że dom, w którym zmarł Mickiewicz, mieści się w  slamsowej dzielnicy i żebym nie wybierała się tam po zmroku

Dlaczego największy nasz poeta umarł właśnie tam? 
We wrześniu 1855 roku, podczas wojny krymskiej, kiedy to Turcja walczyła z Rosją, wyjechał do Konstantynopola. Chciał utworzyć polskie oddziały wojskowe razem z Michałem Czajkowskim, który przeszedł na islam i jako Sadyk Pasza był generałem w służbie sułtana. Turcja nigdy nie uznała rozbiorów Polski i w niej nasi rodacy szukali pomocy w odzyskaniu niepodległości.

Te dzieci powinny być o tej porze w szkole. Tymczasem robią z matką pranie...

Najpierw zatrzymał się w klasztorze lazarystów, potem w hotelu Luksemburg, a następnie w domu pani Rudnickiej przy Tatlı Badem Sokak nr 23. Miał tam przebywać krótko, bowiem przygotowywał się do wyjazdu na teren Bułgarii i Serbii. Jak się okazało, pozostał w nim do śmierci.


Te zaś ledwo nauczyły się chodzić, a już żebrzą... 

Zmarł nagle podczas epidemii cholery (prawdopodobnie na tę chorobę, choć pojawiły się też sugestie, że mógł zostać otruty arszenikiem lub doznać udaru mózgu).

Dom, w którym zmarł Adam Mickiewicz
 
Sprowadzani do umierającego trzej lekarze nie wiedzieli, co mu jest. Skarżył się zebranym wokół niego przyjaciołom, że chcą go ogrzać a on "cały czas w ogniu". 26 listopada 1855 wieczorem był już tak słaby, że wezwano księdza. W godzinę po udzieleniu ostatniego namaszczenia odszedł spokojnie. Była 20.40

Piwnica, gdzie złożono Mickiewicza robi przygnębiające wrażenie

Ciało poety zostało złożone  na  pięć tygodni (kwarantanna ze względu na cholerę) w piwnicy domu, w którym zmarł.  W styczniu 1856 r. przewieziono je do Paryża i pochowano na cmentarzu Les Champeaux w Montmorency, a w roku 1890 przeniesiono na Wawel.


Dom pani Rudnickiej, stał się miejscem otaczanym czcią przez Polaków. Pod koniec XIX w. z inicjatywy Towarzystwa Literackiego Adama Mickiewicza we Lwowie starano się go wykupić, ale ówcześni właściciele nie wyrazili zgody. W roku 1909 odsłonięto upamiętniającą poetę tablicę w języku polskim i francuskim, a w 1933 kolejną z inicjatywy Polonii tureckiej. 

Muzeum jest czynne codziennie, oprócz poniedziałków, od 9.00 do 17.00

W setną rocznicę śmierci Mickiewicza utworzono tu muzeum, które działa do dziś. Nie ma wielu eksponatów, ale jest niepowtarzalny klimat. Zawdzięczamy go Muzeum Literatury w Warszawie.

Popiersie wieszcza w brązie wykonane w 1898 r. przez Ewarysta Zbąskiego

Zwiedzanie rozpoczyna się na piętrze. Ekspozycja wyjaśnia, w jakim celu Mickiewicz przybył do Turcji. W trzech salach przedstawiono losy poety na tle wydarzeń na ziemiach polskich i w Europie.

Informacje z życia poety zostały zestawione z faktami historycznymi tego czasu

Ta skrzynia prawdopodobnie należała do poety.


Niedawno uaktualniono ekspozycję o multimedia. Dowiemy się sporo o pobycie Mickiewicza i jego przyjaciół w Turcji.


Kopia obrazu Walentego Wańkowicza "Portret Adama Mickiewicza na Judahu skale" 
(oryginał znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie)


Ściana jednego z pomieszczeń pokryta jest wierszami Mickiewicza w języku polskim i tureckim. Można sobie taką kartkę zabrać na pamiątkę,


Dla chętnych wyświetlana jest ballada "Renegat". Lektor czyta po polsku, napisy są tureckie.


Z księgi odwiedzających można się dowiedzieć, jak często zaglądają tu Polacy, ale też przedstawiciele innych narodów.


Wracałam smutna, że miejsce odejścia z tego świata naszego wieszcza jest w takiej dzielnicy. Pocieszałam się, że dobrze, że w ogóle jest tam muzeum i że Polacy dbają o nie. Chyba jednak jest mało znane, skoro odwiedza je tylko kilka osób miesięcznie.

20 komentarzy:

  1. Wycieczki po świecie śladami polskich romantyków to zamierzenie godne podziwu, śmiałe, pełne fantazji i odkrywczej pasji. Jak bardzo trzeba kochać świat literatury, żeby gnać na skraj świata, by zobaczyć dom czy grób pisarza? Taki wymiar fascynacji zawodowych skazuje na sukces!. Gratulacje. U.A-B

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za piękny komentarz. Z tym sukcesem to przesada, ale faktycznie kocham to, co robię:)

      Usuń
  2. Wspaniały i wartościowy wpis!
    Czytałam z ogromną radością, bo notka (a właściwie cały blog) łączy dwie moje pasje, czyli czytanie i podróżowanie. Rzadko mi się niestety zdarza łączyć je, aż tak jak Tobie i zwiedzać miejsca związane z literaturą na świecie, więc tym bardziej podziwiam i biję brawo!
    A Muzeum chętnie bym odwiedziła, zerwaną ze ściany karteczkę z wierszem umieszczając potem w ozdobnej ramce u mnie w domu. :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zerwałam kilka tych karteczek i chyba je wszystkie oprawię:) Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Dziękuję :o) To była piękna wycieczka...;o)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały wpis, wspaniała wycieczka. Nie miałam pojęcia o istnieniu takiego muzeum. Wrzucę później wpis u siebie na Facebooku, bo warto, żeby i inni go przeczytali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Utworzyłam dziś stronę facebookową dla tego blogu. Zapraszam: https://www.facebook.com/Moje-podr%C3%B3%C5%BCe-literackie-1499155217046709/?ref=hl

      Usuń
  5. Bardzo wartościowy jest Twój blog Agnieszko.
    Też wędrowałam wprawdzie śladami Adama Mickiewicza, ale do Istambułu nie dotarłam.
    Tym bardziej jestem Ci wdzięczna za ten tekst i zdjęcia.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi niezmiernie miło. Postaram się nie zniżać lotów, choć wyprawy nie zawsze są dalekie.

      Usuń
  6. Kolejne informacje, o których nie miałam pojęcia... dzięki.
    Uważaj na siebie - szczególnie w tak egzotycznych podróżach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, choć co komu pisane... A podróż nie była aż tak egzotyczna. Bywały bardziej:)

      Usuń
  7. Śmierc jak na romantyka przystało - tajemnicza, niewyjaśniona...

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniała wycieczka, ja jednak wolę wypoczywać nad naszymi polskimi jeziorami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wypocząć w Stambule trudno, ale nie po to tam pojechałam. A nasze jeziora piękne, to fakt:)

      Usuń
  9. I znów Turcja ma zatarg z Rosją, podobnie jak za czasów Mickiewicza. Historia lubi się powtarzać ...

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawy wpis, tylko rzeczywiście szkoda, że to muzeum mieści się w takiej szemranej dzielnicy. Co do "poli", czyli miasta, Grecy nadal tak mowią na Stambuł, oczywiście przez duże P, a oficjalnie Konstantynoupoli (które np pojawia się tablicy odlotów na lotnisku w wersji greckiej).

    OdpowiedzUsuń

Pozostawienie komentarza (choćby anonimowego) daje mi poczucie, że warto dalej tworzyć ten blog, bo ktoś go jednak czyta:)