niedziela, 1 października 2023

"Chłopi" Reymonta po nowemu

Byłam na przedpremierowym seansie "Chłopów" wg powieści Reymonta! Tym razem wyreżyserowali to arcydzieło DK Welchman (Dorota Kobiela) i Hugh Welchman. Wcześniej widziałam ich opowieść o van Goghu ("Twój Vincent"), która powstała za pomocą tej samej metody animacji malarskiej. Nagrane wcześniej przed kamerą kadry zostały powtórnie namalowane farbą olejną na płótnie. 

Na potrzeby filmu zatrudniono ponad 100 malarzy z czterech studiów (w Polsce, na Litwie, na Ukrainie i w Serbii), którzy wykonali około 80 tysięcy ręcznie malowanych klatek. Dzieło powstawało trzy lata, zużyto ponad 1300 litrów farby. Czy było warto? Ależ tak! Jestem zachwycona efektem nie tylko wizualnym, ale przede wszystkim oddaniem tego, co w powieści Reymonta najcenniejsze.

Antek (Robert Gulczyk) i Jagna (Kamila Urzędowska); źródło: mscdn.pl

Można się przyczepić, że nie było wszystkich wątków. Bardzo brakowało mi Kuby, który tylko na chwilę pojawił się na ożywionym obrazie Chełmońskiego "Bociany". Niektóre postacie zaś zajmowały więcej miejsca w filmie niż w książce (Jagustynka grana przez Dorotę Stalińską). Zabrakło pięknie przez Reymonta opisanych zwyczajów i obrzędów świątecznych. Wiadomo jednak, że czterech tomów nie zmieści się w dwie godziny. 

Kuba z Witkiem na polu u Boryny (źródło: https://kultura.onet.pl)

Genialnym pomysłem było wykorzystanie obrazów znanych polskich malarzy z przełomu XIX i XX wieku. Widzimy ożywione dzieła Józefa Chełmońskiego, Juliana Fałata, Leona Wyczółkowskiego czy Ferdynanda Ruszczyca. To jest zachwycające, podobnie jak taniec nowożeńców, a jeszcze bardziej późniejszy Jagny z Antkiem. 

Maciej Boryna - świetna kreacja Mirosława Baki (źródło mscdn.pl)

Uwaga widza skierowana jest na Jagnę i jej mężczyzn. Cieszę się, że bohaterka nie została potraktowana stereotypowo. Jawi się tu jako delikatna, empatyczna, subtelna dziewczyna, która podoba się chłopom, ale ich nie prowokuje. Wręcz przeciwnie. Jest ofiarą ich żądzy i manipulacji. Jedynym jej "błędem" jest miłość do Antka, który ostatecznie nie obronił jej przed karą mieszkańców wsi. Mężczyźni wypadają tu słabo, żeby nie używać mocniejszych słów. Choć pobożne mieszkanki wsi również. 

Na pierwszym planie  Małgorzata Kożuchowska w roli żony organisty
(Next Film. Materiały prasowe)

Z aktorskich kreacji najbardziej podobała mi się Kamila Urzędowska. Ta niespełna trzydziestoletnia aktorka fantastycznie oddała postać dziewiętnastoletniej Jagny. Skromnej, ale kiedy trzeba pewnej siebie dziewczyny, która nikogo nie chciała skrzywdzić, a została skrzywdzona. Myślę, że Reymont tak właśnie widział swoją bohaterkę.  

Warta uwagi jest ostatnia scena. Wygnana Jagna wstaje "jak wielkie posągi bezwstydne,

Naga — w styksowym wykąpana mule!

Nowa — nagością żelazną bezczelna —

Niezawstydzona niczem — nieśmiertelna!"

Od razu skojarzył mi się ten fragment "Grobu Agamemnona" Juliusza Słowackiego. Wieszcz pisał o Polsce, która wyzwoli się spod władzy zaborców. Jagna symbolizuje kobietę wyzwoloną spod władzy systemu patriarchalnego i dewocji.


Dzieło obejrzałam dzięki Filmowej Akademii Nauczyciela – wspólnej inicjatywie płockiego wydziału Mazowieckiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Novego Kina Przedwiośnie. Na ekrany wchodzi 13 października. Jest nominowane do Oscara. Już się cieszę, że obejrzą je moi uczniowie, którzy nie przebrnęliby ani przez prozę Reymonta, ani przez film Rybkowskiego sprzed 50 lat!

28 komentarzy:

  1. Twój komentarz jest interesujący, a odwołanie do "Grobu Agamemnona" zaskakujące i genialne. Wybieram się na film. Serdecznie pozdrawiam 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Opis w poście zaintrygował mnie do obejrzenia w kinie. Pozdrawam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten film obejrzę na pewno. Z kilku powodów, by porównać z powieścią, by porównać z filmem Rybkowskiego, który wg mnie jest świetny i by wyrobić sobie własne zdanie, bo czytałem już recenzję Tomasza Raczka, która różni się od Twojej. W każdy razie film "Twój Vincent" Podobał mi się bardzo. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczka nie czytałam, a film Rybkowskiego lubię, tyle że dla młodzieży jest on nudny. Dlatego cieszę się z tej nowej ekranizacji, bo choć daleko jej do pierwowzoru, to lepsza taką niż streszczenia, na których bazują uczniowie. Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  4. adriannaswiechowska1 października 2023 20:34

    Mnie się przedpremierowo nie udało zobaczyć z powodu wyjazdu

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie często zdarza się, aby kolejna ekranizacja była lepsza od pierwowzoru. Zazwyczaj patrzymy na nią podejrzliwie, bo do pierwotnej wersji mamy sentyment (trudno wtedy o obiektywizm). Tym razem jest inaczej. Film mnie zachwycił, szczególnie dobór aktorów - zwłaszcza Jagna urzekła mnie od pierwszej sceny. Doskonale wpisała się w moją wizję pięknej, wrażliwej dziewczyny, dla której przekleństwem okazała się uroda. Według mnie film ma ogromne szanse, żeby skraść serca i uwagę młodych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z ostatnim zdaniem. Co do obsady, miałabym pewne zastrzeżenia, ale nie warto o nich pisać. Faktycznie Jagna jest the best:)

      Usuń
  6. Bardzo chętnie wybiorę się na film. Oglądałam ekranizację Rybkowskiego i chętnie porównam. Byłam na filmie Mój Vincent i wyszłam zachwycona nową formą przekazu i możliwościami animacji obrazu. Fajnie że wspominasz o tym wydarzeniu pozdrawiam serdecznie B

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawno nie oglądałem filmu w kinie, ale Twój wpis zachęcił mnie do wyjścia. Wierny czytelnik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film zrobiony tą techniką lepiej obejrzeć w kinie. Tylko tam będzie można docenić efekty wizualne:)

      Usuń
  8. Urszula Ambroziak-Bereszczyńska3 października 2023 20:42

    Zachęcająca recenzja - profesjonalna, kontekstualna, wartościowa. Dziękuję bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda że nie miałam nauczycielki która tak pięknie łączy literaturę, wyciąga wnioski. Napewno obejrzę film pozdrawiam podróżniczka

    OdpowiedzUsuń
  10. Agnieszko po raz kolejny usiłowałam wpisać komentarz chyba z 20 razy, w końcu zmieniłam przeglądarkę, aby zostawić swój ślad. Nie wiem, co się dzieje, że na niektórych blogach nie chce mnie wpuścić do komentowania nawet anonimowego. Nie odbierz tego, jako zarzut, bo jestem pewna, że to niezależne od Ciebie. Ba, czasami sama u siebie nie mogę odpowiadać na komentarze. Ale do rzeczy. Wybieram się na Chłopów malowanych, bo spodobał mi się Twój Vincent (tam po raz pierwszy poczułam się, jakbym była wewnątrz obrazu, czego nie czułam na wystawie 3D), bo uwielbiam Reymonta, bo mam sentyment do wcześniejszej ekranizacji. Jeśli idzie o nowe odczytanie i obawy związane z wcześniejszymi ekranizacjami to dobrym przykładem może być Znachor z Leszkiem Lichotą, zrobiony zupełnie inaczej niż wersja z Bińczyckim, z większym naciskiem na kwestie społeczne niż romansowe, choć i ten wątek tu występuje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam czasami problem z opublikowaniem komentarza. Nie wiem, dlaczego. Nowego Znachora nie widziałam jeszcze, ale jestem go ciekawa. Pozdrawiam Cię serdecznie:)

      Usuń
  11. Z chęcią wybiorę się na ten film do kina.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  12. Po Twoim opisie nie mogę doczekać się obejrzenia filmu w kinie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam w planie...Teraz jestem pewna konieczności "degustacji"...;o)

    OdpowiedzUsuń
  14. I ja niedawno widzialam nowych "Chlopow". Bardzo mi sie film podobal.
    A Twoja recenzja wspaniala!!!
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
  15. wspaniała recenzja

    OdpowiedzUsuń

Pozostawienie komentarza (choćby anonimowego) daje mi poczucie, że warto dalej tworzyć ten blog, bo ktoś go jednak czyta:)