Zanim znów wszystko zamkną, warto odwiedzić jakąś restaurację. Najlepiej "z duszą". Miałam okazję być w miejscu, gdzie przed II wojną światową znajdowała się słynna "Ziemiańska". W czasie wojny kamienica została zburzona, a w odbudowanej na jej miejscu znajduje się dziś restauracja "Kuźnia smaku", ale nawiązania do jej literackiej tradycji widać na każdej ścianie.
Nazwa kawiarni była prawdopodobnie związana z sąsiedztwem Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego. Właściwie to była "Mała Ziemiańska", a przymiotnik w nazwie zawdzięczała niewielkim rozmiarom lokalu. Została otwarta 14 kwietnia w 1918 przy ul. Mazowieckiej 12 w Warszawie. Szybko stała się jednym z najważniejszych miejsc spotkań inteligencji warszawskiej: poetów, literatów, artystów malarzy, dziennikarzy i aktorów.
Elitarny był też stolik malarzy, ozdobiony charakterystycznym malunkiem filiżanki czarnej kawy z doczepioną prawdziwą łyżeczką.
W "Ziemiańskiej" podawano między innymi ptysie, faworki, stefanki, placek ze śliwkami i ziemianki (małe pączki) oraz „śledzie”, czyli torty w kształcie ryby. W pączkach właściciel chował czasami monety z marszałkiem Piłsudskim. Przejawem nowoczesności były obrotowe drzwi wejściowe oraz telefony na stolikach.
Kawiarnia znalazła także swoje miejsce w historii literatury polskiej, została upamiętniona chociażby w wierszu Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego Śmierć poety z 1930 roku:
Zna go dobrze Warszawa, pożyczał, nie oddawał
Nasienie drańskie, a poetyczne dale
To były te skandale w Małej Ziemiańskiej...
Kamienica, w której mieściła się „Mała Ziemiańska“, spłonęła w czasie powstania warszawskiego w 1944 roku i została rozebrana w 1946. Dzisiaj w stojącej w tym miejscu kamienicy mieści się restauracja "Kuźnia Smaku". Wystrój lokalu nawiązuje klimatem do starej Warszawy. Na ścianach wiszą zdjęcia sławnych gości przedwojennej ziemiańskiej, a nawet listy i kartki ofiarowane przez rodzinę Iwaszkiewiczów.
Nie mogłam się jednak zbyt wiele dowiedzieć na ten temat, gdyż pan zarządzający, którego przywołał kelner na moją prośbę, nie był zbyt rozmowny. Generalnie nie zależało mu na reklamie, darmowej przecież. Także, chociaż podobało mi się w tym miejscu, raczej już tam nie zajrzę. O atmosferze decydują ludzie, nie przedmioty.
Cieszcie się ostatnimi dniami lata, bo będziemy znów musieli na nie czekać kilka miesięcy.
Stawiam, ze nie zamkną. Taki hazard z mojej strony.
OdpowiedzUsuńZakład?
UsuńPogadamy w pracy
Usuńok:)
UsuńZ prawdziwym zainteresowaniem przeczytałam o historii restauracji, jest bardzo ciekawa. Szkoda tylko, że pan zarządzający nie do końca jest zainteresowany kontaktami z gośćmi, a to takie istotne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
No cóż, są ludzie i ludziska:)
UsuńW Ziemiańskiej byłam tylko raz, w zasadzie sama nie wiem dlaczego, bowiem dawniej często nocowałam w Hotelu mazowieckim, który mieści się nad i obok Ziemiańskiej. Jedyne co z tamtej wizyty zapamiętałam to niezwykle elegancka porcelana, przepiękne nakrycie stołu. Zamówiłam wówczas jedynie herbatę i ciasto. Herbata w porcelanowym imbryczku w kwiatuszki z cieniutkiej porcelany (nie takiej, jak zalecał Barańczak), ciastko o którym najlepiej wypowiedziałby się Proust gdyby go miał możliwość spróbować. I cena wysokości kosztu noclegu. Może dlatego byłam tylko raz. Było to co najmniej dziesięć lat temu, a w świetle tego co piszesz raczej nie będę się wybierała ponownie. No może, aby obejrzeć pamiątki z lat międzywojnia.
OdpowiedzUsuńTeż byłam tylko raz. Elegancko, klimatycznie, ale drogo i sztywno. Raz wystarczy.
UsuńOch jak ja lubię bywać z Tobą w takich ciekawych miejscach. zawsze dostarczasz nam wiele ciekawych i dla mnie nieznanych informacji:)
OdpowiedzUsuńCieszę się:) Pakiet jesienny uzbierany teraz, latem, też zapowiada się ciekawie:)
UsuńMam nadzieję, że teraz już niczego nie zamkną, jeszcze nie doszłam do siebie po ostatnich ograniczeniach :). Kuźnia Smaku to miejsce bardzo w moim klimacie i stylu ale zgadzam się z Tobą, że duży wpływ na atmosferę danego miejsca mają ludzie je tworzący. Też mam na swoim koncie kilka miejsc do których nie pójdę przez obsługę właśnie. A ta ściana z korespondecją jest świetna i zapewne szalenie ciekawa, domyślam się, że ma też ciekawą historię, szkoda tylko że nie było nikogo kto mógłby Ci coś więcej opowiedzieć,
OdpowiedzUsuńTak, tej historii najbardziej potrzebowałam. Nawet zdjęcia musiałam robić z ukrycia.
UsuńJakby nie było - Agnieszko - ładnie Ci w tej "Ziemiańskiej" czyli "Kuźni Smaku"
OdpowiedzUsuńSerdeczności pozostawiam.
Dziękuję:) Pozdrawiam serdecznie.
UsuńMoże Pan miał ciężki dzień ?? ;o)
OdpowiedzUsuńZa to Ty wyglądasz rewelacyjnie !! ;o)
Może miał. A ja jakaś wystraszona byłam:)
UsuńCóż swoją niewiedzę przykrył milczeniem. Może to i lepiej. Przykro tylko że mają takie podejście do gości. Trzymam kciuki za następne ciekawe miejsca. Pozdrawiam serdecznie B
OdpowiedzUsuńWydawał się kompetentny, ale tajemniczy, jakby się czegoś obawiał. Mniejsza o to. I tak nie lubię chodzić w znane już miejsca, wolę poznawać nowe. Pozdrawiam ciepło:)
UsuńLubię odwiedzać takie miejsca z duszą. A to zdecydowanie do takich należy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż lubię. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńUwielbiam takie. Mają niepowtarzalny klimat. :)
OdpowiedzUsuńDo 1966 moja rodzina mieszkała w suterynie na ul.Mazowieckiej w przejściu. W tej chwili jest tam szklana oranżeria, lub coś takiego. Mama opowiadała, że z małego okienka wypłacano tam pensję aktorom. Z tego też powodu moi starsi bracia którzy wtedy byli dziećmi, byli "wynajmowani" do statystowania lub epizodów. Pzdr.
OdpowiedzUsuńDziękuję za te informacje i pozdrawiam:)
Usuń