Medea była wnuczką samego Heliosa, córką króla Kolchidy Ajetesa. Nie ma pewności, co do matki, bo wymieniana jest Idea (Idya) albo Hekate. Była spokrewniona z czarodziejką Kirke (tą, która więziła Odyseusza) i prawdopodobnie od niej otrzymała dar jasnowidzenia, leczenia ziołami i tym podobne. Jej ojczyzną była Kolchida, leżąca na terenach dzisiejszej Gruzji. Tam jest wciąż żywa o niej legenda, a Gruzini postawili jej nawet pomnik.
Medea stoi na wysokiej kolumnie w centrum Batumi i trzyma w ręku złote runo. Spieszę wyjaśnić, że to runo faktycznie mogło istnieć, bo skóry baranów wykorzystywano do wyławiania z rzek niesionych nurtem drobinek złota. Następnie suszono je na słońcu i powstawało autentycznie złote runo. Ale wróćmy do mitu.

Właścicielem złotego runa był ojciec Medei. Niestety Jazon, królewicz, którego obawiał się (z racji przepowiedni) władca greckiego polis o nazwie Jolkos, a jednocześnie stryj Jazona - Pelias, został zobowiązany do wykradzenia runa z Kolchidy. Pelias w ten sposób chciał się pozbyć bratanka, który zagrażał jego władzy. Wiedział bowiem, że zdobycie złotego runa przekracza możliwości ludzkie. Jazon nie chciał być złodziejem, tylko pragnął zasłużyć na ten dar, dlatego udał się do ojca Medei, a ten postawił mu warunki nie do spełnienia. Miał między innymi zaprząc do pługu dwa byki ziejące ogniem i trującymi oparami, z ich pomocą zaorać Pole Aresa, zasiać na nim smocze zęby i pokonać rycerzy, którzy się z nich narodzą. Pomogła mu w tym Medea, która zakochała się w Jazonie od pierwszego wejrzenia, a jak wiemy, była czarodziejką.

W wyprawie po złote runo towarzyszyli Jazonowi Argonauci. Było to pięćdziesięciu dwóch jego rodaków, swą nazwę zawdzięczających statkowi Argo (co oznacza "szybki"), którym wybrali się do Kolchidy. Powrócili do domu z Medeą, która przecież zdradziła ojca i według niektórych wersji mitu, zabiła brata, aby opóźnić pościg za nią. W domu Jazon został uznany za bohatera. Medea za pomocą swoich czarów uzdrowiła i odmłodziła ojca Jazona, Ajzona. Zemściła się na królu Peliasie za to, że chciał pozbyć się Jazona i spowodowała, że zabiły go jego własne córki. Wtedy musiała z ukochanym uciekać z miasta i przenieśli się do Koryntu. Tutaj doczekali się dwóch synów, ale Jazon zakochał się w córce króla Kreona (tego z "Antygony" Sofoklesa, pamiętacie?) i postanowił opuścić Medeę. Ta ze złości zabiła rywalkę i musiała uciekać z Koryntu.

Helios, dziadek Medei, wysłał wnuczce rydwan, na którym mogła uciec przed rozgniewanymi mieszkańcami. W jednej z wersji mitu to oni zabili jej synów, w innej Medea zrobiła to sama z nienawiści do ojca swych dzieci. Na oczach Jazona odleciała z ciałami młodzieńców, pozbawiając ojca prawa do wyprawienia pogrzebu.
Czarodziejka znalazła schronienie w Atenach, gdzie ugościł ją król Egeusz. Poślubiła go i urodziła syna Medosa. Chciała umieścić swojego potomka na tronie Aten. Kiedy przybył prawowity dziedzic, Tezeusz, Medea wmówiła Egeuszowi, który nie poznał syna, że przybysz może być niebezpieczny i podała Tezeuszowi puchar z trucizną. Egeusz w ostatniej chwili wytrącił mu puchary z ręki, więc Medea musiała znów uciekać. Razem z Medosem udała się na wschód, gdzie założyła miasto, dając początek Medom.
 |
Centrum Batumi |
Koniec jej historii jest także niepewny. Według jednej wersji wróciła do Kolchidy, a po śmierci czekała ją kara za zbrodnie. Według innej bogowie przebaczyli jej wszystko, biorąc pod uwagę jej poświęcenie i pragnienie miłości. Została przeniesiona na Pola Elizejskie, gdzie poślubiła Achillesa i w końcu odnalazła szczęście.
 |
Ali i Nino - niezwykła rzeźba przedstawiająca zakochanych. Postacie zbliżają się do siebie, aż do całkowitego zjednoczenia, po czym się oddalają. Posągi o wysokości 8 m są dziełem Tamara Kvesitadze |
Na zdjęciach pokazuję Batumi, bo w tym gruzińskim kurorcie stoi pomnik Medei, ale miasto nie leży na terenie dawnej Kolchidy. Powinnam więc zamieścić zdjęcia Kutaisi. Powiem szczerze, że nie mam wielu fotografii z tego miasta, bo wydało mi się tak brzydkie, że nie było czego uwieczniać aparatem. Sami zobaczcie.
Pozostałości Rosji Radzieckiej na każdym kroku. Większość bloków wygląda tak, jak na powyższym zdjęciu albo gorzej. Bieda to jedno, a brak poczucia estetyki, to drugie.
Rury od gazu na wierzchu i zardzewiałe skrzynki są tam normą i szpecą okrutnie.
Krowy na ulicach to codzienność w całej Gruzji (oprócz większych miast). I mnóstwo bezpańskich psów.
Jedyne (chyba) reprezentacyjne miejsce to plac z fontanną Colchis z reprodukcjami rzeźb sprzed siedmiu tysięcy (figura tamady - mistrza ceremonii w czasie gruzińskiej uczty) i pięciu do trzech tysięcy lat figur przedstawiających zwierzęta, w tym złotego lwa, oraz rydwanu (oryginały obejrzeć można w Muzeum Narodowym w Tbilisi i w jego oddziale w Sighnaghi). Mają być one potwierdzeniem na to, że mityczna Kolchida opływająca w złoto faktycznie istniała na gruzińskiej ziemi i Jazon wraz z Argonautami wiedzieli, gdzie przypłynąć na poszukiwanie skarbów.
 |
Plac Agmaszenebeli z fontanną Colchis. Za nią Państwowy Teatr Dramatyczny im. Lado-Alex Meschiszwilego |
Tak, wiem, jeden dzień nie wystarczy, żeby zwiedzić miasto i poznać jego uroki, ale uważam, że najatrakcyjniejsze jest w Kutaisi lotnisko, bo tanie. Można już tu przylecieć za jakieś sto parę złotych i wrócić za drugie tyle. Także jeśli wybieracie się do Gruzji, zaplanujcie sobie pobyt w Tbilisi, Batumi czy na Kaukazie, lądując w Kutaisi i nie tracąc na nie czasu.